Idol w ogniu Rin Usami 6,4
ocenił(a) na 711 tyg. temu Fanów można z grubsza podzielić na kilka kategorii: na tych, którzy bezkrytycznie zachwycają się wszystkim, co zrobi ich idol oraz tych, którzy nieco bardziej trzeźwo patrzą na jego poczynania, potrafiąc mniej lub bardziej oddzielić dzieło od twórcy. Ale są też tacy, którzy przekraczają wszelkie nienazwane granice, zahaczając niebezpiecznie o obsesje i związane z nią urojenia. A stąd już prosta droga do katastrofy podszytej odczłowieczeniem drugiej osoby. Nadaniem jej statusu boga. Obiektu nieustannych westchnień. Co się stanie, gdy figura postawiona w centrum twojego wszechświata zostanie oskarżona o uderzenie kobiety – innej fanki? Jakie konsekwencje pociągnie to za sobą?
Uczęszczająca do jednego z japońskich liceów Akari jest nieco inna. Cierpiąca na deficyt koncentracji oraz chroniczne zmęczenie nastolatka niezbyt radzi sobie z niezbędnymi do życia czynnościami, a centralny punkt jej świata stanowi kompulsywne oddawanie uwagi oraz pieniędzy ciężko zarobionych w miejscowej jadłodajni idolowi, któremu na przestrzeni ostatnich lat wystawiła ołtarz – dosłownie i w przenośni. Całkowicie wierna Masakiemu uważa, że bycie fanką jest równoznaczne z kwestią życia i śmierci. Trwaniem na dobre i na złe. W zdrowiu i w chorobie. Jednostronna relacja rezonuje w jej sukcesywnie słabnącym ciele i dziewczynie wydaje się, że jakimś cudem oddycha w rytm oddechu idola podczas snucia interpretacyjnych domysłów na temat każdego gestu czy słowa, które wykonał lub wypowiedział. Skrupulatna analiza mająca na celu zrozumienie i poklask odbiorców prowadzonego przez nią bloga. Akari jest przekonana, że rozumie go jak nikt inny, skoro poświęciła temu cały swój cenny czas. To trzon jej kręgosłupa. Definicja istoty i jedyny znany Akari sens, który przesłania wszystko inne i z czasem obraca wniwecz pozostałe aspekty: edukacje, tymczasową prace, realne więzi międzyludzkie. Postępująca idée fixe samonapędza unicestwienie, pozbawiając dziewczynę jakiejkolwiek siły woli.
Nieco młodsza ode mnie Rin Usami hipnotyzuje swoją mikropowieścią, wywołując przy tym niemały dysonans związany z odbiorem stylu pisania. Narratorka posługuje się bowiem prostym, momentami banalnym językiem uwypuklającym niedojrzałość osób urodzonych w erze social mediów, po to, by chwilę później snuć metaforyczne rozważania - ocierające się niekiedy o pretensjonalność i melodramatyzm, a jednocześnie zadziwiająco trafne. Swoisty dualizm. Rozkrok pomiędzy dzieciństwem i przerażającą bohaterkę dorosłością. Wydźwięk fabuły jest uderzający i składa się na to wiele poruszonych w niej elementów. Począwszy od zagubienia i wyizolowania młodej osoby, która nigdy nie czuła się wystarczająco dobra dla swoich bliskich, więc stała się szeregową częścią większej całości – w tym przypadku fandomu zespołu. Odcięcie od świata pozwoliło odgrodzić się jej od poczucia niskiej wartości, zapomnieć o rozproszonej i rozpadającej się rodzinie trapionej rozmaitymi problemami których mimowolnie stała się składową. Czymś nader oczywistym jest obsesja, oderwanie od rzeczywistości. Zatracenie. Upadek. Czymś innym brak wsparcia i zrozumienia. Złe podejście do oczywistego krzyku o pomoc. A w końcu poddanie się. Kolejną poruszoną rzeczą jest wyśrubowany i nierealistyczny obraz azjatyckich idoli. Sztucznych agencyjnych tworów, które narzucają swoim podopiecznym takie restrykcje, że Hollywood wydaje się przy nich nader przyjaznym i nieszkodliwym środowiskiem. Agencje odzierają swoich protegowanych z możliwości posiadania prywatnego życia, nie dopuszczają najdrobniejszego potknięcia i w sposób cyniczny, wręcz wyrachowany żerują na naiwności fanów, sztucznie napędzając popyt na tandetne gadżety sprzedawane po zawyżonych cenach przy każdej nadarzającej się okazji. Co gorsza, dają małoletnim maniakom fałszywe poczucie sprawczości przy głosowaniu na najbardziej popularnego członka grupy. Co z kolei wiąże się z cyklicznym upokorzeniem tych ostatnich. I tak się kręci ten obłąkany biznes pozbawiony jakiejkolwiek autentyczności. Do czasu aż wszystko się nagle kończy. Aż Akari wyzbędzie się całkowicie resztek decyzyjności i pozostanie sama. Aż uderzy w nią świadomość nieodwracalnego: idol stał się człowiekiem. Nie ma już idola. Nie ma kogo ścigać, nie ma kogo obserwować. Tylko wybrana osoba będzie mogła codziennie patrzeć na niego z bliska. Koniec ze źle pojmowanym oczyszczeniem. Kres. Pustka.
IG: zlizujelitery