Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mikita Franko
2
8,2/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,2/10średnia ocena książek autora
79 przeczytało książki autora
72 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dni naszego życia Mikita Franko
8,2
Obawiałam się, że to będzie ciężka lektura. Pełna angstu, różnej przemocy, niezrozumienia. Niepokoju, jaki budzi zestawienie słów "queer w Rosji".
Tymczasem, choć zaczęło się trudno, nie było tak "źle". Fakt, książka ma momenty, przez które przechodziło mi się ciężko, trochę ściskało gardło, bardzo bałam się o bohaterów. Nie zmienia to jednak faktu, że "Dni naszego życia" to głównie rzecz o dorastaniu. Konfliktach w rodzinie, która nie może zwyczajnie funkcjonować w społeczeństwie, zderzeniu pomiędzy domowym gniazdkiem a światem zewnętrznym, pierwszych sympatiach, wybuchach hormonów podsyconych zaburzeniami psychicznymi. Ileż tu nastoletniego angstu!
Ale też ile tu miłości i czułości. Wspierania się. Sporów, które nie wynikają z niechęci, ale braku umiejętności komunikowania się. Wzajemnego zrozumienia, które przychodzi w najmniej oczekiwanych momentach. I to te chwile autor daje nam jako okazję do oddechu od niepokojącego "zewnętrza", gdzie co drugą stroną czytelnik boi się, co Miki zrobi i jakie to będzie mieć konsekwencje. To też sprawia, że tempo powieści jest takie w sam raz - czytelnik nadal tkwi w rosyjskiej duchocie, ale te przebłyski czułości sprawiają, że wciąż tli się w nim nadzieja na lepszą przyszłość.
Podobała mi się też ta ograniczona perspektywa głównego bohatera, który wszystkie poważniejsze rozmowy podsłuchuje zza drzwi albo przedstawia mu się tylko efekt końcowy. Ileż niedopowiedzeń to pozostawia. Najbardziej mnie uderzyło, jak musi czuć się Lew, gdy we wszystkich kontaktach ze szkołą czy domem dziecka, tylko Sława może reprezentować ich rodzinę, a on nie ma nawet szansy go w tym odciążyć. Autor nie wspomina o tym ani słowem, ale w mojej głowie ruszył ciąg myśli. I w całej książce jest jeszcze kilka takich sytuacji.
Mam zagwozdkę, bo do tej pory moim faworytem z Tęczowej Serii było "Po lecie wszystko będzie inaczej". Tymczasem "Dni..." wbiły na podium z pełnym impetem i hm, chyba te dwie pozycje będą musiały się podzielić najwyższym stopniem.
Dni naszego życia Mikita Franko
8,2
„Na miejscu Kopciuszka nie mogłoby być chłopca. Przecież nie zmieściłyby mu się na stopy kryształowe pantofelki. Chociaż z drugiej strony – pewnie przyszedłby na bal w tych głupich piłkarskich korkach, a u starszych chłopaków na podwórku takie buty stale spadają z nóg, kiedy za mocno kopią piłkę. Takie obuwie to łatwo zgubić, nie to co taki pantofelek…” [1].
Miki odkąd zmarła jego mama – a miał wtedy 5 lat - mieszka z wujkiem Sławą i jego partnerem Lwem w rosyjskim mieście, gdzieś na prowincji. Jako kilkulatek nie zdaje sobie jeszcze sprawy z odmienności swojej sytuacji życiowej, dopiero rozpoczęcie nauki w szkole uświadomi mu jak wiele o sobie i swoich bliskich musi ukrywać przed światem. Konfrontacja z rzeczywistością w której nie liczy się miłość, poszanowanie i więzi emocjonalne, a jedynie wpasowywanie się w sztywne normy obyczajowe wymusi na chłopcu szybkie dorastanie i uwikła go w sieć tajemnic i niedomówień.
Powieść Mikity Franko nie od razu przyciąga uwagę. Przeciwnie mogłoby się wydawać, że jej polskie tłumaczenie trafia w czas, który jej nie sprzyja. Nie dość, że rodziny jednopłciowe wciąż spotykają się z dyskryminacją, to dodatkowo rosyjskie powieści nie cieszą się obecnie popularnością z uwagi na toczącą się wojnę. A jednak wbrew pozorom i mogącym się rodzić uprzedzeniom wobec literatury rosyjskiej, „Dni naszego życia” to pasjonująca opowieść o dorastaniu, roli rodziny i poczucia bezpieczeństwa w życiu człowieka oraz potrzeby akceptacji.
Miki dość szybko przekonuje się, że „dorośli wcale nie są gwarancją bezpieczeństwa. Że nie są wszechmocni, mądrzy, potężni. I że jeśli nie uznają tego za stosowne, to ciebie, dziecka, nie obronią przed niczym” [2]. Chłopiec czuje ciągły dyskomfort, przez to, że nie może powiedzieć prawdy o swojej rodzinie – za każdym razem, chociażby przy okazji wypracowań szkolnych, jest zmuszony do wymyślania nowych wersji własnego życia, w którym może być obecny tylko jeden z ojców. „Było mi przykro, że mam osiem lat, a muszę się zachowywać jak dorosły. Nawet wśród dzieci nie mogłem być dzieckiem. Cały czas wydawało mi się, że zajmują się głupstwami. Cały czas.. ” [3]. A przecież żyje tak samo jak jego rówieśnicy – odrabia lekcje z rodzicami, wspólnie spędza z nimi czas, wykonuje obowiązki domowe, kłóci się, dostaje kary i niejednokrotnie buntuje się z różnych powodów. Natomiast w szkole i poza nią spotyka się z homofobią, agresją i wulgarnością. „Mam dość tego przeklętego rosyjskiego wyboru: między przemocą a przemocą. Tu nawet dzieci mogą co najwyżej wybrać sobie kata” [4] – powie Sława komentując brak reakcji otoczenia na krzywdę dziecka i będzie to smutna refleksja nad społeczeństwem, które gloryfikuje co prawda rodzinę, ale jednocześnie nie da o dobro dzieci.
Jednym z najbardziej interesujących i przykuwających uwagę wątków powieści jest relacja Mikiego z Lwem – trudna, wymagająca poświęceń z obu stron, a jednak trwała i prawdziwa. ”Mogliśmy się kłócić niemal codziennie, mogło mi się ciągle wydawać, że jest nie do zniesienia, że mnie nie rozumie, że specjalnie niszczy mi życie. Ale za każdym razem, gdy zdarzało się coś, co, jak sądziłem, jest nie do przeżycia, był obok mnie. Mogłem tak po prostu się rozpłakać, wtulić w niego i z jakiegoś powodu w takiej właśnie chwili, kiedy niepotrzebne były słowa ani wyjaśnienia, nikt nie rozumiał mnie lepiej niż on [5]”.
„Dni naszego życia” to również, a może przede wszystkim obraz procesu dojrzewania i młodzieńczego buntu. Miki usiłuje odnaleźć swoje miejsce w świecie, ale także zrozumieć siebie i otaczającą go rzeczywistość. Nie ułatwia mu tego jego artystyczna dusza i wysoka wrażliwość. Błądzi, potyka się o brak tolerancji, desperacko szuka akceptacji u innych, aby zaakceptować siebie.
Mikita Franko pisze żywym, łatwym w odbiorze językiem. Swobodnie operuje słowem odmalowując budzące emocje sceny i opisując zwykłe życie. Sprawia, że powieść pochłania i można się w niej zatracić, wejść w świat jej bohaterów. Zmusza do odczuwania wraz z postaciami i podjęcia próby zrozumienia ich odczuć i punktów widzenia. „Dni naszego życia” to powieść, która uwrażliwia, nie pozostawia obojętnym – a czy nie taka jest właśnie rola literatury?
[Recenzja opublikowana na portalach czytelniczych]
[1] Mikita Franko, „Dni naszego życia”, tłum. Joanna Krystyna Radosz, wyd. Dziwny Pomysł 2022, str. 20.
[2] Tamże, str. 67.
[3] Tamże, str. 87.
[4] Tamże, str. 70.
[5] Tamże, str. 186.