Lubię czasem sięgnąć po krótkie opowiadania. Ich minusem jest to, że nie jesteśmy w stanie nawiązać jakiejkolwiek więzi emocjonalnej z bohaterami oraz to, że często kończą się w dziwnym momencie, przez co fabuła się urywa. Wśród 19 opowiadań mam paru swoich faworytów: "Na tyłach", "Ostatni lot", "Póki śmierć nas nie rozłączy", "Twarda, naga prawda", "Ostatni strzał", "Cyberrandka.com", "Powrót do domu" "Masażystka", "Taki drobny gest", "Żonka", "Popchnięta czy upadła". Daje nam to wynik 11/19 dobrych historii. Najgorsze opowiadanie to moim zdaniem zdecydowanie "Plan Chelliniego".
Dlaczego...? Dlaczego?! Przykro mi, czuję się rozczarowana.
Czytam...czytam...zaczynam wkręcać się w akcję...KONIEC! Czytam...czytam...zaczynam pałać sympatią do bohatera/bohaterów...KONIEC!
To dla mnie nie do pomyślenia, żeby fabuła była tak okrojona, nawet w opowiadaniach. Tu czegoś brakuje. Ewidentnie. Nie określę czego, nie bardzo wiem, jak. Opowiadania mające potencjał zostały tak po prostu...ścięte.
Jak dla mnie "Queeny" oraz "Pułapka" nie rozjeżdżają się, ale pozostałe w większości po prostu rozczarowały mnie. Pamiętam niektóre, ale nie zrobiły na mnie wielkiego wrażenia.