The Sweetest Oblivion Danielle Lori 7,7
ocenił(a) na 75 tyg. temu Przeczytałam tę książkę jednym tchem. Czy była dobra? Tak, ale miała kilka wad. Jak dla mnie początek był trochę chaotyczny i wydarzenia, której doprowadziły do głównej akcji w książce, były potraktowane powierzchownie, działy się bardzo szybko z drobnymi przeskokami w czasie. Na szczęście im dalej w książce, tym było znacznie lepiej. Fabuła zaczęła się rozkręcać, coraz więcej rzeczy zaczęło stawać się jasnych i zagłębiałam się w wydarzenia z przyjemnością.
Był to całkiem przyjemny romans mafijny z relacją love-hate okraszony sporą ilością seksu i fantazji erotycznych. Napięcie pomiędzy Eleną a Nico było mocno wyczuwalne, dało się zauważyć, że okropnie ciągnie ich ku sobie. Narracja prowadzona z dwóch perspektyw pozwalała zagłębić się w umysły bohaterów i ich uczucia. Wątek początkowo zakazanego romansu, przerodził się w prawdziwie ognisty związek, pełen napięć, dominacji, niedomówień, ale i dużego uczucia, przed którym wzbraniali się bohaterowie. Nie działo się tutaj jakoś dużo, książka opierała się głównie na tajemniczym problemie Eleny z przeszłości, jej splamionej reputacji, pożądaniu Nico, przygotowaniach do ślubu. Mocno czekałam na jakieś prawdziwe i brutalne mafijne sprawy, coś innego niż strzelanina przy obiedzie. Brakowało mi tu wyjaśnienia, jak od środka wygląda ten mafijny świat, bo był on zaledwie tłem do reszty wydarzeń. Liczę, że w kolejnej części będzie nieco więcej akcji.
Autorka, kreując bohaterów, skupiła się głównie na Elenie i Nicholasie i to im poświęciła najwięcej uwagi. O ile do Nico, jego charakteru i natury nie mam zarzutów (był jaki był, dominujący, brutalny, ale z zasadami),o tyle Elena momentami mnie irytowała. Zdarzało jej się zadawać pytania nie na miejscu. Nie do końca mogłam również zrozumieć jej tok myślenia. Od samego początku nie lubiła Nico (praktycznie bez powodu),a w pewnym momencie zaczęła coś do niego czuć (również trochę bez powodu).
Z jednej strony Elena była jak potulny piesek, wykonujący każde rozkazy, a z drugiej miała co chwilę przebłyski nieposłuszeństwa, które doprowadzały do niezbyt przyjemnych sytuacji. Sprawiała wrażenie osoby, która nie za wiele ma w głowie i za mało myśli o poważnych sprawach. Na szczęście na końcu zrobiła coś, przez co zmieniłam o niej zdanie na lepsze.
Oprócz przemocy, seksu i miłości, książka była również momentami pełna humoru, zwłaszcza gdy pojawiał się duet mamy i babci głównej bohaterki. Podobały mi się również nawiązania do kart, które można zauważyć nawet na okładce.