Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Piotr Biedrzycki
2
5,2/10
Pisze książki: powieść przygodowa, literatura podróżnicza
Urodzony: 1959 (data przybliżona)
Absolwent Wydziału Radia i TV im. Krzysztofa Kieślowskiego na Uniwersytecie Śląskim. Autor czterech tomików wierszy, laureat konkursów literackich, tekściarz, stypendysta Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na rok 2003. W 2015 roku zrealizował serię 17 odcinków telewizyjnego filmu podróżniczego „77 Słoni - Indie” opowiadającego o kraju, który jest jego wielką pasją i miłością.
5,2/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
36 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Siedemdziesiąt siedem słoni Piotr Biedrzycki
5,1
Piotr już pierwszego dnia pobytu w Indiach zostaje okradziony i pobity. Miał jednak szczęście i spotkał ludzi, którzy postanowili udzielić mu pomocy i dzięki nim udało mu się wrócić do zdrowia. Musiał jednak zmienić swój sposób myślenia o tym kraju. Jego nową dewizą było: „Nie oczekuj niczego, bądź gotowy na wszystko”. „Tłoczne ulice Bombaju, fetor slumsu Dharavi, baśniowy Bollywood, idylliczne plaże Goa... trudno pozostać obojętnym wobec tej niesamowitej, pełnej kontrastów scenerii. Trzeba tylko mieć otwarte oczy i... pozwolić się nieść przygodzie!”
Wiem, że mówiłam o tym już wiele razy i będę się powtarzać, ale za każdym razem, gdy sięgam po książkę na temat Indii, wydaje mi się, że wiem na temat tego kraju wszystko. I zawsze okazuje się, że się myliłam. Nawet bardzo. Tak było i tym razem.
Siedemdziesiąt siedem słoni to niezwykła historia. Obszerna, ale ja nie czułam tego, że mam do czynienia z cegłą. Piotr Biedrzycki ma bardzo lekkie pióro i potrafi zaintrygować swoją opowieścią. Ja w każdym razie przepadłam i trudno było mi się od niej oderwać.
Indie przedstawione przez autora z jednej strony mnie fascynowały. Z drugiej strony jednak mnie przerażały. Czym? Przeczytajcie chociażby początek i będziecie wiedzieli, o co mi chodzi. Nam, Europejczykom, trudno będzie zrozumieć kulturę tego kraju. To niesamowite, że w naszych czasach wciąż są takie miejsca, gdzie skrajna bieda zderza się z bogactwem. Na dodatek to kraj, w którym nie jest zbyt bezpiecznie.
Widać, że autor włożył w tę historię całe swoje serce. Widziałam to, co działo się w Indiach. Czułam te zapachy i smaki. Niewielu autorów potrafi w taki sposób opowiedzieć o tak egzotycznym miejscu. Jestem pod dużym wrażeniem.
Zabrakło mi tutaj zdjęć, ale wiem, dlaczego ich nie ma i nie mam zamiaru specjalnie się o to czepiać. Kiedy poznacie powód, dlaczego się tu nie pojawiły, też nie będziecie się wściekać na autora i wydawcę.
Jeśli interesujecie się Indiami, spokojnie możecie przeczytać tę książkę. Jak wspomniałam, jest dość obszerna, ale w trakcie czytania nie ma się wrażenia, że historia się ciągnie w nieskończoność. To dobrze napisana opowieść o Indiach i dzięki niej poznacie ten kraj z innej strony, niż oferują to przewodniki turystyczne.
www.czytelnia-mola-ksiazkowego.pl
77 Słoni Piotr Biedrzycki
5,4
Być może zaskoczy was początek moje recenzji, ale mam problem z książką Piotra Biedrzyckiego pod tytułem „Siedemdziesiąt siedem słoni” i tym, co o niej tak naprawdę myśleć. O tej pozycji dowiedziałam się jeszcze zanim została wydana. Na Facebooku natknęłam się na posty autora, w których prosi o wsparcie finansowe, aby uzbierać odpowiednią sumę na wydanie swojej książki.
W głębi serca kibicowałam temu mężczyźnie, aby udało mu się zrealizować swój cel. Szczerze mówiąc nie mogłam się doczekać, kiedy jego dzieło trafił w moje ręce. Indie to kraj, który kocham z całego serca i ubolewam, że jeszcze nie udało mi się tam wybrać. „Siedemdziesiąt siedem słoni” miało mi dać namiastkę ukochanego przeze mnie państwa. Dzięki niej chciałam poczuć jego magię oraz jeszcze większym stopniu poznać jego kulturę, nieznane mi jeszcze tradycje czy święta, a nawet miejsca.
W związku z tym niedługo po w jej wydaniu napisałam do wydawnictwa z pytaniem o możliwość otrzymania egzemplarza recenzenckiego. Cieszyłam się, gdy otrzymałam pozytywną odpowiedź i wkrótce dzieło Piotra Biedrzyckiego trafiło w moje ręce. Jednak niedługo później autor swoim zachowaniem sprawił, że moja radość trochę przygasła. Nieprzyjemnie było dowiedzieć się, że pisarz odnosi się kompletnie bez szacunku do innej młodej recenzentki jedynie dlatego, że odmówiła przyjęcia od niego egzemplarza powieści „Siedemdziesiąt siedem słoni” za jej polecenie.
Rozumiem, że autor jest niezwykle dumny z własnego osiągnięcia w postaci wydania swojej książki, ale przydałoby się trochę pokory, której podobno Indie go nauczyły. Nie każdy musi mieć chęć przeczytania danej pozycji i to nie jest powód do obrażania kogokolwiek. Bardzo zawiodłam się na panu Piotrze czytając całą dyskusję jaką wywołał. Potrzebowałam potem trochę czasu, aby nabrać dystansu i zabrać się za „Siedemdziesiąt siedem słoni” nie mając w głowie tej dyskusji. Chciałam skupić się tylko i wyłącznie na samej książce.
Udało się. Przeczytałam dzieło stworzone przez Piotra Biedrzyckiego jako miłośniczka Indii marząca o podróży do tego kraju. Książka wciągnęła mnie od pierwszej strony. Autor stworzył świetną powieść przygodową, której akcja, jak już pewnie się domyślacie, toczy się w Indiach. Główny bohater – Piotr – przylatuje do tego egzotycznego kraju, aby odnaleźć siebie i… napisać książkę. Jednak jego wyprawa wymyka się spod kontroli już pierwszego dnia. W drodze do hotelu mężczyzna zostaje nie tylko okradziony, ale również dotkliwie pobity. Na szczęście wkrótce na swojej drodze napotyka pomocnych ludzi, dzięki którym nabiera sił na kontynuowanie swojej orientalnej podróży.
Chociaż jest bardzo obszerna to lektura jej nie była ani na moment męcząca czy nudna. Z ogromną ciekawością czytałam o wszelkich przygodach głównego bohatera począwszy od tych związanych ze slumsem Dharavi czy pracą przy produkcjach bollywoodzkich, poprzez intensywną historię miłosną, świetny pomysł na biznes w Goa, po interesujące spotkanie z polską firmą produkującą film o Indiach.
Czytając „Siedemdziesiąt siedem słoni” jeszcze bardziej zapragnęłam pojechać w te wszystkie miejsca, w których był główny bohater. Niektórzy zarzucają autorowi, że zbyt dużo mówi o nieprzyjemnym zapachu występującym w Indiach. Ale według mnie to jest przesada. Ja jestem wdzięczna autorowi za szczerość, bo chociaż wiem czego mogę się spodziewać przylatując do tego kraju.
I tu zaczyna się ponownie ten mój problem z książką „Siedemdziesiąt siedem słoni”. Nie uważam że to jest zła książka, a wręcz przeciwnie bardzo mi się spodobała. Być może nie jest najwyższych lotów, język Piotra Biedrzyckiego zalatuje grafomanią, a cała książka zdecydowanie potrzebuje porządnej redakcji, żeby poprawić literówki, pozbyć się powtórzeń etc., ale w moim odczuciu niektóre oceny tej książki są mocno przesadzone. Przeczytałam kilka negatywnych recenzji i długo zastanawiałam się, czy ich autorzy czasami nie mają racji. Ale w ostateczności odnoszę wrażenie, że część opinii opublikowanych w Internecie, nie wynikają z samej oceny książki a oceny zachowania osoby, która ją napisała. W wyniku dyskusji, w której pisarz obraził recenzentkę, nie ma dobrej opinii wśród innych blogerów książkowych. Niestety po tej akcji autor budzi niechęć, a to jednak odbija się na odbiorze jego książki.
Myślę, że oprócz zainwestowania w redakcję swojej książki, autor chcąc, aby książka zaczęła być lepiej odbierana, warto żeby trochę spokorniał i zaczął przyjmować konstruktywną krytykę i naprawił swoją relację z twórcami internetowymi. Inaczej obawiam się, że książka może przesądzić o życiu autora jednak w sposób negatywny. Osobiście bym tego nie chciała, bo uważam że „Siedemdziesiąt siedem słoni” ma potencjał.
Na razie nie odniosę się do zarzutów dotyczących mocnego inspirowania się dziełem Gregory’ego Davida Robertsa pod tytułem „Shantaram”. Nie poznałam jeszcze tej pozycji jeszcze, ale wkrótce zamierzam to nadrobić. Wówczas wyrobię sobie ostateczną opinię na temat książki „Siedemdziesiąt siedem słoni” autorstwa Piotra Biedrzyckiego.
[Recenzja pochodzi z https://www.natblue.eu/kultura/ksiazki/piotr-biedrzycki-siedemdziesiat-siedem-sloni/]