Nic dziwnego, że to państwo, nieistniejące już na mapie, ze swoją nadal istniejącą hierarchią urzędników, określa oblicze Austrii aż po dziś...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
- ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
- ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Gerhard Roth
1
7,6/10
Pisze książki: powieść historyczna, czasopisma
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,6/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
53 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Literatura na Świecie nr 1-2/1997 (306-307)
Bohumil Hrabal, Gerhard Roth
0,0 z ocen
5 czytelników 0 opinii
1997
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Zafascynowana śmiercią Austria doceniała w Kościele katolickim zręczność mistrza ceremonii, który nekrofilię podnosi do rangi sztuki.
Zafascynowana śmiercią Austria doceniała w Kościele katolickim zręczność mistrza ceremonii, który nekrofilię podnosi do rangi sztuki.
2 osoby to lubiąAustriakom, jeżeli tylko mieli jakieś poglądy, zawsze łamano kark. Wolność słowa, wolność myśli, nie liczy się w tym kraju, przeciwnie. Ten ...
Austriakom, jeżeli tylko mieli jakieś poglądy, zawsze łamano kark. Wolność słowa, wolność myśli, nie liczy się w tym kraju, przeciwnie. Ten naród stał się narodem muzyków, ponieważ nie mógł mówić i wypowiadać się.
1 osoba to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Podróż do wnętrza Wiednia: szkice Gerhard Roth
7,6
Inny niż wszystkie „przewodnik” po Wiedniu. Koncentruje się na tzw. historii społecznej, a nie na domu habsburskim i jego minionej nie-chwale, monstrualnych budynkach rządowych z tamtych lat, imponujących muzeach, słynnej operze czy turystycznie do cna wykorzystanym Mozarcie.
W wyrafinowanych esejach czytamy tu zatem o tym, co nie jest na pierwszym planie turystycznego „zaliczacza” - o wiedeńskim systemie kanalizacji, dawnej szczwalni, budynku sądów, dzielnicy żydowskiej, „narrenturm” czyli Wieży Pomyleńców, schronisku dla bezdomnych (niegdysiejsze lokum Unkela Adiego),nieoglądanych na co dzień miejsc katedry św. Szczepana (nie Stefana!),muzeum wojska czy dawnego arsenału.
„Dzieje Austrii naznacza przemoc, nawet jeżeli na pozór tego nie widać, a wszystko prezentuje się w blasku glorii i w takcie na trzy czwarte, ewentualnie w rozproszeniu na dodekafoniczną muzykę kameralną i w atonalnych ariach operowych” - ten cytat sygnalizuje, że to nie żadna oleodrukowa reklamówka miasta i jego historii. Raczej próba dekonstrukcji mitu „Felix Austria” przez Autora dość krytycznego wobec bezlitośnie eksponowanej rzekomo wzniosłej przeszłości tej nędznej resztówki potężnego i zaborczego cesarstwa.
Liberalizm? - pyta Roth, jakby kuzyn Bernharda w niechęci do rodaków. „Austriakom, jeżeli tylko mieli jakieś poglądy, zawsze łamano kark. Wolność słowa, wolność myśli, nie liczy się w tym kraju, przeciwnie. Ten naród stał się narodem muzyków, ponieważ nie mógł mówić i wypowiadać się”.
Opisując społeczność, dla której szczytem marzeń o karierze była ranga radcy dworu, Autor zwraca uwagę, iż ”nic dziwnego, że to państwo, nieistniejące już na mapie, ze swoją nadal istniejącą hierarchią urzędników, określa oblicze Austrii aż po dziś dzień".
Wyszydza też inne przywary tej kultury: „Zafascynowana śmiercią Austria doceniała w Kościele katolickim zręczność mistrza ceremonii, który nekrofilię podnosi do rangi sztuki”.
Roth nie ma również szacunku do czcigodnych zabytków i „bohaterów zbiorowej wyobraźni”: „Katedra św. Szczepana zwiedzającym kojarzy się raczej z opakowaniem popularnych wafelków Mannerschnitten niż ze skarbnicą archeologiczno-historyczną czy wręcz miejscem skupienia, podobnie Mozart, uwieczniony na cynfolii słynnych czekoladowo-marcepanowych kulek, kojarzy się raczej z przelotną rozkoszą podniebienia niż z „Czarodziejskim fletem”…
Znaczący jest rozdział o kanalizacji, której podziemna sieć liczy 1800 km – „dniem i nocą kloaczna rzeka płynie pod ziemią, ukrywającą drugie miasto”. Pytanie, które z tych miast – nie tylko w przenośni – cuchnie gorzej…
A propos: antysemityzm panował w Wiedniu długo, długo wcześniej zanim Hitler „odzyskał miasto dla macierzy”. Wyjątkowo przyjaźnie usposobiony był do Żydów jedynie Franciszek Józef. 40 tys. Żydów wywieziono stąd do obozów zagłady. „Tym, którzy trafili do obozów z przyczyn wyznaniowych, nie zalicza się tego okresu do emerytury, w przeciwieństwie do członków SS, którzy byli nadzorcami w Auschwitz”.
W gmachu sądów można zobaczyć pomieszczenie, gdzie „pracowała” gilotyna. W latach 1938-1945 ważący 80 kg topór zabił 538 przeciwników nazizmu. „Sekretarka urzędująca w kancelarii aż na drugim piętrze mogła po dygotaniu biurka rozpoznać wstrząsy powodowane opuszczeniem topora gilotyny”.
Wiele tu ciekawych spostrzeżeń o armii (w której kariera równała się tej urzędniczej),a która często brała cięgi, zwłaszcza w 19 wieku.
„W 1859 r. w Austrii wychłostano dziesięć tysięcy dwustu dziewięćdziesięciu żołnierzy (…) Austria była bardziej „humanitarna” niż Prusy jako że na ogół bito w tyłek a nie po plecach, co ograniczało ryzyko urazów kości”.…
„Skazany biegł między szpalerem żołnierzy, którzy bili go rózgami i pałkami. Żołnierz, który wstrzymał się od zadania ciosu, sam musiał odbyć bieg przez rózgi”.
„Ordery wojskowe to genialny wynalazek. Nic nie kosztują, pochlebiają ludzkiej próżności i pobudzają do tym aktywniejszego niszczenia „wroga”.
Roth sporo miejsca poświęca wojnie trzydziestoletniej - katastrofalnej w sposób dla nas zupełnie niewyobrażalny, bo mieliśmy to szczęście, ze choć ta apokalipsa nas ominęła. Oszczędzając szczegółowych okropieństw (BTW: czemuż to akurat wojny religijne były najkrwawszymi w historii ludzkości?),wystarczy przytoczyć jedno zdanie: „Na 18 milionów ludności zamieszkującej obszar języka niemieckiego wojnę trzydziestoletnią przeżyło 7 milionów” (wśród tej ludności wielu polskojęzycznych mieszkańców Śląska i Pomorza).
Ponadto z tej książki wreszcie się dowiedziałem, czemu austriackie wojsko w 18. i 19. wieku miało, łagodnie mówiąc, mało praktyczne białe mundury: „Sukno na mundury farbowano, możliwie najtaniej, a więc na kolor perłowo-szary. W praniu mundury blakły i w końcu stawały się białe.
Są też wątki polskie: „Pułkownik wdaje się w opowieść o wyzwoleniu Wiednia przez „cesarskich” i Polaków pod wodzą Jana III Sobieskiego, którzy odparli Turków Kara Mustafy. Polacy nie doczekali się większej podzięki, zarówno cesarz, jak naród źle potraktowali swoich wyzwolicieli”.
Mimo wszystko Autor jednak ulega w pewnym stopniu mitologii C.K. „Koniec monarchii był logiczną, ale może właśnie dlatego szczególnie tragiczną konsekwencją, bo wraz z monarchią nastąpił koniec pewnej utopii, uznającej habsburskich Austriaków za pierwszych Europejczyków”. Faktem bowiem jest, że dla części dawnych narodów czy społeczności monarchii następne lata były dużo gorsze niż za jej trwania….
I jeszcze jeden prztyczek Autora: „Niemcy austriaccy stanowili tylko jedną czwartą ogółu ludności. Może dlatego Austriacy również dzisiaj odnoszą się do innojęzycznych mniejszości w swoim kraju tak, jak gdyby oni sami, niemieckojęzyczni, wciąż znajdowali się w mniejszości”.
Polecam czytać tę książeczkę razem z najlepszą jednak rzeczą o stolicy nad Dunajem - z ostatnich lat, gdy była jeszcze „pępkiem świata - ”Wiedeń 1913” Piotra Szaroty.