Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać193
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Tom Ellen
1
6,1/10
Pisze książki: literatura młodzieżowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,1/10średnia ocena książek autora
61 przeczytało książki autora
92 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Ten pierwszy rok Tom Ellen
6,1
Phoebe i Luke zaczynają naukę na studiach. Z widzenia znają się ze szkoły, Phoebe nawet się w nim kochała, ale poza tym ich ścieżki wcześniej się nie przecięły. Aż do pierwszej imprezy na studiach, gdzie obydwoje poznają nowych znajomych, ale także i siebie.
"Ten pierwszy rok" to zasadniczo powieść... trochę o niczym. To znaczy, to dosyć typowa młodzieżówka. Po tym, co napisałam w poprzednim akapicie, można by sądzić, że to głównie romans, ale w równym stopniu to też powieść obyczajowa o odnajdywaniu się w nowym środowisku, akceptacji; o przyjaźni, miłości i wkraczaniu w dorosłe życie. Czasami jest w niej trochę wzruszająco, a czasami zabawnie (akcja z prezerwatywą mnie absolutnie zabiła, a czytałam ją akurat w zatłoczonej komunikacji miejskiej... Kto czytał, ten zapewne wie, o czym mowa). Generalnie jednak brakowało mi trochę w tej książce jakiegoś motywu przewodniego, czegoś, do czego cała historia by dążyła. Chyba dlatego w pierwszym akapicie opisałam relację Phoebe i Luke'a, bo to właśnie ich związek wysuwał się na koniec na pierwszy plan.
Generalnie czytało się to fajnie, powieść była zabawna i nieźle napisana, i nawet kibicowałam głównej bohaterce, chociaż czasami zachowywała się jak ostatnia idiotka. Przyjemnie czytało się o relacjach, które nie były tak łatwe, jak w większości romansów, o zbliżeniach, które nie idą jak z płatka i czasami są trochę krępujące, i problemach, które z nich wynikają. Równie fajne było to, że nie wszyscy byli tu idealni, a zwłaszcza bohaterowie drugoplanowi naprawdę błyszczeli (swoją drogą, Phoebe i Josh to OTP). Niestety nie byłam jednak w stanie strawić postaci głównego bohatera, Luke'a, i to nie zmieniło się aż do końca książki. Luke to taka postać, która przez swoją bierność, konformizm i chowanie głowy w piasek rani innych i wychodzi na totalnego dupka. Po prostu nie mogłam o nim czytać, zwłaszcza że przez całe mnóstwo akapitów użalał się nad sobą i biadolił, jakie to ma kiepskie życie. Wiesz co, chłopie? CRY ME A RIVER. Całkowicie sobie na to zasłużyłeś!
Przynajmniej końcówka zrobiła mi dobrze i spełniła moje oczekiwania.
Może jestem już trochę za stara na takie książki, ale ta nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Dobrze się ją czytało i niektóre akcje będę pamiętać długo, ale ogólnie bez szału.
A Luke niech spada na drzewo.
Ten pierwszy rok Tom Ellen
6,1
Początek studiów może przerażać i ekscytować jednocześnie. W końcu to dla większości pierwszy krok w dorosłość: wyprowadzka z domu, życie na własny rachunek, podejmowanie ważnych decyzji, branie odpowiedzialności za siebie. Również dla bohaterów tej książki to wielkie wyzwanie powodujące przyspieszone bicie serca.
Lucy Ivison i Tom Ellen, bazując na własnych doświadczeniach i przeżyciach swoich przyjaciół, napisali wspólnie powieść o tym, jakże wyczekanym i stresującym, pierwszym roku studiów. Ich bohaterowie, Phoebe i Luke, to pierwszoroczniaki, które zaczynają studia z wielkimi oczekiwaniami. Spodziewają się, że ich życie nagle zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni. Jednak nie wszystko układa się tak, jakby sobie życzyli.
Narracja pierwszoosobowa z perspektywy raz Phoebe, raz Luke’a daje świetny wgląd w psychikę obojga. Dziewczyna od razu wzbudza sympatię. Choć początkowo wydaje się zahukaną szarą myszką, szybko odnajduje się w akademikowym środowisku, nawiązuje przyjaźnie i bardzo dobrze się bawi. Nawet kręci się koło niej kilku chłopaków. Natomiast Luke zupełnie nie potrafi się zaaklimatyzować. Liczył na wiele nowych znajomości, tymczasem sąsiedzi z akademika orbitują wokół zupełnie innej planety, a członkowie drużyny piłkarskiej okazują się skończonymi dupkami. A pierwsza noc, mimo kiepskiego początku, zapowiadała całkiem dobry dalszy ciąg semestru… Głównym winnym takiego stanu rzeczy niestety jest sam bohater – jego niezdecydowanie, konformizm i brak pewności siebie powoli rujnują życie jego i bliskich mu osób. Luke od pewnego momentu zaczyna tracić wszelką sympatię czytelnika i, przynajmniej w moim przypadku, już jej nie odzyskuje. Uznaję to za plus – autorzy wykazali się niemałą odwagą, tworząc takiego prawie antybohatera.
Postacie drugoplanowe są niezwykle plastyczne i interesujące. Tworzą prawdziwą plejadę osobowości. Każdy wyróżnia się czymś charakterystycznym, dzięki czemu łatwo ich zapamiętać i polubić. Negin – przyszła lekarka, która nie lubi się przytulać, Frankie – bardzo wysoka, bardzo szalona i bardzo bezpośrednia studentka archeologii, Flora – wielka fanka lat 80., Mary – rockmanka z tęczowymi włosami, Connor – największy imprezowicz na kampusie, Arthur – miłośnik sera brie, trawki i gier wszelakich, Ed – historyk-abstynent… I jeszcze wielu innych. Nie wszyscy są pozytywnymi charakterami, co tylko czyni z nich jeszcze ciekawsze tło. Szkoda, że autorzy nie pokusili się o narrację trzecioosobową, która pozwoliłaby im w większym stopniu skupić się na historiach tych fascynujących bohaterów drugoplanowych.
Na pierwszy plan wysuwa się burzliwy romans Phoebe i Luke’a oraz ich relacji z innymi osobami. Równie dużo miejsca zajmuje życie studenckie – głównie imprezowanie, natomiast wykłady stanowią zaledwie dodatek (zajęcia z literatury i pamięci wydają się wprowadzone tylko po to, by stworzyć głównym bohaterom pole do konfrontacji). Przy okazji poruszone są także kwestie aklimatyzacji w nowym środowisku, poczucia własnej wartości i szacunku do siebie oraz radzenia sobie z upokorzeniem. Bardzo spodobał mi się wątek „ściany wstydu” i protestu przeciwko przedmiotowemu traktowaniu dziewczyn.
„Ten pierwszy rok” jest zaskakująco pełen różnych ważnych i trudnych treści. Autorom udało się zgrabnie opleść je pajęczyną angielskiego humoru, dzięki czemu książka nie jest przesadnie poważna czy dołująca. Mimo to są momenty, które skłaniają do zastanowienia się nad pewnymi zjawiskami. Choć opisana forma studiów różni się nieco od polskiego systemu, nie przeszkadza to czerpać przyjemności z lektury.