Najnowsze artykuły
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant1
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński8
Popularne wyszukiwania
Polecamy
John Lucas
6
7,0/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,0/10średnia ocena książek autora
195 przeczytało książki autora
61 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Uncanny X-Force - Tom 1 - Sposób na Apocalypse'a Rafael Albuquerque
7,2
6/10 – DOBRY
Scenariusz – 6/10
Pomysł na zespół mutantów, stanowiący uderzeniową grupę specjalną, która ma za zadanie wykonywać tajne i często niejednoznaczne moralnie misje, uważam za genialny. Skład osobowy drużyny również skomponowany został bardzo trafnie, no może poza Fantomexem, za którym zwyczajnie nie przepadam. To jeden z tych bohaterów nowej ery, który moim zdaniem jest przesadnie skomplikowany – jego pochodzenie, osobowość oraz zakres mocy są nazbyt pokręcone i zawiłe. Cała reszta ekipy zabójczych mutantów prezentuje się jednak znakomicie. Scenarzysta dostał więc do ręki spluwę o potężnym kalibrze i tylko od niego zależało, w jaki sposób ma zamiar z niej skorzystać. Album rozpoczynający run Ricka Remendera składa się z dwóch dłuższych opowieści oraz rozdzielającego je krótkiego przerywnika. Na sam początek członkowie X-Force otrzymują niezwykle trudne zadanie, mają bowiem zlikwidować najnowszą inkarnację En Sabah Nura – mutanta despoty, który pragnie zniszczyć ludzkość. Historia ta jest przepełniona akcją i skupia się głównie na efektownych starciach herosów ze sługusami potężnego wroga. Niespodziewanie najmocniejszym jej punktem okazuje się być intensywny, emocjonalny finał, który na zawsze odmieni oblicza bohaterów. Będą oni musieli podjąć brzemienną w skutkach decyzję, która nawet dla nich może okazać się zbyt trudna. Następny w kolejce jest krótki epizod przedstawiający starcie X-Force z Reavers, czyli bandą cyborgów dowodzonych przez Lady Deathstrike. Jest to niespecjalnie porywający akcyjniak, który nie wnosi do ogółu historii nic specjalnie ciekawego. „Nacja Deathloków” jest kolejną opowieścią, której zalet należałoby upatrywać jedynie w szybkim tempie oraz nieustającej akcji, ponieważ intryga oparta jest na całkiem niedorzecznych przesłankach. Dość powiedzieć, że wiodącym motywem tej historii jest sztuczne środowisko, stworzone przez szalonych naukowców do hodowania w nim superżołnierzy (kolejny fabularny absurd związany z Fantomexem). W tym epizodzie X-Force wspierani przez oryginalnego Deathloka, stawiają czoła przybywającemu z przyszłości oddziałowi obdarzonych supermocami cyborgów.
Ilustracje – 7/10
Dwie główne historie narysowane zostały przez Jeroma Opeñę oraz Esada Ribicia. W obu przypadkach wyszło bardzo fajnie, chociaż akurat kolorystyka nie przypadła mi do gustu. W „Sposobie na Apocalypse’a” była ona zbyt mętna, niemalże monochromatyczna, natomiast w przypadku „Nacji Deathloków” po prostu brzydka. Rozdzielający obie opowieści przerywnik „Reavers”, zilustrowany został ręką Rafaela Albuquerque. Wyszło całkiem nieźle, chociaż nie mogę powiedzieć, bym był fanem kreski Brazylijczyka. Stanowiący prolog do „Sposobu na Apocalypse’a” fragment „Wolverine: Road to Hell” jest dziełem Leonardo Manco i również prezentuje się przynajmniej dobrze. Reasumując oprawa graficzna tego albumu stoi na całkiem wysokim poziomie (oprócz kolorów),a mnie najlepiej oglądało się momentami genialne kadry autorstwa Jerome’a Opeñii.
Wydanie i dodatki – 8/10
Znakomicie wydany album. Twarda oprawa, większy format niż standardowo, dobra jakość druku i do tego całkiem sporo dodatków, w tym takie, które pozwolą lepiej zrozumieć zawarte w tym komiksie historie.
Podsumowanie
„Sposób na Apocalypse’a” jest tym, czym oczekiwałem że będzie. Przepełnionym bezkompromisową akcją komiksem, który oferuje chwile niezobowiązującej i odmóżdżającej rozrywki. O dziwo w całym tym rozpiździaju scenarzyście udało się zawrzeć również jeden bardzo fajny, emocjonalny twist, który na długo będzie definiował bohaterów tej serii. Dodatkowo warstwa graficzna tego albumu prezentuje się naprawdę atrakcyjnie. Trochę się tego nie spodziewałem, ale… polecam.
***
ZAWARTOŚĆ
Wolverine: Road to Hell vol. 1 #1 (listopad 2010)
Uncanny X-Force vol. 1 #1-4, 5.1, 5-7 (grudzień 2010 – marzec 2011, maj 2011, kwiecień – czerwiec 2011)
SCENARIUSZ
Rick Remender
ILUSTRACJE
Szkic: Leonardo Manco, Jerome Opeña, Rafael Albuquerque, Esad Ribić
Tusz: Leonardo Manco, Jerome Opeña, Rafael Albuquerque, John Lucas
Kolor: Chris Sotomayor, Dean White, Matthew Wilson
DODATKI
Okładki wydań zeszytowych.
Okraszony kilkoma kadrami siedmiostronicowy wstęp do pierwszej historii z tego komiksu (Sposób na Apocalypse’a),opisujący poprzedzające go wydarzenia oraz każdą z ważniejszych postaci w nim występującą.
Dwustronicowy wstęp do „Reavers” oraz „Nacji Deathloków” z opisem postaci i kilkoma grafikami.
Galeria okładek alternatywnych.
Ewolucja strony: od ołówka do kolorów, na przykładzie plansz rysowanych przez Jeroma Opeñę oraz Esada Ribicia.
Króciutki biogram Ricka Remendera.
WYDANIE
Wydawca: Mucha Comics
Wydawca oryginału: Marvel Comics
Cykl: -
Seria: Uncanny X-Force
Data wydania: 20 wrzesień 2017
Tłumacz: Tomasz Sidorkiewicz
Format: 180 x 275 mm
Liczba stron: 224
Okładka: Twarda
Papier: Kredowy
Druk: Kolor
ISBN-13: 9788361319979
Cena okładkowa: 79,00 zł
Deadpool: Grzech pierworodny Gerry Duggan
6,8
Obecna seria Deadpoola bardzo mi pasuje, choć do ideału jej daleko. Lubię jednak ją o wiele bardziej niż "Deadpool Classic", która zwyczajnie mnie nuży. W ostatnim odcinku nasz Najemnik z nawijka w końcu stanął (po raz kolejny) na ślubnym kobiercu, a jego wybranką okazała się Królowa Mroku. Nie jest to w smak Draculi, któremu nasz heros podjumał małżonkę, zatem wojna z wampirami trwa w najlepsze. Tymczasem Agentka Preston odkrywa, że Deadpool ma córkę. Zaczyna się prawdziwa masakra w walce o małą Eleanor, bowiem wielu wrogów naszego zamaskowanego herosa ma wobec niej plany.
Jeśli ktoś czytał serię od początku, to fakt posiadania przez Deadpoola potomstwa raczej nie zaskoczył. Z pewnością wielu pamięta ponętną Carmelitę z trzeciego tomu, gdzie nasz heros "współpracował" z Bohaterami do wynajęcia. To właśnie wtedy pojawiła się piękna Carmelita, z którą nasz bohater spędził namiętne chwile po tym jak ją uratował. Owocem ich bardzo krótkiej znajomości jest właśnie Eleanor, która okazuje się być cenna dla wielu ludzi. Wychowana przez przybranych rodziców, trafia w sam środek wojny gdy odnajduje ją agentka Preston, prowadząca śledztwo w tej sprawie.
W komiksie mamy niejako dwie ścieżki fabularne. Poważniejszą z udziałem Preston i innych agentów S.H.I.E.L.D. oraz bardziej wesołą gdzie Deadpool wraz z pomocą Deazzler - mutantki z przeszłości będącą piosenkarką disco - rozwala na skalę masową wampiry. Oczywiście w pewnym momencie obie te ścieżki się łączą, ale trochę trwa nim do tego dojdzie. Zresztą wtedy inicjatywę przejmuje nasz tytułowy "heros" robiąc tak ogromny rozpierdziel, że miejscami krew wylewa się z komiksu hektolitrami. Z drugiej strony to pasuje do samej fabuły jak i ogólnej koncepcji Deadpoola.
Jeśli idzie o część humorystyczną to jej tutaj nie brakuje. Widać ją mocno przy Dazzler oraz w scenach gdy Deadpool rusza na odsiecz swej córce. Zresztą w tym drugim wypadku nawet agentka Preston ma sporo do powiedzenia. Jej uwagi bywają kąśliwe i nieraz można się z tego powodu uśmiać. Jeśli zaś idzie o cały główny nurt fabularny to poprowadzono go bardzo dobrze. Co ciekawe znalazło się tu miejsce na kilka wątków dramatycznych oraz naprawdę mocne zakończenie. To sprawia, że całość nie zostaje zepchnięta tylko do roli masakry złych bandziorów przez tych dobrych, a wnosi coś wartościowego, w pewnym sensie, do całej serii.
Jeśli idzie o rysunek to tutaj jest bez zmian. Nadal ciekawy, kolorowy, ale przy tym nie męczący oczu. Sceny wizji jakich doznaje Preston i jej towarzysz narysowano w innym stylu, co czytelnikowi łatwiej pozwala wyczuć ich atmosferę. Siódmy album Deadpoola jest naprawdę udany. Dzięki niemu miło odpocząłem od serii "Deadpool Classic", która jak na razie zaczyna coraz bardziej męczyć. Tu mam wszystko czego tam mi brakuje. Wredny humor, sporo przemocy, ciekawą fabułę i zwariowanego głównego bohatera.