Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bronisław Miszewski
1
4,0/10
Pisze książki: biznes, finanse
Urodzony: 18.07.1911Zmarły: 18.10.1998
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
0 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zarys ekonomii politycznej socjalizmu Bronisław Miszewski
4,0
Książka przybyła do mnie z antykwariatu w pakiecie wraz z innymi ciekawostkami ekonomicznymi. Wydana w okresie głębokiego PRL'u, przesiąknięta poprawnością polityczną socjalizmu, jest zdaje się podręcznikiem studenckim, tłumaczącym podstawy ekonomii socjalizmu (lub bardziej ekonomii politycznej). Nie jest to tytuł, który w tych czasach może mieć jakąkolwiek wartość poza byciem właśnie taką "ciekawostką". Osobiście intrygowało mnie spojrzenie ekonomistów polskiej komuny na marksizm, który już wtedy na świecie miał chwiejne podstawy teoretyczne. Jak się okazało, autorów, z których można było wtedy czerpać wiedzę, było niewielu (większość była zwyczajnie cenzurowana). W książce jest kilka przypisów, z czego 85% z nich to odwołania do Marksa i Engelsa (kilka innych odnosi się oczywiście do Oskara Langego). Czyli wiadomo, czego można było się spodziewać.
W trakcie czytania rzuca się w oczy, jak bardzo trudny orzech do zgryzienia mieli socjaliści w chwili poruszenia tematu prawa wartości Marksa. Jego "obronę" można łatwo streścić: "Prawo wartości ma ogromne znaczenie, co prawda nie występuje w tych warunkach i w takiej i takiej sytuacji, ale i tak ma ono wielkie znaczenie!". Zakłopotanie (i sprzeczność),w jakie wpadł Marks w swoich tomach "Kapitału" jak widać udzielało się jego epigonom, bo przecież założenie o prawie wartości miało być bezwzględne..
Autor nie może i nie wie jak wyjaśnić wiele własnych twierdzeń zakładających skuteczność scentralizowanych mechanizmów gospodarki socjalistycznej. Pisze często, że aby dany proces przebiegał prawidłowo (nie żywiołowo, czyli tak jak w kapitalizmie, bo to uważa za wadę),muszą być przedsięwzięte takie i takie środki, nie kusząc się przy tym na choć odrobinę analizy, czy to jest w w ogóle możliwe w gospodarce socjalistycznej. Wielokrotnie popada on w logiczną sprzeczność, gdy zauważając zmienność popytu rynkowego (poprzez gusta, preferencje, moda, zjawiska zewnętrzne) nagle oznajmia, iż wymaga to jedynie odpowiedniego planowania (a planowanie przecież wyklucza czynnik niepewności, ponieważ operuje na danych założeniach, na danym stanie).
Nie powinno dziwić, iż autor jest oderwany od rzeczywistości i niejednokrotnie, co też nie powinno dziwić, stawia znak wyższości przy socjalizmie nad kapitalizmem w kontekście mocy twórczych i... technologii. Kiedy w USA w tym czasie przeciętny Smith miał w 150m^2 domu mikrofalę, kolorowy TV, kamerę i cabrio, w Polsce dostawało się wesołą informację o przydziale 50m^2 w przeciągu kilkudziesięciu lat, a kawałek baleronu był dostępny wyłącznie dla nomenklatury. Jednak nie można zapominać o czasach, w których Miszewski pisał swoją książkę. Cenzura pilnowała, aby wszystko szło według wyznaczonej linii, stąd wystarczy jedynie pokiwać głową z politowaniem i przejść do kolejnego akapitu.
Miszewski niejednokrotnie kusi się na pozorowany obiektywizm. Zauważa, że przemysł odnosi się z "rezerwą do postępu technicznego" i choć jego (socjalistów) zdaniem trzeba przemysł scentralizować, to w przypadku technologii, pomimo wspomnianej niechęci do innowacji, powinna mieć miejsce pewna swoboda w wdrażaniu nowych rozwiązań. Z oczywistych względów autor nie zrobił w tym miejscu porównania z kapitalizmem, gdyż motyw zysku i minimalizacji kosztów same napędzają rozwój w sferze innowacji. Należy jednak podkreślić, że autor w wielu miejscach trafnie identyfikuje błędy centralnego zarządzania gospodarką, lecz skupia się jedynie na kwestiach behawioralnych i społecznych (np. opieszałość zarządzania biurokratycznego czy też skłonność do ukrywania zdolności produkcyjnych przez zakłady państwowe). Natomiast w zakresie ekonomii (w jego i socjalistów ocenie) przeważają plusy nad minusami centralnego planowania.
Książka jest zwykłą ciekawostką. Ktoś mógłby powiedzieć, że zmarnowałem czas i mogłem przeczytać coś nowszego lub bardziej znaczącego. Jest to racja obiektywna, jednak w mojej ocenie dobrze zrobiłem poświęcając parę dni na zgłębienie tematu i zsyntetyzowanie stanowiska socjalistów w celu lepszego zrozumienia założeń tej koncepcji.