Może ja czegoś nie rozumiem, ale jeśli te opowiadania mają promować krakowski Kazmierz i kulturę żydowską, powinny mocno przemawiać do czytelnika i jego wyobrazni, jak spot rekamowy. Tak mała forma powinna zawierać duży ładunek treści, ale przeczytałam czwarte opowiadanie z sześciu i nic. Klapa. W najlepszych wypadkach zmokły kapiszon. Szkoda, bo gdyby lepiej dobrać opowiadania mogłoby powstać z tego coś wartościowego.
Inicjatywa Stowarzyszenia Festiwal Kultury Żydowskiej super, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Jedyna nadzieja w tym, że jestem ignorantką i po prostu się nie znam, ale z drugiej strony promocja ma dotrzeć do wszystkich, nie do wybranych.
Najwidoczniej Krakowa nie da się dzisiaj przedstawić w inny sposób, niż jako miejsca ze wszech miar zaczarowanego. Stara stolica Polski ma nad Warszawą tą przewagę, że jest... stara. Zdążyła obrosnąć legendami i mitami jak stary pal portowego mola.
"Spacer-mistrz" to tekst krótki i w sumie bardzo prosty. Myślę, że dobrze spełnia swoje zadanie, bo oferuje zarówno coś dla oka, jak i fajną historyjkę, którą można przeczytać w minuty.