Nie da się tej książki przeczytać jednym tchem i zapamiętać wszystkich wyszukanych przez autora wiadomości. Jest ich zwyczajnie za dużo. Większość z nich to ciekawostki. Śmieszne, dowcipne, zadziwiające, zaskakujące, lecz rzadko kiedy wzbogacające wiedzę czytelnika. Bo przecież bez świadomości ile liter liczy najdłuższa nazwa geograficzna jakoś do tej pory funkcjonowałam. Bez wiedzy o tym, w jaki sposób zwierzęta (z reguły w spektakularny, taka podpowiedź na marginesie) ratowały ludzkie życie – też. Z reguły jest to wiedza, którą można błysnąć na przyjęciu, zaskoczyć znajomych i tylko w tym celu należy poświęcić się lekturze. Polecam. Rozrywka znakomita.
"Aż łeb urywa" to swobodnie napisana, przyjemna, lekka książka. Można się przy niej odprężyć, a przy okazji dowiedzieć czegoś ciekawego. Z pewnością przeczytałabym ją znacznie szybciej, ale co kilka stron musiałam zaglądać do Internetu, żeby sprawdzić, jak wyglądają rzeczy opisywane przez autora albo doczytać na jakiś temat. Moim zdaniem aby w pełni docenić podane w książce ciekawostki, trzeba czytać ją z telefonem pod ręką.
Autor książki, Matthew Santoro, nie jest pisarzem ani naukowcem. Zajmuje się zawodowo kręceniem filmików na YouTube i to widać w jego stylu pisania, który z pewnością nie wszystkim będzie odpowiadał. Mi osobiście niezbyt podoba się specyficzne poczucie humoru autora. Także tłumaczenie momentami jest bardzo niezręczne, co jakiś czas pojawiają się powtórzenia i źle skonstruowane zdania. Te drobne niedociągnięcia nie zakłócają jednak przyjemnej lektury.