Najnowsze artykuły
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
- ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marceline Loridan-Ivens
1
7,3/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 19.03.1928Zmarła: 18.09.2018
Marceline Loridan-Ivens (ur. jako Marceline Rozenberg) - francuska dziennikarka, działaczka polityczna i reżyserka filmów dokumentalnych pochodzenia żydowskiego.
Przyszła na świat w Lotaryngii, a oboje jej rodzice urodzili się w Polsce.
Podczas II wojny światowej wraz z ojcem brała czynny udział w walce przeciwko hitlerowcom. Została schwytana i uwięziona w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Potem przewieziono ją kolejno do Bergen-Belsen i Theresienstadt.
W 1955 r. wstąpiła do Komunistycznej Partii Francji.
Współautorka czterech książek.
Zagrała w kilku filmach, m.in. w "Kronice jednego lata" ("Chronique d'un été", reż. Edgar Morin, Jean Rouch, 1961).
Autorka lub współautorka ośmiu filmów dokumentalnych, m.in. o walce narodowo-wyzwoleńczej Algierczyków, wojnie w Wietnamie, Kazachach i Ujgurach.
Marceline Loridan-Ivens żyła 90 lat.
Wydane publikacje książkowe: "17e parallèle : la guerre du peuple: deux mois sous la terre" (z Jorisem Ivensen, 1969),"Ma vie balagan" (z É.D. Inandiak i R. Laffontem, 2008),"Et tu n'es pas revenu" (z Judith Perignon, 2015, polskie wydanie: "I nie wróciłeś", Prószyński i S-ka, 2016),"L'amour après" (z Judith Perrignon, 2018).
Dwukrotnie zamężna: 1. Francis Loridan (od 1952, rozwód); 2. Joris Ivens (1976-28.06.1989, jego śmierć).
Przyszła na świat w Lotaryngii, a oboje jej rodzice urodzili się w Polsce.
Podczas II wojny światowej wraz z ojcem brała czynny udział w walce przeciwko hitlerowcom. Została schwytana i uwięziona w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Potem przewieziono ją kolejno do Bergen-Belsen i Theresienstadt.
W 1955 r. wstąpiła do Komunistycznej Partii Francji.
Współautorka czterech książek.
Zagrała w kilku filmach, m.in. w "Kronice jednego lata" ("Chronique d'un été", reż. Edgar Morin, Jean Rouch, 1961).
Autorka lub współautorka ośmiu filmów dokumentalnych, m.in. o walce narodowo-wyzwoleńczej Algierczyków, wojnie w Wietnamie, Kazachach i Ujgurach.
Marceline Loridan-Ivens żyła 90 lat.
Wydane publikacje książkowe: "17e parallèle : la guerre du peuple: deux mois sous la terre" (z Jorisem Ivensen, 1969),"Ma vie balagan" (z É.D. Inandiak i R. Laffontem, 2008),"Et tu n'es pas revenu" (z Judith Perignon, 2015, polskie wydanie: "I nie wróciłeś", Prószyński i S-ka, 2016),"L'amour après" (z Judith Perrignon, 2018).
Dwukrotnie zamężna: 1. Francis Loridan (od 1952, rozwód); 2. Joris Ivens (1976-28.06.1989, jego śmierć).
7,3/10średnia ocena książek autora
159 przeczytało książki autora
175 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
I nie wróciłeś...
Marceline Loridan-Ivens, Judith Perrignon
7,3 z 120 ocen
331 czytelników 19 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
I nie wróciłeś... Marceline Loridan-Ivens
7,3
Życie w obozie koncentracyjnym, do którego autorka trafiła, mając kilkanaście lat, stanowi jedynie tło opowieści o powrocie do wolności i życia. To długa rozmowa z ojcem, który tam zginął, list pisany po wielu latach do jedynego człowieka, który potrafiłby zrozumieć. Wzbudzająca wiele kontrowersji francuska dziennikarka w nietypowy sposób dołącza do grona piszących o obozach koncentracyjnych. To nie jest relacja z miejsca, w którym trzeba było staczać walkę o każdą chwilę życia, ale opowieść o niemożliwym powrocie do świata, który stał się obcy i nieprzychylny, o tęsknocie za tymi, którym niczego nie trzeba by tłumaczyć. O życiu na zawsze naznaczonym tragedią.
"W obozie nie istniała żadna logika, liczyła się wyłącznie ich obsesja liczb, a umierało się albo natychmiast, albo trochę później, stamtąd się już nie wychodziło." Tylko człowiek potrafi tak dotkliwie i boleśnie zranić drugiego człowieka, naznaczyć jego życie cierpieniem i poczuciem krzywdy, odcisnąć silny ślad na psychice i sercu, wywrócić uczucia z bezwzględną i mroczną siłą, bestialsko pozbawić chęci odczuwania, wprowadzić w stan czerpania z resztek podświadomości, aby tylko przetrwać. Obozy koncentracyjne, masowe morderstwa, nienawiść, upodlenie, traktowanie ludzi w najgorszy z możliwych sposobów, przypisanie im numerów i postrzeganie tylko w kategoriach kolejnych cyfr. Nie ma możliwości, aby w pełni opisać ogrom tragedii, dramatycznych losów, wstrząsających zdarzeń czy przerażających doświadczeń. Straszne i niewyobrażalne, zaledwie nielicznym udało się przeżyć tę gehennę, przejść przez piekło utracenia własnej tożsamości, poczucia wartości, a nawet istoty człowieczeństwa. Jak po takich doświadczeniach nauczyć się na nowo funkcjonować w świecie, przedefiniować samego siebie, pozbyć się ponurego cienia? Czy można, jakby na przekór oprawcom, zachować pogodę ducha, kumulować nadzieję, wciąż wierzyć, czerpać, choć małymi łykami, radość z codziennych dni? Nie jest łatwo wyrzucić obóz ze świadomości, dać sobie szansę na ułożenia szczęśliwego życia, powrócić do normalności, cieszyć się z wolności. Przecież nie da się już odzyskać tego, co się straciło, co zabrały tragiczne wydarzenia, ani pogodnego dzieciństwa, ani pełnej rodziny, ani dni spędzonych przy ukochanym ojcu, ani tego, jaki inny, pomyślny i sprzyjający, scenariusz mógłby przybrać los. I właśnie ta książka, w formie listu do ojca, który nie przetrwał obozu, napisana przez ponad osiemdziesięcioletnią kobietę, dziennikarkę, filmowca, a nade wszystko córkę, staje się zespoleniem wszystkich tych odczuć, niezwykle wzruszającym, przenikliwym dowodem siły i determinacji jednej z nielicznie ocalonych, świadectwem doznanego okrucieństwa i jego całkowitego potępienia. Niebywale mocno chwyta za serce, rozsądnie przestrzega, jednocześnie pozwala na zrzucenie ogromnego balastu przeszłości. Stanowi przekaz do każdego z nas, prośbę do ludzkości, aby z takimi demonami nikt nigdy nie musiał już stawać do walki. Ogromna koncentracja emocji, mądrości, życiowej wiedzy, refleksji i poruszania sumienia, napisana pięknym stylem, z otwartością i szczerością. Cieniutka książeczka, o tak ważnym i cennym przesłaniu. Po jej przeczytaniu każdy z nas nabiera jeszcze większego szacunku do życia, zarówno swojego, jak i innych.
I nie wróciłeś... Marceline Loridan-Ivens
7,3
http://www.nieperfekcyjnie.pl/2016/09/i-nie-wrocies-marceline-loridan-ivens.html
Marceline to Żydówka, która jako nastolatka trafia do Auschwitz, gdzie do sąsiedniego obozu skierowany jest również jej ojciec. Dziewczyna stawia czoła okrucieństwu, nieustannie myśląc o ukochanym tacie, z którym pragnie wrócić do domu. Każdy kolejny dzień sprawia, że Marceline, tak jak reszta więźniów, codziennie mierzy się z głodem i wszechobecną śmiercią. Chodzi w łachmanach po zabitych kobietach. Kradnie. Kopie doły dla tych, których zagazowano. Tarza się w śniegu, aby zabić wszędobylskie wszy. Robi to, czego nigdy nie spodziewałaby się uczynić. Jednak życie wystawiło ją na próbę, którą starała się przetrwać.
Cała książka opiera się na wspomnieniach, z których wyziera pragnienie bycia u boku ojca. Autorka nie potrafi poradzić sobie z jego stratą, niewiedzą dotyczącą śmierci ojca - czasu i miejsca, gdzie poległ. Każde jej słowo pokazuje, że przepełnia ją poczucie winy spowodowane tym, iż ona ocalała, a ukochany tatuś nie powrócił. Marceline nie umie już nawiązać więzi z matką czy rodzeństwem, którzy nie trafili do obozu. Nie dość, że nie próbują nawet zrozumieć tego, co przeszła, to dodatkowo niekiedy dają jej do zrozumienia, co jednocześnie może być jedynie błędnym przekonaniem autorki, iż woleliby na jej miejscu widzieć swojego męża i ojca.
"Dlaczego, kiedy już wróciłam do świata, okazałam się niezdolna do życia? To było jak oślepiające światło po miesiącach spędzonych w ciemnościach, gwałtowne; ludzie chcieli, żeby wszystko przypominało początek, chcieli oderwać mnie od wspomnień, uważali, że postępują logicznie, w zgodzie z przemijającym czasem, z kołem, które się toczy, ale byli szaleńcami - nie tylko Żydzi, wszyscy! Ta wojna, która się zakończyła, zżerała nas od środka."
"I nie wróciłeś..." jest przepełniona tęsknotą za ojcem, pełną rodziną, szczęściem, beztroską, utraconymi marzeniami. Pomimo upływu kilkudziesięciu lat, wspomnienia autorki są nadal żywe, a rany w sercu niezabliźnione. Tkwi w niej radość przeżycia, ale znajduje się tak głęboko, iż niełatwo jest ją wydobyć na światło dzienne. Przykryta jest smutkiem, przerażającymi wspomnieniami, utratą bliskich.
Ze względu na niewielką objętość tej lektury czyta się ją błyskawicznie. Do tego książki o tematyce wojennej zawsze niezmiernie mnie poruszają, zostawiając po sobie ślad na długi czas. Jednak spotkanie z tą nowością wydawniczą okazało się nieco inne, niż się spodziewałam. Niewiele tu samych wspomnień z życia obozowego, a jeśli są, to wydają się tak mocno okryte tęsknotą za ojcem, że niemal niewidoczne, odrobinę nieważne, niewarte uwagi. Zabrakło mi tego skupienia się na przeszłości więźniarki i podzielenia się uczuciami oraz przeżyciami, chociaż już sam opis wskazuje, że stanowi to jedynie tło dla wspomnień za ojcem. Niekiedy miałam wrażenie, iż Marceline była gdzieś z boku tych wydarzeń - niby czynnie brała w nich udział, ale jakby uczestniczyła w nich jedynie ciałem, a nie duchem...
W trakcie pisania książki Marceline była jedną ze stu sześćdziesięciu żyjących osób żydowskiego pochodzenia, z dwóch i pół tysiąca tych, którzy przeżyli, a wszystkich do obozu trafiło aż sto siedemdziesiąt sześć i pół tysiąca. Te liczby bolą i to bardzo. Jednocześnie nie wywołują uśmiechu u byłych więźniów obozów koncentracyjnych. Oni nie potrafią cieszyć się ocaleniem, bo noszą w sobie piekło, jakie przeżyli, a także tych, których śmierć widzieli każdego dnia. O tym nie zapomina się nigdy, nawet po wielu latach, bo życie każdego byłego więźnia obozu koncentracyjnego na zawsze zostaje naznaczone tragedią.