Ja. Pierwsza i jedyna autobiografia Eltona Johna Elton John 8,2
Elton John to jedna z największych sław muzyki popularnej, a przez wiele lat również kontrowersyjny artysta uzależniony od narkotyków, alkoholu, słynący z wybuchowego charakteru, niezliczonych dziwactw i ekstrawagancji. Barwny życiorys to wystarczający powód, aby sięgnąć po książkę. Pomijając to wszystko brytyjski artysta jest również niezwykle zdolnym wokalistą i kompozytorem, który nie potrzebuje tony makijażu, wymyślnych strojów czy okularów, wystarczy mu tylko fortepian, kartka z tekstem jego wieloletniego przyjaciela Berniego Taupina, aby stworzył chwytający za serce szlagier. Dyskografia Eltona pełna jest wspaniałych melodii i warto się w nią bardziej zagłębić, bo poza znanymi powszechnie hitami pełno w niej prawdziwych muzycznych perełek.
W swojej autobiografii piosenkarz wspomina, że muzyka towarzyszyła mu od wczesnego dzieciństwa, a już jako trzylatek potrafił zagrać z pamięci zasłyszaną melodię. Potem pojawił się Elvis i rock and roll, który wydawał się być pierwszą rzeczą, jaką nastolatki posiadały na własność, bo adresowany włącznie do nich. Dzięki niemu zahukany i pełen kompleksów Reginald Dwight, żyjący w robotniczym szeregowcu na przedmieściach Londynu, zaczął przeistaczać się w swoje późniejsze alter ego, Eltona Johna.
Muzyk opisuje swoją drogę artystyczną początków w roli muzyka grającego do kotleta w spelunie, poprzez bycie członkiem zespołu i udzielanie się jako muzyk sesyjny w wielu projektach, aż po debiut solowy i dość szybki sukces odniesiony dzięki wspaniałym płytom „Madman Across the Water”, „Honky Château” czy „Goodbye Yellow Brick Road”. Potem śledzimy całą ścieżkę kariery, aż do trwającej właśnie pożegnalnej trasy koncertowej.
Książka sygnowana przez muzyka, którego słucha kilka pokoleń dla jego fanów jest lekturą obowiązkową, podobnie jak dla wszystkich miłośników muzyki rockowej. Pełno w niej soczystych anegdot związanych z życiem scenicznym i zawodowym. Elton opowiada m in. o swojej manii kolekcjonowania wszystkiego, byciu prezesem klubu piłkarskiego, o przyjaźni z Rodem Stewartem, Johnem Lennonem, czy Lady Gagą, o rozczarowaniu związanym z poznaniem Elvisa Presleya i o setkach innych wydarzeń na przestrzeni lat. Dużą część książki gwiazdor poświęca też rodzinie, odkrywaniu własnej tożsamości, swoim związkom oraz jasnym i ciemnym stronom sławy.
Elton John nie byłby sobą, gdyby trochę nie ubarwił historii, ale wcale się nie oszczędza i wiele razy podkreśla, że potrafił zachowywać się jak skończony dupek i zwykły idiota, przyznaje się też do własnych błędów i kompletnych porażek. Książka ta jest zapisem zmieniającego się świata, widzianymi oczami ikony kultury anglosaskiej, warto więc ją przeczytać nawet gdy się nie jest wielkim fanem jej głównego bohatera.
Muszę przyznać, że jest to biografia napisana z dużym biglem, więc albo Elton zaskoczył kolejnym talentem, a może po prostu znalazł dobrego ghostwritera. Nie jest to może rzecz na miarę „Milesa" Milesa Davisa, ale spokojnie może stawać w konkury z doskonałym „Życiem" Keitha Richardsa. Jej skutkiem ubocznym jest to, że po pewnej przerwie wróciłem do słuchania muzyki Eltona, ale to akurat sama przyjemność