Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać385
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Grzegorz Sieczkowski
6
5,8/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, reportaż, flora i fauna, popularnonaukowa, poradniki, rozrywka
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,8/10średnia ocena książek autora
173 przeczytało książki autora
175 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Miłość i przeznaczenie. Trzy pokolenia rodziny Kaczyńskich
Grzegorz Sieczkowski, Bernadeta Waszkiewicz
7,3 z 6 ocen
18 czytelników 2 opinie
2010
Cały ten seks. Kroniki podkasane i Anatomia zgorszenia.
Grzegorz Sieczkowski, Jan Gondowicz
4,4 z 27 ocen
55 czytelników 7 opinii
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Zima stulecia Grzegorz Sieczkowski
5,6
Od kilku lat interesuję się nieco poważniej pogodą w okresie zimowym. Od tych wszystkich prognoz zależy, ile przeznaczę na opał, jak mam poruszać się na drodze i ile warstw założyć na siebie. Czego nie robi, by nie zamarznąć? Przy tym całym stresie nie pozostaje wiele czasu na romantyzowanie zimy. Trzeba jednak przyznać, że w moim dzieciństwie pogoda była bardziej dokuczliwa. Pamiętam trzydziestostopniowe mrozy w dzień, gdzie lód wdzierał się nawet do nosa, a na włosach pojawiał się szron i skóra na udach piekła, gdy powracałam do ciepłego domu. W późniejszych latach zimy złagodniały, śnieg znikał w okolicach świąt i wiosna przychodziła wcześniej. Oczywiście to nie powstrzymywało dziennikarzy przed corocznym straszeniem „zimą stulecia”.
Jednak czym była tak naprawdę „zima stulecia”?
O zimie z przełomu 1978-1979 roku nie mogę z nic własnego doświadczenia powiedzieć. Działo się to w dzieciństwie mojej mamy, która pamiętała jedynie wielkie zaspy śnieżne i przedłużone ferie zimowe. Nie wiem, czemu zainteresowałam się jakąś klęską żywiołową sprzed lat i sama też nie wiedziałam, w jaki sposób pan Sieczkowski podejdzie do tego tematu. W trakcie czytania szybko zorientowałam się, że wpadłam z tą książką w niezłą zaspę.
W czym tkwił problem? Prawie na każdym kroku czułam, że wspomnienie tej specyficznej zimy z końca lat 70 było jedynie pretekstem do lawiny niekończących się wywodów i anegdot o PRLowskich absurdach. Ludzie, których reportażysta odszukał, rozprawiali na ten temat niemal z pornograficzną dokładnością; rozpływali się w swoich wspomnieniach, zapominając często o tytułowym temacie. Mocno się to gryzło z moją osobistą awersją do PRL-u, ale czy była jakaś inna droga zrozumienia tej sytuacji, bez poznania realiów społeczno-politycznych tamtych czasów?
To byłoby raczej trudne, zważywszy na charakter tej klęski żywiołowej i jej rozległych następstw. Odczuli ją bowiem nie tylko zwykli obywatele, ale całe państwo zostało wystawione na wielką próbę. Zima stulecia była zarówno klęską żywiołową, jak i sprawdzianem dla władz i poszczególnych grup zawodowych. Czy wywiązali się z tego wszystkiego, jak na propagandowych nagraniach? Cóż, starali się, jak to zwykle bywa sprawić wrażenie, jakby mieli wszystko pod kontrolą. Niestety liczne awarie, chaos, zablokowane drogi i tragedie rzuciły inne światło na rzeczywistość. Nikt nie był przygotowany i to było widać z każdej strony.
Jednak walczono ze skutkami żywiołu. Szczególnie dramatycznie wyglądała sytuacja w przypadku awarii sieci ciepłowniczej czy tragiczny wybuch na Rotundzie. Mróz i śnieg rozprawiały się skutecznie z wadliwymi czy zużytymi instalacjami, architektonicznymi niedoróbkami i sztucznym porządkiem publicznym. To były jednak czasy, w których ludzie w swojej wspólnej niedoli sobie nawzajem pomagali. Oczywiście też nieźle kombinowali, a ich kreatywność była jak zwykle… egzotyczna.
Co mi się jeszcze w tym reportażu podobało? Przystępny meteorologiczny opis załamania pogody, co nie tylko pokrywało się z moimi osobistymi zainteresowaniami, ale było też potrzebne do książki. Ciekawym dodatkiem była też rozpiska programów telewizyjnych i radiowych audycji na czas świąt i Sylwestra.
Zapamiętałam też eksperyment myślowy, w którym zastanawiano się, czy obecna władza poradziłaby sobie lepiej, gdyby Polskę znów nawiedził taki niefortunny układ niżów i wyżów? Jasne istnieje i powstaje wiele regulacji na temat ochrony ludności czy usuwania skutków katastrof. Również system pomocy jest bardziej rozwinięty, ale ostatecznie wszystko wygląda zawsze dobrze w teorii i wiele sytuacji trudno przewidzieć. A nawet jeśli jest to możliwe, jak w przypadku nieuniknionej powodzi po roztopach, to nawet i wtedy pojawiają się komplikacje.
Cały ten seks. Kroniki podkasane i Anatomia zgorszenia. Grzegorz Sieczkowski
4,4
Recenzja w 5 zdaniach:
Książka bardzo prawidłowo oceniona przez czytelników - można, ale po co ją czytać? Podzielona na 2 części, gdzie w pierwszej połowę stron stanowią "artystyczne" zdjęcia nagich pań, ale ta część jest przynajmniej troszeczkę śmieszna, jest w niej kilka ciekawostek, a czyta się lekko. Druga część to prawdziwy misz-masz, zbiór różnych tekstów, mających z seksem tyle wspólnego co koń z koniakiem. I jest równie zabawna, jak powyższy dowcip. Przeczytałem, bo czyta się szybko, ale już właściwie zapomniałem, co czytałem, a bardziej się zastanawiam, po co ktoś to wydał?