Francuski pisarz. Pierwsze utwory pisarza to nowele. Spośród nich "Brume" otrzymała nagrodę Prix international Hemingway, dała też tytuł (Brume: et autres nouvelles du Prix Hemingway 2010) antologii innych nagrodzonych prac. Inna nowela - "Mosquito" zapewniła autorowi po raz drugi tę samą nagrodę w 2012 roku i także dała tytuł antologii (Mosquito: et autres nouvelles du Prix Hemingway 2012).
Jego pierwsza powieść "Lektor z pociągu 6.27" (Le Liseur du 6h27) została we Francji okrzyknięta "sensacją", 25 krajów nabyło prawa do jej przełożenia.
Po raz kolejny okazuje się, że mniej znaczy więcej.
Ta krótka, niepozorna książeczka składa się ze zlepków różnych historii, których wspólnym mianownikiem jest literatura. Jean-Paul Didierlaurent sprawnie przemycił mnogość wciągających opowieści w skromnych rozmiarów okładce.
Przedstawiono tu losy nieszablonowych, oryginalnych postaci. Bez lekceważenia potraktowano nawet najmniej istotnego bohatera. Każdy tutaj ma swój charakter, wyróżniające go niepowtarzalne cechy. W tej fabule nie ma nadmiaru osób, bezksztaltnych, szarych plam tylko dla stworzenia tła. Jakby autor szanował słowo tak bardzo, że nie chciał strzępić języka na sprawy zbędne.
"Lektor z pociągu 6:27" to opowieść przepełniona miłością do słowa pisanego. Mówi o próbach przełamania rutyny codzienności, odnajdywaniu siebie pośród oczekiwań reszty świata, a w końcu o marzycielstwie i pięknie ludzi, którzy w głębi serca nie przestali być dziećmi.
Nie jest to wybitne dzieło, ale z pewnością rarytas dla każdego mola. Warto poświęcić tej pozycji kilka krótkich chwil swojego życia. W końcu książka o książkach to nie byle co.
Opinia o książce opublikowana na blogu:
https://laskultury.blogspot.com/2019/05/lektor-z-pociagu-627-uczta.html
Jean-Paul Didierlaurent był francuskim pisarzem, laureatem licznych konkursów na opowiadania. “Lektor z pociągu 6:27” była jego pierwszą powieścią.
“Lektor z pociągu 6:27” to historia Guylaina Vignollesa, pracującego w zakładzie recyklingu książek, której nienawidzi. Swoją niechęć okazuje poprzez wykradanie stamtąd pojedynczych stron książek, które nie zostały zniszczone i czytaniu ich na głos w pociągu, którym dojeżdża do pracy. Jego codzienność jest dość monotonna dopóki nie zostaje zaproszony do domu starców jako lektor oraz nie znajduje tajemniczego pendrive’a z zapiskami młodej kobiety.
Historia opisana w tej krótkiej powieści jest niezwykła w swojej zwykłości. Akcja jest spokojna, nie dzieje się tu nic nadzwyczajnego czy wzniosłego, a bohaterowie są zwyczajnymi ludźmi. Każda z postaci żyje swoim życiem i robi wszystko, by było ono bardziej znośne i robi to z uwzględnieniem swojej wyjątkowej wrażliwości. W opisywanej codzienności nuda, frustracje i lęki mieszają się z nadzieją, humorem, drobnymi przyjemnościami i miłymi zbiegami okoliczności. Dla bohaterów bardzo ważnymi chwilami jest obcowanie z literaturą, która pozwala im na ucieczkę do bezpiecznej i kojącej przestrzeni, a także pozwala na nawiązywanie zaskakujących, ale bardzo radosnych i może nawet romantycznych znajomości. Niemal czułam ból, wstręt i pogardę Guylaina do maszyny, która niszczyła książki i miałam myśl, że gdyby podobny pomysł na fabułę miałby Stephen King to ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej…
-----
https://www.instagram.com/kofeinowe.ksiazki/