Monika Kuhnke - historyczka sztuki, prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Historyków Sztuki, od lat 90. zaangażowana w rewindykację do Polski dzieł sztuki i pamiątek historycznych wywiezionych w okresie II wojny światowej. Pełniła także funkcję pełnomocnika ministra spraw zagranicznych do spraw restytucji dóbr kultury. Jest autorką kilkudziesięciu artykułów oraz publikacji dotyczących problematyki strat wojennych.
Dzięki książce Magdaleny Ogórek "Lista Wächtera: generał SS, który ograbił Kraków" zainteresowałam się tematyką zagrabionych przez Niemców w czasie II wojny światowej dzieł sztuki. Praca Włodzimierz Kalickiego i Monika Kuhnke okazała się bardzo ciekawa, bo opisuje losy kilkunastu dzieł sztuki ukradzionych przez Niemców. Wielu z nich do tej pory nie odnaleziono, a te, które pojawiają się na rynku trudno odzyskać, albowiem taki zrabowany obraz staje się po trzydziestu latach własnością człowieka, który go odziedziczył. Nieważne, że wcześniej był kradziony, teraz staje się legalny. Autorzy opisują kulisy odzyskania niektórych dzieł sztuki. Jest tu historia niemieckiego żołnierza, który będąc u schyłku życia postanowił oddać obraz, który zrabował z Warszawy jesienią 1944 roku i jeszcze wskazał nazwisko człowieka, dla którego również rabował, ale ten wszystkiego się wyparł. Zrabowany portret Fryderyka Szopena pojawił się NRD-owskim filmie z lat 70-tych, a dokumentacja, gdzie kręcono te sceny dziwnym trafem zaginęła. Natomiast ludzie, którzy pracowali przy tym filmie zasłaniają się niepamięcią. Obrazu tego do tej pory nie odnaleziono, podobnie jak Pięknej Madonny, która jest na okładce książki.
Świetnie się czyta tę pozycję, napisana jest przystępnym językiem, zawiera mnóstwo zdjęć i nie jest to lektura tylko dla interesujących się sztuką. Mam nadzieję, że uda mi się również przeczytać drugą część, jak i sięgnąć po inne książki o tej tematyce.
Oj, nie wiem czy nie lepsza niż pierwsza cześć! Niesamowicie wciągające opowieści - pełne detali, różnych wątków, ale wszystko spójnie i interesująco napisane. Czyta się jak najlepszy kryminał szpiegowski, a przecież to życie napisało te scenariusze. Niestety, bo przeważa tam jednak zawiść i zachłanność ludzka, widoczna we wszystkich epokach, na szczęście widać też promyk nadziei w postaci ludzi działających i często wolontariacko pracujących wiele godzin dla ochrony sztuki. Przeplatają się tam postaci wymienione również w innych książkach w tej tematyce, np. Karol Estreicher. Może jednak wciągnęło mnie tak, bo dwa razy było wymienione moje miasto - teraz już uważniej będę oglądać obrazy przy następnej wizycie w muzeum!
Niesamowita ilość informacji, do których autorzy dotarli - wielki, wielki szacunek za podanie ich w dodatku w tak interesującej i przystępnej formie. Rewelacyjny duet autorów!