Co do ludzi, to są stosunkowo młodą rasą, słabą i podatną na manipulacje, jednak jednego wam nie można odmówić... Odwagi, z jaką narażacie d...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński5
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać339
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Magdalena Marków
3
7,8/10
Pisze książki: fantasy, science fiction, literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
30 przeczytało książki autora
130 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Nowy sprzymierzeniec
Magdalena Marków
Cykl: Smocza Krew (tom 2)
7,8 z 5 ocen
37 czytelników 0 opinii
2018
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Ból jest jedynie stanem umysłu. Jeśli uda ci się wznieść ponad to, co w danej chwili odczuwa twoje ciało, oznacza to, że to ty nim władasz, ...
Ból jest jedynie stanem umysłu. Jeśli uda ci się wznieść ponad to, co w danej chwili odczuwa twoje ciało, oznacza to, że to ty nim władasz, a nie odwrotnie.
3 osoby to lubiąJednak nie ma potężniejszej energii niż energia ognia. Aby z niej korzystać trzeba samemu być potężnym. Ogień jest nieposkromionym, a jego n...
Jednak nie ma potężniejszej energii niż energia ognia. Aby z niej korzystać trzeba samemu być potężnym. Ogień jest nieposkromionym, a jego niszczycielska moc nie zna granic.
2 osoby to lubią
Najnowsze opinie o książkach autora
Wybraniec Magdalena Marków
6,6
http://wiewiorkawokularach.blogspot.com/2018/08/po-raz-pierwszy-odradzam-recenzja.html
Wciągnęłam się w book toury – uważam, że to naprawdę świetna zabawa: pozwala zapoznać się z książkami, których pewnie sama bym nie kupiła i nie przeczytała. Co więcej, kiedy książka dociera do mnie po kilku już osobach, poznaję też nowe blogi i nowych blogerów – same plusy, co nie? Gorzej, jeśli trafi się na książkę, która spowoduje niestrawność i ból wątroby, a przeczytanie jej do końca to istne tortury i najbardziej wyszukana męka. Dobra, może trochę przesadziłam, ale tym razem trafiłam na naprawdę złą książkę – Wybrańca autorstwa Magdaleny Marków. Mimo wszystko chciałam podziękować Magicienne z bloga zaczytanawfantastyce, która zorganizowała ten book tour i dzięki której już wiem, jakiej autorki mam na przyszłość unikać.
Już na samym początku powieści poznajemy Drasana, młodego, dwudziestokilkuletniego księcia, który dorasta w księstwie Sheardon rządzonym przez jego matkę i królową, Wayę. Jej najbardziej zaufanym doradcą jest Mistrz Ashkan, nauczyciel i wychowawca Drasana. Nie może też zabraknąć wiernego druha dla naszego księcia – starszego od niego o kilka lat kapitan królewskiej gwardii, Yarred. Niestety, Drasan uwielbia pakować się w kłopoty i niemalże od razu wpada w łapy rozbójników i czarownicy, przez co dowiaduje się, że jest pół-smokiem i z czasem przemieni się w tego gada. Żeby nie było tak łatwo, to zła czarownica, Dhalia, chce przejąć władzę nad światem i według wszelkich znaków na niebie i ziemi to właśnie Drasan ma być tym, który ją powstrzyma. Wpierw jednak czeka na niego mnóstwo przygód i niebezpieczeństw, z których będzie musiał wyjść obronną ręką, by stanąć twarzą w twarz ze swoim przeznaczeniem.
Zacznę od plusów... Pomysł i ilustracje. I to by było na tyle. Pomysł autorka miała naprawdę dobry i można go było świetnie przedstawić w książce (a raczej serii, bo z tego, co się zorientowałam, to wyszedł już, o zgrozo, drugi tom),ale na wykonaniu tej idei pisarka poległa kompletnie i z kretesem. Świat przedstawiony jest też całkiem dobrze przemyślany, widać, że Marków miała koncepcję całości. A ilustracje (wykonane również przez autorkę) są świetne i bardzo klimatyczne, aż szkoda, że było ich tak mało.
Niestety, te plusy kompletnie nie wynagradzają minusów tej książki. Jak pomysł był dobry, tak wykonanie skiepszczone na całej linii. Akcja rwała się: raz przyspieszała, raz zwalniała, brakowało tam logiki i jakiegokolwiek sensu. Główny bohater to skończony idiota i dupek, niemyślący, zapatrzony w siebie egoista, do którego nic nie dociera i który cały czas uważa, że wie wszystko najlepiej. Na dodatek jego zachowanie jest kompletnie bez sensu (na jednej stronie dowiaduje się, że jest pół-smokiem i nie robi to na nim żadnego wrażenia, a kilkanaście stron dalej na tę samą wiadomość reaguje ogromnym zdumieniem). Jego relacje z innymi postaciami są sztuczne i plastikowe, a najlepszym rozwiązaniem na problemy pójście na kilkuakapitowy spacer. Oszaleć można, jak nic. W dodatku jego relacja z Yarredem wygląda jak niemal żywcem zerżnięta ze Szklanego Tronu i relacji między Dorianem a Chaolem, a to wrażenie potęguje jeszcze fakt, że potem pojawia się zabójczyni Neila... Pozostali bohaterowie wcale nie są lepsi. Wszystko przebił tekst o Mistrzu Ashkanie, który był elfem, ale jednak nim nie był, a był jednorożcem. Uwierzcie, to jest prawie że dosłowny cytat z książki. A, i nie można zapomnieć, że każdy, kto miał małe oczka w tej książce był zły, a jak pojawiała się kobieta, to miała obfity biust i kuszące kształty...
Styl autorki to kolejny dramat. Mam wrażenie, że dziecko w pierwszej klasie podstawówki lepiej by sobie poradziło. Zdania pourywane w jakichś bezsensownych momentach. Zdania bez podmiotu. Zdania bez orzeczenia. Zdania tak napisane, że wynika z nich, jakby daną czynność wykonywał kto inny, niż jest w zamyśle. Pochlastać się można. W dodatku ulubionymi słowami Marków są zatem i jednak. Policzyłam – w dziesięciolinijkowym akapicie zatem pojawiło się pięć razy. PIĘĆ! Co drugą linijkę było zatem. Nie wspominając już o tym, że te same informacje są przekazywane dokładnie tymi słowami po kilka razy na jednej, maksymalnie dwóch stronach. Korekta też woła o pomstę do nieba – przecinków przed gdy to tutaj nie uświadczycie, nie oszukujcie się nawet, a w ogóle to zasady interpunkcji są dla słabeuszy, wstawiajmy przecinki gdzie nam przyjdzie ochota, o! Ogonki przy ę i ą to też czarna magia, chyba w słowniku autorki albo korektora nie istnieją. Tak samo kursywa – raz myśli bohaterów są nią zaznaczone, a raz nie, za to bold potrafi wyskoczyć jak Filip z konopi.
Szczerze odradzam Wam lekturę tej książki i całej serii. Może w drugiej części autorka poprawiła warsztat i dialogi nie są już płaskie i sztywne, opisy nijakie (o ile w ogóle się pojawiają, bo to też jest święto, chyba, że to opis stroju albo figury kobiety),a Drasan dostał mózgu i zaczął myśleć. Niestety, ja się po tej części tak zraziłam, że po raz pierwszy w życiu postanowiłam złamać swoją żelazną zasadę czytania całych serii – nie ruszę drugiego tomu, choćby miano mi za to górą zapłacić. Także, Magicienne, przykro mi, ale ta książka to dla mnie kompletna porażka i pomyłka, a 33wręcz uważam, że szkoda było papieru na jej drukowanie.
Wybraniec Magdalena Marków
6,6
Trudno o gorszego gniota.
Zacznijmy od warsztatu. Składnia na poziomie szkoły podstawowej, styl również. Błędy gramatyczne i ortograficzne. Rozdmuchane, puste opisy. Jakbym czytała modelowy przykład "Jak nie należy pisać".
Błędy logiczne. Niewybaczalne, wykazujące braki w znajomości... chyba wszystkiego. Światy fantasy, ich różnorodność i logika są autorce kompletnie obce, co powoduje lawinę absurdalnych sytuacji. Mamy wilkołaka wielkości dorosłego niedźwiedzia i sile pozwalającej odginać drzewa, który jedzie konno, bo tak. Mamy głodnego smoka, który poluje na koziołka, zjada dwa kęsy i nagle "Elo, mam przecież odwiedzić przyjaciół! Oni nie wiedzą co się ze mną stało!". Rzuca koziołka, leci jak szalony, by na miejscu... schować się w krzakach i usnąć. Mamy bohatera wykreowanego jako pies na baby, który niemal żadnej nie przepuści, ale który przez pół książki jest torturowany, by przespał się z czarodziejką (chętną i urodziwą, dodajmy). Może nie będę wyliczać dalej... Gdyż to tylko wierzchołek góry lodowej.
Książka zwyczajnie nudzi. Nie ma w niej nic, co wytrąciłoby czytelnika z rutyny czytania. Płasko, nudno, monotonnie - no chyba że weźmie się ją uzna za parodię fantasy. Wtedy pasuje.
Jeśli chcecie poczytać słabiutkie fantasy, to internet obfituje w fanfiki nastolatek. Wyjdzie mniej więcej na to samo.