Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński10
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant30
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Norm Rapmund
20
7,5/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,5/10średnia ocena książek autora
66 przeczytało książki autora
25 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Supergirl Vol 5 #3
Jeph Loeb, Norm Rapmund
Cykl: Supergirl Vol 5 (tom 3)
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2005
Supergirl Vol 5 #2
Jeph Loeb, Norm Rapmund
Cykl: Supergirl Vol 5 (tom 2)
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2005
Supergirl Vol 5 #0
Jeph Loeb, Norm Rapmund
Cykl: Supergirl Vol 5 (tom 0)
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2005
Supergirl Vol 5 #1
Jeph Loeb, Norm Rapmund
Cykl: Supergirl Vol 5 (tom 1)
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2005
Najnowsze opinie o książkach autora
Wieczne zło: Wojna w Arkham Peter J. Tomasi
5,5
Komiks Wojna w Arkham przedstawiany jest jako kontynuacja Wiecznego zła. Powyższe zdanie jest prawdziwe jedynie w niewielkim stopniu. W albumie nie pojawiają się ani złowrogi Syndykat Zbrodni, ani drużyna obrońców Ziemi pod przewodnictwem Lexa Luthora. Dla przypomnienia: podczas wydarzeń jakie miały miejsce podczas miniserii Wieczne zło uwolniono z więzień wielu groźnych przestępców. Ich zadanie polegało na przejmowaniu władzy w miastach, sianiu chaosu i ustanawianiu rządów bezprawia. I tak stało się w Gotham City, gdzie pacjenci (szaleńcy, psychopaci i dziwolągi) Azylu Arkham podzielili miasto niczym tort - na dzielnice zarządzane przez Pingwina, Stracha na Wróble, Poison Ivy, itd. Udało im się to głównie dlatego że Batmana nie było na miejscu.
Miasto, pozbawione swego sztandarowego obrońcy i "zarządzane" przez zgraję szaleńców, wydaje się być łatwym łupem. Sytuację kroczącego chaosu chce wykorzystać Bane, który na czele dwutysięcznej armii wyrusza z Santa Prisca, aby raz na zawsze "wyzwolić" Gotham. Musi tylko pokonać szaleńców. Akcja omawianego komiksu skupia się właśnie na wojnie Bane’a z byłymi penitariuszami Azylu, który zdaje sobie sprawę, że to nie będzie łatwe zadanie. Nawet dla armii żołnierzy wzmocnionych venomem. Dlatego plan podboju przewiduje atak na wiezienie Blackgate, uwolnienie z podziemi grupy przetrzymywanych w stanie hibernacji Szponów. Tak, tych morderców doskonałych, którzy onegdaj byli na usługach Trybunału Sów, a teraz mają być zbrojnym ramieniem armii Bane’a.
(...) Spodziewałem się czegoś więcej niż tylko serii beztroskiego mordobicia między armią szaleńców, a żołnierzami przybyłymi z Santa Prisca. Biedny Bane nie potrafi sobie poradzić z ludźmi Stracha na Wróble, spiskuje z aktualnym burmistrzem – Pingwinem (...).
Wizualnie komiks nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Kilka zabiegów formalnych polegających na "poszerzaniu" planszy przez nakładanie kadrów na rozbudowane tło, w którym także się coś dzieje. Tylko to już znamy z wielu innych produkcji DC Comics. Kilka motywów ze scenariusza uznać możemy za ciekawe. Choćby przebudzenie najsłynniejszego Szpona – Calvina Rose’a, ewentualna możliwość reaktywacji Trybunału czy Bane paradujący w stroju Batmana. Jednak całościowo Wojny w Arkham to rzecz grubo poniżej przeciętnej.
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2016/06/25/wieczne-zlo-wojna-w-arkham/
Wieczne zło: Wojna w Arkham Peter J. Tomasi
5,5
Historia „Wieczne zło” z lat 2013-2014 była sporym wydarzeniem w uniwersum DC. Niemal jedna trzecia wydawanych wówczas serii doczekała się specjalnego wydania z okazji tzw. „miesiąca łotra”. Wydano również trzy miniserie nawiązujące do tej opowieści. Tylko ta powiązana z Batmanem czyli „Wieczne Zło – Wojna w Arkham” doczekała się polskiego wydania. Czy warto zapoznać się z tym komiksem czy jest to jedynie skok na kasę?
Najwięksi superbohaterowie zaginęli. Wśród nich jest Batman, więc władzę nad Gotham przejmują szaleńcy z Arkham. Jednakże do miasta przybywa też Bane ze swoimi ludźmi, który postanawia przejąć władzę.
Bane w swojej pierwszej historii czyli „Knightfall” był rzadko spotykanym wówczas połączeniem siły fizycznej i sprytu. Tutaj jednak wydaje się on mniej rozsądny, często sięga najpierw po przemoc, a dopiero potem zadaje pytania. Jest tu wprawdzie parę scen pokazujących jego kodeks honorowy, ale zbyt często są one żartem. Dopiero w pewnym momencie pokazane jest, że jest on bohaterem własnej historii, który też może być obrońcą Gotham. Niestety pod koniec tomu staje się on znowu niezbyt mądrym osiłkiem.
Podobało mi się za to jak przedstawiono Pingwina. Jest to oportunista, który stara się z każdym układać. Nie jest przy tym jednak nierozsądny czy tchórzliwy. Zna swoje możliwości i potrafi dobrze wszystko rozegrać, tak żeby przy okazji uszczknąć coś dla siebie.
Pod względem fabuły to jest głównie akcja, gdzie nie ma chwili na oddech. Gotham jest jednym wielkim polem bitwy między łotrami. Niestety większość nie jest przedstawiona zbyt szczegółowo. Przez to poszczególni przestępcy niewiele się różnią stylem walki i przypominają jedną wielką masę.
Duże nadzieje wiązałem ze Strachem na Wróblem, który jest tutaj istotnym graczem. Dokładnie wszystko planuje, aby przejąć władzę. Jednakże szybko okazuje się, że jego plan nie jest specjalnie pomysłowy i wszystko sprowadza się to dosyć tępej bijatyki.
Za rysunki odpowiada tu w głównej mierze Scott Eaton. Jego kreska jest bardzo dynamiczna, ale niestety czasami gubi szczegóły i dochodzi do niezamierzonych deformacji. Cieszy mnie jednak, że w końcówce stanowiącej epilog do całej historii rysuje już bardziej starannie
Gorzej na jego tle wypada Graham Nolan rysujący początek tomu. On jest zdecydowanie mniej dokładny i bardziej statyczny. Dobrze, że nie narysował całości tomu.
Ogólnie jest to opowieść jakich wiele było u Batmana – wystarczy wspomnieć „No man's land”, „Knightfall” czy „Rok zerowy”. Tutaj jednak wykreślono bohatera i postanowiono dać złoczyńców na pierwszy plan. Niestety nie udało się wykorzystać potencjał jaki w nich tkwił i tylko Pingwin pozostaje w pamięci. Bardzo przeciętny komiks.