Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
- Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ralph Sarchie
1
6,8/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ralph Sarchie jest weteranem nowojorskiej policji. Pracuje na 46. posterunku w południowym Bronxie. Po godzinach pracy policyjnej bada przypadki opętań i asystuje przy egzorcyzmach katolickiego księdza oraz współpracuje z małżeństwem Warrenów, demonologami znanymi z filmu "Obecność".
6,8/10średnia ocena książek autora
522 przeczytało książki autora
776 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Patronat LC
2014
Zbaw nas ode złego
Lisa Collier Cool, Ralph Sarchie
Patronat LC6,8 z 420 ocen
1295 czytelników 86 opinii
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Zbaw nas ode złego Lisa Collier Cool
6,8
Co ja czytam...
Zacznijmy od tyłu. Jest film. Widziałam. Niezły film. Polecam. Dużo, dużo bardziej niż tę książkę. Reżyser luźno oparł fabułę (rzecz ważna zapamiętania: ma fabułę, w przeciwieństwie do powieści) na życiu, częściowo tutaj opisanym, Ralpha Sarchie nowojorskiego policjanta, który po godzinach bawi się w egzorcystę, czy tam innego demonologa. Nie znam się. Zrobił jednak wiele więcej niż zrelacjonowanie książki: stworzył całą fabułę, zrobił z głównego bohatera człowieka z krwi i kości, dał mu towarzyszy z charakterem i tak oto stworzył porządny horror. Nie czarujmy się, niewybitny, ale jak już widzę z czego został wyczarowany, to bardziej go doceniam.
Jeżeli chodzi zaspokajanie głodu wiedzy i ciekawości to książka jest mocno żałosna. Nie ma w niej nawet śladu nawet nie naukowego, ale przynajmniej metodycznego podejścia do omawianego zagadnienia, czy uznania, że dla kogoś może to wszystko być stekiem bzdur (którym pewnie jest dla większości świata). Za to wręcz z niej emanuje bezmyślna wiara i religijność. Ile czytam książki traktujące o religii, bądź tylko jakimś jej aspekcie pisane przez ludzi wierzących tyle narzekam. Dlaczego nikt nie potrafi spróbować, nie zrobić to, ale przynajmniej spróbować, spojrzeć obiektywnie? Odeprzeć argumentację strony przeciwnej, zamiast snuć własne teorie? Darować sobie koronny argument "no niby to nie ma sensu, ale ja wierzę, że tak jest i ty masz to szanować"? Tyle w tej książce jest "największym szczęściem dla diabła jest, że ludzie w niego nie wierzą" i tym podobnych, ale przekonać o tym to nikogo myślącego nie przekona. Denerwujące. Wstawili Autorzy jakąś tam klasyfikacje (powtarzaną z dziesięć razy) i wzięli się za zabawę w opisy, co pięć stron przerywane egzystencjalnymi rozmyślaniami narratora i zapewne również Autora. I w ten oto sposób wchodzimy w sferę czysto literacką. Jak poszło pod tym względem? Już zupełnie żałośnie. Nie ma klimatu, nie ma stylu, nie ma talentu. Opowiadania, de facto, pisane językiem właściwym dla książki naukowej. Nie mówię tu o "naukowym bełkocie" (takowego tu nie uświadczymy),ale sposobie tworzenia zdań tak, aby przekazywały jak najwięcej treści nie musząc być ani miłe dla oka, ani literackie. Zdania płaskie, bez głębi, bez... niczego. Są i tyle. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Różnica jak między opinią, którą w tym momencie czytacie, a odwrotem podręcznika szkolnego. Niby jedno i drugie coś przekazuje, ale wielkich podobieństw trudno szukać. Może wina w tym tłumaczki, bo takie twory mogą takową być. Podejrzewam jednak bardziej Autorów, ale to moje prywatne odczucie, w żaden sposób nieumotywowane w faktach. Chyba że za taki uznać kilka przeczytanych opinii o innych książkach tłumaczonych przez panią Stępkowską, w których nikt się na język nie skarżył. Ale jest to argument słaby i łatwy do obalenia. Oryginału nie czytałam i czytać nie będę. Jeszcze informacja dla tych, którzy w książce szukają strachu: idźcie poczytać Kinga, Mastertona, albo chociażby "Egzorcystę", wyjdzie wam bardziej na zdrowie, a przynajmniej doświadczycie tej poszukiwanej emocji. Najbardziej strachliwa osoba czytając po raz -nasty o tym samym (tyle, że imiona się zmieniają) zacznie się nudzić, a nie bać.
Nie. Nie polecam.
Zbaw nas ode złego Lisa Collier Cool
6,8
Kolejna nieudana lektura... Liczyłam na lekką opowieść z dreszczykiem i miałam nadzieję, że będę się bała w nocy przejść do kuchni po szklankę wody - w zamian dostałam nadęty bełkot faceta, który ma o sobie stanowczo zbyt wysokie mniemanie. Historie "prawdziwych" nawiedzeń natomiast nie są nawet jakoś szczególnie ciekawie opisane i na pewno nie straszne. Większość z nich jest tylko przeleciane po łebkach.
Proponuję też zmienić kategorię książki z "kryminał/horror" na "religijna" może wtedy jej treść będzie miała dla kogoś jakąkolwiek wartość.
Generalnie po przeczytaniu tej książki wyniesiecie tylko jedną informację - że autor jest taki super że ojoj!
Nie polecam!