Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mikołaj Więckowski
1
4,8/10
Pisze książki: literatura piękna
Urodzony: 1994 (data przybliżona)
Student filologii angielskiej oraz gitarzysta basowy. Jak twierdzi obcowanie z literaturą zaczął dzięki swojej mamie, która do snu zamiast bajek czytała mu „Odyseję”. Lubi grę w szachy i dobrą muzykę. „Śmierć moja” jest jego debiutem literackim.
4,8/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Śmierć moja Mikołaj Więckowski
4,8
Zagadkowy tytuł, intrygująca okładka, niebanalny opis wydawnictwa- to wszystko zachęciło mnie do zapoznania się z tą książką. Przyznam nawet, że oczekiwałam od niej tego, że wciągnie mnie w jakiś nieznany mi świat, w którym zatracę się bez reszty. Czy tak się stało? Niestety, ale nie.
Wszystko zaczyna się, kiedy główny bohater nieświadomie pojawia się w zaświatach, czyli w pokoju bez okien, którego nie można opisać jako duży, ani mały. Nieco przytłaczające, prawda? Ale całą sytuację ratuje Śmierć, która wisi nad mężczyzną w postaci (o zgrozo) ślicznej i nagiej(!) kobiety (jej nagość jest wspominana w każdym rozdziale przynajmniej raz...). Jego podróż w zaświatach to wchodzenie do różnych pokoi, szukanie klamek, decydowanie, które drzwi się otworzy. W swojej "przygodzie" spotyka dużo nadprzyrodzonych sytuacji oraz zjawisk. Jednak największą wadą tego wszystkiego jest to, że z tego świata uciec nie można. Jedyne rozwiązanie to wykupienie duszy od Handlarza co, jak możecie sobie wyobrazić, wcale nie jest takie łatwe.
Naprawdę myślałam, że pochłonę tę lekturę w jakieś 3 godzinki. W rzeczywistości męczyłam te 122 strony kilka dni. Śmierć moja jest po prostu bardzo... nudna. Nie ma żadnej akcji, bynajmniej dla mnie nic takiego się tam nie znajduje. Od książek z kontrowersyjnym motywem, jakim jest np. śmierć, wymagam bardzo wiele, albowiem pisarz ma ogromnie pole do popisu. I tu tak naprawdę fabuła była niezła, ale jak to z debiutami bywa- w ogóle niewykorzystana. Mikołaj Więckowski totalnie zmarnował swój pomysł.
Strasznie irytowało mnie to, iż dosłownie w każdym rozdziale napisane było o nagich piersiach kobiety i opadających na nie włosach. Czułam się, jakbym czytała książkę jakiegoś cyckomaniaka. Poza tym łacińskie nazwy tytułów, kiedy nie było wcześniej nawet wspomniane o tym, że na końcu jest do tego słowniczek, również wydają mi się nie na miejscu (ja zorientowałam się gdzieś w środku i byłam troszkę wkurzona). Najgorszy jednak z tego wszystkiego był bohater ze swoich nałogiem, ciągle wypuszczający "niebieski dymek", a opisów (takich samych) "niebieskiego dymku" w książce jest chyba z pierdyliard. Sam bohater też mnie bardzo irytował. Zachowywał się jak pan świata, lecz w rzeczywistości był nędznym dupkiem.
Owszem, dawno nie oceniłam książki tak nisko, w każdej próbuję znaleźć coś dobrego. W Śmierci mojej naprawdę jest takich rzeczy niewiele. Szczerze mówiąc to te 2/10 jest chyba tylko dlatego, że autor umiał pisać (nie mówię tutaj o tym, że ma świetny styl pisania [chaotyczne dialogi, nędzne opisy], ale o tym, że zna literki) oraz za okładkę i tytuł. Na tym wartościowe czynniki się kończą. Mimo to, że debiut okazał się katastrofą, życzę panu Mikołajowi wszystkiego dobrego na jego pisarskiej drodze, jednak z dala od mojej biblioteczki. Moja "przygoda" z tą lekturą była niezbyt ciekawa, może Wasza byłaby lepsza- sami zadecydujcie czy się skusicie.
ZAPRASZAM
http://po-uszy-w-ksiazkach.blogspot.com/
Śmierć moja Mikołaj Więckowski
4,8
Nie ważne co przeżyjemy, nie ważne co zrobimy, nie ważne kim jesteśmy, nie ważne ile posiadamy pieniędzy i tak na końcu naszego życia spotkamy JĄ. Bez względu na wszystko i tak nas dopadnie. Chodzi oczywiście o śmierć, która dla niektórych jest obrazem okrucieństwa i niesprawiedliwości, a także przyczyną strachu, lęku. Dla innych zaś jest ona czymś niosącym ulgę, czymś tajemniczym, czymś co da w końcu ukojenie. Dość pesymistyczny wstęp recenzji? Niestety, ale to prawda, którą każdy z nas prędzej czy później pozna.
Autor książki stawia takie pytania jak: Czy śmierć rzeczywiście przychodzi po nas niezależnie od naszej woli? Czego może doświadczyć dusza balansująca na granicy życia i snu wiecznego ciała? Czy w zaświatach można spotkać ludzi takich jak my? Odpowiedź na te pytania musimy szukać w książce pt. "Śmierć moja", ale pod warunkiem, że jesteśmy gotowi odbyć dość niecodzienną podróż.
" Razem z bohaterem, który trafił do świata, w którym wcale nie zamierzał się znaleźć, odwiedzimy miejsca mniej lub bardziej osobliwe, spotkamy postaci o niekoniecznie przyjaznych zamiarach oraz staniemy się świadkami wydarzeń, które całej wędrówce nadadzą specyficzną symbolikę."
"Śmierć moja" jest debiutem Mikołaja Więckowskiego, a więc już na wstępie tej recenzji chciałabym poinformować Was, że będę patrzeć na książkę właśnie pod kątem młodego debiutanta. Postaram się zbytnio nie krytykować, podpowiedzieć jakie wady ma książka, a także zachęcić Was do sięgnięcia w przyszłości po tą książkę, ponieważ porusza ona moim zdaniem dość ciekawą tematykę. Tematykę, którą bardzo lubię i której szukam, ale niestety nie znajduję. Właściwie to fabuła zachęciła mnie do bliższego zapoznania się z książką. Uwielbiam takie mroczne klimaty, pewne niepewności z nutką strachu. Czułam, że książka być może nie sprosta moim oczekiwaniom tak do końca, ale pokładałam w nią dużo swoich nadziei. Czy aby nie za dużo?
Zanim jednak przejdę do analizy treści chciałam jeszcze zwrócić uwagę na tytuły rozdziałów, które były napisane w języku łacińskim co jest moim zdaniem bardzo oryginalnym podejściem do tematu. Nie martwcie się, że ich nie zrozumiecie. Autor o to zadbał i na samym końcu książki macie te wyrażenia przetłumaczone na nasz ojczysty język. Niektóre z tych zwrotów bardzo zapadły mi w pamięci i dały do myślenia. Wspomnę też przy okazji o oprawie graficznej, która jest bardzo klimatyczna i w pewien sposób wprowadza czytelnika w świat, który ma zamiar przestawić nam autor.
Bardzo podobał mi się świat, w którym znalazł się nasz główny bohater. Jest on zawieszony między życiem a śmiercią. Zostaje tam przywitany przez czarnowłosą, nagą piękność, która częstuje go papierosem. Taka pani jak z okładki. Następnie odwiedza on różne pokoje i doświadcza rzeczy z którymi w jakiś sposób musi sobie poradzić. Spotyka na swojej drodze różne, dziwaczne stwory, a także jest światkiem równie dziwnych sytuacji. W tym właśnie świecie nie on jeden jest uwięziony, ponieważ jest tam dość specyficzne zbiorowisko różnych postaci. Okazuje się, że nie ma ucieczki z tego chorego świata, który jest rodzajem zaświatów. Samobójstwo tu nie pomoże, wielu próbowało. Jedynym wyjściem jest udanie się do Handlarza. Jednak cena jaką chcę za wolność dla wielu jest zbyt wysoka..
Póki co moja recenzja przedstawia książkę w jak najbardziej dobrym świetle, jednak muszę Was rozczarować i napisać, że nie jest ona tak dobra jak Wam się mogło przez te kilka akapitów wydawać. Jest to dość trudna książka, w której miejscami łatwo się pogubić. Należy ją czytać z dużą uwagą. Temat śmierci jest trudnym tematem i zdaję sobie sprawę, że wielu z nas się go boli. Podobało mi się bardzo podejście autora do śmierci. Miał dobry pomysł, który nie został wykorzystany do końca. Początek był bardzo ciekawy, niestety później nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Pomimo niewielkiej liczbie stron nie mogłam się z nią uporać w tak krótkim czasie jakim bym chciała. Momentami marzyłam o zakończeniu o tym żeby się wreszcie skończyła. I skończyła tak jak wszystko się kończy.
Natomiast nie mogę odmówić Mikołajowi Więckowskiemu talentu, ponieważ tak jak już wspomniałam początkowo książka mnie naprawdę wciągnęła, ale później chyba sam autor się pogubił. Klimat jaki jest obecny w książce to chyba jej najlepsza cecha. Pragnę napisać, że bardzo trzymam kciuki za samego autora i mam nadzieję, że nie zniechęcić się negatywnymi opiniami, bo to dopiero jego początki, a musimy pamiętać, że początki są najgorsze. Osobiście widziałabym styl pisania Pana Mikołaja w jakiś dobrym horrorze, no ale cóż to takie moje małe marzenie :)
CZARNY KRUK OCENIA:
6/10