Najnowsze artykuły
- ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant64
- ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
- ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński32
- ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marjorie Price
1
6,3/10
Pisze książki: literatura piękna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,3/10średnia ocena książek autora
39 przeczytało książki autora
105 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Dar z Bretanii Marjorie Price
6,3
http://coolturalna.blogspot.com/
"Wioska już nie istnieje. Z oddali wydaje się taka sama jak dawniej, dopóki nie zauważy się lśniących, prefabrykowanych budynków rozsianych wśród starych gospodarstw. Chłopów też już nie ma. Nikt już nie zobaczy, jak ciągną na pola, we mgle, na długo przed nastaniem świtu. Znikły staruszki w czerni, zgarbione nad kapustą w warzywniakach, przepadli wieśniacy gawędzący tutejszą gwarą przy płocie, nierozerwalnie związani z wiekowymi gospodarstwami. Kobiety w przypiętych szpilkami sztywnych koronkowych czepcach i w łopoczących na wietrze czarnych spódnicach, zmierzające przez łąkę na niedzielną mszę w pobliskiej wiosce, pozostały tylko na pocztówkach dla turystów. [...] Zwyczaje, które przetrwały próbę wieków, odeszły do lamusa"*
Tym opisem zaczyna się książka.Chyba nie mogło być lepiej. Po przepięknej, nasyconej wspaniałymi barwami okładce, która przywołuje na myśl same dobre emocje, pojawiają się słowa, trafiające w sedno mojej tęsknoty za beztroską, dzieciństwem i obrazami pojawiającymi się w głowie dość często, coraz bardziej zamazanymi przez lata i zatartymi przez dorosłość.
Dorastająca w Chicago Amerykanka Midge skrycie marzy o życiu w Paryżu. Dusza artystki nie pozwala jej usiedzieć w miejscu a wielka miłość do sztuki i chęć przygody popychają ją wprost na pokład statku do Francji. Do tej podróży dziewczyna przygotowywała się latami, a z każdym przeczytanym o Paryżu zdaniem, z każdym nowo poznanym francuskim słowem jej fascynacja wzrastała, przeradzając się wręcz w obsesje.
Midge wydaje na bilet wszystkie swoje oszczędności, zostawia w USA całą rodzinę oraz narzeczonego. Oczywiście wyżej wymienieni nie pochwalają jej pomysłu. A tak! Zapomniałam o dość istotnej kwestii : opisane przeze mnie wydarzenia mają miejsce w latach 60. XX wieku.
Paryż. Miasto sztuki i miłości. Midge odnajduje w swoim wymarzonym miejscu i jedno, i drugie. W stolicy Francji dziewczyna wreszcie czuje się wolna, każdą cząstką ciała chłonie nasycony wielką twórczością klimat miasta, który sprzyja również jej natchnieniu, dostarczając wielu inspiracji. Midge zatraca się w malowaniu, rozwija swoją pasję również przez uczestnictwo w wystawach i wernisażach. Na jednym z nich poznaje Yves'a. Mężczyzna okazuje się spełnieniem jej marzeń: nieziemsko przystojny, świetnie zbudowany. Co najważniejsze : jest malarzem. Francuskim malarzem! Chociaż podczas pierwszej randki Midge stara się być dobrze wychowaną panienką, wkrótce ulega urokowi Yves'a, by jakiś czas później zostać jego żoną.
Małżeństwo Midge jest idealne : spędzanie czasu z Yves;em daje kobiecie dużo satysfakcji, poza tym zostaje matką. Gdy jej córeczka ma pięć lat, wraz z mężem postanawiają kupić domek w Bretanii, który ma być twierdzą dla jej rodziny, miejscem gdzie będą mogli malować, odpocząć od miejskiego zgiełku i szukać natchnienia. Jednak jak wiadomo życie depcze wyobraźnie. Yves decyzje o kupnie nieruchomości podejmuje sam, a nabyta "posiadłość" różni się znacznie od wyobrażeń Midge. Małżonkowie zostają właścicielami składającej się z kilku domków osady w środku lasu, gdzie diabeł mówi dobranoc, a toaleta w mieszkaniu jest niespotykanym luksusem. Midge próbuje nauczyć się, jak żyć na wsi. To dla niej zupełna nowość. Wychowana w Chicago, mieszkające w Paryżu. Totalny mieszczuch.
W tym momencie książki zaczyna się opowieść, która nasączona jest emocjami jak dobra kasza skwarkami.
W odnalezieniu się w wiejskiej rzeczywistości pomaga Midge sąsiadka, Jeanne. Staruszka to ucieleśnienie prostoty. Nigdy w życiu nie opuszczała wioski, życie poświęciła ciężkiej pracy, ma dużo życiowej mądrości i doświadczenia, którym chętnie dzieli się z Midge. Sama również czerpie z znajomości z Amerykanką. Kobiety uczą się od siebie, wspierają w trudnych chwilach i są dla siebie pocieszeniem. Midge szczególnie potrzebuje Jeanne, kiedy okazuje się, że na jej małżeńskim portrecie pojawiają się rysy.
Szczególną sympatię wzbudziła we mnie Jeanne. Kobieta ma w sobie spokój. Nie goni za niczym. Jest silna i mądra. Nie potrafi przekonać się do wynalazków, które burzą odwieczną harmonię wsi (np. telewizor),lęka się świata poza La Salle, z drugiej strony nieznane ją fascynuje. Jeanne docenia małe rzeczy, z wielką radością i pokorą nadal uczy się świata. Między Nią i Midge rodzi się magiczna więź, która okazuje się mocniejsza, niż mogłoby się wydawać.
Marjorie Price prowadzi historię w sposób niespieszny, jakby chciała w każdym zdaniu uchwycić wszystko, co pozostało w jej wspomnieniach. Czyni to w przepiękny sposób, z każdym przeczytanym zdaniem utwierdzałam się w przekonaniu, że "Dar z Bretanii" to nie tylko piękna powieść. W tej książce jest coś wyjątkowego, W końcu jest hołdem, darem dla Jeanne, najwspanialszej przyjaciółki. Price nie wtrąca niespodziewanych zwrotów akcji, komercyjnych zabiegów, dzięki którym powieść wyda się bardziej atrakcyjna i spodoba szerszemu gronu odbiorców. Nie o to tu chodzi.
"Dar z Bretanii" to historia wspaniałej, bezkompromisowej przyjaźni, przepiękny portret oddania i przywiązania. A także lekcja pokory.
Jeanne pokazuje, że należy cieszyć się z dobrych chwil, z tych trudnych natomiast wyciągać wnioski.
Polecam.
Dar z Bretanii Marjorie Price
6,3
"Dar z Bretanii" ma jedną z najpiękniejszych okładek, jaką widziałam. Znacie już moją słabość do kierowania się wyborem książki właśnie na podstawie jej okładki. I tym razem nie mogłam się oprzeć.
Midge urodziła się i wychowała w Chicago, jednak duszą i ciałem pragnie opuścić rodzinne miasto i zamieszkać w odległym o tysiące kilometrów Paryżu, aby tam w pełni poświęcić się malarstwu. Dziewczyna pilnie uczy się francuskiego, uczęszcza na zajęcia w szkole artystycznej i odkłada zaoszczędzone pieniądze. W latach 60. XX wieku Midge opuszcza rodzinny kraj i stawia pierwsze kroki w Paryżu. Młoda Amerykanka stopniowo poznaje francuską kulturę i zwyczaje oraz zaznajamia się z przedstawicielami bohemy artystycznej Paryża. W niedługim czasie na jednej z wystaw poznaje uroczego i niezwykle romantycznego Francuza, Yves’a. Wszystkie znaki na ziemi i niebie każą dziewczynie sądzić, że oto znalazła mężczyznę swojego życia. Po kilku miesiącach znajomości, Midge wychodzi za Yves’a i zostaje mamą Danielle. Kobieta odczuwa niewyobrażalne szczęście - spełniły się jej wszystkie marzenia. Mieszka i tworzy u boku francuskiego malarza w posiadającym swój niepowtarzalny klimat Paryżu.
Po kilku latach wspólnego życia, małżonkowie rozpoczynają poszukiwania domu w spokojnej okolicy, który zapewni im odpoczynek od życia w kilkumilionowej aglomeracji i przyniesie natchnienie w dalszej artystycznej pracy. Ich oczy kierują się stronę klimatycznej Bretanii. Zakup, którego bez porozumienia z Midge dokonuje Yves, daleki jest od wyobrażeń kobiety. Oto jej oczom ukazuje się siedem rozpadających się budynków, z których żaden nie posiada dostępu do bieżącej wody. O łazience i innych wygodach można oczywiście zapomnieć. Jak w tych warunkach poradzi sobie Midge, mieszczanka z krwi i kości? Nie jest to niestety jedyny problem, z jakim przyjdzie się zmierzyć kobiecie. Okazuje się bowiem, że nawet ogromne gospodarstwo jest za małe, by mogły w nim tworzyć dwie artystyczne dusze.
"Dar z Bretanii" zawiera autentyczne wspomnienia autorki z pobytu na francuskiej prowincji. Z kolejnymi stronami śledzimy jej zmagania z pojawiającymi się na każdym kroku przeciwnościami. Życie na wsi różni się bowiem znacznie od tego, do którego była przyzwyczajona do tej pory. W niekończących się remontach i okiełznaniu wymykającego się spod kontroli ogrodu Midge może liczyć na pomoc Jeanne, mieszkającej nieopodal staruszki. Miejscową kobietę cechuje silny charakter oraz życiowa mądrość i zaradność, a także charakterystyczne poczucie humoru. Życie w La Salle jest dla niej wszystkim - nigdy nawet nie myślała o opuszczeniu rodzinnej miejscowości. Jeanne cieszy się z małych rzeczy, nie oczekuje od życia niczego więcej poza tym, co ma. Pomimo ogromnej przepaści dzielącej obie kobiety, wywiązuje się pomiędzy nimi nić porozumienia, przekształcająca się z czasem w głęboką przyjaźń.
Po przeczytaniu kilku rozdziałów sądziłam, że "Dar z Bretanii" będzie osadzonym w pięknej scenerii romansem, jednak moje przypuszczenia zostały szybko rozwiane. Swojej relacji z Yves’em autorka poświęca sporo miejsca, ale nie jest ona głównym tematem jej wspomnień. Na pierwszy plan wysuwa się bowiem przyjaźń z Jeanne, która na zawsze odmieniła jej życie. To właśnie postać tej obdarzonej pogodą ducha staruszki była dla autorki natchnieniem do napisania książki. Marjorie Price pisze także o dotkliwej stracie i o oswajaniu samotności, ale też o przezwyciężaniu własnych słabości, o uczeniu się życia z dala od dobrodziejstw cywilizacji. Przedstawia obraz francuskiej wsi, nieskażonej pędem wielkich miast, gdzie przyjaźń i sąsiedzka pomoc są czymś naturalnym. Dar z Bretanii z dużym prawdopodobieństwem nie przypadnie do gustu osobom poszukujących w książkach dynamiki i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Jest to bowiem niespieszna opowieść, przepełniona wspomnieniami minionych lat.
http://pozeracz-slow.blogspot.com/2014/08/dar-z-bretanii-marjorie-price.html#more