Dlaczego pisarze biegają?

LubimyCzytać LubimyCzytać
20.11.2015

Pokonywanie kolejnych kilometrów jest trudne, wyczerpujące, czasem przypomina trans, uzależnia – jest jak dopisywanie kolejnych słów do już wcześniej napisanych. Kilometr po kilometrze, strona po stronie. Nieraz wbrew sobie, pisarze i biegacze przekraczają kolejne wewnętrzne limity i przeszkody.

Dlaczego pisarze biegają?

Istnieje długa tradycja łączenia pisarstwa z bieganiem. Od wieków autorzy odkładali pióra, gdy nie mieli pomysłu na to, co zrobić z fabułą lub mieli gorszy dzień, i szli pobiegać. Ponoć gdy Jonathan Swift, twórca „Przygód Guliwera”, miał dwadzieścia parę lat, robił sobie regularne przerwy w pisaniu i co dwie godziny przebiegał milę po wzgórzach otaczających jego dom. Louisa May Alcott, autorka „Małych kobietek”, biegała od dzieciństwa, o czym napisała w swoim dzienniku:

Zawsze myślałam, że w poprzednim wcieleniu musiałam być jeleniem lub koniem, bo bieganie dawało mi taką radość.

Na czym polega ta przyjemność? Dlaczego tak wiele osób lubi biegać? Może dlatego, że biegnąc, czujemy się wolni? Wolność, koncentracja na sobie i wysiłek: bieganie może być dla pisarzy pożyteczną formą ucieczki od biurka. Napotykając na przeszkodę w pisaniu – bez względu na to, czy jest to problem fabularny, czy kwestia wewnętrznej blokady – wielu pisarzy wstaje od biurka i zajmuje się czymś innym: często słyszy się, że idą na spacer lub idą pobiegać. Joyce Carol Oates przyznaje, że kiedy przez cały długi, frustrujący poranek nie udaje jej się pokonać jakiejś przeszkody, relaksuje się po południu, biegając. Bieganie pozwala jej lepiej skoncentrować się na zadaniu po powrocie do domu – wchodzi w rytm, kilometr po kilometrze, który przenosi następnie na pisanie, słowo po słowie. Oates pamięta, że szczególnie intensywnie, niemal kompulsywnie biegała w 1972 roku w Londynie, kiedy bieganie stało się dla niej wręcz funkcją pisania. W tym samym czasie prowadziła dziennik, który ostatecznie osiągnął objętość 4000 zadrukowanych stron.

Bieganie pozwala mi na świadome wizualizowanie tego, co piszę, w formie swego rodzaju filmu lub snu.

Wciąż biega po swojej okolicy, przemierzając wiejskie drogi. Czuje, że czekają tam na nią pomysły, na które nie wpadłaby, siedząc za biurkiem.

Do podobnych doświadczeń przyznaje się również inny amerykański pisarz, Don DeLillo. Biega codziennie po południu, po tym, jak poranki poświęca na pisanie.

Dzięki bieganiu otrząsam się z jednego świata i wchodzę do innego. Drzewa, ptaki, mżawka – to całkiem przyjemne interludium.

Taką metodę, łączącą pisanie z wysiłkiem fizycznym, polecał również Ernest Hemingway. Doradzał, by przerwać pisanie w połowie zdania i wykonać jakieś ćwiczenie fizyczne, a do pisania wrócić dopiero następnego dnia.

Opowiadając o biegających pisarzach, grzechem byłoby pominąć japońskiego autora, Haruki Murakamiego, który o swoich doświadczeniach biegacza napisał nawet oddzielną książkę – O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu. Pisarz zaczął biegać, gdyż chciał zadbać o zdrowie i zrzucić parę kilogramów. Ale nie przestał, bo – choć był już wtedy autorem trzech wydanych książek – uważa, że

prawdziwe życie poważnego pisarza zaczęło się [dla niego] dopiero tego dnia, gdy pierwszy raz poszedł pobiegać.

Systematyczne, codzienne bieganie ugruntowało w nim przekonanie, że kiedyś dobrnie do mety – zarówno pisząc, jak i biegając.

Pisarzy i biegaczy łączy nastawienie do tego, co robią: przedkładają cel nad ciężką pracę. Tym, co często ich pociąga w bieganiu jest nie to, ile kilometrów pokonają, ale to, jak wysiłek otwiera ich na nowe pomysły. Przynajmniej jest to powód, jaki podał Malcolm Gladwell, zapytany o to, dlaczego powrócił do biegania po wieloletniej przerwie. Niedawno wziął nawet udział w słynnym nowojorskim biegu (Fifth Avenue Mile in New York City). Deklaruje, że:

Wykorzystuję ten czas wyłącznie na rozwiązywanie moich problemów z pisaniem.

O to, jak (i czy w ogóle) bieganie łączy się dla nich z pisaniem, spytaliśmy Katarzynę Puzyńską i Remigiusza Mroza.

Katarzyna Puzyńska wyjaśnia:

Bieganie, podobnie jak samo pisanie, to w moim przypadku już chyba rodzaj pozytywnego uzależnienia! Każdy dzień zaczynam od treningu. Zwykle pokonuję dystans około jedenastu kilometrów. W tym czasie zupełnie się wyciszam. Jestem tu i teraz. Resetuję się. Dla pisarza takiego jak ja, który bardzo dużo pracuje nad książkami, taka chwila zupełnego oderwania się jest niezwykle istotna. Pozwala zachować higienę psychiczną i często przynosi nowe pomysły do fabuły. Poza tym, co tu ukrywać, sport uwalnia endorfiny i sprawia, że jesteśmy nie tylko zdrowsi, ale też szczęśliwsi!

Z kolei Remigiusz Mróz mówi:

W moim przypadku bieganie jest immanentnie związane z procesem twórczym. Wprawdzie bezpośrednio go nie napędza, nie stanowi źródła inspiracji, nie pomaga w rozwijaniu fabuły czy bohaterów, ale pełni funkcję... tamy. Kiedy po kilku godzinach pracy wychodzę na kilkunastokilometrowy bieg, cała wezbrana fala pomysłów nagle napotyka opór. Na półtorej godziny przestaję myśleć o książce, odgradzam się zarówno od świata powieściowego, jak i rzeczywistego. Innymi słowy, robię twardy reset umysłu, bez którego najpewniej bym zwariował.

Z biegania słynie wielu autorów, w tym m.in. Marek Krajewski i Maciej Stuhr. Ciekawe, jaki oni widzą związek pisania z bieganiem. Na pewno ich kiedyś o to zapytamy.

Tekst opracowany na podstawie materiałów serwisu theatlantic.com.

A jak Wy oceniacie związek między bieganiem i pisaniem? Widzicie taki? Jak myślicie: z czego on wynika?


komentarze [13]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
SylwiaM 23.11.2015 21:58
Czytelnik

Bieganie daje poczucie wolności ciała i to trafia do głowy i można się cieszyć tym i szukać inspiracji wokół i w sobie. No i kręgosłup nie jęczy z bólu od wielogodzinnego siedzenia. Pisanie wymaga wbrew pozorom dobrej formy fizycznej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
mieszka 23.11.2015 14:32
Czytelniczka

Jest jeszcze Joanna Bator - o bieganiu pisze w 'Wyspie Łza"

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bzibzioh 22.11.2015 22:03
Czytelniczka

Antoine de Saint-Exupéry napisał, że latanie uwalnia umysł z tyranii nieistotnych rzeczy. Ja uważam, że bieganie też.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Karriari 22.11.2015 09:14
Czytelnik

Co by nie mówić, zmęcz ciało a uwolnisz umysł :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
EternoVagabundo 22.11.2015 08:42
Czytelnik

Przez jakikolwiek
Wydatek siłowy,
Cenniejsze pomysły
Trafią Ci do głowy.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
anettaja 21.11.2015 21:39
Czytelnik

Bardzo wielu biegaczy amatorów ląduje później na rehabilitacji z kolanami- konflikt rzepkowo-udowy czy boczne przyparcie rzepki -. Podchodźmy do sportu z głową i umiarem. Porządnie rozciągajmy i rogrzewajmy ciało.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
AuroraBorealis 21.11.2015 14:04
Czytelniczka

A już obawiałam się, że ktoś znowu napisze, że tekst niczego nie wnosi i w ogóle jest beee itp :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bosy_Antek 21.11.2015 10:51
Autor

A ja się wyłamię i powiem, że w mojemu pisaniu najlepiej służy stanie w korkach w drodze do pracy. Biegać? Tylko po bułki na śniadanie.

;-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Mrs_EatonMellark 20.11.2015 22:21
Czytelniczka

Bardzo ciekawy artykuł, można dowiedzieć się o naszych ukochanych autorach; gdzie szukają inspiracji, gdzie się relaksują. Dla mnie z kolei bieganie jest złe, bo za dużo myślę. Wtedy moje myśli zaprzątają nerwowe i stresowe rzeczy czy sytuacje i nie jestem w stanie się wyciszyć. Co kto woli ;) Miłego weekendu wszystkim <3

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
FOCZKA 20.11.2015 15:09
Czytelniczka

Według mnie bieganie pomaga się wyluzować, zapomnieć o wszystkim i nie myśleć. Po takim relaksie łatwiej jest znów się skoncentrować i prędzej mogą się pojawić nowe pomysły.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post