Rozmowa z Jerzym Jarniewiczem o tomie „Wiersze przychodzą późno” Margaret Atwood

Anna Sierant Anna Sierant
03.03.2023

Margaret Atwood kojarzy się zapewne większości czytelników i czytelniczek z jej twórczością prozatorską, z powieściami „Opowieść podręcznej” czy „Testamenty”. Kanadyjska autorka ma na swoim literackim koncie również niejeden tom poezji. O tym najnowszym, „Wiersze przychodzą późno”, rozmawiamy z Jerzym Jarniewiczem, który przetłumaczył go na język polski.

Rozmowa z Jerzym Jarniewiczem o tomie „Wiersze przychodzą późno” Margaret Atwood Materiały Wydawnictwa Świat Książki

Okładka książki Wiersze przychodzą późno [Opis – Wydawnictwo Świat Książki] Najnowszy tom poezji znanej w świecie, wielokrotnie nagradzanej autorki bestsellerów Margaret Atwood, w przekładzie laureata Nagrody Literackiej NIKE profesora Jerzego Jarniewicza.

W pierwszym od ponad dekady zbiorze poezji, zatytułowanym „Wiersze przychodzą późno”, Margaret Atwood porusza tematy miłości, straty, przemijania, natury i... zombie. Mimo że dotyka tak wielu zagadnień, wiersze mają ton osobisty, introspektywny. Utwór po utworze odzwierciedlają jej niezwykłą wyobraźnię i nieustępliwy zmysł obserwacji, odmalowując krajobrazy życia doświadczanego z troską i wyczuciem.

Wywiad z Jerzym Jarniewiczem, tłumaczem książki „Wiersze przychodzą późno” Margaret Atwood

Anna Sierant: Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, jednak tej zdobiącej tom „Wiersze przychodzą późno” warto się przyjrzeć. Widzimy na niej bowiem ptaka, a we „Wstępie” Margaret Atwood pisze, że „w tych wierszach jest więcej ptaków niż kiedykolwiek”. I że ma nadzieję, iż w kolejnych będzie ich jeszcze więcej. Można by powiedzieć, że pisarka – jak to niejednokrotnie robiła już w swoich powieściach – i w tym tomie poezji podkreśla, jak ważna jest dla niej, i dla świata, troska o ekologię, którą m.in. symbolizują te ptaki?

Jerzy Jarniewicz: Tak, okładka nie kłamie. W tomie znajdziemy wiele wierszy poświęconych światu zwierząt. Ptaki nie są jednak jedynymi tego świata reprezentantami, Atwood pisze tu bowiem o wilkach, wielorybach, pająkach, a nawet o cykadach. Niekiedy potrafi zaskoczyć tematyką, bo przyglądając się ślimakom, zaciekawia się – niespodzianka! – ślimaczym seksem. Kto z nas wie, jak kochają się ślimaki? Dla mnie – prawdziwe odkrycie. W wielu wierszach Atwood odsłania powinowactwo między naszym gatunkiem a zwierzętami – dlatego też nie powinniśmy być zdziwieni, jeśli niemal na samym początku książki przeczytamy wiersz o kocie cierpiącym na demencję.

W najnowszym tomie poezji Atwood pojawia się i tematyka śmierci. „Piszę o śmierci znacznie więcej niż kiedyś. Kiedy masz 20 lat – i pod warunkiem, że twoje życie nie jest bardzo nieszczęśliwe – ten temat dotyczy niewielu twoich przyjaciół. Po osiemdziesiątce wygląda to już inaczej” – mówiła autorka w jednym z wywiadów. „Wiersze przychodzą późno” zadedykowała zresztą zmarłemu mężowi. Czy można powiedzieć, że tom ten jest bardziej „mroczny”, „smutny” niż inne dzieła poetyckie pisarki? Że istnieje w nim napięcie między przeszłością a teraźniejszością, tym co było, co jest i czego być może już niedługo nie będzie?

Zgoda. Pożegnania, odejścia, śmierć, która już się stała, i śmierć, która nieuchronnie nadciąga – to jeden z głównych tematów wierszy. Nie powiedziałbym jednak, że to wiersze „mroczne” czy „smutne”. Atwood udaje się podchodzić do tego niełatwego tematu od takiej strony, która wolna jest od brzemienia bólu czy żałoby – udaje jej się to, bo z pomocą przychodzi jej humor, albo szczególna czułość, z jaką przygląda się codziennym przedmiotom i zdarzeniom. Nierzadko też wierszom tym towarzyszy zaskakująca, nieoczywista perspektywa, z której patrzymy na odchodzących od nas bliskich – w jednym z wierszy, by wyrazić stratę, poetka przywołuje… komiks. Te wiersze wolne są od rozpaczy, choć niejednokrotnie stoi za nimi bolesne doświadczenie autorki.

W tomie „Wiersze przychodzą późno” Atwood po raz kolejny pamięta o kobietach. Pisze m.in. „pieśni dla zamordowanych sióstr”, w Pana tłumaczeniu nie zabrakło natomiast nie tylko „czytelników”, ale i „czytelniczek”, są też m.in. „jeźdźczynie”. Czy poezja Atwood w wersji polskiej byłaby oddana w mniejszym stopniu, gdyby zabrakło w niej feminatywów? No i czy język polski nie jest bez nich uboższy?

Perspektywa kobieca jest tu wyraźna, co oczywiście nie znaczy, że wiersze zamykają się w tej problematyce czy też, że nie niosą ze sobą uniwersalnych treści. Atwood nie zapomina, jaki los czekał i często nadal czeka kobiety, tylko dlatego że są kobietami. Dlatego też we wspomnianej przez Panią „Pieśni” odzywa się tak rzadki w poezji gniew, w innych – słychać poczucie solidarności i współodczuwania. Atwood daleka jest tu od stereotypów czy dogmatyzmu. Ciekawy jest jej wiersz poświęcony wykopaliskom archeologicznym, podczas których odkryto groby scytyjskich - nie wojowników, a wojowniczek. Prawdziwych, nie mitycznych kobiet, reprezentujących waleczność, siłę i odwagę, czyli cechy przypisywane zazwyczaj mężczyznom. Pyta Pani o feminatywy. Tu musiały być „jeźdźczynie”, tak jak w przedmowie musiał się znaleźć zwrot „Drogie Czytelniczki”, a w innym wierszu musiała pojawić się „drwalka”, będąca odpowiednikiem Blaszanego Drwala z Krainy Oz. Bez feminatywów nie wyobrażam sobie tej poezji w polszczyźnie.

Czy można by, Pana zdaniem, wskazać cechy charakterystyczne dla tomu „Wiersze przychodzą późno”? Jeśli chodzi np. o kompozycję, tematykę, powiązania (lub ich brak) poszczególnych wierszy między sobą?

Jest to tom starannie skomponowany, podzielony na pięć części, bardzo zróżnicowany tematycznie, od wspomnianych tu już elegii, wierszy bardzo osobistych, wspomnieniowych, przez wiersze, w których dominuje troska o środowisko naturalne, po utwory podejmujące temat miejsca i roli kobiet. Zróżnicowanie to widać także w bogactwie gatunkowym wierszy, od utworów satyrycznych po liryczne, od anegdotycznych po refleksyjne. Wiersze pochodzą z wielu lat, pisane były w latach 2008-2019, nie powstawały jako jedna książka – autorka je starannie przejrzała i ułożyła w całość, którą zdecydowała się nam przedstawić jako spójny tom poetycki.

„Wiersze przychodzą późno” to tom poezji Atwood, który ukazał się po 10 latach od premiery poprzedniego. Sama pisarka znana jest przede wszystkim jako autorka powieści, w ostatnich latach, za sprawą serialu na podstawie „Opowieści podręcznej” usłyszeli o niej być może i ci, którzy rzadziej czytają, a więcej oglądają. Jakie podobieństwa i różnice zauważa Pan w poetyckiej (szczególnie w tomie „Wiersze przychodzą późno”) i prozatorskiej twórczości pisarki?

Atwood, choć znana jest głównie jako powieściopisarka, od początku zajmowała się też poezją, wydając niemal równolegle prozę i wiersze. Te dwa rodzaje pisania przenikają się u niej, są ze sobą ściśle powiązane, dlatego jestem pewien, że ktokolwiek dał się zafascynować jej beletrystyką, z zaciekawieniem sięgnie po tom wierszy. Widać w nich temperament powieściopisarki, wiele wierszy ma charakter narracyjny, pojawiają się, jak w powieściach, postaci, mamy dialogi. Myślę, że niektóre z wierszy mogłyby równie dobrze zaistnieć jako krótkie formy prozy.

W jednym z wywiadów, których udzielił Pan na temat własnego tomu „Mondo cane”, zauważył Pan, że autor, przystępując do pisania, zakłada jakąś maskę. Że tekst to rezultat dialogu między wyobraźnią, możliwościami języka a biografią autora. Czy Pana zdaniem, jako twórcy przekładu, ale i czytelnika, można by się pokusić o określenie, w jakim stopniu zasłoniła się Atwood tą maską w „Wiersze przychodzą późno”? Co prawda nie „siedzimy jej w głowie”, jednak poruszyła w swoich tekstach kwestie, o których często mówi nie tylko w swoich dziełach, m.in. feminizmu, ekologii.

Dobrzy autorzy zakładają tak doskonałe maski, że nigdy nie będziemy pewni, w jakim stopniu się w swoich tekstach odsłaniają, a w jakim ukrywają. Atwood jest bardzo dobrą pisarką – a to znaczy, że czytając jej prozę czy wiersze, darzymy ją zaufaniem, bez względu na to, czy pisze o fikcyjnych historiach czy o czymś, co osobiście przeżyła. Jej pisarstwo jest po prostu wiarogodne. Dodam jednak, że wiersz zazwyczaj pozwala na większą intymność, a tę intymność w wierszach Atwood czuję, bez względu na to, czy zakłada maskę Kasandry czy też mówi bezpośrednio od siebie. Zwłaszcza, że, jak Pani już wspomniała, tom powstał wkrótce po śmierci jej wieloletniego partnera i jemu został dedykowany.

Jak wynika z raportu Biblioteki Narodowej o stanie czytelnictwa w 2021 roku, po tomy poezji sięgało w drugim roku pandemii 9% czytelników i czytelniczek. Poezja została sklasyfikowana jako „literatura wysokoartystyczna, z nagrodami literackimi”. Co, Pana zdaniem, jako nie tylko autora przekładów, ale i poetę, autora wyróżnionego Nagrodą Nike i wspomnianego wyżej tomu „Mondo cane”, sprawia, że po poezję jednak cały czas sięgamy jednak rzadziej niż po prozę? Obawa przed tym, że jej odbiór, jako „literatury wysokoartystycznej”, będzie za trudny? Czy jesteśmy skazani na to, by już zawsze „czytelników poezji było tylu, ilu Spartan poległych pod Termopilami”?

Uważam, że lęk przed poezją jest całkiem nieracjonalny. Jeśli mi ktoś mówi, że poezja jest za trudna, to gotów jestem tej osobie podsunąć do przeczytania z pół tuzina powieści, których gęstość i hermetyczność biją na łeb i szyję niejeden wiersz. Poza tym, nie ma jednej poezji. Jest poezja rzeczywiście wymagająca, czasem wręcz czytelnikowi nieprzyjazna, ale jest również i taka, która rozmawia z nami już podczas pierwszej lektury. Do nas należy wybór.

W jednej ze swoich wypowiedzi zauważył Pan, że „tłumacz to drugi autor tekstów”, jednak ten „drugi autor” pozostawał przez lata w cieniu. Czy Pana zdaniem coś się ostatnio w tej kwestii zmieniło? Z mojej czytelniczej perspektywy mogę powiedzieć, że coraz częściej na okładkach książek zauważam nazwiska twórców przekładów, a w tym roku w pracy nawet częściej przeprowadzałam wywiady właśnie z tłumaczami, nie autorami książek.

Tłumacze już od dłuższego czasu nie są postaciami niewidzialnymi. Powoli staje się już normą, że, jak Pani zauważyła, wydawcy podają nazwisko tłumacza na okładce. A dlaczego? Żeby przypomnieć czytelnikowi, że będzie czytać słowa, które tak naprawdę napisał właśnie tłumacz, bo przecież „Szekspir nie pisał po polsku”, choć większość z nas go po polsku czyta. Czytamy nie Shakespeare’a, ale Szekspira Barańczaka, albo Szekspira Słomczyńskiego, albo Szekspira Kamińskiego, albo Szekspira Paszkowskiego. Cieszę się, że coraz więcej moich koleżanek i kolegów, zajmujących się przekładem literackim, to nie anonimowi rzemieślnicy, ale rozpoznawalne twarze i nazwiska. Tłumacze wyszli z szafy.

Chciałabym też zapytać o tytuł tomu: ten oryginalny brzmi „Dearly”, a ten polski: „Wiersze przychodzą późno”. Skąd taka decyzja? Czy ma ona coś wspólnego ze stwierdzeniem Atwood: „Wiersze, jak wszystko inne – powstają w określonym czasie”?

Nie znalazłem w polszczyźnie słowa, które oddawałoby wielość sensów angielskiego „dearly”, a było przy tym, bo takie było zamierzenie Atwood, słowem wychodzącym z użycia, lekko już anachronicznym. A do tego mogącym funkcjonować jako przysłówek, przymiotnik, rzeczownik. Przychodzące mi na myśl rozwiązania nie były dobrymi pomysłami na tytuł. Potrzebna była radykalna decyzja - postanowiłem, za zgodą autorki, tytuł zmienić, posługując się frazą, którą znajdziemy w pierwszym wierszu Atwood. Jest to więc poniekąd tytuł samej autorki, a do tego doskonale wprowadzający nas do świata tych późnych, pisanych przez blisko osiemdziesięcioletnią pisarkę wierszy. No i chyba nie najgorzej brzmi po polsku.

A jakie są Pana plany zawodowe na najbliższą przyszłość? Czy powstaje kolejny tom poezji, a może kolejny przekład?

Ukazał się właśnie tom moich wierszy wybranych, „Bagaż”. Sam dokonałem wyboru z dwunastu dotychczasowych książek. Jest w nim 65 wierszy, bo jego wydanie zbiega się z 65 rocznicą moich urodzin, ale oprócz nich znajdują się tu także, w charakterze posłowia, dwa bardzo wnikliwe szkice krytyków, Kacpra Bartczaka i Joanny Orskiej. Na ukończeniu są też moje przekłady tomu wierszy poetki amerykańskiej Adrienne Rich, i uznawanej za arcydzieło, choć przez lata zapomnianej powieści „Berg” angielskiej pisarki, Anne Quin. W planach także książka eseistyczna – najbliższa moja przyszłość jest więc nieźle zagospodarowana.

O autorce

Margaret Atwood jest kanadyjską pisarką i poetką, która często koncentruje się na ważnych tematach, takich jak feminizm, ekologia i niebezpieczeństwa fundamentalistycznych ideologii. Jest najbardziej znana ze swoich pism o społeczeństwach dystopijnych i niebezpieczeństw, które je tworzą. Zdobywczyni Nagrody Bookera w 2000 i 2019, laureatka Nagrody Księcia Asturii w 2008, wymieniana wśród kandydatów do literackiej Nagrody Nobla. W swojej twórczości dotyka tematyki feministycznej. Utwory osadza często w realiach kanadyjskich. Ma na swoim koncie kilka zbiorów poezji, książki dla dzieci, eseje.

Jej najbardziej znany utwór to antyutopijna powieść „Opowieść podręcznej” (1985). Książka ta została sfilmowana w 1990 przez Volkera Schlöndorffa według scenariusza Harolda Pintera, a w 2017 Bruce Miller nakręcił serial telewizyjny na jej podstawie. Kontynuacja Opowieści podręcznej – „Testamenty” zdobyła Nagrodę Bookera w 2019. Inna popularna powieść Atwood to „Ślepy zabójca” (2000), wyróżniona prestiżową Nagrodą Bookera.

Margaret Atwood - portret autorki

O tłumaczu

Jerzy Jarniewicz – krytyk literacki, poeta, tłumacz. Autor piętnastu książek krytycznoliterackich i eseistycznych, m.in. „Tłumacz między innymi” (2018, nominacja do Nagrody Nike) i „Bunt wizjonerów” (2019). Opublikował dwanaście zbiorów wierszy, ostatnio „Puste noce” (2017), za które otrzymał Nagrodę Poetycką Silesius dla najlepszej książki roku, oraz „Mondo cane” (2021) wyróżnione Nagrodą Literacką Nike. Laureat Nagrody im. Juliana Tuwima (2022). Tłumaczył Jamesa Joyce’a, Philipa Rotha, Raymonda Carvera, Ursulę Le Guin, Johna Banville’a i wielu innych pisarzy języka angielskiego. Opracował także antologie:Sześć poetek irlandzkich” (2012), „Poetki z Wysp” (2015, z Magdą Heydel) i „100 wierszy wypisanych z języka angielskiego” (2018). Mieszka w Łodzi.

Jerzy Jarniewicz - portret

Książka „Wiersze przychodzą późno” jest dostęna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy z wydawnictwem.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Remigiusz Koziński - awatar
Remigiusz Koziński 04.03.2023 23:04
Redaktor

Wygląda na to, że pozycja "must read", ze względu na autorkę i tłumacza.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 03.03.2023 15:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post