-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński3
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2013-10
2015-02
Niezwykła, fabularna podróż przez logikę. To pokaz tego, że matematyka i filozofia stoją blisko siebie i że jeśli ktoś lekceważy którąś z nich, to nie wie, co mówi – bo bez nich nie byłoby informatyki. Autorzy zapowiadają na koniec, że chętnie napisaliby też „Compucomix” (może „Compix”?).
Pochłonąłem w jeden dzień. To środowiskowy klasyk i niezbędnik adeptów matematyki, poważnej filozofii (zwł. analitycznej) i informatyki, jeśli są zainteresowani jej teoretycznymi podstawami. Przez przystępną formę polecam też wszystkim, którzy chcą mieć lub mają styczność z logiką (np. w liceum i na studiach).
Taka forma – powieść rysunkowa o nauce – została słusznie podchwycona przez innych autorów, bo jest też rysunkowa biografia Richarda Feynmana.
Niezwykła, fabularna podróż przez logikę. To pokaz tego, że matematyka i filozofia stoją blisko siebie i że jeśli ktoś lekceważy którąś z nich, to nie wie, co mówi – bo bez nich nie byłoby informatyki. Autorzy zapowiadają na koniec, że chętnie napisaliby też „Compucomix” (może „Compix”?).
Pochłonąłem w jeden dzień. To...
2013-06
Zaznaczyłem tę książkę jako przeczytaną, mimo że przeczytałem tylko jej połowę i to bez pełnego zrozumienia. Zajęło mi to dwa lata, w czasach liceum. To naprawdę epickie dzieło – i przez objętość, i przez poziom trudności.
To chyba jedyna książka popularnonaukowa, której przeczytanie ma szanse poprawić oceny z matematyki i fizyki. (U mnie tak było zwłaszcza z analizą zespoloną).
Podobną opinię wystawiłem temu dziełu w serwisie „Mądre książki”.
Zaznaczyłem tę książkę jako przeczytaną, mimo że przeczytałem tylko jej połowę i to bez pełnego zrozumienia. Zajęło mi to dwa lata, w czasach liceum. To naprawdę epickie dzieło – i przez objętość, i przez poziom trudności.
To chyba jedyna książka popularnonaukowa, której przeczytanie ma szanse poprawić oceny...
2011
Bardzo trudno jest pisać o sprawach tak osobistych jak rodzina albo wiara bez popadania w kicz. Trzeba niezwykłego talentu, żeby umieć kogoś uwrażliwić i Huxleyowi to się udało. Żadnej innej książki nie oceniłem tak wysoko.
Bardzo trudno jest pisać o sprawach tak osobistych jak rodzina albo wiara bez popadania w kicz. Trzeba niezwykłego talentu, żeby umieć kogoś uwrażliwić i Huxleyowi to się udało. Żadnej innej książki nie oceniłem tak wysoko.
Pokaż mimo to
Mam duży sentyment do tej książki. Usłyszałem o niej pierwszy raz w wieku 14 lat w olsztyńskim planetarium, na wykładzie popularnym o roli pitagoreizmu w nauce. Kiedy w październiku 2013 roku przyjechałem na swoją pierwszą uczelnię, poszedłem od razu do biblioteki, znalazłem ten tytuł i od razu go wypożyczyłem. Kolidował trochę z moimi obowiązkami. To dziwne uczucie, kiedy ma się jakieś poczucie winy za to, że coś się wie.
To elementarz dla tych, którzy lekceważą rolę filozofii dla fizyki, także w XX w. To podobno ta książka ukuła lub przynajmniej rozpowszechniła termin „interpretacja kopenhaska”, obejmujący w istocie bardzo różne poglądy różnych fizyków (od Heisenberga do Bohra). Wspomniane są pewne alternatywy i owoce sporów interpretacyjnych, np. logiki kwantowe, którymi podobno zajmował się Weizsäcker.
Heisenberg nie ogranicza się do komentowania fizyki kwantowej, którą sam współtworzył. Wykazuje się erudycją filozoficzną, streszczając „sprzężenie zwrotne” fizyki i filozofii od Greków do Newtona. Dlatego początek książki przypomina trochę początek bardziej rozbudowanego „Logosu Wszechświata” Hellera. Słysząc po raz kolejny (od gimnazjum może już dziesiąty) o filozofach przedsokratejskich, można by się znudzić, gdyby nie dokładna wiedza autora. Przybliżyła mi postać Anaksagorasa, którego można by uważać za współtwórcę atomizmu obok Demokryta i Leucypa oraz pierwszy znany przypadek prześladowania za poglądy naukowe.
Polecam i fizykom, i filozofom na jakimkolwiek etapie zaawansowania, może nawet już w gimnazjum. Tych drugich nie trzeba chyba zachęcać, a tych pierwszych niestety trzeba, bo lekceważenie filozofii i ignorowanie jej roli w historii nauki jest nagminne, niestety też u wybitnych i znanych autorów (Feynman, Weinberg, Hawking, Tyson itd.).
Mam duży sentyment do tej książki. Usłyszałem o niej pierwszy raz w wieku 14 lat w olsztyńskim planetarium, na wykładzie popularnym o roli pitagoreizmu w nauce. Kiedy w październiku 2013 roku przyjechałem na swoją pierwszą uczelnię, poszedłem od razu do biblioteki, znalazłem ten tytuł i od razu go wypożyczyłem....
więcej Pokaż mimo to