-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-12-11
2017-11-16
Po Pochłaniaczu to drugi kryminał Bondy, który przeczytałam. I znów bez wielkiej rewelacji, chociaż Florystka mimo wszystko jest lepsza. Ale Pani Bonda jak zwykle pisze, pisze i pisze, a wiele rzeczy mogłaby pisać mniej i czytelniej. Jej książki są przegadane po prostu, zawile na maksa, a postaci nikną gdzieś w tle. I już nie wiem harfistka to czy florystka, a może obie na raz? I te historie o duchach...Rozumiem, że współcześni pisarze chcą być nowatorscy, niekonwencjonalni i lepsi od innych, ale za dużo tej ezoteryki i metafizyki...Czyli reasumując, tak sobie.
Po Pochłaniaczu to drugi kryminał Bondy, który przeczytałam. I znów bez wielkiej rewelacji, chociaż Florystka mimo wszystko jest lepsza. Ale Pani Bonda jak zwykle pisze, pisze i pisze, a wiele rzeczy mogłaby pisać mniej i czytelniej. Jej książki są przegadane po prostu, zawile na maksa, a postaci nikną gdzieś w tle. I już nie wiem harfistka to czy florystka, a może obie na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-10-01
Ufff, dobrnęłam do końca. Było trudno. Z każdą kolejną stroną coraz trudniej. Zastanawiam się, dlaczego współczesne "dzieła" są aż tak bardzo rozwlekłe? Dlaczego nużą długimi opisami, odkrywają zawiłe specjalistyczne tajniki kryminologii (i osmologii), włączają w akcję zupełnie niepotrzebne osobiste wątki, zawierają pełno jakichś niedopowiedzeń, utrudniają odbiór treści przez skakanie od sceny tu do sceny tam... Czy wydawnictwa płacą dziś za ilość czy za jakość? Odnoszę wrażenie, z całym szacunkiem dla autorek, po lekturze np. "Niemieckiego bękarta" czy opisywanego tu "Pochłaniacza", że jednak płacą od ilości stron. Nie wiem, kto i za jakie zasługi tak bardzo rozreklamował autorkę nazywając ją mistrzynią polskiego kryminału i zachęcając mnie do zakupu tego wiekopomnego dzieła. W konfrontacji z Miłoszewskim czy Wereśniakiem wygląda to blado. Chylę za to czoła przed kryminałami PRL - tam jest wszystko, co dobre w kryminale. Zbrodnia, śledztwo i kara. Prosto i krótko, bez nieuzasadnionych trików z bliźniakami jednojajowymi, bohaterów bezimiennych i powrotów do zbrodni sprzed 20 lat. A może się starzeję? Nie wiem. Może dziś kryminał musi mieć wątki mafijne, powiązania policji z gangami, bo w takim kraju żyjemy, pełno wulgaryzmów, bo tak mówią wszyscy. Może, ale dla mnie to nie mistrzostwo.
Ufff, dobrnęłam do końca. Było trudno. Z każdą kolejną stroną coraz trudniej. Zastanawiam się, dlaczego współczesne "dzieła" są aż tak bardzo rozwlekłe? Dlaczego nużą długimi opisami, odkrywają zawiłe specjalistyczne tajniki kryminologii (i osmologii), włączają w akcję zupełnie niepotrzebne osobiste wątki, zawierają pełno jakichś niedopowiedzeń, utrudniają odbiór treści...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Pani Bonda pojechała po bandzie! Do takiego stopnia zwariowanej książki nie czytałam dotąd chyba wcale.W Łodzi umieściła wszystko, co podsunęła jej wyobraźnia. Dosłownie wszystko:
- bezrobocie i brak perspektyw
- menelstwo
- alkoholizm i narkomania
- mafia
- oszustwo "na policjanta"
- gwałt
- uprowadzenia dzieci
- antysemityzm
- "czyszczenie" kamienic
- korupcja urzędników i policji
- poszukiwanie diamentów zostawionych przez Żydów w trakcie wojny
- terroryzm i podkładanie bomb
- uchodźstwo
- ośrodki dla imigrantów
- ISIS
- mieszane małżeństwa polsko-arabskie
- rodzinne kłótnie i tajemnice
W zasadzie z każdą kolejną stroną coraz bardziej byłam skołowana i sfrustrowana, a moje myśli krążyły wokół podstawowego pytania: Co ja czytam? Bo ani nie jest to klasyczny kryminał, ani nie jest to klasyczna powieść obyczajowa. Totalny miszmasz. Albo jak kto woli kabaret.Ogrom bohaterów - raz przedstawionych z nazwiska, raz z ksywki - tylko zamazywał całość. Niektóre sytuacje mocno wyolbrzymione, by nie powiedzieć karykaturalne. Jak zwykle wszystko u Bondy przegadane, przegadane i jeszcze raz przegadane. A profilerki Saszy wcale mogłoby nie być, bo jej udział w całej hecy był żaden.
I na koniec najbardziej pozytywna rzecz: ogromny szacunek dla autorki za wskazówki, które umieściła w posłowiu, a mianowicie, by lekturę traktować z przymrużeniem oka. Oj, z bardzo ogromnym przymrużeniem. I nie wiem tylko, co na to mieszkańcy Łodzi, bo obraz ich miasta to prawdziwa kamieni kupa.
Pani Bonda pojechała po bandzie! Do takiego stopnia zwariowanej książki nie czytałam dotąd chyba wcale.W Łodzi umieściła wszystko, co podsunęła jej wyobraźnia. Dosłownie wszystko:
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to- bezrobocie i brak perspektyw
- menelstwo
- alkoholizm i narkomania
- mafia
- oszustwo "na policjanta"
- gwałt
- uprowadzenia dzieci
- antysemityzm
- "czyszczenie" kamienic
- korupcja urzędników...