-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2019-02-01
Ach, kolejna w tym roku Hoover, która "nie jest typową Hoover" (koniecznie należny przeczytać wstęp autorki, żeby uniknąć nieporozumień). I zaczynam już tęsknic za tymi typowymi...
Krótko - dużo wulgarnego seksu, wulgarnego słownictwa i nieco dziurawego wątku, który - jak tylko może - stara się to wszystko jako tako pospinać. I choć te dwa pierwsze obrazy w historii o narkotykowym gangu nie dziwią nikogo, to tych dziur fabularnych jakoś łatwo wybaczyć nie mogę. Widać czasem takie przebłyski klasycznej Hoover (wątek z bratem Sloan, komunikacja na lekcji hiszpańskiego, Sloan i Carter nad basenem), ale za dużo tutaj innych obrazków, żeby miło zapadło mi w pamieć. A dodane na końcu dwa epilogi przypominają raczej filmy klasy B...
Dam jeszcze plusa za Asę - mimo wszytko, ciekawy czarny charakter...
Ach, kolejna w tym roku Hoover, która "nie jest typową Hoover" (koniecznie należny przeczytać wstęp autorki, żeby uniknąć nieporozumień). I zaczynam już tęsknic za tymi typowymi...
Krótko - dużo wulgarnego seksu, wulgarnego słownictwa i nieco dziurawego wątku, który - jak tylko może - stara się to wszystko jako tako pospinać. I choć te dwa pierwsze obrazy w historii o...
Największa zagwozdka czytelnicza tego roku. Bardzo Hoover lubię, wiedziałam, że mam spodziewać się nieszablonowego odcinka jej twórczości i taki dostałam.
Ale... niezależnie od tego czy to Hoover czy nie Hoover, miałam podczas czytania prawdziwe trzęsienie ziemi na czytelniczym biegunie. Czasem to było dokładnie to, co chciałam dostać i czytać (i za to idą gwiazdki), by po chwili mieć w ustach taki niesmak, że wręcz odkładałam książkę na półkę. Bohaterów można lubić lub nie, ale gdy budzą w czytelniku wręcz obrzydzenie, to nie jest to łatwa lektura.
Za dużo wulgarności, za mało kryminału (najbardziej logiczne rozwiązanie okazuje się tym prawdziwym), za mało Hoover...
Największa zagwozdka czytelnicza tego roku. Bardzo Hoover lubię, wiedziałam, że mam spodziewać się nieszablonowego odcinka jej twórczości i taki dostałam.
Ale... niezależnie od tego czy to Hoover czy nie Hoover, miałam podczas czytania prawdziwe trzęsienie ziemi na czytelniczym biegunie. Czasem to było dokładnie to, co chciałam dostać i czytać (i za to idą gwiazdki), by po...
Nieco inna odsłona Hoover - tym razem obok uczuciowej historii znalazła się inna, równie ważna w narracji. Osamotnienie w rodzinie, depresja i moc niedomówień i sekretów otacza bohaterkę ze wszystkich stron. O rzeczach ważnych pisze Hoover i dobrze, że to zrobiła, lecz jednocześnie to nie do końca książka do jakiej czytelnika przyzwyczaiła i jakiej oczekiwałam.
Mimo wszystko przyjemna lektura.
Nieco inna odsłona Hoover - tym razem obok uczuciowej historii znalazła się inna, równie ważna w narracji. Osamotnienie w rodzinie, depresja i moc niedomówień i sekretów otacza bohaterkę ze wszystkich stron. O rzeczach ważnych pisze Hoover i dobrze, że to zrobiła, lecz jednocześnie to nie do końca książka do jakiej czytelnika przyzwyczaiła i jakiej oczekiwałam.
Mimo...
Książki Hoover są jak uszyte na miarę dla nastoletniego czytelnika. Są zmysłowe w ten "prawie-już-dorosły" sposób, z jednoczesną nutką tego całego nastoletniego zauroczenia. Smakuje, jestem znowu młoda, gdzieś tam pod nosem uśmiechając się do własnych wspomnień.
I teoretycznie nie powinnam oczekiwać nic więcej. Ale oczekuje, bo to Hoover. Więc Hoover mi daje - poplątaną przeszłość, bolesne tajemnice i trudny społecznie problem, o którym wciąż mało się mówi. Jest ból, jest sprzeciw... jest nadzieja.
Oceniałbym wyżej, gdybym tak szybko nie dopasowała tych puzzli do siebie, poznałam prawdę troszeczkę za wcześnie. Ale i tak to bardzo wciągająca, jednocześnie urocza i jednocześnie bardzo smutna opowieść. Nie powinno się przemilczać trudnych tematów i dobrze, że Hoover się tego nie boi. Dzięki temu "Hopelles" jest jakaś - wyrazista, zapamiętywana, pełna.
Książki Hoover są jak uszyte na miarę dla nastoletniego czytelnika. Są zmysłowe w ten "prawie-już-dorosły" sposób, z jednoczesną nutką tego całego nastoletniego zauroczenia. Smakuje, jestem znowu młoda, gdzieś tam pod nosem uśmiechając się do własnych wspomnień.
I teoretycznie nie powinnam oczekiwać nic więcej. Ale oczekuje, bo to Hoover. Więc Hoover mi daje - poplątaną...
Jak bardzo możesz zostać zraniony, żeby pragnąć już nigdy nie kochać?
Miłość to takie trudne puzzle - wszystko co kiedykolwiek przeżyliśmy, dobrego i złego, buduje nasz obecny obraz postrzegania uczuć. W tej książkowej parze to Miles ma za sobą zdecydowanie trudniejszą mozaikę. Tego jak bolesną dowiemy się powoli, przyglądając się z drżeniem serca jak najpiękniejsze doświadczenie w jego życiu stało się tym najgorszym. Czy mimo wszystko dla jego serca jest jeszcze nadzieja? Czy Tate wytrzyma konfrontację z tymi demonami?
Oczekiwania Milesa wobec Tate są proste. Można powiedzieć "uczciwe". Choć czy można oddzielić uczucia od zabawy? Nie można.
Tak młodzi ludzie, a tak trudne doświadczenia. I ponownie, jak zawsze u Hoover bardzo sprawnie oprawione w zdania. Ta opowieść jest zdecydowanie najbardziej zmysłowa z dotychczas przeze mnie przeczytanych, ale zawiera też największą dawkę bólu. Miłość jest brzydka, kanciasta, sprowadza nas do najczarniejszych miejsc, za którymi roztacza się otchłań. Ale jest też piękna, inspirująca i tylko ona może nas z tej otchłani wyciągnąć.
Bardzo lubię zanurzać się w kompozycjach Hoover. Zdecydowanie zanurzę się ponownie.
Jak bardzo możesz zostać zraniony, żeby pragnąć już nigdy nie kochać?
Miłość to takie trudne puzzle - wszystko co kiedykolwiek przeżyliśmy, dobrego i złego, buduje nasz obecny obraz postrzegania uczuć. W tej książkowej parze to Miles ma za sobą zdecydowanie trudniejszą mozaikę. Tego jak bolesną dowiemy się powoli, przyglądając się z drżeniem serca jak najpiękniejsze...
Nie dziwi mnie, że ta książka się czytelnikom podoba. Bardzo zmysłowa (mimo nastoletniego wieku bohaterki), chwytliwe poprowadzona poprzez lata i zwieńczona intrygującym koncepcyjnie psychologicznym finałem. Do końca nie byłam pewna, jak ta opowieść się zakończy. I do końca z przyjemnością smakowałam kartki.
Widać, że autorka włożyła w tą historię sporo emocji. W tych wszystkich literach odbija się tęsknota, cierpienie i pogoń za marzeniami. Tylko czego tak naprawdę potrzebujemy? I kiedy?
Nie dziwi mnie, że ta książka się czytelnikom podoba. Bardzo zmysłowa (mimo nastoletniego wieku bohaterki), chwytliwe poprowadzona poprzez lata i zwieńczona intrygującym koncepcyjnie psychologicznym finałem. Do końca nie byłam pewna, jak ta opowieść się zakończy. I do końca z przyjemnością smakowałam kartki.
Widać, że autorka włożyła w tą historię sporo emocji. W tych...
Nigdy nie zapominaj. Nigdy.
W pewną pułapkę wdzięku wpadłam, kiedy zaczęłam sięgać po powieści z gatunku New Adult. Można powiedzieć, że trącą naiwną młodzieńczą miłością, niekontrolowanym ładunkiem gwałtownych emocji i wyolbrzymianiem uczuć. Istne nastoletnie tsunami. I pewnie jakaś racja w tym jest, ale razem z tą racją jest i urok. Taką nastolatką chciałabym być znowu przez chwilę. Takich emocji doświadczyć. Przez ułamek obracanej strony taką nastolatką się staję.
Nie pierwsze to moje spotkanie z Colleen Hoover, a trzecie. Choć może powinnam raczej powiedzieć: spotkanie nr 2,5 - skoro "Never, Never" jest współtworzone przez Tarryn Fisher. I mimo swojej dość krótkiej przyjaźni z twórczością Hoover widzę, że ta książka jest w połowie jej, a w połowie "nie jej". Z przyjemnością nurzam się w Hooverowe budowanie emocji, choć gdzieniegdzie jeżę się na pewne sformułowania, na schematy. Czy to skutek pisania powieści wspólnie, trudno stwierdzić. Raz, że jeszcze się z Pani Fisher nie spotkałyśmy, dwa - że nawet idealni soliści nie zawsze są stworzeni do duetów. A raczej rzadko są.
Pierwszą osobą którą poznajemy, jest Charlie... ale Charlie sama siebie nie poznaje. Z jej punktu widzenia istnieje od kilku sekund, odnajdując samą siebie gdzieś w jakieś klasie. Przerażenie miesza się z niedowierzaniem i z pytaniami: kim jestem, dlaczego nic nie pamiętam? I to wrażenie, że dla wszystkich innych świat wciąż wygląda normalnie. Z małym wyjątkiem: Silas - chłopak, z którym podobno się spotyka - wydaje się przechodzić przez to samo. Czy wspólnie uda im się jednocześnie ukryć tę dziwną przypadłość i zrozumieć, jak to w ogóle mogło się stać? Czy mogą ufać jedynie sobie... a może nawet sobie nie mogą?
Czytając książki pożyczam czyjeś życie. Jedna cześć mojej złożonej świadomości jest wypełniana przez zdania powieści, bohaterowie ożywają. I byłoby łatwiej, przyjemniej, gdybym lubiła Charlie. A mimo wszystko nie do końca lubię. Silas nadrabia - sam i w duecie ze swoją dziewczyną. Silas z Charlie mają całą tę kalejdoskopową chemię, która w romantycznej powieści być powinna - ale Charlie w izolacji dostaje zaledwie moje lekkie zainteresowanie. Największe natomiast dzierży sama zagadka, stylizowana na dreszczowcową układankę o tajemniczej przyczynie ich niezwykłej amnezji. Kartki się przewracają, napięcie narasta. Jest dobrze, jest naprawdę dobrze... aż do finału. Niby wiemy co i dlaczego, ale ja, szczerze mówiąc, czuję się nieco oszukana. Za wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, postaci zachowują się nielogiczne - aż nagle wszystko momentalnie się upraszcza. Szkoda, że tak interesującą pozycję psute niedotarte i wystające z ramek nieco płaskie zakończenie.
Nadrabiają ponownie uczucia - jest zmysłowo ale wciąż ze smakiem, jest nieco szaleńczo z całym tym gorzkawo-słodkim smakiem pierwszych miłości. I może gdyby to była moja pierwsza książka Hoover, ocena byłaby wyższa. Ale ja wiem, że może być dużo lepiej, że dużo więcej może pozostać. Po tej lekturze na mojej twarzy błąka się cień ciepłego uśmiechu. Po innych książkach wspomnianej autorki kręciła się łza. Chcę poczuć mocniej.
Nigdy nie zapominaj. Nigdy.
W pewną pułapkę wdzięku wpadłam, kiedy zaczęłam sięgać po powieści z gatunku New Adult. Można powiedzieć, że trącą naiwną młodzieńczą miłością, niekontrolowanym ładunkiem gwałtownych emocji i wyolbrzymianiem uczuć. Istne nastoletnie tsunami. I pewnie jakaś racja w tym jest, ale razem z tą racją jest i urok. Taką nastolatką chciałabym być znowu...
Bardzo dobra Hoover, taka jaką lubię. Trudny i bolesny temat, dużo uczuć i wrażenie, że razem można naprawdę być silnym. Czy mimo ogromnego bólu dwójka bohaterów znajdzie światełko w tunelu? Czy rozwód jest rozwiązaniem? Czy w ogóle trudne tematy mają jakieś rozwiązanie? Czy można spełnić swoje marzenia i kosztem czego? Co jest tak naprawdę ważne? Po co były te wszystkie obietnice?
"Bo Cię *** kocham!" - ten cytat najbardziej zapadł mi w pamieć z powodu emocjonalnego kontekstu. I dla niego jeszcze raz przeczytam tę książkę.
Mogę szczerze polecić!
Bardzo dobra Hoover, taka jaką lubię. Trudny i bolesny temat, dużo uczuć i wrażenie, że razem można naprawdę być silnym. Czy mimo ogromnego bólu dwójka bohaterów znajdzie światełko w tunelu? Czy rozwód jest rozwiązaniem? Czy w ogóle trudne tematy mają jakieś rozwiązanie? Czy można spełnić swoje marzenia i kosztem czego? Co jest tak naprawdę ważne? Po co były te wszystkie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to