Jesteśmy społecznością, która kocha książki

No co to był za gniot! Jakbym czytała pamiętnik czternastolatki. Miałam nadzieję, że chociaż zakończenie, jakoś uratuje sytuacje, ale jednak nie. Tragedia!

No co to był za gniot! Jakbym czytała pamiętnik czternastolatki. Miałam nadzieję, że chociaż zakończenie, jakoś uratuje sytuacje, ale jednak nie. Tragedia!

Jeden z moich ulubionych autorów i takie rozczarowanie. :(
Już przy drugiej części Wyrębów czułam, że to nie to.. nie ten klimat, cała fabuła jakaś, taka mocno naciągana. Liczyłam jednak, że trzecia część mnie pozytywnie zaskoczy.
Tymczasem wyszło słabo. Zakończenie potraktowane po macoszemu, można było odnieść wrażenie, że autora gonił termin i chciał jakoś szybko i zgrabnie skończyć całą historię.
Cóż, wyszło kiepsko i bardzo przeciętnie. A po zamknięciu książki miałam po prostu odczucie, że cała ta kontynuacja pierwszej części była niepotrzebna. Szkoda.

Jeden z moich ulubionych autorów i takie rozczarowanie. :(
Już przy drugiej części Wyrębów czułam, że to nie to.. nie ten klimat, cała fabuła jakaś, taka mocno naciągana. Liczyłam jednak, że trzecia część mnie pozytywnie zaskoczy.
Tymczasem wyszło słabo. Zakończenie potraktowane po macoszemu, można było odnieść wrażenie, że autora gonił termin i chciał jakoś szybko i...

Przeczytałam ją tylko po to, by przekonać się o co cały ten 'szum'. W internecie mnóstwo pochlebnych opinii, autorka stała się rzekomym bożyszczem nastolatek, sprawdźmy zatem o co chodzi..
Pożałowałam tej decyzji już na dwudziestej stronie, serio.
I tak całkiem poważnie się pytam: CO TO DO CHOLERY BYŁO?!
To jest książka? To jest grafomania!
Rynsztokowe słownictwo, brak jakości i poziomu, a głupota głównej bohaterki jest wręcz nie do zniesienia.
Smutne jest to, że nawet sceny seksu są słabe i żenujące.

Ta książka to gniot wszechczasów!! I jeżeli naprawdę są osoby, którym się to podobało, to nie ma już ratunku dla ludzkości i czas najwyższy dać szansę komuś innemu.

Ten gniot jest obrazą dla szanujących się i inteligentnych kobiet, i tyle.

.. a autorce szczerze współczuję stanu umysłu. Napisać coś takiego, wydać i jeszcze się do tego publicznie przyznawać..

Przeczytałam ją tylko po to, by przekonać się o co cały ten 'szum'. W internecie mnóstwo pochlebnych opinii, autorka stała się rzekomym bożyszczem nastolatek, sprawdźmy zatem o co chodzi..
Pożałowałam tej decyzji już na dwudziestej stronie, serio.
I tak całkiem poważnie się pytam: CO TO DO CHOLERY BYŁO?!
To jest książka? To jest grafomania!
Rynsztokowe słownictwo, brak...