-
Artykuły
Sherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1 -
Artykuły
Dostajesz pudełko z informacją o tym, jak długo będziesz żyć. Otwierasz? „Miara życia” Nikki ErlickAnna Sierant3 -
Artykuły
Magda Tereszczuk: „Błahostka” jest o tym, jak dobrze robi nam uporządkowanie pewnych kwestiiAnna Sierant1 -
Artykuły
Los zaprowadzi cię do domu – premiera powieści „Paryska córka” Kristin HarmelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
2020-07-28
2015-05-05
Dokładnie dwadzieścia osiem godzin temu skończyłam czytać „Szklany klosz” i postanowiłam napisać coś godnego tej niesamowitej lektury, która pochłonęła mnie całkowicie, zawładnęła moim umysłem i podświadomością. Jednak mój twór od samego początku był skazany na niepowodzenie. Opinia ta nie wnosi absolutnie nic nowego, więc nie może być też pomocna dla kogoś, kto nie czytał książki, ale dla mnie stanowi w pewnym stopniu oczyszczenie po dramatycznej opowieści, jaką otrzymałam od Sylvi Plath.
Bardzo zależało mi na tym, aby napisać, jak wspaniałą bohaterkę na miarę współczesności wykreowała pisarka. Esther pod wieloma względami przypomina mi mnie samą, niepokojąco ambitną, wątpiącą w szczerość ludzi, rzekomo bliskich, lecz tak dalekich w okazywanej jej miłości. Dziewczyna dostaje szansę sprawdzenia się, co ją przerasta. Obietnica sukcesów ulatnia się, a ona pozostaje ze starannie rozpisanym życiem, któremu nie chce ulec. Buntuje się. Dla niektórych postawa, jaką reprezentuje bohaterka jest szaleństwem, złem najgorszym. Oni po prostu nie rozumieją. I nie chodzi o żadną postawę feministyczną, tylko naturalną walkę, czasami dającą złudzenie bzdurnej, bezsensownej.
Zakończenie ofiaruje nam świetlistą nadzieję. Z drugiej strony, jeśli rzeczywiście „Szklany klosz” posiada elementy autobiografii, nie powinniśmy się karmić tym apetycznie pachnącym złudzeniem, że wszystko potoczy się w jaśniejszym kierunku. Ostatecznie, nawet bez znajomości życiorysu autorki, można się domyślić, że Esther nie wytrzyma za długo przykuta do łańcucha irytującej, dorosłej codzienności.
Dokładnie dwadzieścia osiem godzin temu skończyłam czytać „Szklany klosz” i postanowiłam napisać coś godnego tej niesamowitej lektury, która pochłonęła mnie całkowicie, zawładnęła moim umysłem i podświadomością. Jednak mój twór od samego początku był skazany na niepowodzenie. Opinia ta nie wnosi absolutnie nic nowego, więc nie może być też pomocna dla kogoś, kto nie czytał...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2016-01-09
Był kwadrans po północy, gdy skończyłam czytać, ale znacznie więcej czasu minęło zanim odłożyłam książkę i uznałam ją za autentycznie zakończoną. Bo jeszcze wpatrywałam się w ostatnie zdanie, szukałam sugestii narratora, który dałby wskazówkę, jak patrzeć na całą historię. Jednak widziałam tylko ją, nagą i bezbronną — prawdę.
„Wielki Gatsby” to jeden z najpiękniejszych obrazów literackich, jakie kiedykolwiek zostały napisane. Jestem zachwycona słowami, które stworzyły historię smutną i gorzką, lecz również pełną tej nikłej, ulotnej nadziei. Nie uwierzę, jeśli ktoś stwierdzi, że książka ta ma być jedynie nieszczęśliwym obrazem Jay’a Gatsby’ego. Stanę w obronie Daisy oraz Toma, bo tak jak Nick wiem, że nie wszyscy są w stanie przyjąć życie z dojrzałością — niektórzy spoglądają na otoczenie z dziecięcą naiwnością i chęcią ucieczki od każdego większego problemu. Owa pozycja stanowi wielobarwną panoramę Nowego Jorku lat 20., melancholijną podróż pana Carraway’a do chwil, kiedy zaczął się zmieniać z biernego obserwatora w czynnego przyjaciela osoby, która tak zmieniała swą historię, by stała się wygodna nie dla niej, lecz dla ludzi, którymi się otaczał.
Mam wrażenie, że właśnie w tym miejscu powinnam zamknąć swoją opinię. Pokochałam tę książkę, przyjęłam ją do swojego serca z całą nauką, a teraz zachęcam innych, by postąpili podobnie i odnaleźli w „Wielkim Gatsby’m” swoje zielone światło.
Był kwadrans po północy, gdy skończyłam czytać, ale znacznie więcej czasu minęło zanim odłożyłam książkę i uznałam ją za autentycznie zakończoną. Bo jeszcze wpatrywałam się w ostatnie zdanie, szukałam sugestii narratora, który dałby wskazówkę, jak patrzeć na całą historię. Jednak widziałam tylko ją, nagą i bezbronną — prawdę.
„Wielki Gatsby” to jeden z najpiękniejszych...
Byłoby cudownie, gdybym w ramach swojej króciutkiej opinii mogła wstawić tutaj twierdzenie Eulera i pozostawić je jako mój czytelniczy wniosek, że poznane przeze mnie równanie jest nie tylko ukochane przez profesora, ale również przeze mnie; że jest doskonałe, idealne, grzeje serce, otula ramiona i pozwala poznać prawdziwą siłę oraz wartość szczerej, oddanej przyjaźni.
Byłoby cudownie, gdybym w ramach swojej króciutkiej opinii mogła wstawić tutaj twierdzenie Eulera i pozostawić je jako mój czytelniczy wniosek, że poznane przeze mnie równanie jest nie tylko ukochane przez profesora, ale również przeze mnie; że jest doskonałe, idealne, grzeje serce, otula ramiona i pozwala poznać prawdziwą siłę oraz wartość szczerej, oddanej przyjaźni.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to