rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Swoją przygodę z prozą Kinga zacząłem "Lśnieniem". I zasadniczo mógłbym na niej również ją skończyć. Jednak tak nie zrobiłem. Książka na tyle mi się spodobała, że postanowiłem sięgnąć po inne pozycje tego autora, zwanego przez wielu Mistrzem Grozy. A czemu w ogóle sięgnąłem po "Lśnienie"? Cóż, nie ma lepszego sposobu na poznanie czegoś nowego, a w moim przypadku była to literatura grozy, niż zapoznanie się z najlepszą stroną niewiadomego. I mimo, iż kolejne powieści Kinga, za które się zabierałem, były zdecydowanie mniej ciekawe, niż historia rodziny Torrance'ów, brnąłem dalej w światy wykreowane przez amerykańskiego pisarza.

Ostatnio mój wybór padł na dość obfitą pod względem grubości powieść "Pod kopułą". Muszę przyznać, że ściągając ją z półki w miejskiej bibliotece trochę się wahałem. Nie powiem, że się przeraziłem liczbą stron - chociaż może powinienem, w końcu jej autorem jest pisarz grozy - ale pewne obawy w mojej głowie się narodziły. Mimo wszystko wziąłem książkę i wróciłem z nią do domu.

Polskie wydanie liczy ponad dziewięćset stron, opisujących historię, która wydarzyła się pewnej jesieni w niewielkim amerykańskim miasteczku w stanie Maine, Chester’s Mill. No cóż, takie zdarzenia nie mogą wydarzyć się nigdzie indziej, niż Stany Zjednoczone. "Pod kopułą", jak już wspomniałem, to dość gruba powieść, w której pojawia się naprawdę masa różnych postaci, co unaocznia nam już kilka pierwszych stron, na których podano listę osób uwięzionych w Chester’s Mill. Z ponad tych pięćdziesięciu postaci kluczową rolę w całej historii odgrywa zaledwie garstka. Do najważniejszych z nich należą: Dale Barbara (były żołnierz i jednocześnie pracownik lokalnej restauracji), Julia Shumway (redaktorka miejscowej gazety), Joe „Chudzielec” McClatchey (genialne dzieciak), Eric „Ryży” Everett (asystent medyczny) oraz Peter Randolph (zastępca komendanta policji), Jim Rennie (zastępca przewodniczącego Rady Miejskiej) oraz Junior Rennie (funkcjonariusz policji kryzysowej, syn Jima Rennie’ego). Czyli, przynajmniej w moim odczuciu, dość sztampowo, przewidywalnie i „amerykańsko”. Przyznam szczerze, że praktycznie przez całą książkę przytłaczał mnie ten, moim zdaniem, niepotrzebny nadmiar imion i nazwisk, często bardzo podobnych do siebie, przez co miałem mały mętlik w głowie i mylili mi się ze sobą niektórzy bohaterowie, jak chociażby Ginny Tomlinson i Gina Buffalino oraz Jack Cale, Ernie Calvert i Johny Carver. Pisarz pokroju Kinga nie powinien pozwolić sobie na tego typu błąd.

Jednym z pierwszych nieszczęśników uwięzionych pod kopułą, jakiego poznajemy, jest wspomniany już Dale Barbara, który w wyniku bójki z udziałem Juniora, pragnie opuścić miasto, by uniknąć niepotrzebnych kłopotów. Niestety nie udaje mu się ta sztuka. Wraz z każdą kolejną stroną autor wprowadza następne mniej lub bardziej kluczowe postaci, które często poznajemy w dość strasznych sytuacjach, np. tuż przed utratą najbliższych. Jak przystało na niezbyt duże miasteczko, także i w Chester’s Mill każdy zna każdego, a poszczególnych mieszkańców łączą ze sobą wspólne interesy i przyjaźnie, jak również wszelkiego typu animozje, zarówno z przeszłości, jak i teraźniejszości.

Motorem całej fabuły jest konflikt między dwoma przeciwstawnymi „obozami”. Jak łatwo się domyślić, jeden z nich skupia się wokół byłego amerykańskiego żołnierza, natomiast drugi - wokół jego antagonistów, Jima Renniego i jego syna. Rzecz jasna podział na dobrych i złych jest dość przewidywalny, powiedziałbym, że wręcz banalny. Walka, oczywiście nie zawsze uczciwa, toczy się o władzę w odciętym od świata mieście. Powody, jakimi kierują się oba obozy, są różne. Z jednej strony mamy niezbyt liczebną grupkę zwolenników Dale’a Barbara’y, chcących utrzymać porządek w Chester’s Mill i odnaleźć przyczynę powstania kopuły. Natomiast z drugiej strony mamy lokalnego biznesmena i polityka w jednej osobie, który przy pomocy całej rzeszy swoich akolitów, pragnie za wszelką cenę utrzymać władze i jednocześnie pozbyć się wszystkich nieprzychylnych mu osób. Czyli sztampowo.

Ta sztampa może i nie bije zbyt mocno w trakcie czytania, jednak cały czas daje o sobie znać. Niestety, zakończenie jest dość mocno banalne i bardzo łatwe do przewidzenia. Powiedziałbym, że - zresztą jak i cała książka - typowo amerykańskie. Jednak chyba najsłabszym elementem powieści Kinga jest wytłumaczenie powstania kopuły nad Chester’s Mill. Moim zdaniem cieniutko, jakby autorowi zabrakło pomysłu. Mnie to nie przekonało.

Mimo sporej długości powieści i niezaprzeczalnej sztampy, książkę czytało się szybko i sprawnie. Język, jakim posługuje się trzecioosobowy narrator, nie należy do specjalnie wymagających. King, zdaje się umyślnie, unika jakichkolwiek zabiegów (chociażby opisów), które mogłyby sprawić, że lektura stanie się nieco bardziej trudna. Niestety, momentami poziom narracji spada niepokojąco nisko.

Ale o czym jest ta książka? No właśnie. O czym? O chorych ludzkich ambicjach? O ciemnej stronie człowieka? O żądzy władzy? O tym, co się dzieje z ludźmi, którzy zostają odcięci od świata. Pewnie tak. Ale to już było. I było w o wiele lepszym stylu.

Swoją przygodę z prozą Kinga zacząłem "Lśnieniem". I zasadniczo mógłbym na niej również ją skończyć. Jednak tak nie zrobiłem. Książka na tyle mi się spodobała, że postanowiłem sięgnąć po inne pozycje tego autora, zwanego przez wielu Mistrzem Grozy. A czemu w ogóle sięgnąłem po "Lśnienie"? Cóż, nie ma lepszego sposobu na poznanie czegoś nowego, a w moim przypadku była to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie straszna.

Tak, ta książka jest całkowicie nie straszna, co w przypadku powieści grozy jest niedopuszczalne. Ba, mało tego - "Dom na wyrębach" nie wywołuje żadnych, ale to żadnych emocji lub uczuć, jest płaski, beznamiętny. Owszem książkę czyta się płynnie, dość sprawnie i szybko, ale... Wynika to w głównej mierze z prostoty narracji, kształtującej się gdzieś na poziomie literatury dla młodszej młodzieży. Wstawiłem wodę, zaparzyłem herbatę, posłodziłem, wypiłem herbatę. No właśnie. Nic ponad to. Autor tak naprawdę nie oferuję nam niczego ciekawego. To książka do pociągu, żeby podróż szybciej minęła.

Nie straszna.

Tak, ta książka jest całkowicie nie straszna, co w przypadku powieści grozy jest niedopuszczalne. Ba, mało tego - "Dom na wyrębach" nie wywołuje żadnych, ale to żadnych emocji lub uczuć, jest płaski, beznamiętny. Owszem książkę czyta się płynnie, dość sprawnie i szybko, ale... Wynika to w głównej mierze z prostoty narracji, kształtującej się gdzieś na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziwna ta książka. Niby jest w niej wszytko co złe, wszystko co może odstraszyć od jej lektury, tzn. powtórzenia, całkowity brak akapitów, pozorny bałagan i chaos wypowiedzi, kolokwializmy i wulgaryzmy... a jednak czyta się ją wyśmienicie.

Dziwna ta książka. Niby jest w niej wszytko co złe, wszystko co może odstraszyć od jej lektury, tzn. powtórzenia, całkowity brak akapitów, pozorny bałagan i chaos wypowiedzi, kolokwializmy i wulgaryzmy... a jednak czyta się ją wyśmienicie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, co takiego niektórzy ludzie widzą w tej książce. Dla mnie była ona wielkim rozczarowaniem. Nudna, nic się w niej nie działo, fabuła słaba, narracja, która w zamierzeniu miała chyba imitować coś na kształt gawędy, jest toporna i męcząca. Przekaz? Może jak na czasy, w których żył autor, było to coś odkrywczego. Jak dla mnie jedna z gorszych książek, jakie w życiu przeczytałem. Serdecznie odradzam.

Nie wiem, co takiego niektórzy ludzie widzą w tej książce. Dla mnie była ona wielkim rozczarowaniem. Nudna, nic się w niej nie działo, fabuła słaba, narracja, która w zamierzeniu miała chyba imitować coś na kształt gawędy, jest toporna i męcząca. Przekaz? Może jak na czasy, w których żył autor, było to coś odkrywczego. Jak dla mnie jedna z gorszych książek, jakie w życiu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Z jednej strony jest to pozycja niezmiernie ciekawa ze względu na jej tematykę - opis życia obozowego podczas II Wojny Światowej widziany przez pryzmat jednego z więźniów. Pod tym kątem stanowi interesujący "dokument". Z drugiej strony jest słaba warsztatowo, literacko. Odnoszę wrażenie, że książce zabrakło porządnej redakcji. Sporo rzeczy powtarza się niepotrzebnie kilka razy przez całą książkę; męczy też trochę spora liczba bohaterów drugo- i trzecioplanowych, których ciężko spamiętać. Obie te cechy sprawiają, że "Pięć lat kacetu" jest nieco chaotyczne i pod koniec zaczyna nieco męczyć. Moim zdaniem, gdyby skrócić tę książkę o 1/3 i poddać dobrej redakcji, to by była o niebo lepsza. Ogólnie, mimo tych minusów, i tak polecam.

Ciężko mi jednoznacznie ocenić tę książkę. Z jednej strony jest to pozycja niezmiernie ciekawa ze względu na jej tematykę - opis życia obozowego podczas II Wojny Światowej widziany przez pryzmat jednego z więźniów. Pod tym kątem stanowi interesujący "dokument". Z drugiej strony jest słaba warsztatowo, literacko. Odnoszę wrażenie, że książce zabrakło porządnej redakcji....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Literacko nie zachwyca, widać, że pan Grzesiuk był pisarzem-amatorem. Mimo to czyta się dobrze. Książka ciekawa przede wszystkim z powodu tematyki, czyli opisu biedniejszej części przedwojennej Warszawy, jej miejskiego folkloru, stosunków międzyludzkich wśród jej mieszkańców. Warto ją przeczytać.

Literacko nie zachwyca, widać, że pan Grzesiuk był pisarzem-amatorem. Mimo to czyta się dobrze. Książka ciekawa przede wszystkim z powodu tematyki, czyli opisu biedniejszej części przedwojennej Warszawy, jej miejskiego folkloru, stosunków międzyludzkich wśród jej mieszkańców. Warto ją przeczytać.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lektura obowiązkowa. Może czasem wydawać się niektórym czytelnikom, że jest zbyt brutalna, zbyt naturalistyczna, ale ona musi taka być. Nie wyobrażam sobie napisania książki o takiej tematyce językiem miłym i przyjemnym. Dla mnie osobiście jedna z ważniejszych książek, które przeczytałem. Pozwala nieco inaczej spojrzeć otaczający na nas świat i nasze "wielkie" problemy. Polecam.

Lektura obowiązkowa. Może czasem wydawać się niektórym czytelnikom, że jest zbyt brutalna, zbyt naturalistyczna, ale ona musi taka być. Nie wyobrażam sobie napisania książki o takiej tematyce językiem miłym i przyjemnym. Dla mnie osobiście jedna z ważniejszych książek, które przeczytałem. Pozwala nieco inaczej spojrzeć otaczający na nas świat i nasze "wielkie" problemy....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nuda, nuda i jeszcze raz flaki z olejem. Pierwsza i jak dotąd chyba jedyna książka, przy której czytaniu zasnąłem. Doskonały przykład jak nie należy pisać książek.

Nuda, nuda i jeszcze raz flaki z olejem. Pierwsza i jak dotąd chyba jedyna książka, przy której czytaniu zasnąłem. Doskonały przykład jak nie należy pisać książek.

Pokaż mimo to