-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać360
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2022-09-15
2020-08-09
Zapewne każdy z nas wie, że "nie wolno oceniać książki po okładce", ale ciężko tego nie zrobić, gdy weźmie się w ręce "Siedem minut po północy". Świetna okładka, treść okraszona pięknymi grafikami Jima Kaya, nawet papier jakiś taki miły w dotyku. Od razu wiemy, że mamy do czynienia z książką dopracowaną w najmniejszym szczególe.
I rzeczywiście. Ciężko jest się do czegoś przyczepić. Najkrócej mówiąc - "Siedem minut po północy" to opowieść o dziecku, ale nie dla dziecka. Fabuła jest banalna. Od początku wiadomo, dokąd zmierza ta historia i jak się skończy, ale i tak wciąga i chwyta za serce. Przesłanie jest proste, ale czasem o takich oczywistościach trzeba sobie przypominać.
"Siedem minut po północy" to jedna z lepszych pozycji, jaką ostatnio przeczytałem. Dość przypadkowo kupiłem wersję ilustrowaną i mówiąc szczerze, nie wiem czy bez grafik też zdecydowałbym się dać "9", ale całościowo książka wywarła na mnie bardzo duże wrażenie.
Zapewne każdy z nas wie, że "nie wolno oceniać książki po okładce", ale ciężko tego nie zrobić, gdy weźmie się w ręce "Siedem minut po północy". Świetna okładka, treść okraszona pięknymi grafikami Jima Kaya, nawet papier jakiś taki miły w dotyku. Od razu wiemy, że mamy do czynienia z książką dopracowaną w najmniejszym szczególe.
I rzeczywiście. Ciężko jest się do czegoś...
2019-10-08
Nie będę ściemniał. O książce dowiedziałem się, gdy film na jej podstawie odniósł wiele sukcesów, stał się kasowym hitem i zebrał kilka Oscarów. Długo trwało nim wziąłem się za lekturę, a to tylko z mojej głupoty - pytałem siebie: "Jak opowieść o młodym rozbitku uwięzionym na jednej szalupie z tygrysem bengalskim może być ciekawe? Po pierwsze, nie może. Po drugie, przecież to jakiś absurd."
No i w ten sposób dość długo trzymałem się z dala od "Życia Pi". Na gorąco po lekturze mogę powiedzieć krótko - nie miałem racji. Książkę Yann'a Martel'a czy się rewelacyjnie. Nie ma momentów nudy, nie ma momentów, gdy ze zniecierpliwieniem patrzymy, kiedy skończy się dany rozdział.
W "Życiu Pi" urzekła mnie jednak nie tylko wartko tocząca się akcja, ale przede wszystkim - sposób narracji, który o bardzo ważnych i trudnych sprawach mówił w sposób stosunkowo lekki i humorystyczny. Podobało mi się również to, że autor znalazł miejsce na wiele przemyśleń dotyczących różnych kwestii - życia, religii, rodziny, natury i innych.
Dla mnie super. Może nie przeczytałem w swoim życiu zbyt wielu książek (jeszcze), ale "Życie Pi" trafi na półkę z tymi ulubionymi, na które zawsze będę spoglądał z pewnym sentymentem. Polecam każdemu!
Nie będę ściemniał. O książce dowiedziałem się, gdy film na jej podstawie odniósł wiele sukcesów, stał się kasowym hitem i zebrał kilka Oscarów. Długo trwało nim wziąłem się za lekturę, a to tylko z mojej głupoty - pytałem siebie: "Jak opowieść o młodym rozbitku uwięzionym na jednej szalupie z tygrysem bengalskim może być ciekawe? Po pierwsze, nie może. Po drugie, przecież...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-12
"Pieśń Lodu i Ognia" Martina spodobała mi się już od pierwszej książki. Jednak dopiero od pierwszego tomu "Nawałnicy Mieczy" zachwyciłem się tą serią. "Krew i Złoto" jak na razie jest dla mnie najlepszą ze wszystkich książek. Akcja dzieje się tam błyskawicznie, a fabuła ma mnóstwo zaskakujących rozwiązań.
Sądzę, że tych, którzy czytali wcześniejsze części nie trzeba przekonywać do tego, aby sięgnęli po tę pozycję. Mogę tylko ostrzec, że wciąga ona niesamowicie i ciężko będzie się od niej oderwać.
"Pieśń Lodu i Ognia" Martina spodobała mi się już od pierwszej książki. Jednak dopiero od pierwszego tomu "Nawałnicy Mieczy" zachwyciłem się tą serią. "Krew i Złoto" jak na razie jest dla mnie najlepszą ze wszystkich książek. Akcja dzieje się tam błyskawicznie, a fabuła ma mnóstwo zaskakujących rozwiązań.
Sądzę, że tych, którzy czytali wcześniejsze części nie trzeba...
2013-12-23
Nie ma co się rozpisywać. To kolejna bardzo dobra (albo nawet wręcz rewelacyjna) część "Pieśni Lodu i Ognia". Strasznie uzależniające są te książki i z każdą kolejną częścią coraz bardziej wkręcam się w świat przedstawiony przez autora.
A co do samej oceny danego tytułu, to jest on utrzymany na tym samym poziomie co poprzednie dwie części.
Nie ma co się rozpisywać. To kolejna bardzo dobra (albo nawet wręcz rewelacyjna) część "Pieśni Lodu i Ognia". Strasznie uzależniające są te książki i z każdą kolejną częścią coraz bardziej wkręcam się w świat przedstawiony przez autora.
A co do samej oceny danego tytułu, to jest on utrzymany na tym samym poziomie co poprzednie dwie części.
2012-04-06
Gdy tylko dowiedziałem się o tej książce i o tym jaka jest jej tematyka, stwierdziłem, że muszę ją przeczytać. Gdy tylko mój znajomy powiedział mi, że "pochłonął" ją w kilku dni, wiedziałem, że niedługo dodam ją do swojej biblioteczki.
I tak też się stało. Pochłonąłem książkę momentalnie. "Trzy Certyfikaty" już od pierwszej strony przykuły moją uwagę. Spodziewałem się tego, że mi się one spodobają, ale nie spodziewałem, że aż tak. Podchodziłem jednak do książki trochę sceptycznie no, bo "Co może stworzyć osoba starsza raptem trzy lata ode mnie (urodzona w 1988 roku)?".
A tu proszę! Książką z wieloma wątkami, która nawet przez moment mnie nie nudziła. Wielokrotnie rozbawiła, nierzadko skłoniła do refleksji, ale zawierająca również wiele cennej nauki. Czasem miałem wrażenie, że opisuje ona po części moje życie i moje problemy, moje rozważania i rozterki.
Jest ona napisana językiem dość wulgarnym, choć może z drugiej strony odpowiednim dla czasów współczesnych i obecnego pokolenia? Głównie ze względu na sposób narracji wydaje mi się, że jest ona skierowana do ludzi młodych, przede wszystkim studentów. Warto ją jednak podsunąć starszemu pokoleniu. Może dzięki temu łatwiej będzie mu zrozumieć własne dzieci czy po prostu, mówiąc ogólnie, osoby młody.
W każdym razie "Trzy Certyfikaty" są dla mnie książką, co najmniej, bardzo dobrą i polecam ją każdemu, kto lubi lekkie i przyjemne książki, ale takie, które mają w sobie jakieś przesłanie.
Gdy tylko dowiedziałem się o tej książce i o tym jaka jest jej tematyka, stwierdziłem, że muszę ją przeczytać. Gdy tylko mój znajomy powiedział mi, że "pochłonął" ją w kilku dni, wiedziałem, że niedługo dodam ją do swojej biblioteczki.
I tak też się stało. Pochłonąłem książkę momentalnie. "Trzy Certyfikaty" już od pierwszej strony przykuły moją uwagę. Spodziewałem się...
2011-01-01
Jedna z lepszych, o ile nie najlepsza książka jaką w życiu przeczytałem. Od początku do końca przykuła moją uwagę. Było fajne wymieszanie kilku wątków, nie zabrakło miłosnego, ale i akcji było pod dostatkiem. Polecam każdemu! Sam przeczytałem ją w 3 dni, a nie czytam książek zbyt szybko!
Jedna z lepszych, o ile nie najlepsza książka jaką w życiu przeczytałem. Od początku do końca przykuła moją uwagę. Było fajne wymieszanie kilku wątków, nie zabrakło miłosnego, ale i akcji było pod dostatkiem. Polecam każdemu! Sam przeczytałem ją w 3 dni, a nie czytam książek zbyt szybko!
Pokaż mimo to
Krótko - dla mnie to najlepsza książka jaką przeczytałem. I to nie tylko autorstwa Kinga (z którym często miałem jakoś nie po drodze), ale w ogóle.
Przez ponad 900 stron ani razu się nie nudziłem, co więcej - wielokrotnie miałem problem z przerwaniem lektury. Oczywiście, na tylu stronach King porusza mnóstwo wątków - mamy tu widmo apokalipsy małego miasteczka, relacje małomiasteczkowe, walkę o władzę, jest też kwestia kryminalna, a także wiele innych pomniejszych wątków.
Na tylu stronach (kolejna oczywistość) poznajemy również mnóstwo bohaterów, ale narracja jest tak poprowadzona, że raczej nie pogubimy się kto jest kim.
I to czego bałem się najbardziej - zakończenie. Moim zdaniem King wiele swoich książek potrafił zepsuć jakimś dziwnym/głupim/bezsensownym/wydumanym finałem. Tutaj - może nie jest idealnie, ale właściwie czepianie się też byłoby na wyrost.
Krótko - dla mnie to najlepsza książka jaką przeczytałem. I to nie tylko autorstwa Kinga (z którym często miałem jakoś nie po drodze), ale w ogóle.
więcej Pokaż mimo toPrzez ponad 900 stron ani razu się nie nudziłem, co więcej - wielokrotnie miałem problem z przerwaniem lektury. Oczywiście, na tylu stronach King porusza mnóstwo wątków - mamy tu widmo apokalipsy małego miasteczka, relacje...