rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jak na książkę wydaną w 2006 roku, gdzie od dawna mamy rozwiniętą myśl post-kolonialną, to jest to pozycja dosyć nieaktualna i wtórna.

Jak na książkę wydaną w 2006 roku, gdzie od dawna mamy rozwiniętą myśl post-kolonialną, to jest to pozycja dosyć nieaktualna i wtórna.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka pełna żenujących porad w stylu: mężczyźni, zmywajcie naczynia to wasze żony będą chciały częściej chodzić z wami do łóżka (serio). Połowa stron to żartobliwe ilustracje o poziomie raczej przystającym osobom nastoletnim, niż dorosłym ludziom pracującym w poważnej firmie/organizacji/gdziekolwiek. Dodatkowo "miejsce pracy" jest tutaj zrównoważone z dużą korporacją w dużym mieście w której pracują w większości osoby białe, a dobrze widać że dla wielu osób doświadczających dyskryminacji takie środowisko pracy to abstrakcja. Przynajmniej większość tez zawartych w książce opatrzona jest przypisami, ale już sposoby radzenia sobie z danym problemem potraktowane dość powierzchownie...

Książka pełna żenujących porad w stylu: mężczyźni, zmywajcie naczynia to wasze żony będą chciały częściej chodzić z wami do łóżka (serio). Połowa stron to żartobliwe ilustracje o poziomie raczej przystającym osobom nastoletnim, niż dorosłym ludziom pracującym w poważnej firmie/organizacji/gdziekolwiek. Dodatkowo "miejsce pracy" jest tutaj zrównoważone z dużą korporacją w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zupełnym przypadkiem sięgnęłam po książkę w momencie, kiedy amerykańskie wojska wycofywały się z Afganistanu. Kiedy czytałam o przejęciu Kabulu przez Talibów w 2001 roku, w rzeczywistości 20 lat później działo się to samo. Niesamowite i zarazem przerażające, w jaki sposób historia zatacza koło.

Afgańska rzeczywistość opowiedziana z perspektywy kobiet. 40 lat wojny, ludzkiego cierpienia i chaosu. Chociaż to fikcja literacka, osadzenie historii w realnym kontekście historycznym w bardzo wartościowy sposób nakreśla losy Afganistanu w II połowie XX wieku. Tę historię warto znać szczególne teraz, kiedy losy Afganistanu stoją pod znakiem zapytania. Bardzo podobało mi się że poszczególne siły spierające się w tym kraju nie były przedstawione w sposób jednowymiarowy, np. Związek Radziecki mimo okupacji kraju zapewniał kobietom najwięcej wolności, a ceniony przywódca Masud, odpowiedzialny był również za straty ludności podczas wojny o władzę między mudżahedinami.

Nie polecam jednak czytać opisu przed przystąpieniem do lektury! Moim zdaniem zdradza za dużo fabuły (aż do 2/3 książki). Niestety przeczytałam opis będąc w połowie - jakie było moje rozczarowanie, gdy wiedziałam już jak się potoczą losy Lajli. Zdecydowanie odradzam, książka bardziej trzyma w napięciu jeśli nie znamy całej historii ;)

Zupełnym przypadkiem sięgnęłam po książkę w momencie, kiedy amerykańskie wojska wycofywały się z Afganistanu. Kiedy czytałam o przejęciu Kabulu przez Talibów w 2001 roku, w rzeczywistości 20 lat później działo się to samo. Niesamowite i zarazem przerażające, w jaki sposób historia zatacza koło.

Afgańska rzeczywistość opowiedziana z perspektywy kobiet. 40 lat wojny,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Może i pełen oczywistych oczywistości, jednak był ciekawy dla mnie ze względu na perspektywę nigeryjskiej pisarki, czarnej kobiety która doświadcza wspaniałej mieszanki seksizmu i rasizmu. Warto poświęcić chwilkę na ten esej.

Może i pełen oczywistych oczywistości, jednak był ciekawy dla mnie ze względu na perspektywę nigeryjskiej pisarki, czarnej kobiety która doświadcza wspaniałej mieszanki seksizmu i rasizmu. Warto poświęcić chwilkę na ten esej.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po książkę sięgnęłam przed pierwszą podróżą do Japonii... i czułam się zagubiona. Mając w wyobraźni tylko zachodnią wizję tego jak wygląda Kraj Wschodzącego Słońca i nie wiedząc za wiele poza tym, ciężko mi było uzmysłowić sobie o czym pisze autor. Dopiero jak pojechałam do Japonii, zobaczyłam buddyjskie świątynie, salony pachinko i komiczną wieżę w Kioto zrozumiałam. Wróciłam do "Japonii utraconej" i mogłam doświadczyć tego, co wcześniej było dla mnie niewyobrażalne.

Nie wydaje mi się że książka jest dobrym "wprowadzeniem do kultury japońskiej", chociaż jest świetną pozycją tę kulturę opisującą i porządkującą. Odnoszącą się krytycznie, bez fetyszyzacji która zdarza się wśród Europejczyków "zakochanych w Japonii". Jednak żeby w pełni tę książkę zrozumieć trzeba przeżyć trochę Japonii. Zarówno neonowych ulic Harajuku jak i zamyślonej Nary. Polecam osobom które chcą w pełni zrozumieć ten kraj.

Po książkę sięgnęłam przed pierwszą podróżą do Japonii... i czułam się zagubiona. Mając w wyobraźni tylko zachodnią wizję tego jak wygląda Kraj Wschodzącego Słońca i nie wiedząc za wiele poza tym, ciężko mi było uzmysłowić sobie o czym pisze autor. Dopiero jak pojechałam do Japonii, zobaczyłam buddyjskie świątynie, salony pachinko i komiczną wieżę w Kioto zrozumiałam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo "wholesome". Historia może nie porywająca, ale pełna ciepła, przyjaźni i szczerości. Przeplatana matematycznymi ciekawostkami, które pewnie dla osoby związanej z tą dziedziną nauki okażą się nudne (nawet dla mnie wyjaśnianie logarytmów wydawało się zbędne). Napisana ładnym językiem, przyjemna, ale nie banalna. Idealna na jesienny wieczór. Dodatkowo muszę pochwalić wydawnictwo Tajfuny za piękne wydanie :)

Książka bardzo "wholesome". Historia może nie porywająca, ale pełna ciepła, przyjaźni i szczerości. Przeplatana matematycznymi ciekawostkami, które pewnie dla osoby związanej z tą dziedziną nauki okażą się nudne (nawet dla mnie wyjaśnianie logarytmów wydawało się zbędne). Napisana ładnym językiem, przyjemna, ale nie banalna. Idealna na jesienny wieczór. Dodatkowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Sanmao pozwala nam zajrzeć do samego wnętrza pustynnej codzienności ludu Sahrawi, przez soczewki swojej kultury i jej barwnego życia. W obliczu tego zderzenia spojrzenie na świat chińskiej pisarki wydaje się być nam bliższe i bardziej "europejskie" niż można by się spodziewać. Opisuje tamtejsze zwyczaje z szacunkiem ale i ze zrozumiałą rezerwą, nie powstrzymując się od wyrażania sprzeciwu - wobec niewolnictwa czy wydawania małych dziewczynek za mąż. Sanmao wkracza w ten świat pewnym krokiem i z otwartym umysłem.

Czas akcji jest też szczególny ze względu na wydarzenia które miały miejsce w latach '70 w Saharze Zachodniej. Po dziś dzień jej status prawny jest niejasny, jako niepodległe państwo jest uznawana jedynie przez kilkadziesiąt krajów. Część Sahary Zach. pozostaje pod silnymi wpływami marokańskimi ze względu na bogate złoża fosforytów. Wejście w tą opowieść daje nam jeszcze jedno spojrzenie na kolonialną historię świata, która wcale się nie zakończyła. Pisarka nie przyjmuje tutaj żadnej ze stron. Przedstawia nam fakty oraz swoje doświadczenia. Niewątpliwie było to dla mnie jednym z najciekawszych elementów książki, pozwalając zatrzymać się i zastanowić nad losami tych zakątków świata, o których nie słyszymy na codzień.

Sanmao pozwala nam zajrzeć do samego wnętrza pustynnej codzienności ludu Sahrawi, przez soczewki swojej kultury i jej barwnego życia. W obliczu tego zderzenia spojrzenie na świat chińskiej pisarki wydaje się być nam bliższe i bardziej "europejskie" niż można by się spodziewać. Opisuje tamtejsze zwyczaje z szacunkiem ale i ze zrozumiałą rezerwą, nie powstrzymując się od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Problem z tego typu książkami jest taki, że wyglądają jak prace naukowe (a nimi nie są).

Nie ma czegoś takiego jak "marksizm kulturowy". Pojęcie to zostało stworzone przez skrają prawicę w latach '90, a później rozpropagowane przez terrorystę Breivika. Filozofowie związani ze szkołą frankfurcką rozpatrywali zjawiska kulturowe z perspektywy marksistowskiej (m. in. T. Adorno), ale sam Marks nie traktował kultury jako autonomicznej dziedziny, tylko jako wyraz kapitalistycznych relacji produkcji. Obecnie "marksizm kulturowy" można przetłumaczyć jako sprzeciwianie się homofobii, transfobii i rasizmowi, a także walkę o prawa kobiet i mniejszości. W naukowym dyskursie historycznym czy socjologicznym takie pojęcie nie istnieje, o czym autor (jak sam podaje - absolwent studiów historycznych i nauczyciel wiedzy o społeczeństwie (!)) powinien wiedzieć.

Problem z tego typu publikacjami jest taki, że na pierwszy rzut oka wyglądają jak prace naukowe. Tezy poparte badaniami, statystykami, przypisami. Tylko że jak zajrzymy głębiej to okazuje się że dane statystyczne podane są wybiórczo pod tezę, źródła to luźne myśli osoby bez wykształcenia historycznego, a badania zostały zdyskredytowane przez środowiska naukowe za błędnie zastosowaną metodologię. W rezultacie osoba w ręce której trafia ta książka, a która nie jest zaznajomiona z myślą marksistowską, kreuje sobie zaburzony obraz rzeczywistości, w której musi walczyć z niewidzialnym wrogiem - cywilizacją zachodu, a jej wolność i prawo do stanowienia o sobie zostały zaburzone.

Niemniej polecam lekturę osobom związanym na co dzień ze środowiskami bardziej lewicowymi, bo książka jest idealnym obrazem myślenia skrajnej prawicy. A czytelnikom którzy wyrazili pochlebne opinie polecam sięgnąć chociażby po Kapitał Marksa. Jak to mówią - dobrze jest znać język wroga :)

Problem z tego typu książkami jest taki, że wyglądają jak prace naukowe (a nimi nie są).

Nie ma czegoś takiego jak "marksizm kulturowy". Pojęcie to zostało stworzone przez skrają prawicę w latach '90, a później rozpropagowane przez terrorystę Breivika. Filozofowie związani ze szkołą frankfurcką rozpatrywali zjawiska kulturowe z perspektywy marksistowskiej (m. in. T....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka obecnie mocno przedatowana. Wyświechtane oczywistości, ni to filozoficzne, ni to psychologiczne. Sama postać autora nie wzbudza sympatii, który w 2020 roku uważa że kobieta powinna zawsze pachnieć i wyglądać, broń boże nie pokazywać jak robi sobie makijaż bo biednemu partnerowi może spaść od tego libido. Ciarki żenady przechodzą od słuchania tego "psychologa".

Książka obecnie mocno przedatowana. Wyświechtane oczywistości, ni to filozoficzne, ni to psychologiczne. Sama postać autora nie wzbudza sympatii, który w 2020 roku uważa że kobieta powinna zawsze pachnieć i wyglądać, broń boże nie pokazywać jak robi sobie makijaż bo biednemu partnerowi może spaść od tego libido. Ciarki żenady przechodzą od słuchania tego "psychologa".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czytając "Fashionistki..." mam nieodparte wrażenie, że książkę pisał gimnazjalista stosujący na siłę oryginalne porównania i wymyślne słowa tak, żeby pani z polskiego wysoko oceniła wypracowanie. Tylko niestety to nie jest książka pisana przez gimnazjalistę i analogia koronkowego topu do rybackiej sieci nie jest ani poetycka, ani pomysłowa.

Ten "wyszukany" język bardzo przeszkadzał w lekturze, tak samo jak problem autorki z osobami otyłymi, gdzie co drugi opis kobiety zawierał "wylewające się biusty", "niemiłosiernie wżynające się ramiączka", "wbite w obcisłe bluzki". Czy to naprawdę jest język, którym autorka chce opisać swoje - jak mniemam - koleżanki? W książce przestawia mi się zakłamany obraz tandetnych, pustych, grubych Iranek - a to przecież nie jest prawda! Halo, mamy XXI wiek, może warto skupić się na czymś innym niż na figurze kobiet?

Przestałam czytać w momencie, gdy autorka okazuje się być transfobką i stwierdza, że dość łatwa dostępność do korekty płci w Iranie jest karygodnie zła. No, może dla "promila Irańczyków, którzy autentycznie pragną zmienić płeć to dobre rozwiązanie, jednak prawdziwy cel tego programu jest niehumanitarny". Po pierwsze, to podając za Current Critical Debates in the Field of Transsexual Studies nie ma dowodów na to, że homoseksualne osoby cispłciowe poddają się operacjom pod presją społeczeństwa (tak jest z całą pewnością pisze autorka). Po drugie, osoby transpłciowe wcale nie mają w Iranie kolorowo, traktowane są jako osoby "chore" który należy poddać leczeniu i bardzo często spotykają się z nietolerancją. Brawo, pani Chrobak, za potraktowanie ich w tak dyskredytujący sposób!

Jedyne, co mogę napisać pozytywnego, to że rzeczywiście książka zainteresowała mnie tematem - chcę zobaczyć więcej Bilskiego Wschodu oczami kobiet! Dużo ciekawostek i kulturowych smaczków, o których nie miałam pojęcia. Na plus, że odczarowuje wyobrażenie "złego, fanatycznego Iranu" i przedstawia go oczami zwykłych mieszkańców. Tylko ten język...

Czytając "Fashionistki..." mam nieodparte wrażenie, że książkę pisał gimnazjalista stosujący na siłę oryginalne porównania i wymyślne słowa tak, żeby pani z polskiego wysoko oceniła wypracowanie. Tylko niestety to nie jest książka pisana przez gimnazjalistę i analogia koronkowego topu do rybackiej sieci nie jest ani poetycka, ani pomysłowa.

Ten "wyszukany" język bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Liczyłam na ciekawą wizję muzułmańskiej Francji, więc duże było moje rozczarowanie, gdy praktycznie do połowy czytałam o erotycznych rozterkach i podbojach głównego bohatera. A że jest nim profesor paryskiego uniwersytetu w średnim wieku, więc jakie te podboje były możemy (stereotypowo) się domyślić. Potem zaczyna być ciekawej, prawdopodobnie jeszcze ciekawiej dla kogoś wtajemniczonego w scenę francuskiej polityki, pojawiają się nazwiska realnych polityków i działaczy wśród postaci fikcyjnych. Książka jest ciekawym komentarzem współczesnej rzeczywistości, przedstawienie religii muzułmańskiej bardziej odbieram jako symbol - pewne ekstremum, porządek którego brakuje społeczeństwu, nie tylko (choć również) jej krytykę. Houellebecq w bardzo przekonywujący sposób przedstawia dlaczego Bractwo Muzułmańskie dochodzi do władzy. Chętnie bym przeczytała rozwinięcie tej rzeczywistości.

Liczyłam na ciekawą wizję muzułmańskiej Francji, więc duże było moje rozczarowanie, gdy praktycznie do połowy czytałam o erotycznych rozterkach i podbojach głównego bohatera. A że jest nim profesor paryskiego uniwersytetu w średnim wieku, więc jakie te podboje były możemy (stereotypowo) się domyślić. Potem zaczyna być ciekawej, prawdopodobnie jeszcze ciekawiej dla kogoś...

więcej Pokaż mimo to