Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka pozostawia niedosyt ze względu na powierzchowność opisów i nieco chaotyczną treść. Dobór tematyki rozdziałów jest dość różnorodny, co sprawia, że tytułowej "śmierci w górach" jest raczej niewiele, a jeżeli już się pojawia to autor przeważnie nie zagłębia się w szczegóły opisywanych wydarzeń. Rozczarowujący jest już rozdział pierwszy, poświęcony... jak się zdaje zeszłorocznej tragicznej w skutkach burzy na Giewoncie. Tymczasem więcej jest tutaj o historii postawienia krzyża na tej górze niż opisów dramatycznych wydarzeń. Kolejne rozdziały są nierówne, bywa że nie jest źle. Na plus na pewno wiele ciekawostek z historii ratownictwa, tatrzańskiej przyrody i samego Zakopanego. Generalnie, myślę, że po książkę warto sięgnąć, chociażby po to aby mieć przyczynek do indywidualnego zgłębiania w innych źródłach "liźniętych" w niej kwestii :)

Książka pozostawia niedosyt ze względu na powierzchowność opisów i nieco chaotyczną treść. Dobór tematyki rozdziałów jest dość różnorodny, co sprawia, że tytułowej "śmierci w górach" jest raczej niewiele, a jeżeli już się pojawia to autor przeważnie nie zagłębia się w szczegóły opisywanych wydarzeń. Rozczarowujący jest już rozdział pierwszy, poświęcony... jak się zdaje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Harry Potter i Przeklęte Dziecko J.K. Rowling, Jack Thorne, John Tiffany
Ocena 6,2
Harry Potter i... J.K. Rowling, Jack ...

Na półkach: ,

Nie jestem zawiedziony. Z tej prostej przyczyny, iż żadnych nadziei z tą książką nie wiązałem. Długo zwlekałem aby po nią sięgnąć. Sam fakt, że miałbym czytać o dorosłości moich ulubionych bohaterów z dzieciństwa i młodości był dla mnie wystarczająco zniechęcający i napawał obawami. Już epilog na końcu części siódmej był czymś strasznym i zupełnie niepotrzebnym. Ciekawość, i poczucie, że wypadałoby jednak znać tę książkę w końcu skłoniły mnie do lektury. Okazało się, że nie było tak źle jak mógłbym zakładać… co nie znaczy, że było dobrze.
Bohaterowie są wykreowani bardzo prosto, relacje miedzy nimi są schematyczne i niezbyt złożone. Dorośli Harry, Ron i Hermiona są wręcz infantylni, już nie mówiąc o tym, że straszliwie irytujący. Na plus zapisuję postać Scorpiusa. „Harry Potter i przeklęte dziecko” dużo traci, przez formę jaką nadali mu twórcy. Przez to, że to scenariusz wszystko jest takie powierzchowne i płytkie. Wątki są mało rozbudowane, nieco naciągane i często średnio logiczne.

To już nie ten magiczny i ekscytujący świat, który znamy z poprzednich - właściwych części. Co prawda w czasie lektury momentami gdzieś tam daleko pobrzmiewały echa dawnego świata i związanych z nim wspomnień i przeżyć, ale zaraz szybko były tłumione dominującą powierzchownością formy i treści. Generalnie, książkę trudno traktować jako ósmą część serii, i z takim podejściem radzę się do niej zabrać. Mimo wszystko polecam, bo myślę, że po prostu warto ją znać.

Nie jestem zawiedziony. Z tej prostej przyczyny, iż żadnych nadziei z tą książką nie wiązałem. Długo zwlekałem aby po nią sięgnąć. Sam fakt, że miałbym czytać o dorosłości moich ulubionych bohaterów z dzieciństwa i młodości był dla mnie wystarczająco zniechęcający i napawał obawami. Już epilog na końcu części siódmej był czymś strasznym i zupełnie niepotrzebnym. Ciekawość,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetny reportaż. Zachowuje chronologię, jest spójny przez co pozwala przejść razem z autorem i jego rozmówcami od czasów chwilę przed wojną po okres amerykańskiej okupacji i uchwycić ewolucję nastrojów oraz postaw Irakijczyków. Autor dotarł do różnych środowisk, stykał się w zasadzie z reprezentantami wszelkich warstw społecznych i poglądów w Bagdadzie i poza nim. Stara się nie oceniać jednoznacznie amerykańskiej interwencji w Iraku, ale obraz jaki wyłania się z kart książki nie pozostawia złudzeń co do ogromu zniszczeń i cierpień oraz wszechobecnego chaosu, których ta interwencja okazała się ostatecznie bezpośrednią i pośrednią przyczyną. Książkę mogę polecić zwłaszcza tym, którym tak łatwo przychodzi ocena uciekinierów z Bliskiego Wschodu oraz pogarda i nienawiść wobec tych ludzi.

Świetny reportaż. Zachowuje chronologię, jest spójny przez co pozwala przejść razem z autorem i jego rozmówcami od czasów chwilę przed wojną po okres amerykańskiej okupacji i uchwycić ewolucję nastrojów oraz postaw Irakijczyków. Autor dotarł do różnych środowisk, stykał się w zasadzie z reprezentantami wszelkich warstw społecznych i poglądów w Bagdadzie i poza nim. Stara...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pomimo, że książka posiada charakter rozprawy naukowej, czyta się ją dość lekko. Można się jednak pogubić w mnogości imion i nazwisk oraz arabskich nazw. Autor podzielił treść na sześć rozdziałów w których zajmuje się kolejno: istotą i zarysem dziejów formy jaką jest kalifat; istotą ideologii dżihadyzmu i jej najważniejszymi przedstawicielami; symboliką, strukturą i funkcjonowaniem Państwa Islamskiego; aktywnością medialno-propagandową i rekrutacyjną Państwa Islamskiego; metodami walki Państwa Islamskiego; finansami Państwa Islamskiego.
Uwagę zwracają pojawiające się literówki i niedopracowania w tekście. Zawodzi również warstwa graficzna – cześć zaprezentowanych map jest średnio czytelna. Książkę można jednak polecić każdemu zainteresowanemu tematem. Stanowi zwięzłe i kompleksowe chociaż z całą pewnością niewyczerpujące opracowanie.

Pomimo, że książka posiada charakter rozprawy naukowej, czyta się ją dość lekko. Można się jednak pogubić w mnogości imion i nazwisk oraz arabskich nazw. Autor podzielił treść na sześć rozdziałów w których zajmuje się kolejno: istotą i zarysem dziejów formy jaką jest kalifat; istotą ideologii dżihadyzmu i jej najważniejszymi przedstawicielami; symboliką, strukturą i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest wybitnie pseudonaukowa i z nauką nie ma nic wspólnego. Tym bardziej dziwi fakt, że autorem jest przecież naukowiec - dendrolog. Rozpisywaniu się w celu obalania „argumentów” pana Giertycha nie byłoby końca, dlatego podsumuję krótko - bzdura na bzdurze. Dodatkowo, samo wydanie jest jakby niedopracowane.

Książka jest wybitnie pseudonaukowa i z nauką nie ma nic wspólnego. Tym bardziej dziwi fakt, że autorem jest przecież naukowiec - dendrolog. Rozpisywaniu się w celu obalania „argumentów” pana Giertycha nie byłoby końca, dlatego podsumuję krótko - bzdura na bzdurze. Dodatkowo, samo wydanie jest jakby niedopracowane.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Zbadaj ewolucję: argumenty za i przeciwko neodarwinizmowi Stephen C. Meyer, Scott Minnich, Jonathan Moneymaker, Paul A. Nelson, Ralph Seelke
Ocena 5,0
Zbadaj ewolucj... Stephen C. Meyer, S...

Na półkach: ,

Książka pozoruje rzeczową i obiektywną dyskusję, w subtelny sposób stara się zasiać wątpliwości względem prawdziwości teorii ewolucji. Skrzętnie maskuje swoje kreacjonistyczne zaangażowanie ideologiczne, z którym to poprzez organizację Discovery Institute związani są jej autorzy. Dodajmy jeszcze do tego, że polskim wydawcą jest Fronda a tłumaczenia dokonał… dominikanin.. Co więcej, wśród piątki autorów tylko część ma związek z biologią. Przechodząc do samej treści, należy stwierdzić, że pełna jest ona nieścisłości i manipulacji. Pominiętych zostaje wiele argumentów i faktów oraz najnowszych odkryć (oryginał został wydany w 2007 roku). Konstrukcja całości książki opiera się generalnie na tym, iż autorzy pozorują jakoby w środowisku naukowym toczyła się zażarta dyskusja nad prawdziwością teorii ewolucji, chociaż tak naprawdę dyskusja dotyczy jedynie poszczególnych kwestii w ramach tej teorii, które to kwestie nie przekładają się w żaden sposób na negowanie ewolucji biologicznej. Autorzy kilka razy stosują zupełnie nietrafione a wręcz śmieszne analogie. Ponadto, wykorzystywane są standardowe dla kreacjonistów już dawno niezasadne „argumenty” takie jak nieredukowalna złożoność wici bakteryjnej, następstwo skamieniałości czy brakujące ogniwa.
Dalej kilka konkretniejszych przykładów manipulacji i wprowadzania w błąd. Otóż, zupełnie po macoszemu potraktowana zostaje biogeografia, autorzy stwierdzając wręcz „szczerze mówiąc, nie ma potrzeby już więcej dyskutować na temat biogeografii. Jeżeli ktoś gdzieś nie dokona jakiegoś niezwykłego odkrycia, po jednej lub po drugiej stronie, debata pozostanie dokładnie w tym punkcie, w którym się obecnie znajduje”. Szkoda tylko, że zupełnie zapomnieli o osiągnięciach prężnie się ostatnio rozwijającej dziedziny nauki - filogeografii, odtwarzajacej historię ewolucyjną taksonów m.in. w ujęciu przestrzeni geograficznej. W innym rozdziale autorzy pokazują, że nie rozumieją, iż sekwencje odnalezionych skamieniałości pośrednich nie wskazują na to kto jest czyim bezpośrednim potomkiem i przodkiem, a jedynie oddają tendencję ewolucyjnych zmian i te zmiany dokumentują. Jawnie wprowadzają ponadto w błąd pisząc: „jednakże skamieniałości posiadających cechy pośrednie między rybami a czworonogami nie udawało się odnaleźć, a prawie wszystkie znane skamieniałości zaliczały się jednoznacznie do kategorii ryb lub kategorii czworonogów”. Niech twórcy tych bredni sprawdzą sobie czym są kopalne ryby mięśniopłetwe czy tetrapodomorfy i przeanalizują bardziej szczegółowo budowę Taktaalika, bo na stronach swojej książki jakoś nie chcieli się w to wgłębić.
Podsumowując, jest to pseudonaukowa pozycja mogąca okazać się szczególnie szkodliwa ze względu na subtelne ujęcie tematu i pozory obiektywizmu oraz rzetelności. To nie jest żaden podręcznik! Bonusowa gwiazdka ode mnie za całkiem eleganckie wydanie;)

Książka pozoruje rzeczową i obiektywną dyskusję, w subtelny sposób stara się zasiać wątpliwości względem prawdziwości teorii ewolucji. Skrzętnie maskuje swoje kreacjonistyczne zaangażowanie ideologiczne, z którym to poprzez organizację Discovery Institute związani są jej autorzy. Dodajmy jeszcze do tego, że polskim wydawcą jest Fronda a tłumaczenia dokonał… dominikanin.. Co...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po męczarniach z Kosmicznymi miastami w epoce kamiennej i całkiem znośnych Wspomnieniach z przyszłości, przyszedł czas na Dzień, w którym przybyli bogowie... i w końcu otrzymałem to na co czekałem od pierwszych chwil obcowania z twórczością Danikena, czyli rozrywkę. Jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Nareszcie jest ciekawie i wciągająco a autor osadza swoje spostrzeżenia i tezy w opowieściach ze swoich własnych ekspedycji. Tym razem Daniken ogranicza się do rejonu Ameryki środkowej i badania osiągnięć, historii i starożytnych miast Majów oraz Azteków, którzy rzecz jasna nie mogliby się obyć bez pomocy przybyszów z kosmosu. Jeżeli ktoś traktuje podobną pseudonaukową twórczość jako rozrywkę lub ciekawostkę to jak najbardziej mogę polecić tę pozycję, która może się stać zachętą do sięgnięcia po wartościowsze naukowo źródła z zakresu prekolumbijskich kultur.
Wykazuję pewną niekonsekwencję w ocenie, bowiem w odróżnieniu od innych pseudonaukowych pozycji, książek Danikena nie oceniam uwzględniając zawartość merytoryczną. No cóż, jako że Szwajcar jest klasykiem szeroko pojętego gatunku, należą mu się pewne przywileje;) Na tej pozycji zakończę jednak moją przygodę z tym autorem. Już chyba najwyższa pora sięgnąć po coś bardziej wartościowego. Generalnie, mam wrażenie, że spóźniłem się z tematyką paleoastronautyki o jakieś kilka lat… widać moja młodość uciekła już na dobre ;)

Po męczarniach z Kosmicznymi miastami w epoce kamiennej i całkiem znośnych Wspomnieniach z przyszłości, przyszedł czas na Dzień, w którym przybyli bogowie... i w końcu otrzymałem to na co czekałem od pierwszych chwil obcowania z twórczością Danikena, czyli rozrywkę. Jak to się mówi, do trzech razy sztuka. Nareszcie jest ciekawie i wciągająco a autor osadza swoje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To moja pierwsza książka Danikena i chyba był to zły wybór. Czuję się zawiedziony, ale dam mu szansę i sięgnę po jeszcze jakąś pozycję spod pióra tego szwajcarskiego klasyka gatunku;) Świadom pseudonaukowych treści zawartych w twórczości Danikena spodziewałem się jednak jakiejś wciągającej opowieści, pobudzenia wyobraźni czy chociaż przyjemnie spędzonego czasu. Hmm a może to mój wiek i postrzeganie rzeczywistości już nie sprzyjają fascynacji tego typu kosmicznymi teoriami? W każdym razie książka mnie zanudziła i wymęczyła. Jest chaotyczna, niespójna a autor nie potrafi w jasny i precyzyjny sposób wyjaśnić o co mu właściwie chodzi. Wikła się w jakieś zbędne, wtórne nic nie wnoszące wywody i na siłę szuka związków przyczynowo-skutkowych. Szkoda, że w niektórych przypadkach Daniken nie zdecydował się na zaprezentowanie swoich „argumentów” w warstwie graficznej. Ponadto, tytuł pozycji sugeruje, że będzie mowa o „kosmicznych miastach”, natomiast w treści Daniken zajmuje się głównie megalitami i grobowcami korytarzowymi.

W mojej ocenie tej książki pomijam fakt, że zawiera zupełnie bzdurne teorie i rozważania, bo przecież nie sięgałem po nią ze względu na wartość naukową. Zdecydowałem się na tę pozycję dla czystej rozrywki. Niestety, nie otrzymałem jej.

To moja pierwsza książka Danikena i chyba był to zły wybór. Czuję się zawiedziony, ale dam mu szansę i sięgnę po jeszcze jakąś pozycję spod pióra tego szwajcarskiego klasyka gatunku;) Świadom pseudonaukowych treści zawartych w twórczości Danikena spodziewałem się jednak jakiejś wciągającej opowieści, pobudzenia wyobraźni czy chociaż przyjemnie spędzonego czasu. Hmm a może...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po lekturze książek Sami Shariff, czyli matki autorki autobiografia Norah nie robi wielkiego wrażenia zdecydowanie odstając od twórczości rodzicielki;) Opowieść zbytnio nie wciąga czytelnika a i talent Norah do pisania wydaje się wyraźnie mniejszy niż u matki. Niestety, ale dla tych co przeczytali "Za zasłoną strachu" i "Pohańbione" tego rodzaju porównania są nieuniknione. Warto jednak sięgnąć po tę książkę, chociażby po to aby zamknąć cykl losów rodziny Shariff i spojrzeć na wcześniej opisywane zdarzenia z nieco innej perspektywy.

Po lekturze książek Sami Shariff, czyli matki autorki autobiografia Norah nie robi wielkiego wrażenia zdecydowanie odstając od twórczości rodzicielki;) Opowieść zbytnio nie wciąga czytelnika a i talent Norah do pisania wydaje się wyraźnie mniejszy niż u matki. Niestety, ale dla tych co przeczytali "Za zasłoną strachu" i "Pohańbione" tego rodzaju porównania są nieuniknione....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawiera dużo informacji, które pozwolą przyswoić czytelnikowi podstawową wiedzę na temat islamu, a co najważniejsze wszystko podane w przystępny i nienużący sposób. Książkę pochłania się "na raz" ;)

Zawiera dużo informacji, które pozwolą przyswoić czytelnikowi podstawową wiedzę na temat islamu, a co najważniejsze wszystko podane w przystępny i nienużący sposób. Książkę pochłania się "na raz" ;)

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początku było nawet zabawnie, ale im dalej tym miałem do siebie coraz większe wyrzuty. Jest tyle mądrych książek a ja się zdecydowałem na brednie jakiegoś nieuka. Nieugięty, postanowiłem jednak, że wytrwam do końca. Udało się. Zatem mogę w skrócie stwierdzić, że autor ma podstawowe braki w wiedzy na temat świata, jest ignorantem, albo dokonuje świadomych manipulacji. W każdym razie to „dzieło” nie ma żadnej wartości naukowej ani poznawczej. Wysnuwane w nim „teorie” są tyle śmieszne co żenujące. Autor nie ma pojęcia czym jest teoria ewolucji, co ukazuje już w prologu, twierdząc: "Jeżeli uda się dowieść, że gatunki, które rzekomo rozwijały się kolejno, w rzeczywistości występowały jednocześnie, będzie to oznaczało, że ewolucja nie istniej […]". I dalej: "[…] ewolucja gatunków w obliczu przełomowych globalnych katastrof staje co najmniej pod znakiem zapytania. W końcu przecież z samej definicji to jednostajny rozwój był założeniem ewolucji". Kolejny cytat: "[…] żywa skamieniałość przeczy w sposób zasadniczy koncepcji ewolucji i z nią związanej tezie o stałym dopasowywaniu się i rozwoju gatunków". Myśl jakoby ewolucja to ciągły powolny rozwój, a współczesna geologia nie dopuszcza istnienia katastrofalnych zdarzeń w przeszłości powtarza się w książce wielokrotnie. Jest to całkowicie błędne rozumowanie.
Albo faktycznie Zillmer nie rozumie teorii którą krytykuje, albo udaje próbując wprowadzić czytelnika w błąd. Ma się wrażenie, że autor specjalnie chce przedstawić teorię ewolucji jako „ciągły rozwój” który nie mógł być poddany globalnym katastrofom, aby zanegować ją właśnie na tej płaszczyźnie. Jak już pisałem książka pełna jest rożnego rodzaju nonsensów i „teorii” wziętych kompletnie z sufitu. Ignorancją jest również przytaczanie zarodków Haeckela. Zillmer wywarza otwarte drzwi, sam Haeckel przyznał się do błędu i nikt już od dawna (i chyba nawet nigdy) nie uznaje prawa rekapitulacji jako "zasadniczej podpory ewolucji". Dodatkowo w wielu miejscach autor zaprzecza sam sobie, tocząc swoje wywody z rozbrajającym brakiem konsekwencji… o logice to nawet nie ma co tu mówić. Już na samym początku Zillmer nie może się zdecydować czy London Hammer tkwił w piaskowcu czy w wapieniu. Dalej wcale nie jest lepiej. Raz twierdzi, że klimat przed potopem był wszędzie ciepły umiarkowany, a raz (w zasadzie dwa razy) że tropikalny. Zmienne są także przebieg i skutki opisywanej katastrofy. Nie wiadomo w końcu czy potop był globalny czy jednak nie. Nie wiadomo jak miały przetrwać przedpotopowe kultury i ich świadectwa, skoro wszyscy zginęli (potopili się, zamarzli lub zostali upieczeni). Kwestia owych świadectw też jest ciekawa, otóż przedpotopowa astronomia rzekomo miała być świetnie rozwinięta. Szkoda tylko, że w innym miejscu autor pisze, że wody ponad firmamentem przysłaniały niebo i nie można było dojrzeć ciał niebieskich… co więcej, nocy przed potopem w ogóle miało nie być. To tylko kilka przykładów niekonsekwencji i sprzeczności w wywodach Zillmera.
Jak już tu pisał jeden z oceniających, jedynie rzekome ślady dinozaurów i ludzi w tych samych warstwach skalnych mogą się wydać intrygujące. O tyle dziwne jest jednak to, że autor traktuje je strasznie pobieżnie i ani myśli poświęcić im wiecej uwagi.

Podsumowując, pozycję Zillmera można traktować jako pewnego rodzaju ciekawostkę, jeśli komuś nie szkoda czasu na czytanie tego rodzaju niedorzeczności to można po nią sięgnąć. Można ją postawić na półce z kategorią „fantastyka”, z całą pewnością nie „literatura popularnonaukowa”. Oczywiście gro osób bez podstawowej wiedzy z zakresu nauk przyrodniczych potraktuje to „dzieło” jako prawdę objawioną…

Na początku było nawet zabawnie, ale im dalej tym miałem do siebie coraz większe wyrzuty. Jest tyle mądrych książek a ja się zdecydowałem na brednie jakiegoś nieuka. Nieugięty, postanowiłem jednak, że wytrwam do końca. Udało się. Zatem mogę w skrócie stwierdzić, że autor ma podstawowe braki w wiedzy na temat świata, jest ignorantem, albo dokonuje świadomych manipulacji. W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to