Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Wbrew tytułowi książka Reesa nie traktuje wyłącznie o Auschwitz, nazistach i „ostatecznym rozwiązaniu”. Nie jest też w pełnym tego słowa znaczeniu historią tego obozu. Autor pisze o wydarzeniach w froncie wschodnim, sytuacji Żydów w gettach czy też polityce deportacji z różnych krajów Europy. Zadaje też trudne pytania o ludzką naturę i o to, jak w ogóle mogło dojść do tej zbrodni, którą na dodatek przeprowadził tak rozwinięty kulturowo naród jak Niemcy. Ale choć Rees spędził długie lata pracując nad tym tematem i przeprowadzając liczne wywiady z ofiarami i ich katami, nie ma dla nas żadnych jednoznacznych wniosków. Być może rację ma jeden z uciekinierów z Sobiboru, który stwierdził: „Wszyscy możemy stać się dobrzy albo źli w tych sytuacjach. Czasem, kiedy ktoś jest dla mnie bardzo miły, przyłapuję się na tym, że myślę: Jaki on by był w Sobiborze?”

Wbrew tytułowi książka Reesa nie traktuje wyłącznie o Auschwitz, nazistach i „ostatecznym rozwiązaniu”. Nie jest też w pełnym tego słowa znaczeniu historią tego obozu. Autor pisze o wydarzeniach w froncie wschodnim, sytuacji Żydów w gettach czy też polityce deportacji z różnych krajów Europy. Zadaje też trudne pytania o ludzką naturę i o to, jak w ogóle mogło dojść do tej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Największy problem książki sprowadza się do stylu i formy. Christofiemu bardzo zależało na tym, by pisać lekko i przyjemnie, a przy tym garściami czerpać z cytatów samego Dostojewskiego. Świadomie lub nie, autor zupełnie nie podejmuje się rozróżnienia faktów od fikcji: widać to najbardziej wyraźnie w opisie czteroletniej katorgi, która została opisana obszernymi cytatami z „Wspomnień z martwego domu”, jak gdyby wszystkie zawarte tam informacje były szczegółowym zapisem losów samego autora tej książki.

Inna rzecz, że bardzo wyraźnie autor stara się przedstawić bohatera swojej książki w jak najlepszym świetle, prześlizgując się między wszystkimi wadami jego charakteru i starając się dowieść, że wielki talent pisarski usprawiedliwia je wszystkie. Wbrew okładkowemu opisowi Dostojewski nie był „oddanym kochankiem” ani „lojalnym bratem”. Swoją pierwszą żonę odesłał z Petersburga, kiedy zaczęła poważnie chorować na gruźlicę, a sam wdał się w romans z pewną pisarką; swojej drugiej żonie miał powiedzieć w trakcie miesiąca miodowego, że „nie ma prawa mieszać się, nawet jeśli miałby romans”.

Największy problem książki sprowadza się do stylu i formy. Christofiemu bardzo zależało na tym, by pisać lekko i przyjemnie, a przy tym garściami czerpać z cytatów samego Dostojewskiego. Świadomie lub nie, autor zupełnie nie podejmuje się rozróżnienia faktów od fikcji: widać to najbardziej wyraźnie w opisie czteroletniej katorgi, która została opisana obszernymi cytatami z...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Wielki kryzys globalizacji Patrick Artus, Marie-Paule Virard
Ocena 6,6
Wielki kryzys ... Patrick Artus, Mari...

Na półkach: , ,

Książka, która była przeterminowana już w momencie jej polskiego wydania (2010 rok) pochodzi z roku 2008, kiedy kryzys był w pełnym rozkwicie. Z perspektywy przeszło dekady od opisywanych wydarzeń książka jawi się raczej nieszczególnie wartościowa, prezentując raczej ówczesne rozumienie rozgrywającego się kryzysu. Także przewidywania autorów nie okazały się w wielu miejscach szczególnie celne, ale to akurat nie powinno dziwić - ekonomiczne wróżenie z fusów bardzo rzadko się sprawdza.

Książka, która była przeterminowana już w momencie jej polskiego wydania (2010 rok) pochodzi z roku 2008, kiedy kryzys był w pełnym rozkwicie. Z perspektywy przeszło dekady od opisywanych wydarzeń książka jawi się raczej nieszczególnie wartościowa, prezentując raczej ówczesne rozumienie rozgrywającego się kryzysu. Także przewidywania autorów nie okazały się w wielu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyzwoite, ale nieszczególnie zajmujące. To jeden z tych reportaży, w których autorka nie musiała się zbytnio wysilać, bo do napisania go wystarczyło sam długoletni pobyt w Meksyku i podróże do co bardziej barwnych jego regionów. Brakuje tutaj większej głębi (bo końcowe humanistyczne wnioski o poznawaniu człowieka brzmią wyjątkowo naiwnie) i lepszej podbudowy teoretycznej związanej z historią i kulturą.

Przyzwoite, ale nieszczególnie zajmujące. To jeden z tych reportaży, w których autorka nie musiała się zbytnio wysilać, bo do napisania go wystarczyło sam długoletni pobyt w Meksyku i podróże do co bardziej barwnych jego regionów. Brakuje tutaj większej głębi (bo końcowe humanistyczne wnioski o poznawaniu człowieka brzmią wyjątkowo naiwnie) i lepszej podbudowy teoretycznej...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Piknik na skraju drogi i inne utwory Arkadij Strugacki, Borys Strugacki
Ocena 7,5
Piknik na skra... Arkadij Strugacki, ...

Na półkach: , ,

Jako całość „Piknik na skraju drogi i inne utwory” daje nam interesujący ogląd na twórczość Arkadija i Borisa Strugackich, ale, niestety, pokazuje też bardzo wyraźnie, że ich twórczość nie oparła się wpływowi czasu. Osadzenie trzech z pięciu przedstawionych tutaj tekstów w sowieckiej rzeczywistości silnie wpływa na ich odbiór – i to pomimo uniwersalnych przecież zagadnień, które poruszają. Przy braku jakiegokolwiek redakcyjnego wstępu albo posłowia, trudno odgadnąć, czym kierował się wydawca zbierając w jeden tom akurat te utwory Strugackich. Trudno mi polecać wydanie 75zł, by przekonać się, że dwa z pięciu opowiadań czyta się z przyjemnością, a przez pozostałe trzy brnie się jak po grudzie.

Jako całość „Piknik na skraju drogi i inne utwory” daje nam interesujący ogląd na twórczość Arkadija i Borisa Strugackich, ale, niestety, pokazuje też bardzo wyraźnie, że ich twórczość nie oparła się wpływowi czasu. Osadzenie trzech z pięciu przedstawionych tutaj tekstów w sowieckiej rzeczywistości silnie wpływa na ich odbiór – i to pomimo uniwersalnych przecież zagadnień,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Praca magisterska w formie książki. Samo to powinno odpowiadać na wszelkie pytania: jeśli główną zaletą "Wojny rosyjsko-perskiej" ma być fakt, że opisuje mało znany konflikt, o którym niewielu w Polsce pisało, to nie jest to wystarczający powód, by po książkę Borawskiego sięgać.

Praca magisterska w formie książki. Samo to powinno odpowiadać na wszelkie pytania: jeśli główną zaletą "Wojny rosyjsko-perskiej" ma być fakt, że opisuje mało znany konflikt, o którym niewielu w Polsce pisało, to nie jest to wystarczający powód, by po książkę Borawskiego sięgać.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Inna rozkosz. Świat dominacji i uległości seksualnej Gloria G. Brame, William D. Brame, Jon Jacobs
Ocena 7,3
Inna rozkosz. ... Gloria G. Brame, Wi...

Na półkach: ,

Nie zgadzam się z przedmówcami. Przede wszystkim ta książka jest stara. Wersja angielska powstała na początku lat 90. ubiegłego wieku i dla większości osób, których wypowiedzi zostały zacytowane, dojrzewanie do BDSM oznaczało stopniowe wychodzenie z cienia w świecie znacząco odmiennym od tego, w którym żyjemy dzisiaj. Osobną sprawą jest to, że - jako dzieło Amerykanów - skupia się ona właśnie na amerykańskiej scenie, która również znacząco różni się od tego, co miało i ma miejsce w Europie (ta różnica wielokrotnie jest przywoływana w różnych rozdziałach, czasami nawet interlokutorzy wypowiadają się z podziwem na temat tego, co było powszechnie znane i dostępne w Niemczech czy w Anglii, podczas gdy w USA pozostawało całkowicie na marginesie).

Oczywiście ze świecą szukać na polskim rynku takiego uporządkowanego kompendium wiedzy - pod tym względem nie sposób odmówić autorom (oraz wydawcy) poważnego i rzeczowego podejścia do tematu. Nie polecam książki komuś, kto miał okazję dokształcać się w tym temacie - to raczej pozycja dla ciekawych ludzi spoza klimatu. Początkującym poszukującym teoretycznych podstaw do praktycznej strony BDSM nie polecam lektury.

Nie zgadzam się z przedmówcami. Przede wszystkim ta książka jest stara. Wersja angielska powstała na początku lat 90. ubiegłego wieku i dla większości osób, których wypowiedzi zostały zacytowane, dojrzewanie do BDSM oznaczało stopniowe wychodzenie z cienia w świecie znacząco odmiennym od tego, w którym żyjemy dzisiaj. Osobną sprawą jest to, że - jako dzieło Amerykanów -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kolejna historia rodzinna napisana przez autorkę, która o historii Polski wie bardzo niewiele, ale za to ma dużo entuzjazmu i chęci do dzielenia się swoimi odkryciami. Że książka została wydana po raz pierwszy po angielsku - to rozumiem. Że bez większych zmian i jakiejkolwiek merytorycznej korekty została wydana po polsku - tego już nie pojmuję.

Kolejna historia rodzinna napisana przez autorkę, która o historii Polski wie bardzo niewiele, ale za to ma dużo entuzjazmu i chęci do dzielenia się swoimi odkryciami. Że książka została wydana po raz pierwszy po angielsku - to rozumiem. Że bez większych zmian i jakiejkolwiek merytorycznej korekty została wydana po polsku - tego już nie pojmuję.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka zdecydowanie więcej obiecuje niż faktycznie dostarcza. Przez większą część jest to poprawne, ale zupełnie mało innowacyjne omówienie losów Polski o końca XVIII wieku po odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Jedynie omówienie wydarzeń, które doprowadziły do pamiętnej (choć nieszczególnie wówczas znaczącej) daty 11 listopada oraz to, co nastąpiło później, zasługuje na większą uwagę. Paradoksalnie najwięcej ciekawych spostrzeżeń zawarł Rezler w zakończeniu, zwracając uwagę, na szereg czynników, które do niepodległości doprowadziły.

Książka zdecydowanie więcej obiecuje niż faktycznie dostarcza. Przez większą część jest to poprawne, ale zupełnie mało innowacyjne omówienie losów Polski o końca XVIII wieku po odzyskanie niepodległości w 1918 roku. Jedynie omówienie wydarzeń, które doprowadziły do pamiętnej (choć nieszczególnie wówczas znaczącej) daty 11 listopada oraz to, co nastąpiło później, zasługuje...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę wstyd, że dzisiejsze książki historyczne nie dorównują poziomowi tym, które były pisane i publikowane w latach PRL-u. Nawet tym średniej jakości, jak dzieło Nadziei. Zarówno pod względem treści, jak i formy, biografia Zajączka pozostawia bardzo wiele do życzenia, ale i tak prezentuje się solidnie - jak na książkę przeznaczoną do lektury przez uczniów szkół podstawowych stanowi dobre połączenie powieści biograficznej i faktycznej biografii.

Trochę wstyd, że dzisiejsze książki historyczne nie dorównują poziomowi tym, które były pisane i publikowane w latach PRL-u. Nawet tym średniej jakości, jak dzieło Nadziei. Zarówno pod względem treści, jak i formy, biografia Zajączka pozostawia bardzo wiele do życzenia, ale i tak prezentuje się solidnie - jak na książkę przeznaczoną do lektury przez uczniów szkół...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wydawca określa powieść „Powstali 1863” Elżbiety Szczęsnowicz mianem „książki znalezionej w pamiętniku”. I jest to w połowie prawdą. Tylko że autorka, przepisując miejscami całe fragmenty opublikowanych (sic!) wspomnień powstańca styczniowego, bardzo niebezpiecznie ociera się o plagiat. I nie pomagają w niczym dodatkowe genderowe wątki kobiet i ich pracy na rzecz powstania.

Wydawca określa powieść „Powstali 1863” Elżbiety Szczęsnowicz mianem „książki znalezionej w pamiętniku”. I jest to w połowie prawdą. Tylko że autorka, przepisując miejscami całe fragmenty opublikowanych (sic!) wspomnień powstańca styczniowego, bardzo niebezpiecznie ociera się o plagiat. I nie pomagają w niczym dodatkowe genderowe wątki kobiet i ich pracy na rzecz powstania.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie rozumiem zachwytów i między nami mówiąc szkoda mi czasu na próby zrozumienia "co autor miał na myśli". Nie ulega wątpliwości, że Priest poświęcił sporo pracy na stworzenie takiego, a nie innego świata przedstawionego, nakreślenie złożonych zależności między bohaterami oraz stworzenie czegoś na kształt skomplikowanej intrygi. Tylko że fabuła nie wciąga, intryga nie intryguje, a bohaterowie... no dobrze, przynajmniej oni zostali ciekawie przedstawieni. Tylko co z tego, skoro przez czterysta stron nie dzieje się praktycznie nic i, co najgorsze w tym wszystkim, na niczym się również kończy? To jedna z tych powieści, które obiecują dużo, ale ostatecznie nie dostarczają praktycznie nic.

Nie rozumiem zachwytów i między nami mówiąc szkoda mi czasu na próby zrozumienia "co autor miał na myśli". Nie ulega wątpliwości, że Priest poświęcił sporo pracy na stworzenie takiego, a nie innego świata przedstawionego, nakreślenie złożonych zależności między bohaterami oraz stworzenie czegoś na kształt skomplikowanej intrygi. Tylko że fabuła nie wciąga, intryga nie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawie zrealizowana wizja kolonizacji obcej planety oraz pierwszego kontaktu kolonistów z obcą inteligencją (a nawet dwiema!). Szkoda tylko, że gdzieś w połowie fabuła traci impet, a początkowe zagadki naukowe (opisane przez autorkę z podziwu godną precyzją) stają się codziennością zarówno dla bohaterów, jak i czytelnika. No i nie zapominajmy o "przesłaniu", którego nie może dziś zabraknąć w żadnej szanującej się powieści sf.

Bardzo ciekawie zrealizowana wizja kolonizacji obcej planety oraz pierwszego kontaktu kolonistów z obcą inteligencją (a nawet dwiema!). Szkoda tylko, że gdzieś w połowie fabuła traci impet, a początkowe zagadki naukowe (opisane przez autorkę z podziwu godną precyzją) stają się codziennością zarówno dla bohaterów, jak i czytelnika. No i nie zapominajmy o "przesłaniu",...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To prawda, że "Rosewater" prezentuje jedną z ciekawszych wizji inwazji obcych. To prawda, że umiejscowienie akcji w Nigerii połowy XXI wieku nadaje jej sporo egzotyki. To prawda, że jak na pierwszy tom trylogii prezentuje się książka na tyle intrygująco, by zachęcać do sięgnięcia po kolejne. Ale niestety - wszystko to zdecydowanie zbyt mało i odrobinę zbyt rozwlekle przedstawione - szczególnie w drugiej części powieści. W poszukiwaniu egzotycznych powieści sf wciąż lepiej sięgnąć po "Rzekę bogów" czy "Dom derwiszy".

To prawda, że "Rosewater" prezentuje jedną z ciekawszych wizji inwazji obcych. To prawda, że umiejscowienie akcji w Nigerii połowy XXI wieku nadaje jej sporo egzotyki. To prawda, że jak na pierwszy tom trylogii prezentuje się książka na tyle intrygująco, by zachęcać do sięgnięcia po kolejne. Ale niestety - wszystko to zdecydowanie zbyt mało i odrobinę zbyt rozwlekle...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zanim sięgniecie po tę książkę wydawnictwa Psychoskok, pamiętajcie, żeby sprawdzić wikiźródła (https://pl.wikisource.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_kosmatych_ludzi), gdzie książka jest dostępna za darmo (również w formacie MOBI).

Zanim sięgniecie po tę książkę wydawnictwa Psychoskok, pamiętajcie, żeby sprawdzić wikiźródła (https://pl.wikisource.org/wiki/W%C5%9Br%C3%B3d_kosmatych_ludzi), gdzie książka jest dostępna za darmo (również w formacie MOBI).

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka Rolskiej pełna jest klisz i archetypów. Mamy tutaj Złego Władcę, Zdrajcę, Współczującą Kobietę, Odrzuconego Naukowca, Dziecko Szczęścia (aka Wybrańca) i Sprytnego Nerda. Pod żadnym pozorem nie należy ufać okładkowym blurbom – do wyrazistości wszystkim im bardzo daleko. Oczywiście wprowadzając raz po raz jakieś smaczki z ich przeszłości czy dodatkowe elementy charakteru stara się autorka nadać im głębi. Szkoda tylko, że za każdym razem wygląda to trochę jak gdyby rozczarowana prostotą dotychczasowych rozwiązań Rolska decydowała się zupełnie przypadkiem dorzucić coś, co miałoby te postaci zmienić. Brak w tym jakiegoś wyraźniejszego zamysłu, brak sensowniejszej idei. Ktoś tam się w kimś zakochuje, ktoś dołącza do ruchu oporu, ktoś jest ciężko ranny, ktoś ma wybujałe ego. Nihil novi. Szczególnie jeśli dodamy do tego fakt, że sztampowi bohaterowie zachowują się w równie sztampowy sposób.

Zły Władca jest nie tylko zły i okrutny, ale wzorem wielu popkulturowych tyranów – również głupi. Do tego stopnia, że wszystkie najważniejsze pliki zabezpiecza (pamiętajmy, to już XXII wiek) zwykłym hasłem, najczęściej tak banalnym jak dzień tygodnia i – to już szczyt wyrafinowania – początkowe liczby ciągu Fibonacciego. Musi mieć, niczym Darth Vader, jakąś słabość. W jego przypadku jest to… odrzucone przed laty dziecko, którego nie widział od dawna, ale które wciąż kocha. I które, co trzeba podkreślić, dla jego przeciwników ma stanowić kartę przetargową w walce o władzę.

Jest jeszcze Dziecko Szczęścia, które okazuje się tak uzdolnionym hakerem, że klękajcie narody. Widziałem różne dziwne pomysły w literaturze, ale dziecko, które samą myślą jest w stanie zmodyfikować symulację VR – i to do tego stopnia, by znalazły się w niej elementy, których żaden programista tejże nie przewidział – to bardzo solidna przesada. Ale wiadomo, nie wolno nam mieć żadnych wątpliwości, że mamy do czynienia z prawdziwym Wybrańcem. Temat zresztą nie doczekał się żadnego poważnego wyjaśnienia – poza zaledwie wspomnianą w zakończeniu sugestią, o co może chodzić.

Można by oczywiście przymknąć na to wszystko oko, gdyby książka oferowała coś więcej. Na przykład ciekawy, solidnie zbudowany i opracowany świat. Jest to jednak dystopia wyjęta, za przeproszeniem, z tyłka. Jeden z bohaterów (Zły Władca) poczytuje w wolnych chwilach „Rok 1984” Orwella. Ale jedyne, co z tego wynika, to fakt, że autorka chyba po tę książkę nie sięgnęła, bo jej wizja dystopijnego świata jest dziurawa jak rzeszoto. Służę przykładami.

Ludzie wierzą w to, że na unoszących się na orbicie Arkach czeka ich lepsze życie. Ale wierzą również w to, że na Arki leci się tradycyjnymi promami kosmicznymi, podczas gdy tymczasem… promy podczepiane są pod windę orbitalną i suną sobie spokojnie w górę. Przez pół książki musiałem się zastanawiać, jak, do ciężkiego licha, nikt tejże windy nie zauważa (w końcu we wszystkich wizjach musi to być kilkumetrowej grubości kabel ciągnący się od ziemi aż po orbitę geostacjonarną). Okazuje się… że wszystkiemu winien hologram nieba utrzymywany na całej długości tejże windy. Rozumiecie, łatwiej zorganizować działający hologram, niż wybudować windę w bardziej odległym miejscu.

Co prowadzi do sedna największej liczby dziur logicznych w książce – interfejsów. Każdy człowiek na Ziemi został wyposażony w siedzący mu w głowie software. Dodatkowo właśnie ów software był odpowiedzialny za to, że nie widzieli oni rzeczywistości takiej, jaką była naprawdę (pomysł nienowy, widziałem go już lata temu w „Magicboxie” Dębskiego). Więc po jaką ciężką cholerę jeszcze hologramy nieba wokół windy orbitalnej? Ale mniejsza o to. O wiele istotniejsze jest to, że mimo faktu, że każdy łazi z jakimś interfejsem w głowie, to rząd światowy nie jest w stanie monitorować każdego obywatela (przypominam, że ekrany w „1984” robiły o wiele lepszą robotę) i musi używać do tego… zwykłych kamer ulicznych. Zresztą – obawa o to, że są obserwowani dopada bohaterów tylko raz na jakiś czas. Uwięziona w rezydencji Złego Władcy kobieta w jednym momencie uwalnia strażnika, a chwilę później martwi się o to, czy przypadkiem nie jest podglądana w trakcie kąpieli przez ukryte kamery.

Co więcej, okazuje się, że te interfejsy można zwyczajnie oszukać, wgrywając sobie cudzą tożsamość i udawać, że jest się kimś innym. Dokładnie w ten sposób Odrzucony Naukowiec zdołał unikać schwytania przez siły rządowe. Dodajmy, że sam, mimo specjalizacji w zupełnie innej dziedzinie, był w stanie odpowiednią modyfikację zaprogramować.

Okej, więc może centralny pomysł, tytułowy program SeeIT, dzięki któremu ludzie mogą obserwować rzeczywistość taką, jaką faktycznie jest, ignorując nakładkę na ich interfejsy, która każe im widzieć coś zupełnie innego? Byłby pewnie sensowny, gdyby nie to, że, na ten przykład, członkowie ruchu oporu korzystają z niego tylko czasem (preferując życie w iluzji). W tej sytuacji dość trudno zrozumieć ich determinację, by doprowadzić do tego, by wszyscy ludzie dosłownie przejrzeli na oczy.

Można oczywiście brnąć w książkę z nadzieją, że historia się jakoś rozwinie, że coś zacznie się wreszcie dziać, że jakiś końcowy twist fabularny wynagrodzi nam lekturę. Niestety – im bliżej końca, tym bardziej można odczuć, że to płonne nadzieje. Nie tylko nie dowiadujemy się niczego konkretnego na temat samych Ark, a zaplanowane przez autorkę zaskoczenia ( „Luck, I’m your father”) po prostu nie robią żadnego wrażenia. Bohaterowie są tu tak papierowi, że nie sposób się przejąć ich losami, więc trudno też zwracać uwagę na ich rodzinne, miłosne czy życiowe perypetie. Właściwie ostateczna konfrontacja Sił Dobra z Siłami Zła nie ma tu już żadnego znaczenia.

Książka Rolskiej pełna jest klisz i archetypów. Mamy tutaj Złego Władcę, Zdrajcę, Współczującą Kobietę, Odrzuconego Naukowca, Dziecko Szczęścia (aka Wybrańca) i Sprytnego Nerda. Pod żadnym pozorem nie należy ufać okładkowym blurbom – do wyrazistości wszystkim im bardzo daleko. Oczywiście wprowadzając raz po raz jakieś smaczki z ich przeszłości czy dodatkowe elementy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie kupujcie tego, nie bierzcie nawet, jeżeli będą dawali to za darmo. Szkoda czasu, pieniędzy i miejsca na półce. To nie jest antologia tekstów, to jest antologia fragmentów tekstów (nie więcej niż dwie strony każdy), a przy tym bezczelna reklama czterech innych publikacji Zysku dotyczących powstania styczniowego. Wiem, że tanio, ale nawet za taką cenę szkoda czasu, bo takie "dzieło" nie powinno w ogóle ujrzeć światła dziennego. Brak tu nawet autora/redaktora, którego można by posądzić o to "dzieło".

Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie kupujcie tego, nie bierzcie nawet, jeżeli będą dawali to za darmo. Szkoda czasu, pieniędzy i miejsca na półce. To nie jest antologia tekstów, to jest antologia fragmentów tekstów (nie więcej niż dwie strony każdy), a przy tym bezczelna reklama czterech innych publikacji Zysku dotyczących powstania styczniowego. Wiem, że tanio, ale nawet za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest zła książka. Co w skrócie oznacza, że jest, jako książka, pozycją co najwyżej średnią i wartą lektury - zakładając oczywiście, że lubimy styl, autora oraz reportaże. Dla mnie jednak elementem obniżającym ocenę o jeden, może nawet dwa punkty były poza-reporterskie wtręty autora. Rozdziały opowiadające o wykluczonych przeplatane są bowiem rozdziałami "Poza kadrem", w których Domosławski przygląda się omawianym społecznym zjawiskom z pewnego oddalenia, nawiązując do klasyków gatunku (Kapuściński) lub próbując doszukać się prawdy w socjologii (Bauman). Co jednak najgorsze, właśnie w tych rozdziałach uderza on w moralizatorski ton, co mnie, jako czytelnika, ubodło. Jak gdyby same opowieści o ludziach z marginesu nie wystarczały do tego, żeby wskazać, że międzynarodowe relacje są złe i wymagają zmiany. Nie, dla Domosławskiego niezbędne było wskazanie palcem konkretnych elementów, bo inaczej tępy czytelnik nie dostrzegłby takich oczywistości.

To nie jest zła książka. Co w skrócie oznacza, że jest, jako książka, pozycją co najwyżej średnią i wartą lektury - zakładając oczywiście, że lubimy styl, autora oraz reportaże. Dla mnie jednak elementem obniżającym ocenę o jeden, może nawet dwa punkty były poza-reporterskie wtręty autora. Rozdziały opowiadające o wykluczonych przeplatane są bowiem rozdziałami "Poza...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Inne światy Sylwia Chutnik, Jacek Dukaj, Aneta Jadowska, Anna Kańtoch, Jakub Małecki, Remigiusz Mróz, Łukasz Orbitowski, Robert J. Szmidt, Aleksandra Zielińska, Jakub Żulczyk
Ocena 6,5
Inne światy Sylwia Chutnik, Jac...

Na półkach: , , ,

Słabeńkie. Dziesięciu autorów, dziesięć opowiadań, a z tego wszystkiego trzy, może cztery można uznać za dobre i warte uwagi. Pozostałe to albo dziwne, wyraźnie niedokończone i nieprzemyślane szkice, albo po prostu słabe teksty, które nie powinny trafić do publikacji. Można by pomyśleć, że jednak twórczość Różalskiego zainspiruje znanych i rozpoznawalnych pisarzy do przygotowania lepszych tekstów. Tak się jednak nie stało i nawet opowiadania Orbitowskiego, Kańtoch i Dukaja (najlepsze w całym zbiorze) nie są wystarczającym powodem, by książkę polecić.

Słabeńkie. Dziesięciu autorów, dziesięć opowiadań, a z tego wszystkiego trzy, może cztery można uznać za dobre i warte uwagi. Pozostałe to albo dziwne, wyraźnie niedokończone i nieprzemyślane szkice, albo po prostu słabe teksty, które nie powinny trafić do publikacji. Można by pomyśleć, że jednak twórczość Różalskiego zainspiruje znanych i rozpoznawalnych pisarzy do...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Klasycznie studium wieku dziewiętnastego, które po pół wieku od pierwszego wydania trafiło do nas w polskim tłumaczeniu. Można pytać 'dlaczego tak długo?', ale Hobsbawm, choć zadeklarowany Marksista, nigdy nie doczekał sie publikacji swoich prac po naszej stronie Żelaznej Kurtyny. Jeśli więc może nas to opóźnienie zastanawiać, to tylko z punktu widzenia tego, że ksiązka ukazała się dopiero 25 lat po upadku komunizmu i, na dodatek, jakiś czas po wydaniu zbioru esejów Hobsbawma przez Krytykę Polityczną (które za wzorowy przykład jego piśmiennictwa traktowane być nie powinny). O samym "Wieku rewolucji" zbyt wiele powiedzieć się nie da, głównie dlatego, że, jako książka sprzed pół wieku, rządzi się on swoimi prawami. Dobrze się jednak stało, ze w końcu trafił w nasze ręce, oferując nieco inne od powszechnie przyjętego spojrzenie na historię XIX wieku. Można (a nawet trzeba) się z Hobsbawmem nie zgadzać w wielu kwestiach; można (a nawet trzeba) brać poprawkę na jego ideologiczne zapatrywania; ale nie można jego i jego pracy nie doceniać, bo nawet po 50 latach stanowi ona wartą uwagi lekturę.

Klasycznie studium wieku dziewiętnastego, które po pół wieku od pierwszego wydania trafiło do nas w polskim tłumaczeniu. Można pytać 'dlaczego tak długo?', ale Hobsbawm, choć zadeklarowany Marksista, nigdy nie doczekał sie publikacji swoich prac po naszej stronie Żelaznej Kurtyny. Jeśli więc może nas to opóźnienie zastanawiać, to tylko z punktu widzenia tego, że ksiązka...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to