-
Artykuły
Plenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2 -
Artykuły
W świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4 -
Artykuły
Zaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2 -
Artykuły
Ma 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
2024-06-18
2024-06-16
Niby kolejna manga o gangach, coś typu "Tokyo Revengers" bez podróży w czasie. Ale przyjemnie się czyta. To głownie zasługa sympatycznego protagonisty, który nie tylko dobrze walczy i ma ambicje, by zostać najlepszym, ale przez uprzednie odrzucenie przez społeczeństwo, jest nieporadny w relacjach międzyludzkich i dopiero uczy się, czym jest moc przyjaźni.
To zdecydowanie będzie seria, gdzie to dobrze wykreowane postaci i ich relacje będą odgrywać główną rolę.
Niby kolejna manga o gangach, coś typu "Tokyo Revengers" bez podróży w czasie. Ale przyjemnie się czyta. To głownie zasługa sympatycznego protagonisty, który nie tylko dobrze walczy i ma ambicje, by zostać najlepszym, ale przez uprzednie odrzucenie przez społeczeństwo, jest nieporadny w relacjach międzyludzkich i dopiero uczy się, czym jest moc przyjaźni.
To zdecydowanie...
2024-06-15
Mimo traum, z którymi borykali się główni bohaterowie, wyjątkowo przyjemnie mi się czytało "Bliźniaczy płomień".
Choć cały świat przedstawiony wydał mi się dość specyficzny, bo jednak ta komunikacja z psem jawiła mi się jako dość... naiwny pomysł? Podobnie jak cały ten sposób funkcjonowania tych bliźniaczy płomieni i innych aspektów ukazanej rzeczywistości. Jednak z jakiegoś powodu czerpałam z tego ogromną radość, jakieś przyjemne ciepło. Realizacja okazała się bardzo dobra, bo Hope całkowicie skradła moje serce i każdemu też życzę takiej przyjaciółki jak ona.
Podobało mi się też ukazanie relacji między Daikim a Aleksem. To było takie urocze, że aż się rozczuliłam.
Mocną stroną tej książki było też podkreślenia znaczenia rodziny oraz przyjaciół. Czuło się to ciepło buzujące od relacji między bohaterami
A aspekt kulinarny? Coś świetnego! Jako fanka programów kulinarnych, byłam tym zachwycona.
Przyznaję jednak, że te ciągłe wstawki z innych języków trochę mi nie pasowały. Momentami było to młodzieżowe aż do bólu. I choć nie jest wybitna lektura, to w moim przypadku sprawdziła się idealnie jako guilty pleasure (co chyba nie najlepiej o mnie świadczy, bo bohaterowie mają naprawdę trudne doświadczenia).
Mimo traum, z którymi borykali się główni bohaterowie, wyjątkowo przyjemnie mi się czytało "Bliźniaczy płomień".
Choć cały świat przedstawiony wydał mi się dość specyficzny, bo jednak ta komunikacja z psem jawiła mi się jako dość... naiwny pomysł? Podobnie jak cały ten sposób funkcjonowania tych bliźniaczy płomieni i innych aspektów ukazanej rzeczywistości. Jednak z...
2024-06-10
Zazębienie się emisji w kinie filmu "Haikyu!! The Dumpster Battle" oraz wydania 11 tomu "Haikyuu!!" sprawiło, że z jeszcze większym podekscytowaniem można było zabrać się za lekturę.
Podczas obozu treningowego wszyscy znacznie się rozwinęli. Miło było zobaczyć Bokuto i całe Fukurodani w akcji. As tej drużyny to z całą pewnością interesująca persona. Biedny Akaashi nie ma tak łatwo i to po nim widać.
Mimo fascynującego starcia drużyn, to jednak sceny poza boiskiem mnie rozczuliły. Uwielbiam te chwile zwykłego nastoletniego życia, gdzie można się skupić na zwyczajnych relacjach między postaciami.
(Nie mogłam też powstrzymać ekscytacji, gdy mój Sakusa Kiyoomi został wspomniany. Zanim zobaczymy go w akcji minie mnóstwo czasu, wiec już nawet taki smaczek cieszy),
To był dobry tom. Jak zawsze.
Zazębienie się emisji w kinie filmu "Haikyu!! The Dumpster Battle" oraz wydania 11 tomu "Haikyuu!!" sprawiło, że z jeszcze większym podekscytowaniem można było zabrać się za lekturę.
Podczas obozu treningowego wszyscy znacznie się rozwinęli. Miło było zobaczyć Bokuto i całe Fukurodani w akcji. As tej drużyny to z całą pewnością interesująca persona. Biedny Akaashi nie ma...
2024-06-06
Rozdziały, które już są znamy z "Tokyo Revengers", tyle że w kolorze.
Ładnie to wygląda. Jest na co popatrzeć. I też przyjemnie jest wrócić do młodzieńczych czasów tych bohaterów.
Rozdziały, które już są znamy z "Tokyo Revengers", tyle że w kolorze.
Ładnie to wygląda. Jest na co popatrzeć. I też przyjemnie jest wrócić do młodzieńczych czasów tych bohaterów.
2024-06-02
Podchodziłam z dystansem do tej książki, bo spotykałam się z opiniami, że jest gorsza od swojej poprzedniczki. Tym bardziej, że ta książka nie powstałaby, gdyby nie nalegania fanów autorki, którzy domagali się kontynuacji "It end with us".
Jednak koniec końców przekonałam się, że nie jest tak źle, jak się spodziewałam.
Książki Colleen Hoover mają to do siebie, że bardzo szybko się je czyta. I tak też było w tym przypadku. Choć z ręką na sercu przyznaję, że wątek rodziny Atlasa znacznie bardziej mnie zaciekawił niż wątek miłosny (który w moich oczach bardziej był tłem; nie potrafiłam się w niego bardziej zaangażować) czy też zmagania Lily z byłym mężem.
Mimo problemów, z które nieustannie spotykały bohaterów, to była bardzo przyjemna lektura.
Podchodziłam z dystansem do tej książki, bo spotykałam się z opiniami, że jest gorsza od swojej poprzedniczki. Tym bardziej, że ta książka nie powstałaby, gdyby nie nalegania fanów autorki, którzy domagali się kontynuacji "It end with us".
Jednak koniec końców przekonałam się, że nie jest tak źle, jak się spodziewałam.
Książki Colleen Hoover mają to do siebie, że bardzo...
2024-06-01
O ile dobrze zauważyłam, zaczęły pojawiać się większe różnice między mangą a anime. Dlatego (o ile to możliwe) moje zaangażowanie w tę serię stało się jeszcze większe.
Z każdą stroną coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że jestem absolutnie zakochana w "Nanie" i że to jest jedna z najlepszych mang, jakie miałam przyjemność czytać.
Czy skomplikowane relacje między postaciami mogą skomplikować się jeszcze bardziej? Oczywiście, że tak! I te wszystkie komplikacje, problemy głównych bohaterów oraz ich rozdarcie. Do tego do akcji wkraczają też paparazzi, którzy bezpowrotnie zmieniają życie bohaterów. Chłonęłam każdą stronę jak gąbka., bo ta akcja była bardzo wciągająca.
Ta seria jest taka dobra.
O ile dobrze zauważyłam, zaczęły pojawiać się większe różnice między mangą a anime. Dlatego (o ile to możliwe) moje zaangażowanie w tę serię stało się jeszcze większe.
Z każdą stroną coraz bardziej utwierdzałam się w przekonaniu, że jestem absolutnie zakochana w "Nanie" i że to jest jedna z najlepszych mang, jakie miałam przyjemność czytać.
Czy skomplikowane relacje...
2024-05-31
W tym tomie było kilka naprawdę świetnych, mocnych scen.
Jednak mam mieszane odczucia względem samego zakończenia tej serii. Niby to tyle, ale jednak nie. Bo to jeszcze nie koniec, przed nami jeszcze Tokyo Ghoul:re.
W tym tomie było kilka naprawdę świetnych, mocnych scen.
Jednak mam mieszane odczucia względem samego zakończenia tej serii. Niby to tyle, ale jednak nie. Bo to jeszcze nie koniec, przed nami jeszcze Tokyo Ghoul:re.
2024-05-29
Bitwa o kawiarnię, która dla niektórych ghouli jest prawdziwym domem.
Ten tom jest lepszy od poprzedniego. Dużo się dzieje, emocji też nie brakuje.
Bitwa o kawiarnię, która dla niektórych ghouli jest prawdziwym domem.
Ten tom jest lepszy od poprzedniego. Dużo się dzieje, emocji też nie brakuje.
2024-05-27
Ah, jak miło poznać nieopowiedziane wcześniej historie braci Moriarty. Co prawda, nie jest to to samo, co w głównej serii, ale i tak jest intrygująco. Te postaci po prostu porywają swoją charyzmą i za cokolwiek się nie wezmą, robi się interesująco.
Po prostu kupuję wszystko, co bracia Moriarty z Liamem na czele są w stanie z siebie dać.
Ah, jak miło poznać nieopowiedziane wcześniej historie braci Moriarty. Co prawda, nie jest to to samo, co w głównej serii, ale i tak jest intrygująco. Te postaci po prostu porywają swoją charyzmą i za cokolwiek się nie wezmą, robi się interesująco.
Po prostu kupuję wszystko, co bracia Moriarty z Liamem na czele są w stanie z siebie dać.
2024-05-26
Aż się zdziwiłam, że ta książka aż tak mi się spodobała. Nie była to jednak zasługa romansowej części powieści (choć ta też przypadła mi do gustu), tylko ze względu na wprowadzenie czytelnika w świat audiobooków.
Sama kompletnie się na tym nie znam, bo ich nie słucham; co najwyżej pozwalam sobie na podcasty, bo jednak książka dla mnie musi mieć litery. Dlatego też z ogromną fascynacją odkrywałam, jak to wszystko wygląda. Sama autorka ma w tym doświadczenie, więc opisywana przez nią historia była jeszcze bardziej przekonująca. Podobnie jak z uwzględnieniem świata aktorskiego w "Do usłyszenia".
Poza tym podobało mi się przedstawienie także innych wątków, takich jak związanych z chorobą w rodzinie lub ogólnie trudnych relacji rodzinnych.
Samo też przedstawienie wątku romantycznego bardzo przypadło mi do gustu. Co prawda, było to bardzo przewidywalne, ale też urocze.
Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to główna bohaterka. W pewnym momencie zrobiła się bardzo problematyczna i robiła afery bez powodu. Mam tylko jedno pytanie: czemu? Sewanee czasami naprawdę mocno dramatyzowała.
Ale ogólnie bardzo dobrze mi się czytało te książkę. Już mogłam jakoś przeboleć tę protagonistkę. I to dzięki magicznemu światu audiobooków.
Aż się zdziwiłam, że ta książka aż tak mi się spodobała. Nie była to jednak zasługa romansowej części powieści (choć ta też przypadła mi do gustu), tylko ze względu na wprowadzenie czytelnika w świat audiobooków.
Sama kompletnie się na tym nie znam, bo ich nie słucham; co najwyżej pozwalam sobie na podcasty, bo jednak książka dla mnie musi mieć litery. Dlatego też z ogromną...
2024-05-19
2024-05-19
2024-05-15
W tej książce najbardziej podobała mi się okładka, która jest przepiękna. Jednak zawartość już nie przypadła mi do gustu. Te ciągłe przeskoki w narracji oraz stylu bardzo mnie irytowały, tym bardziej, że w ogóle nie były one od siebie oddzielone.
Trochę mnie męczyła ta książka. Po prostu do mnie nie przemówiła.
W tej książce najbardziej podobała mi się okładka, która jest przepiękna. Jednak zawartość już nie przypadła mi do gustu. Te ciągłe przeskoki w narracji oraz stylu bardzo mnie irytowały, tym bardziej, że w ogóle nie były one od siebie oddzielone.
Trochę mnie męczyła ta książka. Po prostu do mnie nie przemówiła.
2024-05-12
Bycie fanką nie jest mi obce. Jednak istnieją różne oblicza, czasami tak intensywne, że wydają się trudne do zrozumienia. Rin Usami w swojej książce ukazała fandom właśnie od tej ciemniejszej strony.
Akari jest nastolatką bez większych zdolności. W szkole źle jej idzie, ma problemy z koncentracją, w pracy też nie najlepiej sobie radzi. Jej życie to istny bałagan, jest rozczarowaniem dla swojej rodziny. Nawet lekarz orzeka, że coś jest z nią nie w porządku, ale dziewczyna niewiele z tym robi. Jednak jest jedna rzecz, która trzyma ją przy życiu - jej idol Masaki.
Jej myśli krążą tylko i wyłącznie wokół jego osoby, wydaje wszystkie swoje pieniądze na rzeczy z nim związane, obsesyjnie analizuje każde jego zachowanie. Masaki jest dla niej absolutnie wszystkim.
Jednak w pewnym momencie idol zostaje człowiekiem. A co się wtedy dzieje z fanem?
Niezwykle interesujące studium postaci. Rin Usami pokazuje zależność między karierą idola a życiem fana. Jej życie zaczyna się walić, kiedy Masaki traci na popularności. Ale równocześnie odnajduje ogromne pocieszenie w istnieniu swojego idola, kiedy gubi się w swojej samotności.
Akari nie jest jednak typem tego groźnego psychofana, bo jest świadoma i wdzięczna za szklaną szybę, która dzieli ją od idola. Ale jej obsesja i tak jest głęboka oraz fascynująca na każdym kroku. To niezwykłe, ale i przerażające, jak całkowicie można podporządkować swoje życie osobie, która nawet nie jest świadoma naszego istnienia.
Zakończenie książki jest jednak trochę rozczarowujące. Czuć ogromny niedosyt, ewidentnie czegoś jeszcze brakuje.
Bycie fanką nie jest mi obce. Jednak istnieją różne oblicza, czasami tak intensywne, że wydają się trudne do zrozumienia. Rin Usami w swojej książce ukazała fandom właśnie od tej ciemniejszej strony.
Akari jest nastolatką bez większych zdolności. W szkole źle jej idzie, ma problemy z koncentracją, w pracy też nie najlepiej sobie radzi. Jej życie to istny bałagan, jest...
2024-05-09
Ta książka przemawia do duszy i do wszystkich zmysłów. Wręcz czuć zapach papieru, maszyny do pisania, kawy i herbaty, ale także i wojny oraz śmierci. Rebbeca Ross w wyjątkowy sposób ukazała swój świat przedstawiony, całkowicie wciągając do niego czytelnika. Klimat tej książki wywołuje ogromne wrażenie. Aż brakuje mi słów na uchwycenie tych realiów wojennych.
Poza znakomitym wprowadzeniem do tego uniwersum, mamy także wręcz idealne ukazanie relacji między głównymi bohaterami. Jestem zakochana w tym, jak rozwijała się znajomość tej dwójki rywali. Absolutnie uwielbiam każdą interakcję między nimi i byłam wręcz zauroczona tym, jak zaczęli stawać się sobie bliżsi. Iris i Kitt przeszli ogromnie długą i emocjonującą drogę, która bardzo mnie poruszyła, zwłaszcza w ostatniej części książki. Ponadto oboje są dobrze wykreowanymi postaciami, które szczerze polubiłam.
Zakończenie wręcz wywołuje wywołuje w czytelniku rozpaczliwe pragnienie sięgnięcia po następny tom jak najprędzej.
Tak, "Divine Rivals" to po prostu bardzo dobra książka.
Ta książka przemawia do duszy i do wszystkich zmysłów. Wręcz czuć zapach papieru, maszyny do pisania, kawy i herbaty, ale także i wojny oraz śmierci. Rebbeca Ross w wyjątkowy sposób ukazała swój świat przedstawiony, całkowicie wciągając do niego czytelnika. Klimat tej książki wywołuje ogromne wrażenie. Aż brakuje mi słów na uchwycenie tych realiów wojennych.
Poza...
2024-05-06
Oj, zdecydowanie zrobiłam sobie zbyt długą przerwę między tomami "Tokyo Ghoula". Nie miałam pojęcia, w jaki moment akcji zostałam wrzucona i miałam ogromne trudności, by się w tym wszystkim połapać i rozpoznać wszystkie postaci. Ale to tylko i wyłącznie moja wina.
Ale przynajmniej przypomniałam sobie, jak genialna jest kreska w "Tokyo Ghoulu". I ta nowa wersja Kanekiego też robi wrażenie i naprawdę interesuje. Dobrze się patrzy na to, jak ta postać się rozwija.
Oj, zdecydowanie zrobiłam sobie zbyt długą przerwę między tomami "Tokyo Ghoula". Nie miałam pojęcia, w jaki moment akcji zostałam wrzucona i miałam ogromne trudności, by się w tym wszystkim połapać i rozpoznać wszystkie postaci. Ale to tylko i wyłącznie moja wina.
Ale przynajmniej przypomniałam sobie, jak genialna jest kreska w "Tokyo Ghoulu". I ta nowa wersja Kanekiego...
2024-05-03
Nie przepadam za westernami, ale ten kowbojski klimat w wydaniu "Moriartego" jest znakomity i naprawdę się wciągnęłam.
Ten tom jest jednym z lepszych a to głównie zasługa wspaniałego duo Sherlocka i Moriartego! Wspaniale było zobaczyć ich w akcji a jeszcze lepiej było obserwować, jak bardzo bliska jest ich relacja.
Nie brakowało w tym tomie poruszających momentów, nie tylko ze strony głównych bohaterów. Obrona miasteczka nie obyła się bez nieodwracalnych szkód, które poruszyły serce.
Każdy obrońca się wykazał, każda postać dała z siebie wszystko.
Dobra robota!
Nie przepadam za westernami, ale ten kowbojski klimat w wydaniu "Moriartego" jest znakomity i naprawdę się wciągnęłam.
Ten tom jest jednym z lepszych a to głównie zasługa wspaniałego duo Sherlocka i Moriartego! Wspaniale było zobaczyć ich w akcji a jeszcze lepiej było obserwować, jak bardzo bliska jest ich relacja.
Nie brakowało w tym tomie poruszających momentów, nie tylko...
2024-05-01
W tym tomie dostajemy wgląd w przeszłość Billy'ego, która okazuje się bardzo interesująca i bolesna. Cieszę się, że mogliśmy się dowiedzieć więcej o sojuszniku Sherlocka i Liama i że możemy także zobaczyć, jak sprawuje się w nowej misji przydzielonej detektywowi.
William też się nie nudzi. Ciekawi mnie, co siedzi w jego głowie.
W tym tomie dostajemy wgląd w przeszłość Billy'ego, która okazuje się bardzo interesująca i bolesna. Cieszę się, że mogliśmy się dowiedzieć więcej o sojuszniku Sherlocka i Liama i że możemy także zobaczyć, jak sprawuje się w nowej misji przydzielonej detektywowi.
William też się nie nudzi. Ciekawi mnie, co siedzi w jego głowie.
2024-05-01
Dawno nie czytałam tak przyjemnego romansu. Żadnych niepotrzebnych dramatów czy sztucznego nakręcania fabuły. Bez tego naprawdę można stworzyć dobrą książkę i Sarah Adams to udowadnia.
Uwielbiam motyw fake datingu i autorka bardzo dobrze go zrealizowała. A to głównie dlatego, że znakomicie przedstawiła relację Bree i Nathana. Ich przyjaźń, która z obu stron jest czymś więcej niż przyjaźnią, jest piękna. Ich każda interakcja była idealna a ich droga do wyjścia z friendzonu była znakomitą przeprawą.
Główni bohaterowie są bardzo sympatyczni i aż się zdziwiłam, że polubiłam ich tak bardzo.
Żałuję, że tak długo zwlekałam z przeczytaniem tej książki. Przecież to była czysta przyjemność.
Dawno nie czytałam tak przyjemnego romansu. Żadnych niepotrzebnych dramatów czy sztucznego nakręcania fabuły. Bez tego naprawdę można stworzyć dobrą książkę i Sarah Adams to udowadnia.
Uwielbiam motyw fake datingu i autorka bardzo dobrze go zrealizowała. A to głównie dlatego, że znakomicie przedstawiła relację Bree i Nathana. Ich przyjaźń, która z obu stron jest czymś...
I oto nastał kres mojej przygody z "Rodziną Monet". Choć cieszę się, że to już koniec, to nie mogę jednak powiedzieć, że żałuję, że się wzięłam za tę serię. Całkiem przyjemnie spędziłam przy niej czas, nawet jeśli momentami absurd gonił absurd. Jestem w stanie zrozumieć, czemu "Rodzina Monet" może zachwycać.
Nie wiem, kogo oni wszyscy próbują przekonać z tym, że Organizacja nie jest mafią, jak przecież to mafia. Ale niech im tam już będzie. Ten cały wątek jest nieźle pokręcony, ale niestety nie w pozytywnym sensie. Budowano konflikt przez większą część książki, żeby historia tak się potoczyła? Brakuje mi Organizacji w Organizacji.
Na plus ukazanie relacji Adriena i Haillie. Jak wreszcie wyjaśnili sobie to nieporozumienie, okazali się bardzo zdrową parą. Oczywiście bracia Monet również musieli mieć swoje słowo co do tego związku, ale całkiem nieźle to wszystko wyszło.
A niech im się wszystkim dobrze wiedzie.
I oto nastał kres mojej przygody z "Rodziną Monet". Choć cieszę się, że to już koniec, to nie mogę jednak powiedzieć, że żałuję, że się wzięłam za tę serię. Całkiem przyjemnie spędziłam przy niej czas, nawet jeśli momentami absurd gonił absurd. Jestem w stanie zrozumieć, czemu "Rodzina Monet" może zachwycać.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNie wiem, kogo oni wszyscy próbują przekonać z tym, że...