Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Wampiry, rozpieszczeni licealiści, moda, imprezy i jedna dziewczyna, która nie bardzo pasuje do reszty towarzystwa i która ma ocalić świat. Moim zdaniem nic specjalnego. Czyta się szybko, ale chyba tylko dlatego, że chce się to mieć za sobą. Najbardziej denerwowały mnie opisy ubioru typu "Oczywiście flanelowa koszula była od Johna Varvatosa, a dżinsy marki Citizens of Humanity", które pojawiały się prawie co kilka stron ( a czasem częściej!). Nie mogę napisać, że całkowicie odradzam sięgania po tę książkę, może wielbicielom wampirów bardziej przypadnie do gustu ;)

Wampiry, rozpieszczeni licealiści, moda, imprezy i jedna dziewczyna, która nie bardzo pasuje do reszty towarzystwa i która ma ocalić świat. Moim zdaniem nic specjalnego. Czyta się szybko, ale chyba tylko dlatego, że chce się to mieć za sobą. Najbardziej denerwowały mnie opisy ubioru typu "Oczywiście flanelowa koszula była od Johna Varvatosa, a dżinsy marki Citizens of...

Wprowadzenie nowych bohaterów ( o których podobno ma powstać kolejna seria) bardzo mi się NIEpodobało. Nie potrafiłam zaakceptować ( a co dopiero mówić o polubieniu!) Emmy, Juliana i całej reszty tych bachorów. Ich wątki były naprawdę nieciekawe. Jedyne co robili to zajmowali kartki w książce, które Pani Clare powinna przeznaczyć głownym bohaterom. Pisząc "głownym bohaterom" nie mam na myśli Clary i Jace'a. Ta para z każdą kolejną książką podobała mi się coraz mniej, aż w końcu po prostu miałam ich dość.
Za to Simon, Isabelle, Alec i Magnus byli jak zawsze wspaniali. Od początku kibicowałam tym dwóm parom i bardzo się sieszę, że doczeli się happy endu (no może nie takiego całkowitego, jeśli wziąć pod uwagę problemy z pamięcią u Simona, no ale jednak).

Teraz UWAGA!!! SPOILERY!!! :P

Muszę tu napisać, że o ile śmierć Jordana nie wywołała u mnie żadnych emocji, tak śmierć Raphaela przepełniła mnie niewysłowionym smutkiem. Nawet nie wiem kiedy tak zdążyłam się z nim zżyć.

KONIEC SPOILERÓW!

Zakończenie samo w sobie mnie usatysfakcjonowało ale aż chce się płakać, gdy pomyślę, że to już koniec, że nie poznam dalszych losów moich ulubionych postaci.

Wprowadzenie nowych bohaterów ( o których podobno ma powstać kolejna seria) bardzo mi się NIEpodobało. Nie potrafiłam zaakceptować ( a co dopiero mówić o polubieniu!) Emmy, Juliana i całej reszty tych bachorów. Ich wątki były naprawdę nieciekawe. Jedyne co robili to zajmowali kartki w książce, które Pani Clare powinna przeznaczyć głownym bohaterom. Pisząc "głownym...