rozwiń zwiń

Oficjalne recenzje użytkownika

Więcej recenzji
Okładka książki Otchłań Robert J. Szmidt
Ocena 7,3
Recenzja Metro po polsku - podejście drugie

Po pierwszej - mało udanej w mojej opinii - próbie wpasowania polskich realiów w uniwersum Metro 2033 przyszła pora na kolejne podejście. Tym razem wyzwanie podjął autor obyty już w tematyce postapokaliptycznej - Robert J. Szmidt. Różnicę między „Otchłanią” a „Dzielnicą obiecaną”...

Okładka książki Ulysses Jarosław Ruszkiewicz
Ocena 6,7
Recenzja Powieść to nie scenariusz

Całkiem niedawno w moje ręce wpadła książka „Kraniec nadziei” autorstwa Rafała Dębskiego, wydana przez Drageus Publishing House, która okazała się naprawdę dobrą space operą. Skuszony „Krańcem nadziei” sięgnąłem po najnowszą pozycję wydawnictwa – „Syndrom Everetta”, debiutującego...

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Odlotowo Michał Nowakowski, Maciej Szymanowicz
Ocena 6,0
Odlotowo Michał Nowakowski,&...

Na półkach: , ,

Ostatnio coraz modniejsze staje się w bajkach dla dzieci ożywianie maszyn i pojazdów. W telewizji, gdzie tylko nie spojrzeć mamy Auta, ciuchcię Tomka, pociągi ze Stacyjkowa, Traktorka Toma, czy Rajdka. Michał Nowakowski i Maciej Szymanowicz, autorzy wydanej przez Wilgę książeczki Odlotowo, poszli podobnym tropem i na tapetę wzięli maszyny latające. Efekt wyszedł im całkiem przyjemny.

Odlotowo to historyjka dla najmłodszych, opowiadająca o pewnej niebezpiecznej przygodzie sympatycznego żółtego samolociku – Skrzydełko. Mały samolot ulega wypadkowi i trafia na lotnisko Odlotowo, gdzie poznaje nowych, ciekawych przyjaciół: Smarusia – samolot „złotą rączkę”, Pana Odlotka – poważny transportowiec, Pigułkę – helikopter medyczny, Śmigiełko – samolot, który ma pewien nietypowy problem i aroganckiego, zadufanego w sobie Vipka. Skrzydełko musi spędzić trochę czasu w Odlotowie aż będzie mógł znowu latać i niechcący naraża się Vipkowi.

Książeczka ta, jak na tytuł zaserwowany przez wydawnictwo Wilga przystało, od pierwszego wejrzenia zachwyca swą bajecznością. Poszczególne strony to wielkie, pełnoformatowe ilustracje z drobnymi dodatkami dialogów bohaterów. Obrazki są bardzo kolorowe, bohaterowie są sympatyczni, ich wizerunki świetnie opisują poszczególne charaktery. Skrzydełko czy Smaruś od razu wzbudzają sympatię, podczas gdy mina Vipka mówi wiele o jego nieprzyjemnym usposobieniu. Ilustracje zostały wykonane starannie, w świetnym, kreskówkowym stylu, a tekst odpowiednio w nie wkomponowano, tak by był dobrze widoczny i łatwy do odczytania. Książeczkę oprawiono w twardą, kolorową okładkę, co zwiększy jej trwałość i pozwoli cieszyć się nią dłużej. Do tego już sam obrazek na okładce Odlotowa robi świetne wrażenie i zachęca do sięgnięcia po nie.

Odlotowo to idealna lektura już dla kilkunastomiesięcznych dzieci – Mikołajowi bardzo podobają się stworzone przez pana Szymanowicza wizerunki samolotów i już samo przeglądanie książeczki jest świetną zabawą. Starsze dzieci mogą z łatwością ćwiczyć z tą książeczką samodzielne czytanie – tekst jest prosty i zrozumiały, bez zbędnych udziwnień.

Polecam gorąco to wspaniałe wydanie – szczególnie w charakterze prezentu dla chłopca, ale pewnie i dziewczynki ulegną urokowi sympatycznych samolotów.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Ostatnio coraz modniejsze staje się w bajkach dla dzieci ożywianie maszyn i pojazdów. W telewizji, gdzie tylko nie spojrzeć mamy Auta, ciuchcię Tomka, pociągi ze Stacyjkowa, Traktorka Toma, czy Rajdka. Michał Nowakowski i Maciej Szymanowicz, autorzy wydanej przez Wilgę książeczki Odlotowo, poszli podobnym tropem i na tapetę wzięli maszyny latające. Efekt wyszedł im całkiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wielki, brodaty wiking, bohaterem książki dla dzieci? Dlaczego nie! Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu to najnowsza książka Marcina Mortki, znanego i lubianego autora oraz tłumacza książek, który dotychczas poruszał się w odrobinę innych „rejonach” literatury. Tematyka skandynawska jest autorowi dość bliska, dlatego też w roli bohatera swojej pierwszej książki adresowanej do dzieci, obsadził właśnie wikinga.

Tytułowy Tappi to sympatyczny, trochę niezdarny wiking mieszkający samotnie w swojej chatce w Szepczącym Lesie. Samotnie do czasu, wkrótce bowiem znajduje sobie współlokatora i przyjaciela – sympatycznego, zwariowanego reniferka Chichotka. Wspólnie przeżywają bajeczne przygody i stawiają czoła niebezpiecznym zadaniom, w których udowadniają potęgę takich wartości jak przyjaźń, szczerość, odwaga czy roztropność.

Przygody Tappiego i Chichotka zostały niezwykle barwnie opisane, bohaterowie są sympatyczni i zabawni, ale też w odpowiednich momentach wykazują się rozsądkiem i zdrowymi zmysłami, co pozwala im wyjść z każdej opresji. Większość opowieści, których w książce znajdziemy aż dwanaście, niesie ze sobą jakiś użyteczny dla młodego odbiorcy morał i uczy właściwego postrzegania spraw, nawet tych z pozoru błahych. Historyjki są odpowiednio długie, dzięki czemu każda z nich doskonale nadaje się na czytanie do snu, bo każda stanowi niejako odrębną całość.

Książka została bardzo elegancko wydana, z twardą oprawą i zdobieniami stron, oraz wspaniale zilustrowana przez Martę Kurczewską, której ilustracje – choć czarno-białe – są po prostu kapitalne. Tappi przedstawiony przez panią Martę wygląda dokładnie tak, jak można by sobie wyobrazić przyjaznego wikinga, podobnie jak inne postaci, których wizerunki są równie miłe dla oka. Szkoda tylko, że tych obrazków tak mało w Przygodach Tappiego – chciałoby się więcej. Szczęśliwie, jest to książka raczej do czytania, niż do oglądania – odpowiednia dawka ciekawej treści równoważy niedobór ilustracji.

Podsumowując, Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu, to doskonała lektura dla młodych czytelników – zarówno do samodzielnego czytania, jak i do poczytania dziecku przez rodzica. Jej zakup na pewno się opłaci – tym bardziej, że cena 24.90 zł jest również bardzo atrakcyjna i niewygórowana, w stosunku do produktu, jaki za nią otrzymujmy. Polecam!

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Wielki, brodaty wiking, bohaterem książki dla dzieci? Dlaczego nie! Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu to najnowsza książka Marcina Mortki, znanego i lubianego autora oraz tłumacza książek, który dotychczas poruszał się w odrobinę innych „rejonach” literatury. Tematyka skandynawska jest autorowi dość bliska, dlatego też w roli bohatera swojej pierwszej książki adresowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czasami najprostsza z pozoru książka, może okazać się nie lada gratką dla młodego czytelnika. Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka, książeczka dla dzieci wydana przez wydawnictwo Babaryba, to z pozoru banalne, króciutkie w treści wydanie. Szczęśliwie, jest w niej wszystko, czego najmłodszym odbiorcom potrzeba.

Książeczka ta, napisana i zilustrowana przez Petra Horacka, opowiada o gwiazdkowej przygodzie sympatycznej gąski Zuzi. Treść książki jest naprawdę krótka, dlatego nie będę przytaczał szczegółów – z resztą to nie jest istotne, ważne, że jest miła ze swego rodzaju morałem, w sam raz dla dzieci. Przygoda Zuzi została opowiedziana prostymi, krótkimi zdaniami i zilustrowana całoformatowymi ilustracjami, dzięki czemu doskonale trafia w gusta najmłodszych czytelników – już kilkunastomiesięczne dziecko z przyjemnością obejrzy sympatyczne ilustracje, a trochę starsza pociecha może śmiało próbować na niej swe umiejętności czytania. Książkę wydano w dużym formacie (25 x 28 cm) przez co jej oglądanie to sama przyjemność.

Swoistą domeną książek wydawanych przez Babarybę, jest ich dwujęzyczność. Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka zawiera tekst w języku polskim i angielskim, dzięki czemu może także służyć do szlifowania podstawowych umiejętności posługiwania się dziecka językiem angielskim.

Gąska Zuzia to sympatyczne, proste i łatwe w odbiorze opowiadanie, które przypadnie do gustu tak dzieciom, jak i rodzicom. Chociaż do Świąt jeszcze daleko, to nawet teraz warto zaopatrzyć dziecięcą domową biblioteczkę w ten tytuł, bo świąteczna otoczka to w gruncie rzeczy tylko drobny dodatek do tej krótkiej pochwały przyjaźni i wytrwałości. Polecam gorąco tę książeczkę wszystkim młodym odbiorcom, już od najmłodszych lat.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Czasami najprostsza z pozoru książka, może okazać się nie lada gratką dla młodego czytelnika. Gąska Zuzia i pierwsza gwiazdka, książeczka dla dzieci wydana przez wydawnictwo Babaryba, to z pozoru banalne, króciutkie w treści wydanie. Szczęśliwie, jest w niej wszystko, czego najmłodszym odbiorcom potrzeba.

Książeczka ta, napisana i zilustrowana przez Petra Horacka, opowiada...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ileż to razy zdarza się, że rodzic stając przed obowiązkiem wieczornego opowiadania bajki, cierpi na brak świeżych pomysłów i musi znowu ratować się starymi, oklepanymi opowieściami o księżniczkach, wilkach czy krasnoludkach? Szczęśliwie w obecnych czasach mamy już pełen dostęp do najróżniejszych mediów – a przede wszystkim tych najbardziej przydatnych w usypianiu dzieci – książek. Coraz częściej pojawiają się nowe tytuły typowo „dobranockowe”, często jednak powielają schematy i zawierają znane już opowieści. Chcąc spróbować czegoś oryginalnego, warto sięgnąć po książeczkę „Moje ulubione dobranocki„, w oryginale napisaną przez Nicole Baxter, a której polską wersję przygotowała Urszula Kozłowska – doskonale znana w kategorii literatury dziecięcej autorka kilkudziesięciu przeróżnych książek dla młodych czytelników.

„Moje ulubione dobranocki” to pięknie wydana książka, w dużym formacie i twardej, „przestrzennej” okładce, zawierająca osiem ciekawych bajek na dobranoc. Historyjki są krótkie, w sam raz na jedno czytanie do snu, w której to roli powinny się dobrze sprawdzić. Opowiadane bajki są proste, napisane łatwym językiem, dzięki czemu czytać je można nawet bardzo małym słuchaczom. Aby nie było monotonnie i sztampowo, teksty bajek zapisane są częściowo prozą, a częściowo wierszem – oba rodzaje mowy wzajemnie się przeplatają. Urszula Kozłowska w tworzeniu rymów jest mistrzem, dlatego wierszowane fragmenty są napisane naprawdę niebanalnie, zgrabnie i często całkiem zabawnie. Na szczęście tekst wyważony jest na tyle, że nie powinien wywołać u dziecka napadu szaleńczego śmiechu, który definitywnie przekreśli szansę na szybkie uśnięcie ;)
Dodatkowo, co wydaje się istotne, bohaterami bajek są zwykłe dzieci, takie jak docelowi odbiorcy tych czytanek. Dzięki temu nasze pociechy mogą łatwiej identyfikować się z bohaterami i wyobrażać sobie samych siebie w danej sytuacji.

Jak wspomniałem, książka została pięknie wydana. Jest w niej cała masa sympatycznych i bajecznie kolorowych ilustracji, dzięki czemu nadaje się nie tylko na czytanie do poduszki, ale też do podziwiania wzrokowego. Marie Allen stworzyła mnóstwo ilustracji doskonale obrazujących zawarte w książce historyjki, które miejscami ozdobiono elementami ze srebrnego, połyskującego lakieru, sprawiającego, że wnętrze książki skrzy się niemal magicznie.

„Moje ulubione dobranocki” to książeczka naprawdę godna polecenia. Może okazać się bardzo pomocna przy wieczornym opowiadaniu dziecku bajki na dobranoc, ale też powinna ucieszyć dziecko swoim efektownym wyglądem. Polecam gorąco, tym bardziej, że jej cena (32.99 zł – cena detaliczna, ale można kupić o dobrych kilka Złotych taniej) nie jest wyjątkowo wygórowana, w stosunku do jakości wydania i radości, jaką może przynieść jej lektura.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Ileż to razy zdarza się, że rodzic stając przed obowiązkiem wieczornego opowiadania bajki, cierpi na brak świeżych pomysłów i musi znowu ratować się starymi, oklepanymi opowieściami o księżniczkach, wilkach czy krasnoludkach? Szczęśliwie w obecnych czasach mamy już pełen dostęp do najróżniejszych mediów – a przede wszystkim tych najbardziej przydatnych w usypianiu dzieci –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba każdy pamięta z dzieciństwa kilka charakterystycznych wierszyków, rymowanek i wyliczanek, które prędzej czy później przekaże dalej – swojemu dziecku. Nasze pociechy w ten sposób rozwijają mowę, ćwiczą pamięć i najczęściej po prostu dobrze się przy tym bawią. Niestety, pamięć rodziców bywa zawodna i często nie wszystko udaje się dokładnie odtworzyć. Z pomocą przyjdzie nam wydana niedawno przez wydawnictwo Wilga książka „Kolorowe rymowanki”.

Książeczka ta zawiera przeszło 50 znanych i lubianych rymowanek, jak „Mam chusteczkę haftowaną”, „Wpadła gruszka do garnuszka”, „Lata osa koło nosa”, czy „Pałka, zapałka”. Znajdziemy tu prawie wszystkie typowe teksty, których sami kiedyś uczyliśmy się w przedszkolu, a może od rodziców, dziadków lub starszego rodzeństwa – teksty na każdą okazję, pasujące doskonale do dziesiątek najróżniejszych zabaw – zarówno takich, które angażują w zabawę dzieci i rodziców, jak i takich, które wywołają uśmiech na twarzy dziecka nawet przy samodzielnej lekturze.

Każdej rymowance poświęcono jedną lub dwie strony dużego formatu i każdą opatrzono adekwatną do tekstu ilustracją. Obrazki są naprawdę świetne, często zajmują całe strony, a styl pana Zbigniewa Dobosza jest bajkowy i bardzo zabawny, przez co ilustracje właściwie podwajają przyjemność z poznawania treści książeczki. Sam tekst z resztą, też nie jest taki zwyczajny – idealnie dobrano czcionki, kolory i ustawienie liter, aby dopasować je do konkretnego wierszyka. Wszystko wydrukowano na dobrej jakości papierze i oprawiono w twardą okładkę, matową z lakierowanymi elementami, co w ogólnym połączeniu sprawia, że „Kolorowe rymowanki” mogę śmiało nazwać jedną z najpiękniej wydanych książek dla dzieci, jakie w ostatnim czasie miałem okazję widzieć. Wygląd ten zrodził jednak u mnie pewne obawy co do ceny tej książki, na szczęście okazały się one zupełnie nietrafione (książeczka kosztuje 26.99 zł, jednak jest to tylko cena sugerowana – w rzeczywistości zazwyczaj jest niższa). To kolejny plus tego wydawnictwa.

Nie przedłużając, polecam „Kolorowe rymowanki” każdemu rodzicowi na prezent dla dziecka (tak od 3 do 7 lat). Wasza pociecha rozwinie pamięć, zasób słownictwa, poćwiczy wymowę, a was wciągnie pewnie do wspólnej zabawy. Same korzyści, żadnych negatywów. Oby było więcej tak świetnych w swojej prostocie książek na polskim rynku!

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Chyba każdy pamięta z dzieciństwa kilka charakterystycznych wierszyków, rymowanek i wyliczanek, które prędzej czy później przekaże dalej – swojemu dziecku. Nasze pociechy w ten sposób rozwijają mowę, ćwiczą pamięć i najczęściej po prostu dobrze się przy tym bawią. Niestety, pamięć rodziców bywa zawodna i często nie wszystko udaje się dokładnie odtworzyć. Z pomocą przyjdzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Do niedawna myślałem, że w dzisiejszych czasach zabawa interaktywna możliwa jest już wyłącznie przy użyciu komputera. Na szczęście okazuje się, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy potrafią wymyślić coś ciekawego, coś co wywoła na dziecięcej buzi uśmiech i wciągnie do zabawy bez użycia sprzętu elektronicznego. Jednym z takich ludzi jest niejaki Hervé Tullet, autor prostej, acz genialnej w swej prostocie książeczki – Naciśnij mnie.

Jest to interaktywna książka dla dzieci (w wieku około 2-6 lat), która w prosty sposób angażuje dziecko do ciekawej, wciągającej zabawy. Na kartach książeczki zobaczymy, ogólnie rzecz biorąc, kolorowe kropki. Kropkom towarzyszą proste tekstowe polecenia – np. „naciśnij wszystkie czerwone kropki”. Reakcja na działanie ze strony dziecka przedstawiona jest na kolejnej karcie książeczki – kropki zmieniają kolory, pojawiają się i znikają, po wykonaniu polecenia mówiącego o przekręcaniu książeczki w bok, kropki „przesypują się” na jedną stronę, lub po dmuchnięciu odlatują ze strony, itp. Krótko mówiąc, pomysł banalny, a radość z wykonywania kolejnych poleceń ogromna.

Polecenia sformułowano w taki sposób, aby nawet bardzo młody czytelnik nie miał problemu ze zrozumieniem ich. Oprawa graficzna Naciśnij mnie jest również bardzo prosta, wręcz minimalistyczna, ale tu nie chodzi o podziwianie walorów estetycznych, a o zabawę w śledzenie reakcji na daną akcję. Książeczkę oprawiono w twardą okładkę, a wydana została w poręcznym, odpowiednio dużym formacie, tak że cała jej treść jest przejrzysta i nic nie zakłóca zabawy.

Dodatkowym ciekawym aspektem jest dwujęzyczność książeczki. Choć sam nie znam francuskiego ni w ząb, to z pewnością niejednego młodego czytelnika zainteresują podpisy po francusku – to kolejny element, który posłużyć może do zabawy, na przykład w rozszyfrowywanie poszczególnych słów zapisanych po francusku, na podstawie umieszczonych obok odpowiedników po polsku.

Naciśnij mnie to genialna książeczka, która powinna przynieść chwilę (i to pewnie nie jedną) radości każdemu dziecku. Sprawi, że wasza pociecha wciągnie się w zabawę angażującą ją zarówno psychicznie jak i manualnie, zupełnie bez potrzeby korzystania z elektronicznych środków zapewniania rozrywki. Polecam wszystkim rodzicom do wspólnej zabawy z dzieckiem.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Do niedawna myślałem, że w dzisiejszych czasach zabawa interaktywna możliwa jest już wyłącznie przy użyciu komputera. Na szczęście okazuje się, że są jeszcze na świecie ludzie, którzy potrafią wymyślić coś ciekawego, coś co wywoła na dziecięcej buzi uśmiech i wciągnie do zabawy bez użycia sprzętu elektronicznego. Jednym z takich ludzi jest niejaki Hervé Tullet, autor...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Kuferek pełen wierszy Aleksander Fredro, Dorota Gellner, Maria Konopnicka, Joanna Kulmowa, Joanna Papuzińska, Julian Tuwim, Natalia Usenko, Danuta Wawiłow
Ocena 7,0
Kuferek pełen ... Aleksander Fredro, ...

Na półkach: , ,

Wiersze, to jedne z najłatwiej przyswajanych przez młodych czytelników tekstów literackich. Od wieków wielu autorów kieruje swoje dzieła właśnie do najmłodszych odbiorców – Konopnicka, Krasicki czy Tuwim, to tylko kilka dobrze znanych nazwisk, które mnie kojarzą się głównie z utworami dla dzieci. Teksty wspomnianych, oraz kilkunastu innych mniej lub bardziej znanych autorów znajdziemy w zbiorze wydanym przez wydawnictwo Drzewko Szczęścia – Kuferek pełen wierszy.

W książce tej umieszczono kilkadziesiąt dobrze znanych oraz tych mniej popularnych wierszy kilkunastu autorów, m.in. Marii Konopnickiej, Aleksandra Fredry, Adama Mickiewicza, Wandy Chotomskiej czy Juliana Tuwima. Są tu tak popularne teksty jak Stefek Burczymucha, Paweł i Gaweł, Słoń Trąbalski czy Lis i kozieł, nie zabrakło też wielu innych, równie ciekawych, które znane są mniejszemu gronu odbiorców, ale z pewnością zasługują na szersze poznanie. Okazuje się, że mając dobry pomysł, można wydać ciekawą książkę nawet bazując na materiale w dużej mierze znanym. Każdy z zawartych tu wierszy niesie ze sobą pewne lekcje, które są ponadczasowe i zawsze tak samo ważne w wychowaniu dzieci.

Dodatkowo, przy odrobinie kreatywności ze strony rodzica, Kuferek pełen wierszy można wykorzystać w wielu bardzo ciekawych zabawach. Wystarczy odrobina zaangażowania i pomysłowości, a na pewno zarówno dzieci jak i rodzice nie będą się przy lekturze Kuferka nudzić ani przez chwilę. To także świetna lektura dla dziecka, które dopiero zaczyna przygodę z literaturą i jeszcze szlifuje swoje umiejętności czytania – wiersze wydają się do tego idealnym narzędziem.

Kuferek pełen wierszy wydano w dużym formacie (zbliżonym do A4), w twardej oprawie. Wnętrze jest ładnie skomponowane, przejrzyste i zachęca do czytania. Dodatkowo, teksty zdobią ilustracje Bartka Drejewicza, których jest naprawdę bardzo dużo i pomimo prostego stylu, są sympatyczne i z pewnością przypadną do gustu niejednemu dziecku.

Kuferek to książeczka, która pozornie nie wnosi żadnej świeżości do kanonu literatury dla dzieci. Pełni jednak inną ważną rolę – chroni przed zapomnieniem teksty, które są warte tego, by zapaść głębiej w pamięć młodych czytelników. Książeczka została ładnie wydana, a do tego można ją nabyć naprawdę tanio, co jeszcze bardziej zachęca do kupna i przestawienia jej dziecku. Polecam ten tytuł wszystkim chętnym na odrobinę rymowanej przyjemności :)

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Wiersze, to jedne z najłatwiej przyswajanych przez młodych czytelników tekstów literackich. Od wieków wielu autorów kieruje swoje dzieła właśnie do najmłodszych odbiorców – Konopnicka, Krasicki czy Tuwim, to tylko kilka dobrze znanych nazwisk, które mnie kojarzą się głównie z utworami dla dzieci. Teksty wspomnianych, oraz kilkunastu innych mniej lub bardziej znanych autorów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Co zrobić, aby z tak prostej (z pozoru) czynności, jaką jest mówienie zrobić naprawdę dobrą zabawę? Najlepiej sięgnąć, po książkę Urszuli Kozłowskiej, zatytułowaną "Czapka nie Witka, czyli odlotowe zabawy słowem". To najnowszy tytuł wydawnictwa Dreams, adresowany do młodych czytelników, który powinien przypaść do gustu każdemu dziecku, lubiącemu zabawy angażujące szare komórki.

"Czapka nie Witka" to zbiór kilkudziesięciu krótkich wierszyków, które cechuje jedna wspólna cecha - wszystkie opierają się na różnorakich grach słownych i zawierają masę homonimów oraz homofonów, czyli wyrazów i zwrotów o podobnym brzmieniu ale o innej pisowni, bądź innym znaczeniu. Większość wierszyków staje się dzięki temu bardzo zabawna i niekiedy odczytanie właściwej treści bywa całkiem sporym wyzwaniem. Świetnym pomysłem na zabawę może być próba poprawnego zapisania wierszyka, czytanego na głos przez rodzica, lub też odgadywanie znaczeń wyrazów na podstawie ich pisowni. Większość rymowanek wprowadzi w dobry nastrój zarówno dzieci jak i rodziców, bo z pewnością niejeden dorosły złapie się na tym, że niekiedy na opak zrozumiał tekst czytany i może pośmiać się z tego, jak łatwo zwyczajną grą słów dał się wyprowadzić na manowce. To książeczka, która daje całe mnóstwo możliwości na stworzenie mądrej, pouczającej, ale i ciekawej zabawy, przy której mile spędzać czas mogą dzieci i ich rodzice.

To, co mnie osobiście zachwyciło w tej książce, to staranność i piękno wydania. Jako wzrokowiec zawsze najpierw podziwiam książkę pod względem wizualnym, i tutaj "Czapka nie Witka" prezentuje się doskonale. Twarda, tłoczona, matowo-błyszcząca okładka, ze śmieszną grafiką; gruby, bielutki papier i dziesiątki zabawnych ilustracji, doskonale obrazujących treść każdego z wierszyków. Wszystko to naprawdę zapiera dech. Aż żal ściska, że za czasów mojego dzieciństwa, nie było tak ładnych książek dla dzieci.

Gorąco polecam tę książeczkę każdemu rodzicowi dla swojej kilkuletniej pociechy (która już płynnie mówi i chociaż trochę pisze), bo naprawdę warto się z nią zapoznać i urządzić sobie ciekawą zabawę, jaką funduje nam pani Kozłowska. To też doskonały pomysł na prezent - "Czapka nie Witka" jest prawdziwą ucztą zarówno dla oczu jak i umysłu dziecka i z pewnością ucieszy niejednego młodego czytelnika.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Co zrobić, aby z tak prostej (z pozoru) czynności, jaką jest mówienie zrobić naprawdę dobrą zabawę? Najlepiej sięgnąć, po książkę Urszuli Kozłowskiej, zatytułowaną "Czapka nie Witka, czyli odlotowe zabawy słowem". To najnowszy tytuł wydawnictwa Dreams, adresowany do młodych czytelników, który powinien przypaść do gustu każdemu dziecku, lubiącemu zabawy angażujące szare...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Podejrzewam, że chyba każde dziecko chciałoby mieć zwierzątko – a najlepiej psa. Nie zawsze jest to możliwe, z najróżniejszych przyczyn. Czasem jednak głównym powodem, dla którego rodzice nie chcą kupić dziecku kudłatego przyjaciela, jest obawa o to, czy pociecha poradzi sobie z tą odpowiedzialnością. Aby przygotować dziecko, a także i siebie do przyjęcia nowego, czworonogiego członka rodziny, warto skorzystać z poradnika „Moja pierwsza książka o psach„.

Jest to ilustrowany podręcznik, wydany nakładem wydawnictwa Rea, jedna z części cyklu „Moja pierwsza książka o…”, w którym znajdziemy najróżniejsze poradniki m.in. o grze w karty, piłkę, gotowaniu, ale też o zwierzętach – koniach, kotach i psach. Książka ta w prosty i przystępny sposób zaopatrzy każde dziecko w najważniejsze i najpotrzebniejsze informacje o psach, a przy okazji dostarczy trochę rozrywki. To doskonała lektura przygotowująca dziecko do posiadania psa.

Znajdziemy tu informacje o pochodzeniu psów domowych, o rasach, wyglądzie i sposobie zachowania. Nie brakuje tu także przydatnych rad, na przykład na temat tego, jak powinno się przygotować mieszkanie na przyjęcie czworonoga – z czego złożyć „psi niezbędnik”, jak dbać o jego zdrowie, o czym należy pamiętać wyjeżdżając z psem na wakacje, itp. Książka jest bardzo bogato ilustrowana – zawiera dziesiątki miłych dla oka ilustracji oraz równie dużą ilość ciekawych fotografii. Wydana została w formacie zbliżonym do A4 (~27×19 cm) i oprawiona w twardą okładkę.

Jeśli więc, drodzy rodzice, macie obawy o to, czy wasze dziecko poradzi sobie z posiadaniem psa, kupcie najpierw tę książkę i polećcie mu ją do przeczytania. Jeśli dziecko sumiennie podejdzie do lektury i zapamięta zawarte w niej pożyteczne informacje, to w pewnym stopniu dowiedzie, że wasza latorośl da sobie radę z nowym obowiązkiem. A przy okazji sami może czegoś się nauczycie, bo „Moja pierwsza książka o psach” jest napisana na tyle przystępnie, że przypaść do gustu powinna zarówno młodym jak i starszym czytelnikom – świeżo upieczonym lub przyszłym posiadaczom psów. Zachęcam także do sięgnięcia po pozostałe części cyklu, których przeczytanie także przyniesie dziecku dużo pożytku i dobrej zabawy.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Podejrzewam, że chyba każde dziecko chciałoby mieć zwierzątko – a najlepiej psa. Nie zawsze jest to możliwe, z najróżniejszych przyczyn. Czasem jednak głównym powodem, dla którego rodzice nie chcą kupić dziecku kudłatego przyjaciela, jest obawa o to, czy pociecha poradzi sobie z tą odpowiedzialnością. Aby przygotować dziecko, a także i siebie do przyjęcia nowego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Są takie historie, które znamy wszyscy i które spotykamy wciąż na nowo, a jednak nadal się nie nudzą. Niektóre popularne baśnie pojawiają się w coraz to nowych wydaniach i niejednokrotnie zaskakują czymś nowym. Jednym z takich wydawnictw jest wypuszczona niedawno przez Zieloną Sowę książka autorstwa Marzeny Kwietniewskiej-Talarczyk – „Baśnie mojego dzieciństwa”. Jest to zbiór pięciu znanych, pięknych baśni, opowiedzianych na nowo, lekko odświeżonych i zgrabnie zamkniętych w ciekawą kompozycję.
Czy jednak w mrowiu podobnych tytułów da się jeszcze stworzyć coś oryginalnego, co zainteresuje potencjalnych odbiorców? Okazuje się że tak. Wydawca postanowił bowiem zaserwować czytelnikom swoisty dwupak – baśnie w formie klasycznej – papierowej, ale także jako nagranie audio, na dołączonej do książki płycie.

„Baśnie mojego dzieciństwa” przybliżają nam pięć wspaniałych historii – znajdziemy tu opowieść o Śnieżce i krasnoludkach, Kopciuszku, Tomciu Paluszku, Kocie w butach oraz Dzierżysławie i smoku ze Szklanej góry. Wszystkie baśnie są opowiedziane żywo i przyjemnie się je czyta (i słucha). Autorka używa zrozumiałego języka, dzięki czemu czytające książkę dzieci nie będą miały problemu ze zrozumieniem jej treści, jednocześnie na szczęście tekst nie jest trywialny i zbyt dziecinny, dzięki czemu i dorośli powinni mile spędzić czas z baśniami, zaserwowanymi przez Marzenę Kwietniewską-Talarczyk.

Na wspomnianej wcześniej płycie znajdziemy te same baśnie, które czekają na nas na kartach książki, czytane przez znaną aktorkę – Annę Dereszowską. W sumie na płycie znajduje się prawie półtorej godziny nagrań, w których pani Dereszowska z wielką starannością i pietyzmem czyta zaprezentowane historie. Tempo czytania jest niewielkie, pozwala dzieciom puścić wodzy wyobraźni i przeżywać przygody wraz z bohaterami baśni. Ten nietypowy audiobook to świetna pomoc dla rodziców, którzy z jakiegoś powodu nie mogą przeczytać dziecku bajki na dobranoc, na przykład z powodu bolącego gardła. Wystarczy wtedy nastawić płytę, wybrać jedną z pięciu historii i wspólnie z dzieckiem odpłynąć w świat fantazji. Pamiętajmy jednak, że czytanie dziecku poza rozwijaniem umysłu pociechy, buduje także więź między nim a rodzicem, dlatego korzystanie z nagrań audio powinno odbywać się sporadycznie, a nie wypierać czytanie osobiście.

Wracając do książki jako takiej, należy powiedzieć kilka słów o oprawie graficznej, gdyż chyba nikt już sobie nie wyobraża zbioru baśni bez ilustracji. W tej kwestii „Baśnie mojego dzieciństwa” również prezentują się świetnie. Książka jest w formacie A4 i oprawiona została w twardą okładkę. Wnętrze jest bajecznie kolorowe, każda baśń ma obramowanie stron innego koloru dla łatwiejszej orientacji, a treść wzbogaca całe mnóstwo miłych dla oka ilustracji – jedne są mniejsze, inne zajmują nawet całą stronę. Jest więc co podziwiać. Cena książki jest bardzo atrakcyjna, biorąc pod uwagę, że za jedną opłatą otrzymujemy książkę klasyczną i audiobooka.

Polecam gorąco „Baśnie mojego dzieciństwa” wszystkim dzieciom i wszystkim dorosłym. Na pewno powrót do opowieści, których słuchaliśmy będąc dziećmi spodoba się każdemu, a najlepiej wracać do nich będąc jednocześnie przewodnikiem dla własnych pociech.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Są takie historie, które znamy wszyscy i które spotykamy wciąż na nowo, a jednak nadal się nie nudzą. Niektóre popularne baśnie pojawiają się w coraz to nowych wydaniach i niejednokrotnie zaskakują czymś nowym. Jednym z takich wydawnictw jest wypuszczona niedawno przez Zieloną Sowę książka autorstwa Marzeny Kwietniewskiej-Talarczyk – „Baśnie mojego dzieciństwa”. Jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Stworzenie książki dla dzieci to z pozoru zadanie nie zbyt trudne. Wystarczy wymyślić sympatycznego bohatera, wplątać go w jakąś ciekawą – a najlepiej zabawną – historię, a potem wszystko opatrzyć kolorowymi ilustracjami. Prawda, że proste? Otóż, nie do końca, bo to jeszcze nie gwarantuje takiej książce pełni sukcesu. Mam wrażenie, że pan Edward Guziakiewicz postanowił jednak postąpić według tego właśnie schematu, pisząc „Radosny świat Mireczki„. I choć nie mogę powiedzieć, że to książeczka zła, to jednak mam delikatne wrażenie, że czegoś jej brakuje.

„Radosny świat Mireczki” to zlepek dwunastu krótkich epizodów z życia kilkuletniej dziewczynki – tytułowej Mireczki. Autor wiedzie czytelnika przez cały rok z życia dziewczynki, przedstawiając po jednym charakterystycznym wydarzeniu z każdego miesiąca. Mamy więc Mireczkę lepiącą bałwana, bawiącą się na plaży w promieniach letniego słońca, ale też i dumającą nad grobami w Święto Zmarłych. Każdy z tych epizodów jest krótki, żywo opisany, w większości w formie dialogu Mirki z rodzicami. Mama i tata Mireczki są bowiem dla niej skarbnicami wszelakiej wiedzy i najwyższymi autorytetami. Wygłaszają często mądre rady, które być może trafią do młodych czytelników i zagnieżdżą się w nich na przyszłość.

Książeczka z pewnością ma sporą wartość wychowawczą. Jak wspomniałem, rady rodziców są częste i zawsze stosownie uargumentowane. Przekonują dziewczynkę, dlaczego powinna myć zęby, dlaczego na basen nie warto zabierać pluszowych zabawek i namawiają do czynienia ogólnego dobra. Obawiam się tylko, czy dziecko, które trafi na taką lekturę, nie znudzi się ciągłymi pouczeniami. W gruncie rzeczy jest to bowiem książeczka o niczym – nie ma tu konkretnej fabuły, a prawie każdy epizod powstał tylko po to, by nieść ze sobą jakąś wartość dydaktyczną lub wychowawczą.

„Radosny świat Mireczki„, ze względu na postać głównej bohaterki, ale także na pewną „cukierkowość” sposobu opowiadania, z pewnością lepiej trafi do dziewczynek, niż chłopców. Dość szeroki za to wydaje się przedział wiekowy, do jakiego książka może pasować. Spokojnie mogę polecić ją zarówno jako czytankę na dobranoc dla dwu-trzylatka, jak i książeczkę do nauki czytania dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym. Masa kolorowych ilustracji z pewnością ucieszy niejednego przedszkolaka, a niewielka objętość tekstu na stronach nie będzie zniechęcać do prób samodzielnego czytania. Książeczka została ładnie i starannie wydana, twarda oprawa kryje dobrej jakości papier, a ilustracje są przyjemne dla oka, choć daleko im do miana arcydzieła – to jednak może być plusem książki, bo styl rysowania pani Anny Tomaszek-Walczak wydaje się dosyć bliski dziecięcym rysunkom i może zyskać aprobatę młodych czytelników.

Mówiąc ogólnie, „Radosny świat Mireczki” może okazać się dobrą lekturą dla dziecka, które za wiele czasu spędza na czynnościach, które niczego go nie uczą, lub zaczytuje się w dziecięcej literaturze pełnej bezmyślnej akcji. To świetna okazja by oderwać się od codziennych dzikich zabaw i podumać trochę nad różnymi sprawami – oczywiście na poziomie odpowiednim do pojęcia przez kilkulatka. I choć nie jest to tytuł szałowy, to z pewnością niejedno dziecko spędzi z nim mile trochę czasu – warto więc rozważyć jego zakup w charakterze prezentu na drobną okazję – tym bardziej, że cena jest dość adekwatna do porządnego wykonania książeczki i nie powinna rodziców zrujnować.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Stworzenie książki dla dzieci to z pozoru zadanie nie zbyt trudne. Wystarczy wymyślić sympatycznego bohatera, wplątać go w jakąś ciekawą – a najlepiej zabawną – historię, a potem wszystko opatrzyć kolorowymi ilustracjami. Prawda, że proste? Otóż, nie do końca, bo to jeszcze nie gwarantuje takiej książce pełni sukcesu. Mam wrażenie, że pan Edward Guziakiewicz postanowił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy tajne organizacje, duchy, wojna lub porwania to sprawy, o których powinno się pisać w książkach dla dzieci? Większość rodziców z pewnością powie, że nie. Jednak po lekturze "Niesamowitych opowiadań Pana Czereśnie" autorstwa Karoliny Ciejki zdanie to może się znacznie odmienić. Okazuje się bowiem, że w opowiadaniu dla dzieci można zawrzeć praktycznie wszystko - wystarczy tylko odpowiednie podejście do sprawy, a nawet najstraszniejszą rzecz można odczarować i ukazać w lepszym świetle. Karolina Ciejka z pewnością to podejście ma.

Niesamowite opowiadania Pana Czereśnie to zbiór czterech opowiadań, w których wspólnym mianownikiem jest wszechobecna magia. Tytułowy Pan Czereśnie, którego poznajemy dokładniej w pierwszym opowiadaniu, a później pojawia się raczej sporadycznie, to bajkopisarz, opisujący niesamowite historie o podłożu magicznym. Bohaterowie i fabuły trzech pozostałych opowiadań nie wiążą się ze sobą. Każde opowiadanie mówi o innej magicznej historii, każde porusza inne problemy związane z życiem młodych ludzi. Jak przystało na książkę dla dzieci, wszystkie opowiadania kończą się szczęśliwie, choć nieraz w ich treści bywa strasznie i groźnie.

Autorka pisze ciekawym stylem, który powinien przypaść do gustu dzieciom w dość szerokim przedziale wiekowym - od kilku do kilkunastu lat, tak jak bohaterowie książki. Znajdziemy tu wiele kolorowych, bardzo plastycznych opisów, pobudzających wyobraźnię, a także prowadzone lekko dialogi, które nie powinny zanudzić młodych czytelników. Znalazło się też miejsce na kilka mądrych rad i wniosków, łatwych do zrozumienia dla każdego, a jednocześnie użytecznych w normalnym życiu. Niekiedy trochę bije po oczach pewna naiwność w postępowaniu bohaterów, ale to przecież tylko książka dla dzieci - na takie uproszczenia można więc przymknąć oko. Fabuła opowiadań nie nudzi, sprawia że chce się czytać dalej. To wspaniała lektura na dobranoc, bo zawiera w sobie tyle tajemniczych i ciekawych zjawisk, że z pewnością zapewni dziecku niejeden kolorowy sen - także tym najmłodszym dzieciom, czytana przez rodziców.

Do tego wszystkiego książka została pięknie wydana i naprawdę robi wrażenie. Grube, śnieżnobiała, szyte kartki, zadrukowane są dużą i wyraźną czcionką. Znajdziemy tu też wspaniałe ilustracje wykonane przez Kubę Bogaczyńskiego, idealnie komponujące się z tekstem. Pod względem wydania "Niesamowite opowiadania Pana Czereśnie" nie pozostawiają więc nic do życzenia. Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, jest kulejąca trochę korekta - w tekście trafić można na najróżniejsze błędy i usterki - literówki, przestawiony szyk słów, itp. To elementy, które odciągają uwagę od samej opowieści, tym bardziej, jeśli czyta się ją dziecku na głos i trzeba się poprawiać lub domyślać właściwej treści.

Podsumowując, Niesamowite opowiadania Pana Czereśnie to wspaniała zabawa zarówno dla dzieci, jak i czytających im rodziców, którzy nie powinni być znudzeni opowieściami osobliwego bajkopisarza. To książka, która robi wrażenie już przy spojrzeniu na okładkę i z pewnością jest warta swojej ceny. Polecam.

Recenzja na potrzeby Małej Biblioteczki - http://mala-biblioteczka.pl

Czy tajne organizacje, duchy, wojna lub porwania to sprawy, o których powinno się pisać w książkach dla dzieci? Większość rodziców z pewnością powie, że nie. Jednak po lekturze "Niesamowitych opowiadań Pana Czereśnie" autorstwa Karoliny Ciejki zdanie to może się znacznie odmienić. Okazuje się bowiem, że w opowiadaniu dla dzieci można zawrzeć praktycznie wszystko - wystarczy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Oficjalna recenzja na samej górze. Podoba się? Daj plusa ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Pokaż mimo to

Okładka książki Klątwa Konstantyna Małgorzata Fugiel-Kuźmińska, Michał Kuźmiński
Ocena 6,6
Klątwa Konstan... Małgorzata Fugiel-K...

Na półkach: , , ,

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Oficjalna recenzja powyżej. Podoba się? Daj plusa :D

Pokaż mimo to