rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Mimo, że opowieść początkowo wydawała mi się irracjonalna i w pewnych momentach jej bohaterzy dosyć irytujący i śmieszni to mimo wszystko opowieść ta mnie urzekła. Aby w pełni ją zrozumieć, zrozumieć właśnie tą infantylność i irytacje musiałam po prostu dobrnąć do zakończenia. Bo zakończenie jest według mnie kwintesencją ten książki, jej całkowitym dopełnieniem i właśnie wtedy cała opowieść nabiera niezaprzeczalnego uroku.

Mimo, że opowieść początkowo wydawała mi się irracjonalna i w pewnych momentach jej bohaterzy dosyć irytujący i śmieszni to mimo wszystko opowieść ta mnie urzekła. Aby w pełni ją zrozumieć, zrozumieć właśnie tą infantylność i irytacje musiałam po prostu dobrnąć do zakończenia. Bo zakończenie jest według mnie kwintesencją ten książki, jej całkowitym dopełnieniem i właśnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka „Moje Kilimandżaro” to zbiór kilkunastu historii opisywanych przez osoby niepełnosprawne. Można powiedzieć, że są to bardziej lub mniej rozwinięte biografie ich życia. Przedstawiają one życie ludzi, którzy zmagają się z różnego rodzaju chorobami, które w mniejszym czy większym stopniu utrudniają im funkcjonowanie w życiu codziennym oraz nierzadko dyskryminują jako jednostkę w społeczeństwie. Mimo tego, te osoby wykazują się niezwykle wielką siłą ducha i częściej w zdecydowanie większym i głębszym sensie dostrzegają uroki, piękno i sens życia niż zdrowa osoba. Nie znaczy to jednak, że nie mają oni chwili słabości. Historie zawarte w tej książce są bardzo prawdziwe i wartościowe pod względem moralnym. Osoby, które je pisały zwyczajnie opisywały swoje życie i doświadczenia, wzloty i upadki nie oszczędzając przy tym na własnych wnioskach i refleksjach. Jednak to, co jest według mnie jedną z kluczowych kwestii w tych historiach to fakt, że Ci ludzie do samego końca i w większości momentów w swoim życiu wykazywali się wielką nadzieją, niezłomnością ducha i swoistym optymizmem, którego brakuje wielu zdrowym osobom, i które powinny się zdecydowanie w to wzbogacić. Mimo tego, że historie te są niekiedy bardzo wstrząsające to czytając je, osobiście nie odniosłam wrażenia, aby ich autorzy zanadto się nad sobą użalali i o ile w niektórych przypadkach było to dla mnie zrozumiałe to muszę przyznać, że były pewne momenty i pewne historie gdzie było to dla mnie naprawdę wielkim zdziwieniem, że ktoś jest tak silny i z taką mocą potrafi trzymać się optymistycznych aspektów życia pomimo ciągłych przeszkód rzucanych przez los. Wówczas Ci ludzie naprawdę wzbudzili we mnie uznanie i sprawiał mi radość fakt, że swoją osobą i postępowaniem pokazują iż cokolwiek by się nie działo to trzeba mieć nadzieje na lepszy czas, że nie można się poddawać.

Znajdziemy tam historie najczęściej z drugiej połowy XX wieku. Od tego czasu medycyna nieco się zmieniła jak i w jakimś sensie polskie realia, jednakże uważam, że jest do bardzo duży plus tej książki, bo ja osobiście niespecjalnie jestem fanką jakichkolwiek opowieści czy historii dziejących się w aktualnych czasach.

Wielka szkoda, że książka jest tak ciężko dostępna, przez co pewnie mało osób się z nią zapozna… Jak dotąd nie spotkałam jej jeszcze nigdzie, gdzie można by ją kupić, a swoją dostałam.

Niemniej uważam, że każdy powinien wydać sam opinię na jej temat, ponieważ - „Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to, co już masz w sobie.” oraz "Pozostawanie w niepełnosprawności - trwałe lub długookresowe - skłania do dostrzegania pewnych praw egzystencjalnych, do których nie dochodzi na ogół jednostka pełno czy przeciętnie sprawna, lub które nie jawią się one jej jako idee tak bardzo godne uwagi".
Z tego też powodu wydaje mi się, że każdy człowiek nieco inaczej odbierze treść i przekaz niniejszej książki.

Książka „Moje Kilimandżaro” to zbiór kilkunastu historii opisywanych przez osoby niepełnosprawne. Można powiedzieć, że są to bardziej lub mniej rozwinięte biografie ich życia. Przedstawiają one życie ludzi, którzy zmagają się z różnego rodzaju chorobami, które w mniejszym czy większym stopniu utrudniają im funkcjonowanie w życiu codziennym oraz nierzadko dyskryminują jako...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ludzie są ciekawscy z natury i to pod rożnymi względami. Jedni mniej, inni niezdrowo więcej, ale z pewnością każdy z Was zastanawiał się, co tak właściwie dzieje się na przykład za drzwiami domów pogrzebowych, krematoriów albo też – pracowni naukowych. Pewnie niejedna osoba na wspomnienie słów „dom pogrzebowy” zareaguje z obrzydzeniem czy też niesmakiem, osobliwym uczuciem smutku połączonym z obojętnością. Znajdzie się też i taka osoba, która zapyta „a jak to właściwie wygląda?” czy też „fajnie byłoby tam pracować, spokój, cisza, nikt nie zrzędzi”. To samo tyczy się laboratoriów, akademii naukowych czy uniwersytetów. Jedni się wzdrygną na widok sterylnych pomieszczeń i kawałków ciała w pojemnikach, nad którymi pochyla się kilkanaście gałek ocznych z rozszerzonymi z zaciekawienia źrenicami (gałki oczne umiejscowione w oczodołach, w głowie żywego posiadacza, żeby nie było) – inni będą tym zainteresowani. Ile ludzi tyle upodobań.


Ok, ale do czego zmierzam zapytacie? Otóż, co łączy dom pogrzebowy i mówiąc najbardziej naocznie - laboratorium? Co wspólnego mogą mieć ze sobą te dwie instytucje i nad czym mogą pracować – w rezultacie zajmując się tak czy inaczej tym samym?

Trupy, nieboszczyki – o to się cała sprawa rozbija i to... dosłownie.

Jakby na to nie patrzeć zainteresowanie tym tematem np. pochówkiem czy przebiegiem kremacji podziela w głębi serca każdy z nas, co jest naturalne, jednak nie każdy chce się do tego przyznać czy też nie ma tyle dystansu do siebie, żeby o tym mówić. Czytanie to już inna sprawa. W książce mniej lub bardziej autorka zaspokoi naszą ciekawość dotyczącą tych właśnie zabiegów. I nie tylko, bo znajdziecie tam tez sporo ciekawostek, o których – zaręczam – nie mieliście pojęcia. Doświadczenia naukowe – termin znany Wam wszystkim, ale czy tak oczywiste jest dla Was, że wcale nie rzadko do tego używa się zwłok? Nie chodzi tylko o medycynę. Trupy pomagały też i w pracy nad bezpieczeństwem pasażerów w samochodzie lub chociażby bezpieczeństwem snajperów na polu minowym. Ciekawe, prawda? Może jesteście zainteresowani ćwiczeniami chirurgów plastyków, którzy zanim usuną zmarszczki jakiejś okropnie sławnej pudernicy muszą jednak na kimś poeksperymentować by wiedzieć, co się z czym je (rozdział o kanibalizmie też jest). Zresztą nie od dziś wiadomo, że teoria to nie praktyka. Takimi oto informacjami dzieli się z Wami w tej książce autorka robiąc to bardzo lekkim i nierzadko śmiesznym słowem. Aczkolwiek zdarzały się momenty, że niektóre opisy były lekko mówiąc – nieciekawe. Ale nie zniechęcajcie się. :D Naprawdę bardzo ciekawa książka. Trudno ją dorwać w wersji papierowej, ale znalezienie e-booka to pestka.

Ludzie są ciekawscy z natury i to pod rożnymi względami. Jedni mniej, inni niezdrowo więcej, ale z pewnością każdy z Was zastanawiał się, co tak właściwie dzieje się na przykład za drzwiami domów pogrzebowych, krematoriów albo też – pracowni naukowych. Pewnie niejedna osoba na wspomnienie słów „dom pogrzebowy” zareaguje z obrzydzeniem czy też niesmakiem, osobliwym uczuciem...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dynastia Tudorów: Król, królowa i królewska faworyta Anne Gracie, Michael Hirst
Ocena 6,7
Dynastia Tudor... Anne Gracie, Michae...

Na półkach:

Autorka posiada sprawne pióro, zatem książkę bardzo przyjemnie się czytało. Co prawda, dominują w niej głownie dialogi, a opisów jest bardzo mało, jednak język nie sprawia trudności i szybko się czyta. Niestety z powodu faktu, iż książka została napisana na podstawie serialu, który nie jest zgodny stuprocentowo z historią, nad czym sporo ubolewam… to z tego powodu nie mogę dać tej książce zbyt wysokiej oceny. Szkoda, zważywszy na fakt, że autorka podobno jest pisarką historyczną (z tego co pisze na końcu tejże książki...). Tutaj mamy do czynienia ze zwyczajnym „opisywaniem” serialu. Scena w scenę. Na dobrą powieść historyczną to raczej zbyt mało. Zwłaszcza, kiedy piszemy o tak barwnych postaciach jakimi byli niewątpliwie Tudorowie. Dlatego autorka miała naprawdę spore pole do popisu i niestety nie zostało ono wykorzystane. A mogło z tego wyjść naprawdę coś bardzo, bardzo dobrego.

Osobiście sądzę, że cała seria tych książek, (po której dalsze części raczej specjalnie sięgać nie będę, chyba, że przypadkowo) to był bardzo dobry, prosty i szybki sposób na zarobienie pewnej sumki pieniędzy. Zwłaszcza, że ostatnio modne są wszelkiego rodzaju książki, które zbierają czytelników erotycznymi wstawkami w fabule i wielkimi gorącymi romansami (dodając do tego wszystkie książki „paranormal”). A cóż, tego akurat w całej historii Dynastii Tudorów nie brakuje, więc nie dziwne jest dla mnie, że w tym właśnie okresie są oni „dobrym materiałem” do zarobienia pieniędzy przez średniej klasy pisarzy.


Tak czy siak, czasu spędzonego przy lekturze nie uważam za zmarnowany i polecam wszystkim zainteresowanym Dynastią Tudorów, choć bardziej w tym rozrywkowym sensie np. jako dopełnienie całości po obejrzeniu serialu, który w tym przypadku książkę bije na głowę. A jeśli ktoś poszukuje książki bardziej szczegółowej i bliższej faktom historycznym to niestety będzie zawiedziony i raczej odradzam jej zakup, no może oprócz osób, które naprawdę są „fanami” tej Dynastii.

Autorka posiada sprawne pióro, zatem książkę bardzo przyjemnie się czytało. Co prawda, dominują w niej głownie dialogi, a opisów jest bardzo mało, jednak język nie sprawia trudności i szybko się czyta. Niestety z powodu faktu, iż książka została napisana na podstawie serialu, który nie jest zgodny stuprocentowo z historią, nad czym sporo ubolewam… to z tego powodu nie mogę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdecydowanie więcej oczekiwałam od tej książki i jestem w sporej mierze zawiedziona.

Zdecydowanie więcej oczekiwałam od tej książki i jestem w sporej mierze zawiedziona.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Do przeczytania zachęcił mnie przede wszystkim świetny film z Malkovichem w roli głównej. Ta książka zdecydowanie nie należy do lekkich i uważam, że żeby jej czytanie naprawdę miało jakiś sens to trzeba się niejednokrotnie zastanowić nad czytanym tekstem. Jednak według mnie zdecydowanie warto. Jeśli oczywiście tego typu literatura nas interesuje. W całości książka mi się podobała, należy do jednych z najlepszych książek jakie przeczytałam, aczkolwiek ponieważ może nie jestem aż taką zwolenniczką romansów - były nudne momenty w książce, przyznaję. W sumie fabuła się dosyć wlekła niekiedy, ale cieszę się, że dotrwałam do końca, bo nie jest to lektura, po której skończeniu będziemy mieć poczucie zmarnowanego czasu. O ile dobrze zrozumiemy jej przekaz.
Polecam.

Do przeczytania zachęcił mnie przede wszystkim świetny film z Malkovichem w roli głównej. Ta książka zdecydowanie nie należy do lekkich i uważam, że żeby jej czytanie naprawdę miało jakiś sens to trzeba się niejednokrotnie zastanowić nad czytanym tekstem. Jednak według mnie zdecydowanie warto. Jeśli oczywiście tego typu literatura nas interesuje. W całości książka mi się...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Bóg, kasa i rocknroll Szymon Hołownia, Marcin Prokop
Ocena 6,6
Bóg, kasa i ro... Szymon Hołownia, Ma...

Na półkach:

Mamy 21 wiek, światopogląd zmienił się o 180 stopni, nic nie jest takie samo. Zgadzacie się ze mną? To jak ludzie postrzegają religie, pieniądze, telewizje i marketing czasami nie mieści się w granicach zdrowego rozsądku – te trzy ostatnie rzeczy, niektórzy wywyższają ponad wszystko.
W skrócie, można powiedzieć, że książka „Bóg, Kasa i Rock`n`roll” Szymona Hołowni i Marcina Prokopa właśnie o tym nam opowiada. Czy Bóg to teraz tylko figurka, symbol jakiś „wartości” i „słów”, służąca między innymi do zarabiania kasy? A kościół to siedlisko księży, którzy molestują dzieci i wożą się „samochodami wyższej klasy” z kasy z tacy? Zapewne wiele o tym tam przeczytacie, ale sęk tej książki w tym, że jest to rozmowa człowieka wierzącego i niewierzącego, który jara się głownie kasą i rozmyśla, co ona właściwie teraz dla ludzi znaczy, co znaczy Bóg i wszystko, co z nim związane.

Temat „Bóg i śmierć” to temat rzeka. Nie od dzisiaj ludzie się nad tym głowią, myślą, rozmawiają i w gruncie rzeczy bywa, że nic im to nie daje. Zero –wracają do początku. Mało jest przypadków, kiedy wierzący z niewierzącym po takiej burzliwej rozmowie dobijają do mety z jakimś większym porozumieniem, a już na pewno rzadkość stanowi to by osoba, która się temu przysłuchuje nie odczuła wrażenia mętliku i skakania z kwiatka na kwiatek, zażartego boju w przedstawianiu swoich racji przez prowadzących rozmowę.

Prokop i Hołownia starali się nie wychodzić poza określone wcześniej granice istoty tematu, jakie sobie obrali, dlatego też elegancko, jak należy z klasą – podzielili ją na różne temaciki, kategorie i sto różnych rzeczy, mimo to niewiele im to dało. Niestety było to raczej nieuniknione. Bowiem poruszając tak zawiłe i od dawna budzące w ludziach głębokie refleksje oraz kontrowersyjne zachowania kwestie niełatwo będzie omówić dostatecznie w książce, która liczy sobie 336 stron. Podczas czytania nie opuszcza nas uczucie pomieszania, braku czegoś istotnego, niedopowiedzeń, mętliku. Logiczne, prawda?

Rozmowa „przy kawce”, jednak odbiega troszeczkę od rzeczywistości. Rzucają się w oczy zbyt „przesadzone” i „inteligentne” słowa, które nierzadko zapychają całe zdania i fakt faktem to zdanie jest niezrozumiałe dla „zwykłego czytelnika”, do którego podobno ową książkę kierowano. Nieco prostoty, a wszystko było by przejrzyste. Chcieli z tego zrobić inteligentną książkę, a wyszło im to cokolwiek sztucznie i pedantycznie.

Znajdziecie tam wiele ciekawych momentów, ale osobiście „Bóg, Kasa i Rock`n`roll” to pozycja, którą czytałam dosyć długo. Nie zainteresowała mnie ona do tego stopnia bym nie mogła się od niej oderwać.

Jest to jednak moja subiektywna opinia. Moja jako osoby młodej, która ciągle udoskonala swoje poglądy. Jest, zatem możliwe, że być może nie zrozumiałam książki tak jak powinnam.


Książkę polecam głównie dla ciekawskich, którzy lubią spojrzeć oczami innych na pewne rzeczy i wyciągnąć z tego wnioski dla siebie. Nie uważam wszakże wcale by była to jakaś pozycja „obowiązkowa” zwłaszcza, jeśli „takie tematy Was nie kręcą” jednak sądzę, że książkę chociażby z samej ciekawości warto kiedyś przeczytać.

Mamy 21 wiek, światopogląd zmienił się o 180 stopni, nic nie jest takie samo. Zgadzacie się ze mną? To jak ludzie postrzegają religie, pieniądze, telewizje i marketing czasami nie mieści się w granicach zdrowego rozsądku – te trzy ostatnie rzeczy, niektórzy wywyższają ponad wszystko.
W skrócie, można powiedzieć, że książka „Bóg, Kasa i Rock`n`roll” Szymona Hołowni i Marcina...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście gdyby spotkało Was jakieś nieszczęście? Gdybyście zostali ofiarami jakiegoś wypadku, który zmieniłby fundamentalnie Wasze życie? Czy bylibyście w stanie przezwyciężyć trudności? Czy starczyłoby Wam siły woli, nadziei?
Czy zastanawialiście się jak radzą sobie ludzie, którzy w swoim życiu, przez los, zostali ofiarami pożaru? Mają zniekształconą twarz, nie mają powiek, uszu, nosa mają blizny? Nie są w stanie normalnie funkcjonować, ponieważ na każdym kroku są wytykani palcami przez ludzi mijanych na ulicy. Brakuje im akceptacji. W końcu zamykają się w sobie, nie widzą ucieczki od tego, co ich spotkało, nie widzą rozwiązania. Nie posiadają radości życia. Szukają pomocy wśród ludzi bliskich, którzy opuszczają ich. Okazuje się, że nie są w stanie udźwignąć ciężaru choroby żony, męża, dziewczyny. Wówczas zadają sobie pytanie:, „Więc czy prawdziwa miłość nie istnieje? Dlaczego on ode mnie odszedł?”. Szukają pomocy w szpitalach, jednak w większości nie stać ich na operacje plastyczne, które są jedną szansą na to by otoczenie ich zaakceptowało, na to, by mogli normalnie żyć.
Niektórym dopisuje szczęście i docierają do Polanicy Zdroju – do szpitala chirurgii plastycznej, gdzie są otoczeni szczerą życzliwą opieką, przez ludzi, którzy ich rozumieją – pielęgniarki, lekarzy oraz przez ludzi, którzy w większej lub mniejszej części podzielają ich los - pacjentów.

O tym wszystkim – o niewyobrażalnie ciężkich skutkach wypadków, wadach wrodzonych, o tym jak szpital staje się drugim domem o niesamowitych i rozpaczliwych historiach każdego pacjenta i o radości, szczęściu po każdym udanym zabiegu o zrozumieniu, miłości i przyjaźni – o tym opowiada książka pani Reginy Dachówny jednej z pacjentek polanickiego szpitala chirurgii plastycznej, która sama przeszła ponad 20 operacji. Opowiada nam ona o wielu wizytach w szpitalu, wyjaśnia nam przebieg kilku operacji uczucia, kiedy wiesz, że musisz położyć się na stół operacyjny, że zaraz wniosą cię na blok, a w tym samym czasie inni ludzie, zdrowi ludzie wiodą szczęśliwe życie, wolne od większych zmartwień nie zdając sobie sprawy z jakimi trudami muszą codziennie zmagać się Ci ludzie. W dodatku na ulicy wyśmiewają się z nich i komentują w obcesowy i dotkliwy sposób ich wygląd. Wszystkie te słowa wypowiedziane z ich ust zostają w sercach takich osób na długo i to one są prawdziwymi ranami.


Książka daje sporo do myślenia. Zmusza nas do zastanowienia się życiem, nad priorytetami, nad innymi ludźmi. Pyta się nas, czym jest szczęście i radość. Bo tak naprawdę, pomimo tego wszystkiego, co spotyka osoby opisywane przez panią Reginę one i ona sama – czerpią z tego radość, nie taką, jaką czerpie zdrowy człowiek - większą, bardziej złożoną. Te osoby czują w sobie wielką siłę, którą posiadają i mogą dzielić się nią z innymi, by pomóc im przezwyciężyć strach i bariery społeczne. Historie tych ludzi uczą nas empatii, zrozumienia, prawdziwego sensu życia. Uświadamiają, że jednym słowem, jednym spojrzeniem możemy zadać niewyobrażalny ból psychiczny drugiej osobie, która w najmniejszym stopniu nie jest od nas gorsza.

Serdecznie polecam każdemu tę książkę. Jest doprawdy śliczna, magiczna i poruszająca, napisana bardzo przystępnym językiem, bardzo szybko się czyta i bardzo przyjemnie. Więcej szczegółów nie będę zdradzać, sami się przekonacie. Zresztą nie wiem jak mam Wam opisać tę książkę, bo ciągle uważam, że każdy opis nie wyraża jej tak jak powinien, a już mój to w ogóle wcale nie oddaje jej uroku, który jest dostrzegalny zwłaszcza na końcu. Być może po jej przeczytaniu spojrzycie inaczej na siebie, innych ludzi i na świat…

"Zdrowi ludzie pewnie nawet nie przypuszczają, jaki wielki ciężar psychiczny, jak wielką rozpacz jest w stanie udźwignąć człowiek i ile jest zdolny wytrzymać.
Zdrowi ludzie pewnie też nie wiedzą, jak wielkiej, przeogromnej radości może człowiek doświadczyć. Gdy zobaczyła brodę po kolejnej rekonstrukcji, myślała, że pęknie jej serce. Rozleci się na strzępy jak nadmuchiwany balonik. Wydawało jej się, że serce ma ograniczoną pojemność i chyba nie jest zdolne pomieścić tyle radości, tyle szczęścia, uniesienia i euforii, której nie sposób ani opisać, ani wyrazić.”

Czy zastanawialiście się kiedyś, co zrobilibyście gdyby spotkało Was jakieś nieszczęście? Gdybyście zostali ofiarami jakiegoś wypadku, który zmieniłby fundamentalnie Wasze życie? Czy bylibyście w stanie przezwyciężyć trudności? Czy starczyłoby Wam siły woli, nadziei?
Czy zastanawialiście się jak radzą sobie ludzie, którzy w swoim życiu, przez los, zostali ofiarami pożaru?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od pewnego czasu w Dynowie małej miejscowości na Podkarpaciu mają miejsce dziwne wypadki. Ostatnio znaleziono ciało młodej kobiety, która najprawdopodobniej została zgwałcona. News ten budzi popłoch i sensacje w miasteczku. Sprawą zainteresowała się policja jednak nie jest ona w stanie w żaden sposób złapać zabójcy jako że nie posiadają żadnych dowodów, prócz trupa, który i tak całej sprawy nie ułatwia.

Jednak! Szanowany i miły proboszcz z pobliskiego kościoła od pewnego czasu miewa „koszmarne” i przerażające sny, które coraz bardziej go niepokoją i wywołują czasami nawet panikę. Bowiem w swych snach proboszcz Eugeniusz jest świadkiem dziwnych zabójstw osób mu znanych, mieszkańców Dynowa. Gdy ksiądz dowiaduje się o śmierci młodej dziewczyny w żółtych pantofelkach uświadamia sobie, że jego sny są prorocze, o tak! Jakby nie jak tak – proboszcz jest nie na żarty wystraszony i zastanawia się, cóż powinien w takiej sytuacji zrobić. Po pewnym czasie zmęczony już takimi conocnymi masakrami, jakie mają miejsce w jego snach postanawia udać się ze swoim problemem na najbliższy komisariat. Okazuje się, że mimo obaw proboszcza Eugeniusza, iż policjant nie weźmie „na serio” tego, co ksiądz ma mu do powiedzenia i uzna go za obłąkanego człowieka z psychozą - staje się zupełnie inaczej. Policję bardzo zainteresowała sprawa snów proboszcza i jego zeszytu, w którym je zapisuje. Mianowicie w niebieskim zeszycie, na którym idealnie zostały wykaligrafowane literki składające się w wyraz „Sny” mieści się jeszcze kilka snów, które jak do tej pory nie doczekały się urzeczywistnienia….


O tym w skrócie przeczytamy w powieści Janusza Koryla. Chociaż opis wydaje się bardzo interesujący i zachęcający to jednak z przykrością stwierdzam, że książka sama w sobie nie jest górnolotna. Zdecydowanie oczekiwałam czegoś lepszego.
Pomysł ze snami według mnie miał spory potencjał. Jednak książka jest zdecydowanie za krótka. Nie zdążymy się całkowicie wczytać w świat, który nam autor opisuje, a już znajdujemy się na stronie 140. Ponadto na pierwszej stronie widać już zdania, mówiące o sednie książki, czyli o snach. Samo to początkowo mnie zniechęciło, ale miałam nadzieję, że będzie wiele wątków pobocznych. Tak się jednak nie stało.
Fabuła dosyć ciekawa i wyszłoby zdecydowanie lepiej gdyby autor dodał więcej opisów, więcej wydarzeń, które mają pośrednio związek z całą sprawą. Nie dodał i książka zawiera mnóstwo dialogów, mało opisów, a wszystko, co się tam dzieje jest mało rzeczywiste. Widać, że wszystko zostało wymyślone. Akcja dzieje się zbyt szybko, jest bardzo przewidywalna. Bohaterowie zgoła są płytcy. Nie zapadają w pamięć. Jeśli już to tylko dwie czy trzy osoby. Zdaje sobie sprawę z tego, że akcja książki toczy się w małej miejscowości, natomiast wszystko kręci się wokół policjanta Zielińskiego i podinspektora Czajki. Mieszkańcy są jakby na boku, a przecież to oni stanowią główny punkt opowieści, bo ich sprawa dotyczy. Gdzie jakieś ich reakcje zaistniałe wydarzenia? Dziennikarze to również jakiś aspekt wyrwany z zaświatów. Nagle się pojawili i nagle sobie poszli. To wszystko stało się tak nagle, że śmiem się zastanawiać czy ja tę książkę naprawdę czytałam czy może mi się to tylko przyśniło?
Ha! Prócz tego, ksiądz początkowo był potrzebny, żeby zacząć książkę, potem nie za bardzo no bo gdyby Eugeniusz od razu podał nazwiska osób, które mu się śniły to policja nie miałaby nic do roboty (w zeszytach bowiem znał osoby, które mu się śniły, ale nie zapisywał nazwisk… tez dziwne). Zatem cóż za problem? Wywalić księdza! Tak! Wystarczy żeby zażył trochę pastylek zapadł w słodką śpiączkę na czas „śledztwa” policyjnego i całego tego ambarasu! Proste, prawda? Ha, ha.

Styl pisarski pana Koryla również nie powala na kolana i nie każe gapić się na książkę, by przeczekać szok zachwycania. Jest raczej zwyczajny. Zresztą niektóre słowa i pewne zdania, które przeczytałam w jego książce jakoś mnie dodatkowo zniechęciły do jego twórczości.

Niestety według mnie to wszystko jest zdecydowanie niewystarczające bym była stu procentowo zadowolona z lektury, do której zachęciły mnie pozytywne recenzje, na które przypadkowo się natknęłam jakiś czas temu. Wielu osobą ta książka stosunkowo przypadła do gustu jednak mi niespecjalnie.

Od pewnego czasu w Dynowie małej miejscowości na Podkarpaciu mają miejsce dziwne wypadki. Ostatnio znaleziono ciało młodej kobiety, która najprawdopodobniej została zgwałcona. News ten budzi popłoch i sensacje w miasteczku. Sprawą zainteresowała się policja jednak nie jest ona w stanie w żaden sposób złapać zabójcy jako że nie posiadają żadnych dowodów, prócz trupa, który i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta jest zdecydowanie dla osób, które są zainteresowane Tudorami i historią ponieważ nie jest to książka z typową fabułą, więc osoby poszukujące ciekawie napisanej historii raczej będą zawiedzeni. Będzie to na pewno prawdziwa przyjemność dla fanów Dynastii, którzy znajdą tam szczegółowe opisy każdej z żon i kochanek króla, oraz jego samego. "Żony i kochanki Henryka VIII" to również źródło pozwalające nam poznać zwyczaje i tradycje tamtych czasów.

Książka ta jest zdecydowanie dla osób, które są zainteresowane Tudorami i historią ponieważ nie jest to książka z typową fabułą, więc osoby poszukujące ciekawie napisanej historii raczej będą zawiedzeni. Będzie to na pewno prawdziwa przyjemność dla fanów Dynastii, którzy znajdą tam szczegółowe opisy każdej z żon i kochanek króla, oraz jego samego. "Żony i kochanki Henryka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dla mnie osobiście głównym atutem tej książki jest ładnie opisany przez Colette klimat XX wiecznego Paryża. Elegancji, przepychu i nie tylko…. Bo nie wszystko jest takie idealne jakby się zdawało. Również nie brak w książce ładnych zmysłowych zdań czy dialogów, które na pewno dodają książce uroku. Zresztą sama ona jest ładnie wydana, elegancka mała książeczka z ilustracjami z filmu.

Niemniej po samej książce spodziewałam się czegoś więcej. Przyznam, że najpierw miałam do czynienie z filmem na jej podstawie. I o ile film mi się bardzo, bardzo spodobał to jednak po książce czułam spory niedosyt. Nie wtarła się ona w moją pamięć. Reżyser w filmie ładnie to zobrazował. Bardziej skupił się na czasie, jaki Léa spędziła z Chérim. Było więcej scen dzięki, którym mogliśmy naprawdę zobaczyć łączące ich uczucie. W książce według mnie było tego zbyt mało. Liczyłam na więcej. Sądziłam, że książka będzie „rozszerzoną” wersją filmu jak to zwykle bywa. Tak niestety nie było, a wręcz odwrotnie. I pomimo stylu autorki, któremu nie mam nic do zarzucenia – film bardziej przypadł mi do gustu. Film polecam. Książkę, – jeśli ktoś chce. Film godny uwagi, świetnie zagrany, ładne stroje.

Dla mnie osobiście głównym atutem tej książki jest ładnie opisany przez Colette klimat XX wiecznego Paryża. Elegancji, przepychu i nie tylko…. Bo nie wszystko jest takie idealne jakby się zdawało. Również nie brak w książce ładnych zmysłowych zdań czy dialogów, które na pewno dodają książce uroku. Zresztą sama ona jest ładnie wydana, elegancka mała książeczka z ilustracjami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niewiele jest takich książek, które po przeczytaniu wbijają się głębiej w zakamarki naszej pamięci, by co jakiś czas powracać do naszej świadomości. Niewiele jest też takich, po których przeczytaniu nie tylko mówimy sobie, że miło spędziliśmy czas, oderwaliśmy się od rzeczywistości, ale również, że owa książka zmusiła nas do refleksji na temat życia.

Zwykle nie czytam biografii. Jednak cieszę się, że przeczytałam właśnie tę. Ta książka zawiera w sobie emocje, które ukazują się nam w każdym jej rozdziale.

Kora – kobieta, która od pewnego już czasu zaczęła mnie naprawdę interesować. Głownie ze względu przez swoją oryginalność, sposób bycia. Równie zespół Maanam, jej niebanalny głos.

Książka ma w sobie coś urzekającego. Jakiś czar. W dwóch znaczeniach tego słowa, bo jednak nie wszystko było w życiu Kory kolorowe. W książce Kora opisuje nam różne aspekty i części swego życia. Emocje, przeżycia, obserwacje. Od najmłodszych lat po stan obecny. Mamy okazje poznać myśli i uczucia wokalistki od innej strony. Wówczas Kora, którą widzimy teraz np. w show „Must Be the Music” okazuje się być zupełnie inną osobą. Kobietą z dużym bagażem doświadczeń, która nie jedno w życiu przeszła oraz – według mnie – z bardzo ciekawą filozofią życia, co głównie zachęciło mnie do przeczytania owej biografii, i którą głównie przez to uważam za taką interesująca.

O czym więc Kora chciała nam opowiedzieć? O swoim życiu, to oczywiste. Jednak porusza tam również kwestie seksu, kościoła, narkotyków, dojrzewania i kwestie typowo marketingowe. Pisze między innymi o tym, jak pogodzić role matki, wokalistki, kochanki i nie zgubić w tym prawdziwej siebie, swoich pragnień. Pisze o problemach, jakim musiała stawiać czoło, kiedy wychowywała się w domu u zakonnic i o tym, jakie znaczenia miało to w jej całym życiu. Pisze tez o komunistycznej Polsce. Dla fanów zespołu Maanam także znajdzie się wiele ciekawostek i praktycznie cała opowiedziana dosyć krótko lecz zwięźlę historia zespołu. Dodatkowo przez całą książkę miałam odczucie, że wszytko to co zostało w niej zawarte zostało spisane niewymuszenie, skromnie. Bez dosyć charakterystycznego wynoszenia czegoś czy kogoś wyżej. Pokornie i delikatnie, bez wymądrzania się, co wydaje mi się bywa u niektórych osób typowe.
Myślę, że to wielki plus i wielka dojrzałość Kory.

Tak naprawdę każdy z nas widząc jej zdjęcie mógłby odebrać ją na wiele rożnych sposobów. Często na stronach internetowych czytałam stwierdzenia, że kobieta nie potrafi się starzeć z godnością lub też, że wygląda okropnie. Inna osoba gdzieś indziej mogłaby powiedzieć coś całkowicie odmiennego od tej poprzedniej. Do tej innej osoby zaliczam się też ja. Zawsze uważałam, że ocenianie ludzi na dłuższą metę jest nic niewnoszące. Oczywiście to zachowanie leży częściowo w naszej naturze jednakże jak można mówić o kimś, że jest taki czy owaki nie znając w ogóle tej osoby ani niczego o jej życiu nie wiedząc? To idiotyczne. Na mnie wywarła jak najbardziej pozytywne wrażenie.

Dzięki tej właśnie książce możemy lepiej poznać Kore. Dowiedzieć się,co ją ukształtowało. Dlaczego jest taka a nie inna. Myślę, że po przeczytaniu tej pięknej swoją drogą książki wiele osób zmieni zdanie na jej temat i – powinni być nieźle zmieszani. Ile mamy podobnych osób w Polsce?
Od strony technicznej – jak w każdej biografii tak i tu znajdziemy sporo zdjęć. Książka jest podzielona na dosyć krótkie rozdziały, przez co naprawdę bardzo szybko się ją czyta. Nie znajdziemy tam długich i nudnych opisów, które niczego ciekawego nie zawierają. Sama nie znalazłam tam chociaż kilku stron, o których mogłabym powiedzieć, że mnie nudziły. Styl, pisania jest prosty. Swoją prostotą jednak przekazuje dobitnie to, co powinien. Czasami można odnieść wrażenie, że jest w tym coś „mistycznego”. Sama Kora przyznaje się przecież do tego, że chociażby znaki z zodiaku są dla niej dosyć istotne. Ciekawie, popierając mocnymi argumentami opisuje nam coś niecoś związanego z astrologią (nie, nie bójcie się nie będzie niczego o Tarocie, wróżkach czy innych tego typu rzeczach).

Podsumowując: według mnie jest to naprawdę fascynująca książka, z której można wiele wyciągnąć. Fascynująca głownie, dlatego, że opowiada ją niemniej fascynująca osoba.
Szczerze wszystkim polecam.

Niewiele jest takich książek, które po przeczytaniu wbijają się głębiej w zakamarki naszej pamięci, by co jakiś czas powracać do naszej świadomości. Niewiele jest też takich, po których przeczytaniu nie tylko mówimy sobie, że miło spędziliśmy czas, oderwaliśmy się od rzeczywistości, ale również, że owa książka zmusiła nas do refleksji na temat życia.

Zwykle nie czytam...

więcej Pokaż mimo to