-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński6
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać9
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2018-03-11
2018-03-11
2018-03-11
2017-12-17
Grudzień czytając kawałki, które podsyłał zespołowi autor uznał, że "szału nie ma". Niestety jest to po części prawda. Niemniej i tak przyjemna lektura.
Miłośników Riverside przekonywać nie trzeba, bo i tak kupią i przeczytają. Sam co prawda żadnym wielkim psychofanem nie jestem, ale przeczytałem, bo akurat miałem ochotę na jakąś monografię. Napisana całkiem nieźle, autor nie popełnia na szczęście wykroczeń jakimi są np. nadużywanie wielokropków (a który to zabieg uwielbia wielu polskich redaktorów muzycznych). Muzycy Riverside nie są jakimiś słynącymi z ekscesów celebrytami, przez co raczej za dużo historyjek z przytupem tu nie ma. Nie zmienia to faktu, że i tak się dobrze czyta.
Odnoszę wrażenie, że autor z kolei ma ciśnienie na Stevena Wilsona i Porcupine Tree. Sam prywatnie wyżej cenię jego twórczość wyżej niż Riverside (i chętniej bym sięgnął po opracowanie na jego temat), ale tutaj przy każdej okazji Wilson jest nadmieniany.
Przy okazji jest trochę błędów w tytułach - "The Sky Moves Sideways" figuruje tutaj jako "The Sky Move Sideways", a "Halo" z płyty "Deadwing" jest tutaj przemianowane na "Hello". Nie jest to jakiś wielki błąd, niemniej to jest kwestia pięciu minut, by taką informację zweryfikować.
Grudzień czytając kawałki, które podsyłał zespołowi autor uznał, że "szału nie ma". Niestety jest to po części prawda. Niemniej i tak przyjemna lektura.
Miłośników Riverside przekonywać nie trzeba, bo i tak kupią i przeczytają. Sam co prawda żadnym wielkim psychofanem nie jestem, ale przeczytałem, bo akurat miałem ochotę na jakąś monografię. Napisana całkiem nieźle, autor...
2017-12-10
Jak dla mnie niestety jest to skok na kasę. Gdyby napisali wprost, że książka zawiera opowiadania debiutantów, wyłonione w konkursie zorganizowanym przez Nową Fantasykę to inaczej zostałoby to przeze mnie odebrane (mimo że doskonale wiedziałem co ta książka zawiera). Zamiast tego mamy wielkie nazwisko Sapkowskiego, drobny napis "Przedstawia" (niczym w tej marnej serii, którą kiedyś wydawał MAG), tytuł i dopisek "Wiedźmin".
Rozumiem zamysł konkursu. Miło, że pojawiło się kilka opowiadań, które wzbiły się ponad etykietę "przeciętne fan fiction", tyle, że ta etykietka dotyczy 80% treści. Zastanawiam się, ilu z autorów opowiadań będzie w stanie za jakiś czas wpisać do cv coś więcej niż tylko "opowiadanie w unierwsum wiedźmin wyłonione w konkursie" - oczywiście życzę powodzenia.
Na dokładkę dostajemy notkę od Sapkowskiego, na którego patrzy znacząco Hollywood (bo Netflix i Hollywood to to samo, zapamiętajcie) oraz przedmowę pana redaktora, który się chwali jakich to opowiadań nie czytał. Zero pokory. I broń boże nie wspominać o grach.
Gdyby to się ukazało jako specjalne wydanie Nowej Fantastyki, które nie kosztowałoby 49 zł (bo tyle to cudo kosztuje w oficjalnej dystrybucji, mimo braku ceny na okładce) to byłoby to bardziej do przełknięcia. A tak - Autorzy opowiadań mogą się poczuć wyróżnieni, że zostali opublikowani, niemniej cały zbiór jest średni co najwyżej i rzadko wzbija się ponad przeciętne opowiadania na bazie gotowych szablonów postaci Geralta, Jaskra, Merigold, Lamberta i całej tej zgrai. Już lepiej kupić Sezon Burz.
Jak dla mnie niestety jest to skok na kasę. Gdyby napisali wprost, że książka zawiera opowiadania debiutantów, wyłonione w konkursie zorganizowanym przez Nową Fantasykę to inaczej zostałoby to przeze mnie odebrane (mimo że doskonale wiedziałem co ta książka zawiera). Zamiast tego mamy wielkie nazwisko Sapkowskiego, drobny napis "Przedstawia" (niczym w tej marnej serii,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-05
2016-09-17
2016-09-09
2016-09-01
2016-08-09
Oficjalna, przez to momentami odnosi się wrażenie, że zbyt wygładzona i grzeczna biografia. Mimo to i tak przeczytałem z zainteresowaniem do końca, mimo dominacji Harrisa w przytaczanych wypowiedziach członków zespołu.
Oficjalna, przez to momentami odnosi się wrażenie, że zbyt wygładzona i grzeczna biografia. Mimo to i tak przeczytałem z zainteresowaniem do końca, mimo dominacji Harrisa w przytaczanych wypowiedziach członków zespołu.
Pokaż mimo to2016-07-13
Mimo wszystko niezła biografia z dużą ilością przytoczonych wywiadów i anegdot o zespole, którego dorobek katowałem w czasach licealnych (nie licząc Mr. Bungle).
Jeśli chodzi o te -3 gwiazdki to kilka uwag:
- korekta i edycja momentami chyba coś przespała. W ramach dwóch akapitów jednego rozdziału (nie pamiętam którego) było kilka takich samych zdań (bodaj, że "The Real Thing" było płytą, która trafiła pod strzechy). Chyba jeszcze raz albo dwa gdzieś ten sam błąd był - takie same konstrukcje zdaniowe w ramach dwóch następujących po sobie akapitów. Zapewne przeoczenie.
- chwalenie Metaliki, jak to silniejszy pomaga słabszemu - mogło się obyć bez tego prawdę mówiąc, trochę nie pasuje to do kompozycji całości.
- w pierwszej połowie nieco nadużywane są wielokropki, w drugiej na szczęście już nie ma ich tyle.
- wtręty o staszewskim jakoś w pierwszej połowie też odrobinę mi nie pasowały, ale to mogą być jedynie moje personalne odczucia. podobnie jak wtręt z Janerki też średnio pasował.
- plus za polecenie "Streetcleanera" formacji Godflesh :)
- swoją drogą, w dość obszernej sekcji dotyczącej dalszej działalności muzyków po rozpadzie (albo byciu wywalonym z zespołu) autor nie wspomniał o występie Jima Martina (i Hetfielda swoją drogą też, co tymbardziej dziwi biorąc pod uwagę to, że autor poświęca ich znajomości całkiem spory kawałek tekstu) w utworze "Eclectic Electric" Primusa z płyty "Anitpop" z 1999 roku.
ogólnie dobrze, ale trzebaby parę błędów edytoskich poprawić. i ewentualnie (przynajmniej moim zdaniem) wywalić kilka niepotrzebnych kawałków, które trochę psują cały obraz kompozycji tekstu. tak czy inaczej dobra biografia, zasługująca na miejsce na półce każdego fana.
Mimo wszystko niezła biografia z dużą ilością przytoczonych wywiadów i anegdot o zespole, którego dorobek katowałem w czasach licealnych (nie licząc Mr. Bungle).
Jeśli chodzi o te -3 gwiazdki to kilka uwag:
- korekta i edycja momentami chyba coś przespała. W ramach dwóch akapitów jednego rozdziału (nie pamiętam którego) było kilka takich samych zdań (bodaj, że "The Real...
2016-04-24
Jedyne, do czego można się przyczepić to to, że jest to przekład książki z 2003 roku, a zatem nie ma nic na temat ostatnich występów w O2 Arena. Poza tym jest to pozycja dość wyczerpująca, każdy fan Pythona powinien ją mieć na półce.
Jedyne, do czego można się przyczepić to to, że jest to przekład książki z 2003 roku, a zatem nie ma nic na temat ostatnich występów w O2 Arena. Poza tym jest to pozycja dość wyczerpująca, każdy fan Pythona powinien ją mieć na półce.
Pokaż mimo to2016-03-18
2016-03-18
2016-02-12
2016-02-06
Pierwotnie zwierciadło, w którym przejrzeć się mogli francuzi. Obecnie jest to zwierciadło, w którym przeglądać możemy się my wszyscy.
Barwnie, żywo napisana powieść z absurdalnie komiksowymi bohaterami. W trakcie lektury zastanawiałem się tylko, czy my sami, jako ludzie żyjący w XXI wieku, nie jesteśmy tak samo, albo nawet bardziej, absurdalni.
Pierwotnie zwierciadło, w którym przejrzeć się mogli francuzi. Obecnie jest to zwierciadło, w którym przeglądać możemy się my wszyscy.
Pokaż mimo toBarwnie, żywo napisana powieść z absurdalnie komiksowymi bohaterami. W trakcie lektury zastanawiałem się tylko, czy my sami, jako ludzie żyjący w XXI wieku, nie jesteśmy tak samo, albo nawet bardziej, absurdalni.