rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Tematyka bardzo ciekawa - skłoniła mnie do refleksji nad tym, jak wyglądało życie moich prababek (i pradziadków) na wsi w latach 20. i 30. XX wieku - jednak do zachwytów nad samą książką mi daleko. Moim zdaniem przykładów jest zbyt wiele i są prezentowane chaotycznie, a niektóre tematy poruszone są pobieżnie i wydają się wciśnięte na siłę (np. ten o stosunku do żydów pasowałby raczej na oddzielny, pogłębiony artykuł). Pojawiają się powtórzenia z poprzedniej książki (nieliczne, ale chyba słowo w słowo), a same przykłady ostatecznie sprawiły na mnie wrażenie dobranych dość tendencyjnie. Być może po sukcesie poprzedniej książki ta powstała w zbytnim pośpiechu, bo "Służące do wszystkiego" zdecydowanie bardziej mi się podobały.

Tematyka bardzo ciekawa - skłoniła mnie do refleksji nad tym, jak wyglądało życie moich prababek (i pradziadków) na wsi w latach 20. i 30. XX wieku - jednak do zachwytów nad samą książką mi daleko. Moim zdaniem przykładów jest zbyt wiele i są prezentowane chaotycznie, a niektóre tematy poruszone są pobieżnie i wydają się wciśnięte na siłę (np. ten o stosunku do żydów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To chyba najrzetelniejsza pozycja popularnonaukowa na ten temat, jaką dane mi było przeczytać. Autor traktuje czytelnika z szacunkiem, jako istotę myślącą, która sięga po książki niekoniecznie dla kolorowych obrazków. Oddziela ubogie ziarno faktów od wybujałych plew nadinterpretacji. Poszukiwacze sensacji i podanych na tacy pięknych i prostych (choćby niczym nieuzasadnionych) rozwiązań będą bardzo rozczarowani. Ta książka to pochwała krytycznego myślenia.

To chyba najrzetelniejsza pozycja popularnonaukowa na ten temat, jaką dane mi było przeczytać. Autor traktuje czytelnika z szacunkiem, jako istotę myślącą, która sięga po książki niekoniecznie dla kolorowych obrazków. Oddziela ubogie ziarno faktów od wybujałych plew nadinterpretacji. Poszukiwacze sensacji i podanych na tacy pięknych i prostych (choćby niczym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Moja pierwsza "lekka" książka od dawna i pierwsza książka tego autora. "Ulubiony pisarz Ameryki" mnie nie zachwycił, ale narzekać też nie mam na co. Ani to szczególnie nudne, ani specjalnie interesujące. W sam raz do zabicia czasu w podróży i zapomnienia na następny dzień.

Moja pierwsza "lekka" książka od dawna i pierwsza książka tego autora. "Ulubiony pisarz Ameryki" mnie nie zachwycił, ale narzekać też nie mam na co. Ani to szczególnie nudne, ani specjalnie interesujące. W sam raz do zabicia czasu w podróży i zapomnienia na następny dzień.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozczarowała mnie ta książka. Pierwszy rozdział to faktycznie, delikatnie mówiąc, mieszanka dygresji, ale skoro sam autor szczerze to przyznaje w tytule, to trudno mieć o to pretensje. Potem jest lepiej, momentami nawet bardzo interesująco, ale jak dla mnie to wciąż za mało. W ostatnim rozdziale pod znamiennym tytułem "nie znam się, to się wypowiem", autor dotrzymuje słowa, pisząc np., że "ślad po ludziach urywa się kilkadziesiąt tysięcy lat temu".
Gdyby wycisnąć z tekstu konkretną treść, to książka mogłaby być o połowę krótsza i wiele by na tym nie straciła. Autora niestety również nie udało mi się polubić. Co rusz "mimochodem" przypomina o swojej nadzwyczajności, co moim zdaniem jest po prostu słabe.
I na koniec: Wydawnictwo Otwarte - zatrudnijcie korektora tekstu, żeby nie ośmieszać siebie i autorów. Liczne literówki to jedno, ale tekstów typu "poddawać pod wątpliwość" czy brać coś "na tapetę" (ten błąd pojawia się dwa razy) nie da się usprawiedliwić.

Rozczarowała mnie ta książka. Pierwszy rozdział to faktycznie, delikatnie mówiąc, mieszanka dygresji, ale skoro sam autor szczerze to przyznaje w tytule, to trudno mieć o to pretensje. Potem jest lepiej, momentami nawet bardzo interesująco, ale jak dla mnie to wciąż za mało. W ostatnim rozdziale pod znamiennym tytułem "nie znam się, to się wypowiem", autor dotrzymuje słowa,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra książka, która - gdy autor oddaje głos świadkom zdarzeń - staje się bardzo, bardzo dobra. Mocny przekaz nabiera nowego wymiaru w obliczu ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Dla ludzi o mocnych nerwach.

Dobra książka, która - gdy autor oddaje głos świadkom zdarzeń - staje się bardzo, bardzo dobra. Mocny przekaz nabiera nowego wymiaru w obliczu ostatnich wydarzeń w Ukrainie. Dla ludzi o mocnych nerwach.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ann Druyan niewątpliwie ma lekkie pióro, ale jej wymyślny styl nie do końca mi odpowiada. Niektórzy mogą go nazwać poetyckim - dla mnie "Saturn ślizgający się na łyżwach swych pierścieni" (cytat z pamięci) to po prostu przerost formy nad treścią. Książka jest pełna egzaltacji.
Co do treści: Wbrew tytułowi jest to raczej opowieść o Ziemi, ewolucji, o możliwościach, jakie daje nam nauka, o balansowaniu pomiędzy wielkimi osiągnięciami a działaniami prowadzącymi do destrukcji. Autorka porusza wiele wątków, okraszając je swoimi przemyśleniami. Ma dar do przedstawiania historii w oryginalny sposób, więc ciekawie jest spojrzeć na nie jej oczami. Niestety zbyt często wspomina o swoim prywatnym życiu i miłości, a raczej uwielbieniu, do Carla Sagana. Jeśli miała potrzebę oddania mu hołdu, mogła napisać jego biografię albo wspomnienia z ich wspólnego życia.
Mimo wszystko to dość ciekawa pozycja, choć raczej nie dla kogoś, kto chciałby poszerzyć wiedzę z zakresu kosmologii. Jeśli podejdzie się do niej jak do zbioru esejów, dzięki którym można poznać luźne refleksje Ann Druyan, to uniknie się rozczarowania.

Ann Druyan niewątpliwie ma lekkie pióro, ale jej wymyślny styl nie do końca mi odpowiada. Niektórzy mogą go nazwać poetyckim - dla mnie "Saturn ślizgający się na łyżwach swych pierścieni" (cytat z pamięci) to po prostu przerost formy nad treścią. Książka jest pełna egzaltacji.
Co do treści: Wbrew tytułowi jest to raczej opowieść o Ziemi, ewolucji, o możliwościach, jakie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia. Przystępny język i kilka ciekawych spostrzeżeń (np. na temat słoni i pawianów jako modeli przywództwa) to dla mnie trochę za mało. Poza tym hipoteza hipotezą hipotezę pogania - ale może właśnie tak wyglądają książki pisane przez psychologów?

I kilka spośród wielu drobiazgów, które przykuły moją uwagę:
1. "ewolucja mogła powoli przekształcić drugą parę stóp w dłonie, gdy nasi przodkowie przestali się wspinać po drzewach, a zaczęli odbywać długie marsze" - inne naczelne mają dłonie, choć nie zeszły z drzew, więc chyba nie tędy droga...
2. Według autora brązowa twardówka oka pozwala szympansom ukrywać kierunek spojrzenia, w przeciwieństwie do naszej - takie przystosowanie ewolucyjne. Ciekawe, że to my pokazujemy kierunek palcem wskazującym, a inne naczelne - wzrokiem.
3. Szympansy "nie są zdolne do planowania z myślą o nieodczuwanych potrzebach" - mgliście pamiętam opis, jak to szympansy lub bonobo (żyjące w niewoli) zbierały za dnia gałęzie, by po powrocie do pawilonu zrobić sobie z nich wygodne/ciepłe posłanie. Trudno zakładać, że od rana były śpiące.

Mam mieszane uczucia. Przystępny język i kilka ciekawych spostrzeżeń (np. na temat słoni i pawianów jako modeli przywództwa) to dla mnie trochę za mało. Poza tym hipoteza hipotezą hipotezę pogania - ale może właśnie tak wyglądają książki pisane przez psychologów?

I kilka spośród wielu drobiazgów, które przykuły moją uwagę:
1. "ewolucja mogła powoli przekształcić drugą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawsze warto poznać punkt widzenia mądrego człowieka o niebanalnym spojrzeniu na świat, a przy okazji brać z niego przykład, jak rozmawiać z ludźmi o odmiennych (często dziwacznych lub bardzo naiwnych) poglądach bez ich poniżania i wyśmiewania, nawet jeśli oni sami bywają agresywni i szydzący.
Nie jest to książka o astrofizyce. To książka, z której przebija nadzieja, rozumiana przez autora jako "wyzwanie polegające na poznawaniu prawdziwego świata i wykorzystywaniu inteligencji, by zmieniać świat na lepszy".

Zawsze warto poznać punkt widzenia mądrego człowieka o niebanalnym spojrzeniu na świat, a przy okazji brać z niego przykład, jak rozmawiać z ludźmi o odmiennych (często dziwacznych lub bardzo naiwnych) poglądach bez ich poniżania i wyśmiewania, nawet jeśli oni sami bywają agresywni i szydzący.
Nie jest to książka o astrofizyce. To książka, z której przebija nadzieja,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W pewnych kwestiach już nieaktualna pozycja, i to widać okiem laika. Od czasu powstania książki niektóre zabytki zostały zrekonstruowane (Dom Uphagena, zegar astronomiczny), a także zmieniła się interpretacja dzieł sztuki (np. figury na Złotej Kamienicy, obalona już teza o jednym "Mistrzu Pięknej Madonny"). Dla mnie sporym minusem był brak dat pod zdjęciami. Przydałoby się zaktualizowane wydanie książki.

W pewnych kwestiach już nieaktualna pozycja, i to widać okiem laika. Od czasu powstania książki niektóre zabytki zostały zrekonstruowane (Dom Uphagena, zegar astronomiczny), a także zmieniła się interpretacja dzieł sztuki (np. figury na Złotej Kamienicy, obalona już teza o jednym "Mistrzu Pięknej Madonny"). Dla mnie sporym minusem był brak dat pod zdjęciami. Przydałoby się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Trzecia książka Tysona, którą czytałam (po "Astrofizyce dla zabieganych" i "Kosmicznych zachwytach") i chyba najlepsza z nich. Jak zwykle przystępny język, ciekawe tematy (omówione staranniej i dogłębniej niż w "Astrofizyce dla zabieganych", gdzie Tyson zgrabnie, ale jednak tylko prześlizgiwał się po hasłach), świetne poczucie humoru i ciekawe spostrzeżenia natury... społecznej. Minusem są powtórzenia - zarówno informacji, jak i zabawnych (za pierwszym razem) sformułowań. (Jeden z rozdziałów jest niemal kopią pierwszego rozdziału z "Astrofizyki dla zabieganych" - to jednak małe przegięcie).

Trzecia książka Tysona, którą czytałam (po "Astrofizyce dla zabieganych" i "Kosmicznych zachwytach") i chyba najlepsza z nich. Jak zwykle przystępny język, ciekawe tematy (omówione staranniej i dogłębniej niż w "Astrofizyce dla zabieganych", gdzie Tyson zgrabnie, ale jednak tylko prześlizgiwał się po hasłach), świetne poczucie humoru i ciekawe spostrzeżenia natury......

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana łatwym, przyjaznym językiem. Plusy za ciekawe spojrzenie na świat i dobór tematów, a przede wszystkim za typ poczucia humoru (nienachalne i miejscami nieco złośliwe), który akurat bardzo do mnie trafia. Jeśli ktoś czytuje książki o tej tematyce lub ogląda programy popularnonaukowe - jak ja - to raczej wiele nowego się nie dowie. Trudno nie zauważyć licznych powtórzeń, wynikających pewnie z tego, że jest to zbiór felietonów. Ale niewielu autorów piszących o wszechświecie jest tak dobrymi gawędziarzami.

Książka napisana łatwym, przyjaznym językiem. Plusy za ciekawe spojrzenie na świat i dobór tematów, a przede wszystkim za typ poczucia humoru (nienachalne i miejscami nieco złośliwe), który akurat bardzo do mnie trafia. Jeśli ktoś czytuje książki o tej tematyce lub ogląda programy popularnonaukowe - jak ja - to raczej wiele nowego się nie dowie. Trudno nie zauważyć licznych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka raczej dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z tą tematyką. Jest napisana prostym, dowcipnym językiem, więc czyta się szybko i przyjemnie. To moja pierwsza książka tego autora z pakietu trzech (jeszcze "Kosmiczne zachwyty" i "Kosmiczne rozterki"). Na pewno nie zniechęciła mnie do czytania następnych, ale osobiście uważam ją za najsłabszą z tej trójki. Autor prześlizguje się po znanych tematach i trudno nie odnieść wrażenia, że już się o tym czytało - choć i tak czyta się dobrze. (Szkoda, że gdy Tyson pisze o odkryciu pierwszych planet pozasłonecznych, nie wspomina nazwiska odkrywcy. Żaden Polak by się nie obraził).

Książka raczej dla osób, które dopiero rozpoczynają przygodę z tą tematyką. Jest napisana prostym, dowcipnym językiem, więc czyta się szybko i przyjemnie. To moja pierwsza książka tego autora z pakietu trzech (jeszcze "Kosmiczne zachwyty" i "Kosmiczne rozterki"). Na pewno nie zniechęciła mnie do czytania następnych, ale osobiście uważam ją za najsłabszą z tej trójki. Autor...

więcej Pokaż mimo to