Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

"Czeka na mnie Tina" to chyba pierwszy kryminał jaki przeczytałam w życiu, więc mam do niego ogromny sentyment.
Powróciłam do niego wiele lat później i wciąż miał w sobie to "coś".
Książka napisana jest w pierwszej osobie z perspektywy doktora Trencha, który z rodziną i grupą przyjaciół miał spędzić kilka miłych dni na bezludnej wyspie. Jednak sprawy przybrały przerażający obrót...
Ile już takich historii napisano? Horrorów, thrillerów, kryminałów.
Tutaj jednak trzeba wziąć pod uwagę, że książka pochodzi z 1982 roku, więc temat, szczególnie na polskim poletku, był nowy, choć nie nowatorski (wystarczy wspomnieć "Dziesięcioro Murzynków" Christie).
Jednak poza ogólnym zarysem (wyspa, grupa ludzi, ktoś ginie) fabuła rozwija się w nieco innym kierunku.
Opis w pierwszej osobie także potęguje wrażenie, że jesteśmy razem z bohaterem i przeżywamy to co on.
Dziś pewnie napisanoby powieść na 300-400 stron, a tak mamy zwarty, kompaktowy kryminał z ciekawymi bohaterami, szczyptą psychologii (bez wykręcania na wszelkie strony motywów, rozterek, winy, kary, wynurzeń mordercy, itd. jak to jest często w dzisiejszych kryminałach i thrillerach) i ciekawym rozwiązaniem.
Ale mnie bardzo podobał się klimat lat 70-tych. To jest nie do podrobienia przez współczesnych pisarzy, którzy często potykają się na próbie odtworzeniach tamtych lat.

"Czeka na mnie Tina" to chyba pierwszy kryminał jaki przeczytałam w życiu, więc mam do niego ogromny sentyment.
Powróciłam do niego wiele lat później i wciąż miał w sobie to "coś".
Książka napisana jest w pierwszej osobie z perspektywy doktora Trencha, który z rodziną i grupą przyjaciół miał spędzić kilka miłych dni na bezludnej wyspie. Jednak sprawy przybrały przerażający...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo, że kilka razy widziałam "Trójkąt Bermudzki" (czyli adaptację filmową "Wieczoru przy Oak Lane") to kryminał czytało mi się przejemnie, bo mamy inne realia: Wielka Brytania, Irlandia, IRA, wyższe sfery i początek lat 80-tych, a nie komunistyczna Polska.
Oczywiście, znając rozwiązanie czyta się ten kryminał inaczej, więc pewnie gdybym nie znała fabuły dałabym ocenę wyżej.
Co do języka, to fajnie poczytać od czasu do czasu "niepoprawny politycznie" tekst, np. o ludziach palących papierosy w samolotach, restauracjach.
Moją ulubioną powieścią pisaną przez autora pod pseudonimem Jonathan Trench pozostania "Czeka na mnie Tina", do której mam ogromny sentyment, była chyba pierwszym kryminałem, który przeczytałam w życiu.

Mimo, że kilka razy widziałam "Trójkąt Bermudzki" (czyli adaptację filmową "Wieczoru przy Oak Lane") to kryminał czytało mi się przejemnie, bo mamy inne realia: Wielka Brytania, Irlandia, IRA, wyższe sfery i początek lat 80-tych, a nie komunistyczna Polska.
Oczywiście, znając rozwiązanie czyta się ten kryminał inaczej, więc pewnie gdybym nie znała fabuły dałabym ocenę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiosna 1965. Pieciu chłopaków tworzących amatorską grupę "The Shuffle" z dnia na dzień porzuca szkołę i rodziców i wyrusza autem do Londynu, żeby podbić świat muzyczny.
Ich beztroska, wiara we własny talent i siły, naiwność, niedojrzałość i zbyt wielkie zaufanie szybko zaczynają się na nich mścić.
Już podczas pierwszego postoju ich życie znacznie się skomplikuje....
Dobra obyczajówka z elementami kryminalnymi.
Swietnie oddany klimat 1965 roku w Szkocji i Anglii, widać, że autor wie o czym pisze.
Podobały mi się oba wątki - i współczesny i ten sprzed pół wieku.
Nie jest to może wielka proza, ale czytało mi się tę książkę dobrze, bez zażenowania.
Są odnośniki do kultury lat 60-tych, co było dla mnie dużym plusem.

Wiosna 1965. Pieciu chłopaków tworzących amatorską grupę "The Shuffle" z dnia na dzień porzuca szkołę i rodziców i wyrusza autem do Londynu, żeby podbić świat muzyczny.
Ich beztroska, wiara we własny talent i siły, naiwność, niedojrzałość i zbyt wielkie zaufanie szybko zaczynają się na nich mścić.
Już podczas pierwszego postoju ich życie znacznie się skomplikuje....
Dobra...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wszystko skończyło się tak jak się zaczęło - w Oyster Shore"...
Co za historia!
Mamy tu wszystko czego potrzeba w powieści z tajemnicą w tle: ciekawą opowieść (dziejącą się zarówno teraz jak i ponad sto lat temu), dających się polubić (bądź nie) bohaterów, zagadki z przeszłości, piękne opisy nie tylko dzikiej Kornwalii, ale i emocji.
Mimo, że historia dzieje się dwutorowo to autorka na szczęście podzieliła książkę tylko na trzy części, a nie na trzydzieści jak mają w zwyczaju inni pisarze.
Dzięki temu nie przeskakujemy co chwila z czasów "kiedyś" i "dziś", ale czytamy w sumie jak dwie powieści jedna po drugiej i na koniec obie historie się ze sobą splatają i mamy rozwiązanie.
Kto lubi opowieści umiejscowione w Kornwalii, z tajemnicami rodzinnymi, emocjonalnymi wątkami uczuciowymi (nie mylić z tanim romansidłem) plus pojawiającą się Wielką Wojną i atmosferą Anglii, "która już nie wróci" to jest to powieść dla niego.
Na plus jest również rozbudowany, malowniczy język, którym posługuje się pisarka.
Powieści odejmuję gwiazdkę lub dwie za nieco przeciągnięte zakończenie i jednak niewiarygodną dojrzałość dziewięcio-i osiemnastolatków. To mnie trochę raziło.
Mimo, że książka wchodzi w skład The Rosecraddick Chronicles to można ją czytać bez znajomości poprzednich części. Pojawia się wprawdzie poeta Kit Rivers (znany z pierwszej części serii), ale nie ma on wpływu na odbiór lektury.
Z chęcią przeczytam (niewydaną jeszcze po niemiecku) drugą część cyklu ("The Locket") i, jeśli się ukażą, także kolejne.

"Wszystko skończyło się tak jak się zaczęło - w Oyster Shore"...
Co za historia!
Mamy tu wszystko czego potrzeba w powieści z tajemnicą w tle: ciekawą opowieść (dziejącą się zarówno teraz jak i ponad sto lat temu), dających się polubić (bądź nie) bohaterów, zagadki z przeszłości, piękne opisy nie tylko dzikiej Kornwalii, ale i emocji.
Mimo, że historia dzieje się dwutorowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Drugi tom z serii o dr Annie Behringer.
Po dramatycznych wydarzeniach nad jeziorem Crater Lake w Oregonie Anna wróciła do Niemiec.
Jednak ani jej życie zawodowe, ani prywatne nie daje jej satysfakcji i postanawia skorzystać z zaproszenia Billa, aby podjąć się przez kilka miesięcy wolontariutu w Parku Yellowstone.
Akcja dzieje się tym razem zimą, w Yellowstone pojawiają się niebezpieczni myśliwi-kłusownicy, przyjeżdża sejsmolog zaniepokojona wstrząsami w parku...
W moim odczuciu tom drugi jest nieco gorszy od pierwszego, ale to wciąż niezła książka z ciekawymi postaciami, historią i przy okazji dowaidujemy się ciekawostek o Yellowstone, zwierzętach tam żyjących, indiańskich legendach.

Drugi tom z serii o dr Annie Behringer.
Po dramatycznych wydarzeniach nad jeziorem Crater Lake w Oregonie Anna wróciła do Niemiec.
Jednak ani jej życie zawodowe, ani prywatne nie daje jej satysfakcji i postanawia skorzystać z zaproszenia Billa, aby podjąć się przez kilka miesięcy wolontariutu w Parku Yellowstone.
Akcja dzieje się tym razem zimą, w Yellowstone pojawiają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwsza książka autorstwa Birgit Schmidt o doktor Annie Behringer.
Z opisu spodziewałam się typowego thrillera z przemocowym mężem, uciekającą od niego żoną i romansem z nowym mężyczyzną.
Tymczasem powieść mnie zaskoczyła, bo po dosyć nieskładnym i nużącym początku książka nabiera tempa, narracja naprzemienna z perspektywy kilku bohaterów.
Podobały mi się opisy natury, ciekawy motyw wilków i kultury Indian.
Na szczęście nie było typowego wątku romansowego.
Koniec głównego czarnego charakteru zaskakujący w swej prostocie (uważam to za plus powieści).
Bohaterowie są dobrze opisani, nawet każdy z kilku policjantów jest inny i charakterystyczny.
Z chęcią sięgnę po część drugą.

Pierwsza książka autorstwa Birgit Schmidt o doktor Annie Behringer.
Z opisu spodziewałam się typowego thrillera z przemocowym mężem, uciekającą od niego żoną i romansem z nowym mężyczyzną.
Tymczasem powieść mnie zaskoczyła, bo po dosyć nieskładnym i nużącym początku książka nabiera tempa, narracja naprzemienna z perspektywy kilku bohaterów.
Podobały mi się opisy natury,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Debiut Susanne Morel.
Po zachęcających opiniach i opisie spodziewałam się lepszej książki.
Niby wiele się w niej dzieje, ale wszystko to jest takie pobieżnei powierzchowne. Dopiero pod koniec pojawia się jakaś refleksja u głównych bohaterów (stąd daję ocenę 5, a nie 4, jak miałam zamiar przez prawie całą lekturę), choć zakończenie wg mnie trąci cynizmem jednej z głównych postaci.
Co do bohaterów to mamy troje głównych, rodzeństwo: Konstanze, Pauline i Lorenz. Ich wiele wyborów miało dla mnie rys psychopatyczny i/lub samodestrukcyjny, więc niekoniecznie zaskarbili sobie moją sympatię.
Brakowało mi pewnej głębi w ich relacjach, zachowaniu, większych emocji, refleksji, empatii.
Materiał wyjściowy na powieść był ciekawy, wykonanie, niestety pozostawia wiele do życzenia.

Debiut Susanne Morel.
Po zachęcających opiniach i opisie spodziewałam się lepszej książki.
Niby wiele się w niej dzieje, ale wszystko to jest takie pobieżnei powierzchowne. Dopiero pod koniec pojawia się jakaś refleksja u głównych bohaterów (stąd daję ocenę 5, a nie 4, jak miałam zamiar przez prawie całą lekturę), choć zakończenie wg mnie trąci cynizmem jednej z głównych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na ogół piszę opinie, w których uzasadniam swoją ocenę, podkreślając co mi się podobało, a co nie, jakie były mocne strony danej książki, itd.
"Wymarzony dom" jest słabą powieścią na wielu płaszczyznach:
- fabularnej (niby wiele się dzieje, ale podane jest to w tak nudny, chaotyczny sposób...),
- językowej (prawie same dialogi, w dodatku nienaturalne, oderwane od rzeczywistości),
- konstrukcyjnej (zupełnie mnie ta książka nie wciągnęła, przeczytałam do końca ćwicząc silną wolę...)
- kreowania postaci (wszyscy bohaterowie do bólu stereotypowi, kompletnie niewiarygodni, papierowi, nienaturalni w mowie i zachowaniu)
- suspensu (napięcie trzeba umieć budować, jeśli już autor(ka) kusi się na tajemnice z przeszłości)
Jedna z gorszych książek przeczytanych przeze mnie w ostatnich latach.

Na ogół piszę opinie, w których uzasadniam swoją ocenę, podkreślając co mi się podobało, a co nie, jakie były mocne strony danej książki, itd.
"Wymarzony dom" jest słabą powieścią na wielu płaszczyznach:
- fabularnej (niby wiele się dzieje, ale podane jest to w tak nudny, chaotyczny sposób...),
- językowej (prawie same dialogi, w dodatku nienaturalne, oderwane od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ależ ta książka była słaba!
Przeczytałam inne powieści tej autorki, ale ta jest zdecydowanie najgorsza - pod każdym względem; fabularnym, językowym, kreacji postaci, itd.
Zacznę od bohaterów: są karykaturalni (Sarah, osoba mordercy, policjant Jerome, Wes, itd.), ich pojawianie się (typu Sarah odklejająca sobie sztuczne uszy na ulicy rozmawiając swobodnie z siostrą), dialogi (psychoanalizy "dla ubogich" pogmatwanych relacji rodzinnych).
Fabuła - ani to kryminał w stylu Christie czy Doyle'a ani współczesny ani czarna komedia w stylu Chmielewskiej.
Bardzo nierealne sytuacje (właściwie większość, z pracą policji i jej procedurami na czele plus przekombinowane do bólu morderstwa).
Nie wiem, co to za twór-stwór.
Wygląda, jak kiepski debiut napisany 30-40 lat temu, czyli w czasach gdzie szajka oszustów byłaby bardziej na miejscu. Myślę, że dziś prawdziwe wielkie oszustwa nie robi się już takimi "analogowymi" metodami (gra w trzy karty, oszustwo na wazon i kwity do pralni), coś tam niby wspominają o przekrętach z bankami, ale jest to tło-tła.
Otwarte zakończenie z planem kontynuacji jest dopełnieniem mojej słabej oceny tej książki.
Zdecydowanie nie polecam - jeśli Blackhurst to każda jej inna książka, ale nie ta.

Ależ ta książka była słaba!
Przeczytałam inne powieści tej autorki, ale ta jest zdecydowanie najgorsza - pod każdym względem; fabularnym, językowym, kreacji postaci, itd.
Zacznę od bohaterów: są karykaturalni (Sarah, osoba mordercy, policjant Jerome, Wes, itd.), ich pojawianie się (typu Sarah odklejająca sobie sztuczne uszy na ulicy rozmawiając swobodnie z siostrą), dialogi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"The House of Stairs" nawiązuje mocno do literatury Henry'ego Jamesa.
Niestety, książka była dla mnie nużąca, przez 2/3 poznajemy multum postaci (akcja dzieje się dwutorowo na przełomie lat 60-70-tych oraz w 1988 roku), na końcu okazuje się, że tak naprawdę tylko kilkoro z nich jest ważnych dla fabuły, reszta to tło-tła. A przez ponad 300 stron brnęłam przez te opisy czekając aż wreszcie zacznie się "coś dziać".
"Dzieje się" na ostatnich stu stronach, jednak podane jest to w mało ciekawy sposób, a główna bohaterka-narratorka zaczęła mnie pod koniec po prostu irytować: choć rozumiem zabieg autorki, aczkolwiek podała to wszystko w mało interesujący sposób. Pomysł był dobry, wykonanie do mnie nie trafiło, mimo pięknego literackiego języka.
Lubię powieści psychologiczno-obyczajowe napisane przez Ruth Rendell pod pseudonimem Barbara Vine.
Ale nie tym razem.

"The House of Stairs" nawiązuje mocno do literatury Henry'ego Jamesa.
Niestety, książka była dla mnie nużąca, przez 2/3 poznajemy multum postaci (akcja dzieje się dwutorowo na przełomie lat 60-70-tych oraz w 1988 roku), na końcu okazuje się, że tak naprawdę tylko kilkoro z nich jest ważnych dla fabuły, reszta to tło-tła. A przez ponad 300 stron brnęłam przez te opisy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na Ruth Rendell to raczej przeciętna książka.
Polecam zaczynać przygodę z tą pisarką od innej jej powieści (moje opinie wyraziłam pod konkretnymi innymi tytułami).
Podobny pomysł jak w "Thirteen Steps Down" wykorzystała już w kilku swoich starszych powieściach (psychopatyczny stalker, omamy, problem z pozbyciem się zwłok, obsesja i zafiksowania na pewnej rzeczy) i tam było to ukazane ciekawiej, trzymało w większym napięciu i akcja nie było przeciągana na siłę.
Tutaj ostatnie 100 stron było dla mnie najbardziej nużące, gdzie chyba powinno być odwrotnie w przypadku thrillera.
Jak zwykle u Rendell nie zawodzi język, opisy, postaci (choć raczej ciężko polubić chociaż jedną z nich).
Ciekawe nawiązania do autentycznego seryjnego mordercy Johna Christie.

Jak na Ruth Rendell to raczej przeciętna książka.
Polecam zaczynać przygodę z tą pisarką od innej jej powieści (moje opinie wyraziłam pod konkretnymi innymi tytułami).
Podobny pomysł jak w "Thirteen Steps Down" wykorzystała już w kilku swoich starszych powieściach (psychopatyczny stalker, omamy, problem z pozbyciem się zwłok, obsesja i zafiksowania na pewnej rzeczy) i tam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna bardzo dobra powieść w dorobku Ruth Rendell.
Jest to powieść obyczajowo-psychologiczna, z ciekawym wątkiem kryminalnym.
Podobał mi się język, opisy (niekoniecznie szczegółowe Londynu, ale sytuacji, emocji, charakterów ludzkich).
Bardzo ciekawa historia z kilkoma zaskakującymi rozwiązaniami, których się nie spodziewałam.
Swietne portrety psychologiczne: każda postać jest inna, ma własny charakter, problemy (lub traumy), przyzwyczajenia, wady, zalety.
Akcja dzieje się w latach 90-tych XX wieku w jednej z dzielnic Londynu (opisanej szczegółowo, więc będzie sporą gratką dla wielbicieli tego miasta) wokół tamtejszego parku.
Mamy tu cały przekrój społeczny postaci: polityk, arystokracja ze służbą, aktorka, klasa średnia, sprzedawcy, ale także bezdomni, narkomani, dilerzy, policjanci, prostytutka, kryminaliści.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, ale z perspektywy kilku osób:
- młodej kobiety próbującej uwolnić się z toksycznego związku z przemocowcem i taką szansę daje jej wyprowadzka na kilka miesięcy, aby zaopiekować się domem i psem znajomych jej babci, którzy wybrali się w podróż do Ameryki
-bezdomnego od dwóch lat (z wyboru), którego osobista tragedia skłoniła do sprzedania domu, porzucenia dobrej pracy i zamieszkania na ulicy
-narkomana, którego jedynym celem jest ćpanie i zarabia na narkotyki przyjmując zlecenia na pobicia
-starszego byłego służącego dorabiającego sobie do emerytury wyprowadzając na spacer psy bogaczom z okolicy.
Oprócz głównych bohaterów mamy, jak wspomniałam, całą paletę przeróżnych ludzi, którzy zamieszkują okolicę lub powiązani są z w/w postaciami.
Gdy dochodzi do pierwszego morderstwa bezdomnego ludzie myślą, że to może jakieś porachunki lub przypadek, turyści chętnie odwiedzają miejsce, gdzie został znaleziony. Jednak drugie morderstwo wzbudza większe zainteresowanie nie tylko mieszkańców, strach wśród bezdomnych, ale i policji.
Równolegle śledzimy losy kilku bohaterów, które początkowo niezależne nagle zaczynają wydawać się coraz bardziej ze sobą powiązane. Nie znajdziemy tu opisów śledztwa policji, a jedyne tropy (acz istotne i podane przez autorkę!) poznajemy z relacji życia mieszkańców. Nie udało mi się odgadnąć chyba żadnej z tajmnic, jaką skrywali poszczególni bohaterowie, mimo, że Ruth Rendell podała wszystkie potrzebne fakty. Brawa dla niej za to i konstrukcję powieści.

Polecam!

Kolejna bardzo dobra powieść w dorobku Ruth Rendell.
Jest to powieść obyczajowo-psychologiczna, z ciekawym wątkiem kryminalnym.
Podobał mi się język, opisy (niekoniecznie szczegółowe Londynu, ale sytuacji, emocji, charakterów ludzkich).
Bardzo ciekawa historia z kilkoma zaskakującymi rozwiązaniami, których się nie spodziewałam.
Swietne portrety psychologiczne: każda postać...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aż chciałoby się napisać "ale to już było"....
Jeśli ktoś nie czytał thrillerów z ostatnich 10-15 lat to może być zaskoczony zwrotami fabuły i konstrukcją powieści, natomiast dla mnie była to kopia (słabsza) książek Paris, Croft, Hawkins, Flynn, Blackhurst, Lupton, Foley, Douglas, itd.
Nierealna, przerysowana akcja, psychologia postaci płaska, papierowa, i niestety prawie na samym początku domyśliłam się twista.
Właśnie dlatego, że jest to taka "copy-paste" książka.
Wiem, jak autorka poprowadzi akcję, bo już to czytałam x razy - tylko napisane przez kogoś innego, ale warsztatowo napisane było lepiej niż "Pomoc domowa".

Aż chciałoby się napisać "ale to już było"....
Jeśli ktoś nie czytał thrillerów z ostatnich 10-15 lat to może być zaskoczony zwrotami fabuły i konstrukcją powieści, natomiast dla mnie była to kopia (słabsza) książek Paris, Croft, Hawkins, Flynn, Blackhurst, Lupton, Foley, Douglas, itd.
Nierealna, przerysowana akcja, psychologia postaci płaska, papierowa, i niestety prawie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku ostrzegam, że polski opis książki zdradza jakieś 90% fabuły, więc odradzam czytać przed rozpoczęciem lektury!
Rozumiem, że powieść może rozczarować czytelników, którzy spodziewają się typowego kryminału w stylu skandynawskim. Książki Karin Fossum są inne niż te napisane np. przez Larssona, Mankella, Nesbo czy Läckberg.
Czytelnik, który czytał inne powieści Karin Fossum, wie czego się po tej pisarce spodziewać.
W jej książkach obok elementów kryminalnych dużą rolę odgrywają elementy psychologiczne, obyczajowe, społeczne. Sporo w nich smutku, samotności, izolacji, niezrozumienia, często bohaterami są jednostki chore, ułomne (psychicznie/fizycznie), o skłonnościach psychopatycznych, destrukcyjnych.
Dwójka głównych policjantów jest takim wyznacznikiem moralności, dzięki którym czytelnik całkiem nie popada w depresyjną atmosferę.
Ta konkretna powieść jest w mojej ocenie bardzo smutna, szczególnie opisywanie wydarzeń przed morderstwami – niełatwego życia Bonnie i Simona (kochane dziecko!) oraz równolegle ciężkiego życia Mass i jej niepełnosprawnego syna Eddiego. Te opisy nie są smutne, wręcz przeciwnie - starania Bonnie by Simon miał szczęśliwe dzieciństwo są wzruszające i emocjonalne.
Niestety, wiemy, jak powieść się skończy (bo kim są ofiary dowiadujemy się na samym początku książki) i może dlatego tak bolesne jest czytanie o ich biednym, ale mimo wszystko radosnym życiu, nadziejach, planach, uczuciach. Wiemy przecież, że "już za chwilę" zginą i chciałoby się odwrócić ich przesądzony los...
Kto zabił i dlaczego zeszło podczas czytania u mnie na plan dalszy, bo o wiele ciekawsza wydawała mi się ta psychologiczno-obaczajowa narracja.
Rozwiązanie zagadki dobre (choć przewidywalne) i tragiczne.

Na początku ostrzegam, że polski opis książki zdradza jakieś 90% fabuły, więc odradzam czytać przed rozpoczęciem lektury!
Rozumiem, że powieść może rozczarować czytelników, którzy spodziewają się typowego kryminału w stylu skandynawskim. Książki Karin Fossum są inne niż te napisane np. przez Larssona, Mankella, Nesbo czy Läckberg.
Czytelnik, który czytał inne powieści...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ostatnia powieść z serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem, pisanej przez Ruth Rendell w latach 1964-2013.
Podobnie jak w poprzedniej ("The Vault") Wexford jest już emerytem i tylko dzięki życzliwości Burdena i innych policjantów dopuszczony jest do śledztwa. Nie ma odznaki i uprawnień, więc jego działania przypominają bardziej rozmowy starszego pana ze świadkami, niż pracę prywatnego detektywa czy policjanta.
Sledztwo dotyczy morderstwa pani pastor na plebanii.
Nie była szczególnie lubiana przez konserwatywną społeczność: kobieta o hinduskim pochodzeniu, wyświęcona w dojrzałym wieku, wychowująca samotnie nastoletnią córkę i prowadząca nabożeństwa zgodnie z unowocześnioną doktryną kościoła anglikańskiego.
Jednak czy to wszystko mogło być powodem jej zabójstwa? Czy może przyczyny tkwią w jej przeszłości?
Tym razem nie udało mi się odgadnąć osoby mordercy.
Z ulgą przyjęłam też fakt, że Ruth Rendell zrezygnowała w tej części zarówno z łapotologicznych wątków społecznych, jak i z eksponowania kolejnych problemów życiowych którejś z córek Wexforda.
Nie jest to na pewno najlepsza część cyklu, ale też nie z grupy najgorszych.
Według mnie - udane zakończenie całej półwiecznej serii.

Ostatnia powieść z serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem, pisanej przez Ruth Rendell w latach 1964-2013.
Podobnie jak w poprzedniej ("The Vault") Wexford jest już emerytem i tylko dzięki życzliwości Burdena i innych policjantów dopuszczony jest do śledztwa. Nie ma odznaki i uprawnień, więc jego działania przypominają bardziej rozmowy starszego pana ze świadkami, niż...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam problem z tą powieścią w jej ocenie.
Mimo, że to już 22 tom serii to dopiero teraz autorka ujawnia nam, że inspektor Wexford ma demona, który go dręczy od czasu, gdy zaczynał pracę w policji. Nie przypominam sobie, żeby we wcześniejszych tomach choć jednym zdaniem wspomniano o dwóch nierozwiązanych zagadkach z przeszłości i podejrzeniach Wexforda, że stoi za tym Eric Targo, potwór stalkujący przez pewien czas naszego inspektora.
Ok, zaraz na początku pada wiadomość, że Wexford nigdy nikomu o tym nie mówił (nawet żonie i Burdenowi), ale gryzie mi się to nieco fabularnie, gdy patrzy się przez pryzmat całej serii.
Akcja toczy się kilkutorowo.
Najbardziej podobały mi się chyba retrospekcje Wexforda z młodości, dotychczas zawsze był przedstawiany jak mężczyzna "po sześćdziesiątce", a tutaj poznajemy go jako 21-letniego żółtodzioba w policji. Oczywiście, mimo braku bezpośrednich odwołań do dat sypie się trochę obraz chronologicznie, bo pierwszy kryminał z serii dział się w 1964 roku, gdzie Wexford miał około 60-ciu lat, a tutaj wynikało, że nie mógłby mieć więcje niż 30, ale dla osób, które nie czytały całej serii lub czytają tomy nie po kolei będzie to niezauważalne.
Współczesny wątek, oprócz pojawienia się Targo burzącego spokój Wexforda, dotyczy głównie pewnej muzułmańskiej rodziny i podejrzeń, że może dojść do zaaranżowanego małżeństwa niespełna 16-stoletniej dziewczyny.
Poprawność polityczna policjantki i nauczycielki jest tak irytująca, że podobało mi się, gdy w pewnym momencie pewna muzułmanka zarzuciła im rasizm, protekcjonalne traktowanie i uprzedzenia. Obie kobiety tak zaopędziły się w swoich "obawach", że czekałam gdy ktoś wreszcie powie im, żeby dały tym ludziom święty spokój.
Nie wiem, na ile był to ukryty zamysł Rendell, żeby pokazać do czego zmierza taka polityczna poprawność, ale minęło kilkanaście lat i widać, że miała rację w jakim kierunku to zmierza.
Zamiast oceny 5, dałam 6 za ukazanie młodości Wexforda, ale fabularnie powieść nie porywa przez niepotrzebne dłużyzny, absurdalne sytuacje (lew!), a i samą zagadkę dosyć łatwo rozwiązać (znów policja nie zauważa oczywistych tropów).

Mam problem z tą powieścią w jej ocenie.
Mimo, że to już 22 tom serii to dopiero teraz autorka ujawnia nam, że inspektor Wexford ma demona, który go dręczy od czasu, gdy zaczynał pracę w policji. Nie przypominam sobie, żeby we wcześniejszych tomach choć jednym zdaniem wspomniano o dwóch nierozwiązanych zagadkach z przeszłości i podejrzeniach Wexforda, że stoi za tym Eric...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po słabszej poprzedniej części kolejny dobry kryminał z serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem.
Historia jest ciekawa, postaci różnorodne, ciekawe opisy.
Na terenie zaniedbanej działki otoczonej przez zamożne domostwa przypadkowy spacerowicz (z psem) trafia na szczątki ludzkie. Kim była ofiara? Jak dawno zmarła? Naturalnie czy w skutek morderstwa?
Na te wszystkie pytania musi odpowiedzieć policja, sprawa okazuje się niełatwa, a komplikuje się jeszcze bardziej gdy pojawia się kolejna ofiara.
Powieść była wciągająca do momentu, gdy domyśliłam się nie tylko kim była ofiara, ale i powodów jej śmierci.
Stało się to po połowie książki, gdy przytoczono pewien artykuł. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, żeby czytelnik tak szybko domyślił się rozwiązania.
Faktem jest, że policja miała wszystkie wskazówki podane na tacy, a błądziła jak dzieci we mgle. To trochę irytowało, tym bardziej, że do końca powieści było jeszcze daleko.
Oprócz tego dłużyło mi się końcowe wyjaśnienie "kto, co, kiedy, dlaczego" trwające fabularnie kilka dni (!), a wystarczyło usiąść i ogarnąć to w 10 minut.
Było to w moim odczuciu nienaturalne i przeciągnięte niepotrzebnie.
Rendell musiała wprawdzie poruszyć kolejny problem społeczny (mniejszość somalijska okaleczająca dziewczynki - nie nazwę tego obrzezaniem), ale nie ma on żadnego związku z głównym wątkiem, a jest dorzucony dodatkowo, jak to autorka czyni od części "Simisola".
Na szczęście tym razem oszczędzono czytelnikowi kolejnych nieszczęść w wykonaniu córek Wexforda.

Po słabszej poprzedniej części kolejny dobry kryminał z serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem.
Historia jest ciekawa, postaci różnorodne, ciekawe opisy.
Na terenie zaniedbanej działki otoczonej przez zamożne domostwa przypadkowy spacerowicz (z psem) trafia na szczątki ludzkie. Kim była ofiara? Jak dawno zmarła? Naturalnie czy w skutek morderstwa?
Na te wszystkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dwudziesty tom serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem autorstwa Ruth Rendell.
Po dosyć ciekawym tomie poprzednim, niestety znów powrót autorki do słabszych kryminałów społecznych, jak je określam w odróżnieniu od tych bardziej klasycznych.
Wprawdzie mamy morderstwa i śledztwo prowadzone nie tylko przez Wexforda i Burdena, ale cały zespół śledczych, jednak moim zdaniem tym razem było wszystkiego za dużo: tropów, postaci, nierealnych powiązań między nimi, zbiegów okoliczności plus całe tło obyczajowe: kolejne problemy córki Wexforda Sylvii (z każdym tomem wydają mi się coraz bardziej niewiarygodne...), relacja romansowa policjantki i policjanta z zespołu śledczego, cała sprawa adopcji i tematu bezpłodności, jeszcze wmieszana w to Afryka i Niemcy, itd.
Za wiele było tego wszystkiego, przez co akcja zamiast wciągać rozciągała się i w pewnym momencie przy tylu nazwiskach i wzajemnych powiązaniach traciło się wątek i trzeba było się chwilę zastanowić kogo dotyczy dana sprawa.
Mimo to nie poddaję się i doczytam serię do końca.

Dwudziesty tom serii z inspektorami Wexfordem i Burdenem autorstwa Ruth Rendell.
Po dosyć ciekawym tomie poprzednim, niestety znów powrót autorki do słabszych kryminałów społecznych, jak je określam w odróżnieniu od tych bardziej klasycznych.
Wprawdzie mamy morderstwa i śledztwo prowadzone nie tylko przez Wexforda i Burdena, ale cały zespół śledczych, jednak moim zdaniem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mamy XXI wiek, zmiany obyczajowe i technologiczne (internet!) nieco czasem przerastają inspektora Wexforda, ale nie na tyle, żeby nie rozwiązał kolejnej zagadki kryminalnej.
Gdy pewnego bardzo deszczowego dnia znika para nastolatków wraz z opiekunką (rodzice wyprawili się na weekend do Paryża), a matka dzieci twierdzi, że na pewno się utopiły - policja zaczyna poszukiwania. Nurkowie, media, policjanci drepczący od domu do domu z pytaniami - wszyscy zastanawiają się, co stało się z tą trójką i samochodem, który również zniknął.
Będą musieli uzbroić się w cierpliwość, bo wiele wody jeszcze upłynie zanim pewne fakty zaczną wypływać na światło dzienne....
Kolejny dobry kryminał Rendell z szerokim tłem obyczajowym i licznymi postaciami. Obszerna książka, momentami trochę zbyt drobiazgowa, tradycyjnie niepotrzebny wg mnie wątek - tym razem starszej córki Sylvii i jej problemów, którymi mogłaby obdarować kilka kobiet.
Ciekawa, mimo tych mankamentów, historia, nieoczywiste rozwiązanie zagadki, Wexford i Burton niezmienni od kilkudziesięciu lat, ale ma to swój urok, choć może przeszkadzać, gdy czyta się książki po kolei i widzi, że dla nich i ich rodzin czas się zatrzymał.

Mamy XXI wiek, zmiany obyczajowe i technologiczne (internet!) nieco czasem przerastają inspektora Wexforda, ale nie na tyle, żeby nie rozwiązał kolejnej zagadki kryminalnej.
Gdy pewnego bardzo deszczowego dnia znika para nastolatków wraz z opiekunką (rodzice wyprawili się na weekend do Paryża), a matka dzieci twierdzi, że na pewno się utopiły - policja zaczyna poszukiwania....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W tym przypadku sprawdza się określenie - przerost formy nad treścią. Trąci sztucznością, wiele faktów wciskanych jest na siłę przez co książka traci tempo, fabuła "rozłazi się", główna bohaterka jest zupełnie niewiarygodna (szczególnie jej popis w mowie końcowej) i zaczęłam zerkać, ile jeszcze stron do końca, co nie jest dobrym sygnałem.
Niby rozumiem konwencję i zabawę nią, ale - szczerze - wolę czytać "oryginalnego" Wilkiego Collinsa, bo nie tylko niczego nie udaje, a językowo jest lepszy, satyrycznie - zdecydowanie lepszy, rozwiązanie zagadki/intrygi - wciąga, bohaterowie są po prostu świetni (i mamy ich cały wachlarz), no i nie sypie się na błędach obyczajowych, bo po prostu pisał w czasach, o których opowiada.
Gdzieś mi się gryzła konstrukcyjnie ta powieść, nie chcę jej analizować i rozbierać na kawałki, ale to miał być podobno kryminał retro, może w kolejnych częściach jest pod tym względem lepiej.
Pewnie sięgnę jeszcze po drugą i zobaczę.
Jednak nie rozumiem, jak panowie autorzy, którzy przyłożyli tyle czasu, uwagi do detali historycznych sypnęli się na głównym motywie: do sukien wieczorowych panie nie zakładały raczej wówczas wielkich kapeluszy, a już na pewno nie takich z gęstą woalką. Ciekawe ile by widziały ze sztuki, gdyby miały na twarzy gęsty, czarny materiał. Teatr to nie kościół. Czyli służąca nie mogła przebrać się za swoją panią i paradować po teatrze przez pierwszy akt i przerwę w takim cudeńku na twarzy, bo wzbudziłaby tym równie wielką sensację jakby wystąpiła w samej halce.
Tym sposobem główna intryga padła na łeb na szyję i ujawnia, że sprawny językowo kryminał jest tylko retro podróbką.
A na zabawy historią z satyrą albo bez, z wątkiem kryminalnym lub niekoniecznie - polecam Akunina. To jest autor, który potrafi pisać pod konkretną konwencję, jaką sobie obierze.

W tym przypadku sprawdza się określenie - przerost formy nad treścią. Trąci sztucznością, wiele faktów wciskanych jest na siłę przez co książka traci tempo, fabuła "rozłazi się", główna bohaterka jest zupełnie niewiarygodna (szczególnie jej popis w mowie końcowej) i zaczęłam zerkać, ile jeszcze stron do końca, co nie jest dobrym sygnałem.
Niby rozumiem konwencję i zabawę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to