-
ArtykułyPlenerowa kawiarnia i czytelnia wydawnictwa W.A.B. i Lubaszki przy Centrum Nauki KopernikLubimyCzytać2
-
ArtykułyW świecie miłości i marzeń – Zuzanna Kulik i jej „Mała Charlie”LubimyCzytać4
-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać2
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant7
Biblioteczka
Autora nigdy nie darzyłam sympatią. Znawcy rejonu (nie propagandziarze) stawiali go tylko nieco wyżej niż wybitnego fantastę Litwinienkę (po dziś dzień przyjmuje się u nas w kraju, że został jegomość zamordowany przez KGB - odsyłam do wypowiedzi brata Litwinienki, jak i byliśmy swego czasu jedynym państwem na świecie, które stanęło po stronie bandziorów w typie Chodorkowskiego, co dostrzegły z ironicznym uśmiechem nawet Stany Zjednoczone - vide artykuł Lee Woloskiego o plutokracji i walce Putina z oligarchami rosyjskimi). Suworow zdecydowanie w Polsce także cieszy się estymą. Ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać.
O ile o warstwę ideologiczną można się spierać (demonizacja wszystkiego co przed 1989 rokiem wraz z wrzucaniem wszystkiego do jednego wora), o tyle jakość książki jest odwrotnie proporcjonalna do jej ceny (54,90 zł za coś takiego!!!).
Autor raczył np. objaśnić czytelnikowi jak działa system satelitarny i że satelita widzi tylko dach budynku, a żeby zobaczyć co jest w środku, należy doń wejść. Doprawdy? Nigdy bym nie wpadła na to!
Sugerowanie, że tylko Rosja posiada agenturę zagraniczną. Ja wiem, że jak pójdziemy do MSW i spytamy się kogokolwiek, czy Polska posiada razwiedkę zagraniczną, odpowiedzą, że nie. Wyróżniamy bowiem formalnie kontrwywiad i wywiad. Ale nie róbmy już z czytelnika idioty, który nie domyśla się do czego służy wywiad (u nas instytucja zwana AW). Potem pokrętnie coś mówi, że wywiad radziecki był skoncentrowany mocno na społeczeństwie radzieckim i przodował w tym względzie, był najbardziej totalitarny w swym donosicielstwie oraz kontroli - a STASI? A operacje CIA typu Monarch? Znów pytam "SERIO?"
Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegokolwiek o działaniu służb, niestety nie znajdzie tutaj niczego ciekawego. Bo chyba każdy w XXI wieku wie jak działa satelita, czy co to było KGB. Jest masa świetnych książek o tej tematyce o bardzo zróżnicowanej warstwie ideologicznej. Dla każdego coś miłego. Suworow za to dowiódł, że jest nierobem i ma czytelnika za kompletnego idiotę.
To chyba tyle.
Autora nigdy nie darzyłam sympatią. Znawcy rejonu (nie propagandziarze) stawiali go tylko nieco wyżej niż wybitnego fantastę Litwinienkę (po dziś dzień przyjmuje się u nas w kraju, że został jegomość zamordowany przez KGB - odsyłam do wypowiedzi brata Litwinienki, jak i byliśmy swego czasu jedynym państwem na świecie, które stanęło po stronie bandziorów w typie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Książka niesłusznie uznana za wartościową (nie będę przytaczała działalności pana autora). Jednakże na fali walki informacyjnej - dobrze sprzedająca się.
"Jądro dziwności" nawet nie próbuje ukazywać czytelnikowi różnorodności Rosji (spodziewałam się przynajmniej przybliżenia sytuacji i atmosfery Kaliningradu, walki wpływów rosyjskich, polskich i niemieckich na tym terenie, tak aby zbombardowany medialnym ściekiem czytelnik mógł faktycznie się zastanowić - oczywiście autor się o to nie pokusił).
Dla ludzi pragnących utwierdzać się w tym, co sobie zasłyszeli optymalna pozycja. Dla ludzi faktycznie interesujących się regionem - mało ciekawa książka. Jedynym smaczkiem była chyba tylko historia gangstera, który został reżyserem (nazwijmy jegomościa tak umownie). Już nawet wybitnie antyrosyjski "Putinizm" był bardziej wnikliwy, niż ten pseudo reportaż. Zawarta była tam bowiem ciekawa analiza politologiczna (analogie do czegokolwiek są zawsze zwodnicze, ale nikomu filozofowanie nie powinno zaszkodzić).
Książka niesłusznie uznana za wartościową (nie będę przytaczała działalności pana autora). Jednakże na fali walki informacyjnej - dobrze sprzedająca się.
"Jądro dziwności" nawet nie próbuje ukazywać czytelnikowi różnorodności Rosji (spodziewałam się przynajmniej przybliżenia sytuacji i atmosfery Kaliningradu, walki wpływów rosyjskich, polskich i niemieckich na tym...
Czasem instynkt stadny się we mnie odezwie i sięgam po książkę, o której "trajkotają" wszyscy znajomi (w tym wypadku znajome w większości). Przysięgam, że dotrwałam do końca.
To jest niepojęte, że takiej jakości książka została dopuszczona do druku. Swoim BRAKIEM warsztatu pisarka (sic!) wręcz zadręcza czytelnika. Najlepsze jest to, że tego typu literatura stoi na półce "Literatura piękna" obok poważnych autorów.
Sadyzm i masochizm oczywiście nie są jakimiś chorymi zwyrodnieniami ludzkiej natury. Chcę jedynie nawiązać do samego typu książek, bowiem rozseksualizowanych powieści powstała cała gama.
Sądzę, że znacznie pożyteczniejszym będzie przeczytanie markiza de Sade (z tym jego zainteresowaniem koprofilią), niżeli tego czegoś.
Sama tematyka jest bardzo intrygująca (świat "szkółek sado-maso" jest wszak czymś realnym) i da się ją dobrze wykorzystać do napisania podniecającej, ale nie prostackiej historii.
Książka jest niestrawna w formie, w kreacji postaci, w dialogach, mnóstwo powtórzeń... Jedyna rzecz interesująca w tym wszystkim to jej sukces. Serio?! Tak mało już wymagamy od pisarzy?
Czasem instynkt stadny się we mnie odezwie i sięgam po książkę, o której "trajkotają" wszyscy znajomi (w tym wypadku znajome w większości). Przysięgam, że dotrwałam do końca.
To jest niepojęte, że takiej jakości książka została dopuszczona do druku. Swoim BRAKIEM warsztatu pisarka (sic!) wręcz zadręcza czytelnika. Najlepsze jest to, że tego typu literatura stoi na półce...
Niby co trzeba jest, ale mało tego. Oczywiście nikt choć średnio inteligentny nie będzie szukał w niej żargonu obowiązującego w obecnych służbach. Dajmy na to: metod łowienia agentów jest cała masa i są one na ogół znane, choć INSTRUKCJE określające, w jaki sposób to robić, są ściśle tajne, choćby "Instrukcja o pozyskiwaniu, pracy i ewidencji agenturalno-informacyjnej sieci" z 1945 roku. Do dziś rzeczy tam opisane są użytkowane. Niestety ten słownik nie ma zamiaru nam takich kwestii - jak ta wspomniana przeze mnie - przybliżyć.
Ja rozumiem, że to angielsko-polski słownik. Rozumiem, że wszystko takie tajne, ale choć odrobinę można by użytkownikowi pomóc, czy np. zademonstrować starą, już nieużytkowaną terminologię podstawową (pojawiają się w książce takowe hasła, ale są one tak oczywiste, że serio nie potrzebowałabym kupować tej publikacji, aby zrozumieć pewne określenia).
Zdecydowanie więcej żargonu załapiemy, oglądając filmy czy czytając odpowiednie książki. Ale ładnie wygląda. Tak profesjonalnie. Niech sobie będzie.
Niby co trzeba jest, ale mało tego. Oczywiście nikt choć średnio inteligentny nie będzie szukał w niej żargonu obowiązującego w obecnych służbach. Dajmy na to: metod łowienia agentów jest cała masa i są one na ogół znane, choć INSTRUKCJE określające, w jaki sposób to robić, są ściśle tajne, choćby "Instrukcja o pozyskiwaniu, pracy i ewidencji agenturalno-informacyjnej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to