rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Niby co trzeba jest, ale mało tego. Oczywiście nikt choć średnio inteligentny nie będzie szukał w niej żargonu obowiązującego w obecnych służbach. Dajmy na to: metod łowienia agentów jest cała masa i są one na ogół znane, choć INSTRUKCJE określające, w jaki sposób to robić, są ściśle tajne, choćby "Instrukcja o pozyskiwaniu, pracy i ewidencji agenturalno-informacyjnej sieci" z 1945 roku. Do dziś rzeczy tam opisane są użytkowane. Niestety ten słownik nie ma zamiaru nam takich kwestii - jak ta wspomniana przeze mnie - przybliżyć.

Ja rozumiem, że to angielsko-polski słownik. Rozumiem, że wszystko takie tajne, ale choć odrobinę można by użytkownikowi pomóc, czy np. zademonstrować starą, już nieużytkowaną terminologię podstawową (pojawiają się w książce takowe hasła, ale są one tak oczywiste, że serio nie potrzebowałabym kupować tej publikacji, aby zrozumieć pewne określenia).

Zdecydowanie więcej żargonu załapiemy, oglądając filmy czy czytając odpowiednie książki. Ale ładnie wygląda. Tak profesjonalnie. Niech sobie będzie.

Niby co trzeba jest, ale mało tego. Oczywiście nikt choć średnio inteligentny nie będzie szukał w niej żargonu obowiązującego w obecnych służbach. Dajmy na to: metod łowienia agentów jest cała masa i są one na ogół znane, choć INSTRUKCJE określające, w jaki sposób to robić, są ściśle tajne, choćby "Instrukcja o pozyskiwaniu, pracy i ewidencji agenturalno-informacyjnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie mogłam nigdy przełknąć sympatii autora wobec Balcerowicza czy bezkrytycznego podejścia do KK w historii PRL, ale muszę przyznać, że lekkie pióro ma.

Książeczka powinna przede wszystkim pomóc ludziom, którzy potrzebują podstawowego przeszkolenia w kwestii buszowania po ogołoconych archiwach - czyli praca pożyteczna.
Pan H. Piecuch jest również wyśmienitym gawędziarzem, używa języka uważanego za potoczny, a czasem nawet opatruje tekst wulgaryzmami, co... absolutnie nie razi!

W swoim stanowisku jest przesadny i za cel nadrzędny postawił sobie obrzydzenie czytelnikowi służb bezpieczeństwa, zniżając pracę takich ludzi wręcz do poziomu prostytucji. Weźmy to w nawiasy.
Jednocześnie dokonuje bardzo interesujących ocen różnych zjawisk, wydarzeń (tutaj jesteśmy z autorem może nie tyle po dwóch stronach barykady, co ja po prostu nie udaję, że choćby wspominane przez niego wydarzenia roku 1968 to nie objaw polskiego antysemityzmu, co akt oczyszczania naszego udręczonego kraju z NKWD).

Książka jest krótka (217 stron), ale mogłabym o niej pisać wiele. Prawdę mówiąc, nie chce mi się, bo sama ocena powinna zachęcić czytelników zainteresowanych tematem pracy służb bezpieczeństwa w bloku socjalistycznym, do zgłębienia jej. Serio polecam. Przydatna w wielu sytuacjach.

Nie mogłam nigdy przełknąć sympatii autora wobec Balcerowicza czy bezkrytycznego podejścia do KK w historii PRL, ale muszę przyznać, że lekkie pióro ma.

Książeczka powinna przede wszystkim pomóc ludziom, którzy potrzebują podstawowego przeszkolenia w kwestii buszowania po ogołoconych archiwach - czyli praca pożyteczna.
Pan H. Piecuch jest również wyśmienitym gawędziarzem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Autora nigdy nie darzyłam sympatią. Znawcy rejonu (nie propagandziarze) stawiali go tylko nieco wyżej niż wybitnego fantastę Litwinienkę (po dziś dzień przyjmuje się u nas w kraju, że został jegomość zamordowany przez KGB - odsyłam do wypowiedzi brata Litwinienki, jak i byliśmy swego czasu jedynym państwem na świecie, które stanęło po stronie bandziorów w typie Chodorkowskiego, co dostrzegły z ironicznym uśmiechem nawet Stany Zjednoczone - vide artykuł Lee Woloskiego o plutokracji i walce Putina z oligarchami rosyjskimi). Suworow zdecydowanie w Polsce także cieszy się estymą. Ale nie o tym chciałam dzisiaj pisać.

O ile o warstwę ideologiczną można się spierać (demonizacja wszystkiego co przed 1989 rokiem wraz z wrzucaniem wszystkiego do jednego wora), o tyle jakość książki jest odwrotnie proporcjonalna do jej ceny (54,90 zł za coś takiego!!!).

Autor raczył np. objaśnić czytelnikowi jak działa system satelitarny i że satelita widzi tylko dach budynku, a żeby zobaczyć co jest w środku, należy doń wejść. Doprawdy? Nigdy bym nie wpadła na to!
Sugerowanie, że tylko Rosja posiada agenturę zagraniczną. Ja wiem, że jak pójdziemy do MSW i spytamy się kogokolwiek, czy Polska posiada razwiedkę zagraniczną, odpowiedzą, że nie. Wyróżniamy bowiem formalnie kontrwywiad i wywiad. Ale nie róbmy już z czytelnika idioty, który nie domyśla się do czego służy wywiad (u nas instytucja zwana AW). Potem pokrętnie coś mówi, że wywiad radziecki był skoncentrowany mocno na społeczeństwie radzieckim i przodował w tym względzie, był najbardziej totalitarny w swym donosicielstwie oraz kontroli - a STASI? A operacje CIA typu Monarch? Znów pytam "SERIO?"

Jeśli ktoś chce się dowiedzieć czegokolwiek o działaniu służb, niestety nie znajdzie tutaj niczego ciekawego. Bo chyba każdy w XXI wieku wie jak działa satelita, czy co to było KGB. Jest masa świetnych książek o tej tematyce o bardzo zróżnicowanej warstwie ideologicznej. Dla każdego coś miłego. Suworow za to dowiódł, że jest nierobem i ma czytelnika za kompletnego idiotę.

To chyba tyle.

Autora nigdy nie darzyłam sympatią. Znawcy rejonu (nie propagandziarze) stawiali go tylko nieco wyżej niż wybitnego fantastę Litwinienkę (po dziś dzień przyjmuje się u nas w kraju, że został jegomość zamordowany przez KGB - odsyłam do wypowiedzi brata Litwinienki, jak i byliśmy swego czasu jedynym państwem na świecie, które stanęło po stronie bandziorów w typie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka odkłamująca przyczyny działalności naszych "panów" na przestrzeni wieków. Coś zupełnie innego, niż pospolite wykłady o strukturach władzy, na których wtłaczano nam niepospolite głupoty.

Jednocześnie książka jest środkiem do porozumiewania się ludu z władzą. Abyśmy wiedzieli, czego rząd od nas oczekuje, mówiąc to czy tamto. Na jakie ośrodki oddziałuje i na komu mu zależy. To także świetne rozwinięcie dorobku Konecznego o jego teorii cywilizacji (statycznych, dynamicznych itd.). Godna polecenia pozycja, lecz zanim za nią się weźmiemy, należy przeczytać "Tajniki sterowania ludźmi". Wówczas pojmiemy ją dogłębnie i będziemy zdolni do analizy bieżących komunikatów i przekazywanych informacji (to nie to samo).

Polecam w ramach obywatelskiej samoobrony i uporządkowania informacji historycznych.

Książka odkłamująca przyczyny działalności naszych "panów" na przestrzeni wieków. Coś zupełnie innego, niż pospolite wykłady o strukturach władzy, na których wtłaczano nam niepospolite głupoty.

Jednocześnie książka jest środkiem do porozumiewania się ludu z władzą. Abyśmy wiedzieli, czego rząd od nas oczekuje, mówiąc to czy tamto. Na jakie ośrodki oddziałuje i na komu mu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka dla ludzi, którzy ukończywszy studia historyczne lub politologiczne utkwili w matni wiecznych sporów na temat wydarzeń historycznych. Kiedyś, gdy zaczynałam się interesować historią (początek liceum), sądziłam, że wkuwanie czyichś stanowisk i ich porównywanie to przepis na zrozumienie dziedziny. Byłam w błędzie, co odkryłam tuż po maturze. Dostrzegłam, że czegoś mi brakuje, a mianowicie chłodnego oka. Niestety nie mogłam znaleźć nikogo, kto poprowadziłby mnie w tym zakresie i pokazał "jak to robić". Natrafiłam na Kosseckiego.

Przyznam, że po przeczytaniu "Gry..." stałam się zdrowsza emocjonalnie i udało mi się nie tylko wznieść ponad uciążliwą i przesiąkniętą nienawiścią debatą, dyskursem historycznym, ale także zrozumieć po co ktoś to robi. Gdy przeszłam "szkolenie" za pomocą również innych książek Kosseckiego, zaczęłam być irytująca dla wielu rozmówców, gdyż nie wpadałam w emocjonalność podczas rozmowy.

Dodatkowo dzięki tej książce można na spokojnie przeanalizować praktycznie każdą epokę i zdarzenie a następnie ocenić je tak, jak należy. Nie z punktu widzenia lewej czy prawej strony, a właśnie GRY. Powtórzę się, ale co mi tam: Polska jest ojczyzną cybernetyki jako takiej i to czuć! Chciałabym, aby jak najwięcej osób przyswoiło i zaczęło stosować książki Pana Kosseckiego, a szczególnie na początek polecam właśnie tę.

Bardzo dobra książka dla ludzi, którzy ukończywszy studia historyczne lub politologiczne utkwili w matni wiecznych sporów na temat wydarzeń historycznych. Kiedyś, gdy zaczynałam się interesować historią (początek liceum), sądziłam, że wkuwanie czyichś stanowisk i ich porównywanie to przepis na zrozumienie dziedziny. Byłam w błędzie, co odkryłam tuż po maturze. Dostrzegłam,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Nie jest jakaś rażąco zła, czy szczególnie głupia, ale z pewnością nie nadaje się do traktowania nazbyt naukowo. Jest ona właściwie zbiorem ciekawostek na temat historii kobiecego szpiegostwa i na wskroś kobieca (chyba właśnie to mi przeszkadza). Z drugiej strony nadal cierpimy z powodu niewielkiej ilości opracowań na temat udziału kobiet w szeregach bezpieki czy zagranicznej "razwiedki" (IPN niedawno coś chyba wydał), więc z braku laku i to dobre.

Książka zdecydowanie do czytania do poduszki, baaaardzo swobodna, lekka w odbiorze. Dla starych wyjadaczy w dziedzinie szpiegostwa jej ton może nawet śmieszyć, ale chyba autorka po prostu pisała sercem.

Zdecydowanie w tej dziedzinie mogę polecić bardziej książeczkę "Tajnyje informatory Kriemlja - żensiny w razwiedkie" autorstwa dwóch panów Wladimirów - Antonowa i Karpowa. Niestety w języku rosyjskim, dla osób na poziomie znajomości rosyjskiego TRKI2.

Niemniej, jeśli chcemy poczytać po prostu coś lekkiego, przepełnionego ciekawostkami, coś co nas odpręży - "Kobiety szpiedzy" to dobry wybór. Zaznaczyłam, że książka jest "przeciętna" co nie znaczy, że jest zła.

Mam mieszane uczucia co do tej książki. Nie jest jakaś rażąco zła, czy szczególnie głupia, ale z pewnością nie nadaje się do traktowania nazbyt naukowo. Jest ona właściwie zbiorem ciekawostek na temat historii kobiecego szpiegostwa i na wskroś kobieca (chyba właśnie to mi przeszkadza). Z drugiej strony nadal cierpimy z powodu niewielkiej ilości opracowań na temat udziału...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jestem dumną "mamusią" dwóch psiaków i z wielkim zainteresowaniem przeczytałam tę książkę. Bardzo nowatorsko autorka podchodzi do kwestii wychowania naszego pupila tak, aby wspólne spędzanie czasu było przyjemnością, a nie tresurą. Aby relacje między nami a naszymi przyjaciółmi nie były więcej zakłócone przez poobgryzane meble i pobrudzone podłogi czy ściany.

Niezwykle zainteresował mnie rozdział, w którym autorka niezwykle trafnie opisała postrzeganie przez psa przedmiotów w domu. Nabywają bowiem (owe przedmioty) wg autorki swego znaczenia dopiero, gdy dosłownie psu je "przedstawimy". Jeśli zwierzaczek nie zostanie posadzony na fotelu, nie będzie do końca rozumiał jego znaczenia, a jeśli nie wie do czego coś służy, zaczyna to smakować.

Niby od zawsze miałam jakieś zwierzaki w domu, a psa obowiązkowo, ale zawsze dowiaduję się czegoś nowego. Sięgnęłam po tę pozycję, gdy zaadoptowałam bassecika, który nie należy do najłatwiejszych w obejściu ras. Okazało się, że zabezpieczanie uszu czy codzienne mycie ich oraz kontrola spojówek to jedynie kropla w morzu jego potrzeb. Przyzwyczajona do kundelka (który niesamowicie szybko nauczył się wszystkiego), sądziłam, że typowe metody mnie nie zawiodą. Dzięki tej książce spróbowałam czegoś nowego i faktycznie podziałało. Dodatkowo odkryłam, że mój nowy psiaczek ma bardzo złożony charakter.

Zrozumiałam też lepiej procesy, które zachodzą w głowach czworonogów oraz głębiej uświadomiłam sobie jak bardzo odmienna jest perspektywa psa (niby wiemy, że mają świetny węch, ale nie znamy ich np. umiejętności telepatycznych, czy śledzenia naszych źrenic).

Nie przedłużając - polecam gorąco!

Jestem dumną "mamusią" dwóch psiaków i z wielkim zainteresowaniem przeczytałam tę książkę. Bardzo nowatorsko autorka podchodzi do kwestii wychowania naszego pupila tak, aby wspólne spędzanie czasu było przyjemnością, a nie tresurą. Aby relacje między nami a naszymi przyjaciółmi nie były więcej zakłócone przez poobgryzane meble i pobrudzone podłogi czy ściany.

Niezwykle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Bardzo dobra książka, będąca dość nowatorską próbą wytłumaczenia zmian świadomości społecznej na terenie Rosji oraz jej korzeni. Co prawda od ponad 250 lat nie mamy do czynienia w historii z żadnymi faktycznie spontanicznymi (niesterowanymi) ruchami i rewolucjami, ale ja cenię poszukiwaczy i oponentów, którzy widać, że myśleli zanim coś napisali.

Bardzo dobry język, jednakże miejscami powierzchowna. Zależy od epoki. Ale to jest naturalne, gdyż historycy specjalizują się również epokowo. Może tutaj leży przyczyna "przegadania" przez autora niektórych spraw.

Niemniej uważam, że warto przeczytać, wziąć pod uwagę, z pewnością dobra do przemyślenia.

Bardzo dobra książka, będąca dość nowatorską próbą wytłumaczenia zmian świadomości społecznej na terenie Rosji oraz jej korzeni. Co prawda od ponad 250 lat nie mamy do czynienia w historii z żadnymi faktycznie spontanicznymi (niesterowanymi) ruchami i rewolucjami, ale ja cenię poszukiwaczy i oponentów, którzy widać, że myśleli zanim coś napisali.

Bardzo dobry język,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Historia Rosji Nicholas V. Riasanovsky, Mark D. Steinberg
Ocena 6,5
Historia Rosji Nicholas V. Riasano...

Na półkach: ,

Podręcznik bardzo dobry, aby zainicjować w czytelniku jakiekolwiek zainteresowanie historią Rosji. Nacisk na kulturę i obyczajowość, czy geografię wcale nie jest złym pomysłem, bowiem w innych publikacjach bardzo brakuje szerszego opisu tego aspektu historii danego państwa. Pomijanie takich rozdziałów jest też typowe dla studentów, coby nie napocić się przed wkuwaniem do egzaminu. Jeśli jednakże ktoś faktycznie chce się zajmować na poważnie np. Rosją, jest jednocześnie zobowiązany do dogłębnego przestudiowania rozwoju kultury i obyczajowości rosyjskiej. Jest ona niezwykle złożona i nie taka oczywista (wieczne spory o to, dlaczego kobiety zamykano w oddzielnym pokoju, a niekiedy kondygnacji podczas męskich przyjęć - nie zgadzam się z powielaną leniwie teorią o jakże ogromnym wpływie islamu na obyczajowość Rosjan. Tatarzy pierw sami musieliby mocno sobie przysposobić tę wiarę, a było to niezwykle powierzchowne na tamtym etapie historii, żeby próbować przymuszać do tego podbity naród).

Co do reszty podręcznika - jeśli ktoś faktycznie pragnie posiąść gruntowną wiedzę o historii Rosji musi zacząć czytać książki od poszczególnych epok (niestety nadmiar o historii ZSRR odwraca uwagę od wcześniejszych dziejów. Może serial "Wielikaya" wreszcie coś zmieni). Ta książka to podstawa do dalszego rozwijania zainteresowań. Jest dosyć dobra, szczególnie opis warunków terenowych czy atmosferycznych oraz ich wpływ bardzo pożyteczny - podobnie było w "Rosji" Actona.

Dodatkowo zaznaczę, że wszelkie polskie publikacje na temat historii Rosji są używane wyłącznie w Polsce. Na zachodzie serio nie znajdziemy polskich autorów piszących o historii Rosji z powodu braku obiektywizmu (a przynajmniej znalezienie takowych będzie trudne), emocjonalności narracji, przemilczania faktów oraz wrodzonej antypatii do wschodniego sąsiada, co zakłóca pełne zrozumienie tematu. Nie piszę tego złośliwie, a jedynie przytaczam podejście zachodu do naszych książek o Rosji. Po części jestem zmuszona się z tym zgodzić. Zwykle negatywnie się wypowiadamy o pozycjach, w których żółć nie leje się hektolitrami. Czas przywyknąć do spokojnego opisywania rzeczywistości. Tak jest i w tej książce.

Gwiazdki odjęłam za bardzo pobieżne potraktowanie tematu, ale z drugiej strony książka by musiała wyjść w co najmniej trzech tomach. Polecam na sam początek.

Podręcznik bardzo dobry, aby zainicjować w czytelniku jakiekolwiek zainteresowanie historią Rosji. Nacisk na kulturę i obyczajowość, czy geografię wcale nie jest złym pomysłem, bowiem w innych publikacjach bardzo brakuje szerszego opisu tego aspektu historii danego państwa. Pomijanie takich rozdziałów jest też typowe dla studentów, coby nie napocić się przed wkuwaniem do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na początku powiem, że książka wartościowa po odrzuceniu emocjonalizmu komunistycznego. Bardzo przydatna dla poznania dawnych sposobów manipulowania masami i dla dokonania porównawczej charakterystyki z obecnymi środkami tego typu. Poznajemy wiele zachodnich stacji radiowych od strony statystycznej, ich historie, założycieli i kadry. Efekty jej działalności oraz szczyptę opisu odbiorców.

Sądzę, że lektura wartościowa, polecana również przez doc. Kosseckiego (często przez niego przytaczana). Znajdziemy w niej również dokładne odwołania do konkretnych audycji, które z łatwością odnajdziemy w archiwach, a co za tym idzie, możemy zweryfikować prawdomówność autora.

Myślę, że dobra ciekawostka dla ludzi zainteresowanych wojnami informacyjnymi no i oczywiście bardzo na czasie.

Na początku powiem, że książka wartościowa po odrzuceniu emocjonalizmu komunistycznego. Bardzo przydatna dla poznania dawnych sposobów manipulowania masami i dla dokonania porównawczej charakterystyki z obecnymi środkami tego typu. Poznajemy wiele zachodnich stacji radiowych od strony statystycznej, ich historie, założycieli i kadry. Efekty jej działalności oraz szczyptę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Asimov to klasa sama w sobie oczywiście. Książka jest intrygująca, dosłownie ją pożarłam! Niesztampowe podejście do tematu podróży w czasie, wątek romantyczny i wieńczący całość filozoficzny klucz.
Brakowało mi jedynie bardziej szczegółowego opisu odwiedzanych przez bohaterów światów, bo wybieg w przyszłość w wykonaniu autora był bardzo odważny. Czuć też niekiedy, że powieść jest z epoki (ach, te taśmy perforowane). Z drugiej strony bardzo podobała mi się moc przewidywania Asimova, że wszelkie próby kolonizowania wszechświata czy sąsiednich planet mogą stać się jałowe. Czasem odnoszę takie wrażenie, gdy widzę jak wiele obłudy czai się za relacjami z eksplorowania kosmosu. Dodatkowo uwaga o tym, że chcemy wznieść się do gwiazd, jednocześnie nie znając natury własnej planety. Jakież to prawdziwe...

Asimov to klasa sama w sobie oczywiście. Książka jest intrygująca, dosłownie ją pożarłam! Niesztampowe podejście do tematu podróży w czasie, wątek romantyczny i wieńczący całość filozoficzny klucz.
Brakowało mi jedynie bardziej szczegółowego opisu odwiedzanych przez bohaterów światów, bo wybieg w przyszłość w wykonaniu autora był bardzo odważny. Czuć też niekiedy, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Polska jest absolutnym liderem w aspekcie rozwijania dziedziny jaką jest cybernetyka. Dorobiliśmy się m.in. takiego fantastycznego docenta Kosseckiego, niestety nie staramy się tej wiedzy rozpowszechniać, a jest ona uniwersalna, potrzebna, życiowa i stwarza płaszcz ochronny wokół naszego mózgu. Jednocześnie schładza emocje i pomaga zrozumieć otaczający nas świat i ludzi.

"Tajniki sterowania ludźmi" to przede wszystkim przepis na to jak odnaleźć swoją drogę, zacząć żyć zgodnie ze swoimi pragnieniami, przekształcać otaczającą nas rzeczywistość wedle naszych aspiracji i w zgodzie z innymi. Radzi nawet jak rozwiązywać konflikty domowe i skąd one się biorą.

W książce oczywiście omawia się czym jest człowiek jako system, jak powinno działać przedsiębiorstwo, partia, rodzina a nawet jak przetrwać kryzysy w związku. Autor ukazuje różnorodność ludzkich charakterów, wartości, którymi się kierują.

Nowatorskie, aktualne i potrzebne. Mamy czym się pochwalić.

Polska jest absolutnym liderem w aspekcie rozwijania dziedziny jaką jest cybernetyka. Dorobiliśmy się m.in. takiego fantastycznego docenta Kosseckiego, niestety nie staramy się tej wiedzy rozpowszechniać, a jest ona uniwersalna, potrzebna, życiowa i stwarza płaszcz ochronny wokół naszego mózgu. Jednocześnie schładza emocje i pomaga zrozumieć otaczający nas świat i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

O rany... Na wstępie powiem, że bardzo cenię sobie Pana prof. Ziółkowskiego. Jest autorem bardzo dobrej książki o starożytnym Rzymie, którą z wielkim zainteresowaniem przeczytałam.

Natomiast powyższy podręcznik posiada pewne wady. Zanim je omówię, pochwalę za to, że jest to faktycznie podstawowy i bardzo dobry podręcznik do historii starożytności. Obowiązkowo do opanowania. Książka jest bardzo aktualna, szczególnie w porównaniu z publikacjami Pani Wipszyckiej-Bravo, która popełnia permanentnie autoplagiat. Dodatkowo jej dziełka są już raczej bardziej gratką dla moli książkowych, niż faktycznym użytecznym podręcznikiem potrzebnym do opanowania przed egzaminem epokowym (ja wiem, że książki historyczne długo się nie przeterminowują, no ale zawsze można być jeszcze bardziej na bieżąco). Podobnie jak Kumaniecki.
Reasumując, to jest po prostu cegła, którą należy przeczytać, aby można było zajmować się innymi zagadnieniami z epoki.

A teraz wady... książka jest na swój sposób chaotyczna. Autor założył, że będzie przedstawiał wydarzenia w miarę chronologicznie, zamiast zagadnieniowo czy stricte geograficznie. Jest to potężny problem, gdy chcemy sobie uporządkować informacje. Trudno przez to również wyszukiwać wiadomości na interesujący nas temat (uwagi na marginesach to też nie wszystko). Przed egzaminem to koszmar.

Zalecam studentom oraz licealistom przygotowującym się do matury z rozszerzonej historii oraz pasjonatom starożytności. Jednakże należy to przeczytać na długo przed egzaminem. Powoli. Bez pośpiechu.

O rany... Na wstępie powiem, że bardzo cenię sobie Pana prof. Ziółkowskiego. Jest autorem bardzo dobrej książki o starożytnym Rzymie, którą z wielkim zainteresowaniem przeczytałam.

Natomiast powyższy podręcznik posiada pewne wady. Zanim je omówię, pochwalę za to, że jest to faktycznie podstawowy i bardzo dobry podręcznik do historii starożytności. Obowiązkowo do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka jest mocno przeciętna, ale dobrze mi się ją czytało (byłam wówczas licealistką). Nauczyciel często jest obiektem westchnień swoich uczennic, tak jest i w tym przypadku. Co prawda, uczucie narodziło się jeszcze zanim główna bohaterka dowiedziała się o przyjęciu spotkanego w pociągu, przystojnego mężczyzny do pracy w szkole, do której uczęszcza.

Relacja przeradza się w romans, a sama główna bohaterka wręcz za cel życiowy obiera sobie uwiedzenie belfra. Jednocześnie całkowicie ignoruje uczucia do niej żywione przez znajomego ze szkolnego korytarza. Przez to dochodzi do dramatycznych zdarzeń, a uczennica dowiaduje się ostatecznie o zaskakującej sytuacji życiowej swego ukochanego.

Polecam zakochanym uczennicom, które nie mogą dać upustu swym żądzom i pragnieniom. Serio, nic nie mam do tej książki. Po prostu jest jedną z wielu tego typu i łatwo zapomnieć, że się ją czytało kiedykolwiek. Pomimo, że podobna sytuacja dotyczyła mnie bezpośrednio.

Książka jest mocno przeciętna, ale dobrze mi się ją czytało (byłam wówczas licealistką). Nauczyciel często jest obiektem westchnień swoich uczennic, tak jest i w tym przypadku. Co prawda, uczucie narodziło się jeszcze zanim główna bohaterka dowiedziała się o przyjęciu spotkanego w pociągu, przystojnego mężczyzny do pracy w szkole, do której uczęszcza.

Relacja przeradza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dobra książka dla studentów historii. Można ją uznać za podstawowy podręcznik do wiedzy o Stasi. Jest chłodna, rzeczowa i bogata w liczby. Z pewnością będzie dobrze przyjmowana jako pozycja w bibliografii do pracy dyplomowej, a jednocześnie dostarczy optymalną ilość wstępnych informacji. Można sobie potem oczywiście uzupełniać wiedzę innymi książkami z tego samego "działu".

Dobra książka dla studentów historii. Można ją uznać za podstawowy podręcznik do wiedzy o Stasi. Jest chłodna, rzeczowa i bogata w liczby. Z pewnością będzie dobrze przyjmowana jako pozycja w bibliografii do pracy dyplomowej, a jednocześnie dostarczy optymalną ilość wstępnych informacji. Można sobie potem oczywiście uzupełniać wiedzę innymi książkami z tego samego...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stasi. Zmowa Niepamięci Grit Hartmann, Uwe Müller
Ocena 6,8
Stasi. Zmowa N... Grit Hartmann, Uwe ...

Na półkach: ,

Książka z jednej strony udowadniająca, że chaos dokumentacyjny nie dotyczy wyłącznie Polski, z drugiej strony nie próbuje nakierować w pełni czytelnika w czym jest problem. W przypadku Polski problem polega na tym, że rozlicza się ok. 20% członków aparatu systemu czyli SB, co tylko świadczy o tym, że pozostałe 80% zostało całkowicie świadomie schowane w szafie (dosłownie również). Mam tutaj na myśli oczywiście MO.

Mało kto dostrzega, że do dzisiaj dokumentacja dotycząca milicji nie została w ogóle wzięta na tapetę i omówiona. Wszak to milicja tworzyła sławetne "ścieżki zdrowia", a pałką zatłuczono niejednego bezpieczniaka (oczywiście daleka jestem od jakiegoś rodzaju usprawiedliwiania, stwierdzam fakt).
Jednocześnie zamiast korzystać z bazy wywiadowczej, której dorobiliśmy się w pewnym okresie naszej historii, za szczyt patriotyzmu uznajemy (i chyba autorzy powyższej publikacji także) jedynie ciągłe upokarzanie służb bezpieczeństwa. Typowe odwracanie uwagi społeczeństwa, zaganianego do IPN, które ma do zaoferowania jedynie dokumentację o charakterze hmm.. milicyjnym, co powoduje, że wszelkie publikacje oparte na tej podstawie stają się jednowymiarowe, a co gorsza (jak w przypadku oferty literackiej Pani Kani) - bez najdrobniejszej refleksji i są po prostu przepisane z archiwów. Serio, nikt nie zastanawia się czy coś jest spreparowane, czy nie, wskazuje się palcem często nieistotnych ludzi i fakty. Dość jednakże na temat moich przemyśleń, co do tworzenia tego typu książek. Wszak dałam tej pozycji wysoką ocenę.

Zaletą publikacji jest jej inność (odczarowywanie stereotypu porządnickiego i otwartego Niemca). Naświetla błędy w pracy archiwistów, bojaźń przed rozliczaniem poszczególnych osób z ich niecnych uczynków (rozliczenie w książce jest rozumiane jedynie poprzez wtrącenie kogoś do więzienia, ale w wielu przypadkach byłoby to wskazane). Książeczka dostarcza informacji na temat sposobu przechowywania dokumentacji w Niemczech, historii poszczególnych ugrupowań partyjnych, obłudy wielu byłych członków partii komunistycznych (o ile nad szlachetnością zamiarów ludzi można debatować godzinami, o tyle krzywoprzysięstwo jest absolutnie złym postępkiem, zasługującym na jednoznaczne potępienie).

Niektórzy traktują książkę jako lek na nasze kompleksy związane z tego typu "rozliczeniami", ale nie należy jej tak odczytywać. To bowiem prosta droga do lenistwa. To po prostu doskonałe źródło informacji i lekcja, którą należy odrobić. Zastanowić się. Pamiętać zawsze o ostrożności: "Dzisiejszy bunt jest jutrzejszym prawem, dzisiejsze bluźnierstwo jutrzejszym komunałem".

Książka z jednej strony udowadniająca, że chaos dokumentacyjny nie dotyczy wyłącznie Polski, z drugiej strony nie próbuje nakierować w pełni czytelnika w czym jest problem. W przypadku Polski problem polega na tym, że rozlicza się ok. 20% członków aparatu systemu czyli SB, co tylko świadczy o tym, że pozostałe 80% zostało całkowicie świadomie schowane w szafie (dosłownie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawsze bardzo chętnie sięgam po biografie, których autorami są bliscy i nieco mniej bliscy opisywanego bohatera. Jest to sposób na chociaż częściowe zajrzenie komuś do łóżka czy szafy. Jeśli dodatkowo autor/ka ma lekkie pióro, nie potrafię się oprzeć.

Pani Rufina Philby należy do wąskiego grona kobiet, które wytrwały przy swoich mężach szpiegach (sama miała powiązania z KGB i to głębokie). Większość tego typu związków się rozpada, ot choćby pierwszy, niemal uwieńczony ślubem związek prezydenta Putina i Ludmiły Chmariny czy małżeństwo opisywane w książce "Byłam żoną szpiega KGB" autorstwa J. Coggin. Problem jednakże polegał na tym, że KGB nigdy nie ufał kawalerom tzn. unikał wysyłania nieżonatych na misję za granicę (bardzo słusznie). Tutaj jednakże jest inaczej. Co prawda związek łatwiejszy był może do utrzymania, gdyż jego płomień rozpalił się, gdy Kim nadmiernie aktywny zawodowo nie był (przynajmniej nie tak, jak w szczycie swej kariery). Cóż... nie będę się jednak dalej roztkliwiała nad tą kwestią.

Wracając do książki, może ona niektórym się dłużyć. Są tam rozwlekłe opisy malowniczych wycieczek na statku, spacerów, problemów z wyjściem do sklepu bez obstawy, czy przyjęć domowych, co nie każdego interesuje. Jeśli więc ktoś szuka sensacji, wartkiej akcji czy przeżycia szpiegowskich przygód, odsyłam do autobiografii Kima. Tam będzie miał tego pod dostatkiem. Tutaj będą po prostu analizy małżeństwa oraz opis jesieni życia legendarnego agenta.

Pasjonaci powinni przeczytać, gdyż obraz opisywanego jegomościa nie będzie pełny bez relacji małżonki.

Zawsze bardzo chętnie sięgam po biografie, których autorami są bliscy i nieco mniej bliscy opisywanego bohatera. Jest to sposób na chociaż częściowe zajrzenie komuś do łóżka czy szafy. Jeśli dodatkowo autor/ka ma lekkie pióro, nie potrafię się oprzeć.

Pani Rufina Philby należy do wąskiego grona kobiet, które wytrwały przy swoich mężach szpiegach (sama miała powiązania z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zastanawiałam się nad tym czy dać 7 czy 8 gwiazdek. Zdecydowałam się na ocenę "rewelacyjna", gdyż książka na swój sposób jest faktycznie i dobrze napisana i wciąga czytelnika.

Autor postanowił - jak sam to ujął na wstępie - przedstawić fanom tematyki nowe historyjki zaczerpnięte z archiwów KGB, zamiast analizować wciąż te same, przytaczane niczym mantra, anegdoty w większości tego typu publikacji.
Treść daje też do myślenia na temat tego, jak faktycznie wygląda serwis i ochrona VIPów oraz jakie niebezpieczeństwa czyhają na głowy państw, gdy wybierają się na zagraniczną wizytę. Od razu nasuwa się człowiekowi kwestia skrupulatnego sprzątania przez ochronę zarówno przedmiotów, z którymi miała styczność taka persona, jak i zbierania wszystkiego, co zawiera wydzieliny, materiał genetyczny prezydenta czy premiera. Tak, smarkanie też jest pod obserwacją wroga.

Pomijam chęć wzbudzenia u czytelnika gromkiego śmiechu (udało się autorowi). Sądzę, że lektura lekka, bardzo ciekawa i powodująca, że późniejsze oglądanie relacji z różnych wizyt, różnych ważnych osób, w różnych strategicznych sprawach już nigdy nie będzie takie samo.

Polecam także osobom w wieku licealnym, uczących się w ramach profilów historycznych.

Zastanawiałam się nad tym czy dać 7 czy 8 gwiazdek. Zdecydowałam się na ocenę "rewelacyjna", gdyż książka na swój sposób jest faktycznie i dobrze napisana i wciąga czytelnika.

Autor postanowił - jak sam to ujął na wstępie - przedstawić fanom tematyki nowe historyjki zaczerpnięte z archiwów KGB, zamiast analizować wciąż te same, przytaczane niczym mantra, anegdoty w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zupełnie inna, niż dotychczasowe książki o Korei Północnej. Gdy ją czytałam, wiedziałam, że dotarłam do pozycji, która faktycznie przybliży mi jakże egzotyczną Koreę i jej warstwę ideoologiczno-propagandową. Myers całkowicie słusznie pogardza publikacjami swoich "konkurentów", choćby na podstawie swojej wiedzy (przede wszystkim językowej) o tym kraju.

Książeczka bardzo krótka, ale niezwykle treściwa. Zaskakująca dla ludzi, którzy dotąd czytali wyłącznie "wyznania uciekinierów" czy "reportaże". Dodatkowo te ostatnie są jedynie opiniami właściwie turystów, których nie dopuszcza się ani do lokalnej ludności, ani nie mogą pochwalić się oni głęboką znajomością regionu czy języka. Uciekają się jedynie do pokazowego zrywania plakatów w muzeach i robienia wokół siebie szumu. Myers tego unika i przedstawia twarde argumenty przeciwko tezie o panującym w Korei Północnej ideologicznym komunizmie. Odkrywa przed czytelnikiem pomijane, albo źle interpretowane cechy ideologii najbardziej tajemniczego państwa świata. Rozróżnia pojęcia "system gospodarczy" i "ideologia państwa", za co ogromna pochwała.

Polecam każdemu, kto chce faktycznie zapoznać się z tajemnicami Korei Północnej i zapoznać się z obyczajowością czy wizją państwa, z którym jakby nie było - utrzymujemy relacje dyplomatyczne całkiem na poważnie.

Zupełnie inna, niż dotychczasowe książki o Korei Północnej. Gdy ją czytałam, wiedziałam, że dotarłam do pozycji, która faktycznie przybliży mi jakże egzotyczną Koreę i jej warstwę ideoologiczno-propagandową. Myers całkowicie słusznie pogardza publikacjami swoich "konkurentów", choćby na podstawie swojej wiedzy (przede wszystkim językowej) o tym kraju.

Książeczka bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie wiem, czy doczekamy się kiedyś równie znamienitych znawców wolnomularstwa co Pan L. Chajn. Badacz mogący być przykładem dla piszących (z jakichkolwiek dziedzin), od których winno się wymagać rzetelnej, w miarę możliwości - dość obiektywnej oceny opisywanego zjawiska i doskonałego warsztatu pracy.

Opisywanie stowarzyszeń, organizacji czy klubów o charakterze konspiracyjnym czy ukrytym jest niezwykle trudne. Wielu nie tylko dało się zwieść swoim rozmówcom, ale przedkładało (i nadal to robi) czytelnikom swoje domysły jako fakty. Chajn zdecydowanie tak nigdy nie robił. Jeśli nie był pewien jakiejś informacji w 100%, po prostu jej nie umieszczał. Docierał do interesujących źródeł, zadawał sobie trud jeżdżąc za granicę.

Zaznaczę, że nie jestem wrogo nastawiona do książek traktujących o masonerii negatywnie. Jestem jednakże zwolenniczką tworzenia debaty. Większość książek o tej tematyce pochodzi z kręgów katolickich (nic do tego nie mam, ale jeśli jestem laikiem z danego tematu, słucham wszystkich), bywają one niestety obciążone emocjonalnie i to znacznie.

Wracając do Pana Chajna, polecam! Wiem, że studenci podejmujący się tegoż niezwykle trudnego tematu miewają problemy. Muszą pisać swoje prace pod kierownictwem samych masonów (nastawionych do owych studentów jak kot do psa), a do czego to prowadzi - można się "dodumać". Będzie więc to bardzo dobra lektura pomocnicza. Dodatkowo polecam po prostu ludziom zafascynowanym przedmiotem.

Nie wiem, czy doczekamy się kiedyś równie znamienitych znawców wolnomularstwa co Pan L. Chajn. Badacz mogący być przykładem dla piszących (z jakichkolwiek dziedzin), od których winno się wymagać rzetelnej, w miarę możliwości - dość obiektywnej oceny opisywanego zjawiska i doskonałego warsztatu pracy.

Opisywanie stowarzyszeń, organizacji czy klubów o charakterze...

więcej Pokaż mimo to