Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książkę przeczytałem całą choć wystarczyło przeczytać ze dwa rozdziały. Przez trzysta z górą stron czytamy o Polakach którzy mają kaprawe oczka, wzdęte od piwa brzuchy, sumiaste wąsiska, srają, bekają, pierdzą i przeklinają. No i piją oczywiście. Oprócz jednego sprawiedliwego, autora książki - fajnopolaka. I tak to leci, przetykane czasem jakimś pseudopoetyckim bełkotem. Ogromne rozczarowanie.

Książkę przeczytałem całą choć wystarczyło przeczytać ze dwa rozdziały. Przez trzysta z górą stron czytamy o Polakach którzy mają kaprawe oczka, wzdęte od piwa brzuchy, sumiaste wąsiska, srają, bekają, pierdzą i przeklinają. No i piją oczywiście. Oprócz jednego sprawiedliwego, autora książki - fajnopolaka. I tak to leci, przetykane czasem jakimś pseudopoetyckim bełkotem....

Z jednej strony można zarzucić autorce pójście na łatwiznę bo po prostu zredagowała wypowiedzi Polaków na emigracji. Do mnie jednak to przemawia nawet bardziej bez komentarzy od autorki, do tego duży plus za zdjęcia które niby są bez związku ale wprowadzają klimat. Moim zdaniem warto.

Z jednej strony można zarzucić autorce pójście na łatwiznę bo po prostu zredagowała wypowiedzi Polaków na emigracji. Do mnie jednak to przemawia nawet bardziej bez komentarzy od autorki, do tego duży plus za zdjęcia które niby są bez związku ale wprowadzają klimat. Moim zdaniem warto.

Druga i ostatnia próba podejścia do tej "kolekcji". Dla laików zbyt ogólnikowa, dla znawców tematu kompletnie nie przydatna. Miarą ogólnego tandeciarstwa niech będzie fakt, że dyskografia nie zawiera tracklist. Inna sprawa, że gdzie miałoby się to zmieścić skoro całość ma kilkadziesiąt stron z czego większość to zdjęcia. Jeszcze notka o "thrashmetalowym looku" jak za najlepszych czasów BRAVO. Powinni dodawać do tego plastikową "pieszczochę". Dramat.

Druga i ostatnia próba podejścia do tej "kolekcji". Dla laików zbyt ogólnikowa, dla znawców tematu kompletnie nie przydatna. Miarą ogólnego tandeciarstwa niech będzie fakt, że dyskografia nie zawiera tracklist. Inna sprawa, że gdzie miałoby się to zmieścić skoro całość ma kilkadziesiąt stron z czego większość to zdjęcia. Jeszcze notka o "thrashmetalowym looku" jak za...

Kompletny gniot. Ostrzyłem sobie zęby na tę serię ale to sprawia wrażenie jakby stażysta w redakcji dostał polecenie: "Młody, wygugluj coś o tym zespole, dodaj zdjęcia i puść do druku". Odradzam, nawet w promocyjnej cenie.

Kompletny gniot. Ostrzyłem sobie zęby na tę serię ale to sprawia wrażenie jakby stażysta w redakcji dostał polecenie: "Młody, wygugluj coś o tym zespole, dodaj zdjęcia i puść do druku". Odradzam, nawet w promocyjnej cenie.

Mocno zaskoczony jestem tak wysoką oceną. Od razu można odnieść wrażenie, że to debiut, w dodatku miejscami mocno infantylny, a do tego pełen fabularno/logicznych głupotek. Szkoda czasu. Aha, jeszcze jedno, zastanawia mnie czemu polscy pisarze nie mogą pisać słów koks/kokaina tylko prześcigają się kto wymyśli głupszy zamiennik.

Mocno zaskoczony jestem tak wysoką oceną. Od razu można odnieść wrażenie, że to debiut, w dodatku miejscami mocno infantylny, a do tego pełen fabularno/logicznych głupotek. Szkoda czasu. Aha, jeszcze jedno, zastanawia mnie czemu polscy pisarze nie mogą pisać słów koks/kokaina tylko prześcigają się kto wymyśli głupszy zamiennik.

Gdyby odsączyć z treści "kołczingowe" ecie pecie to pewnie by się jakoś to czytało. Niestety przez ciągłe wstawki brzmiące jak przemowa gościa sprzedającego garnki książka traci na tempie. Duży zawód.

Gdyby odsączyć z treści "kołczingowe" ecie pecie to pewnie by się jakoś to czytało. Niestety przez ciągłe wstawki brzmiące jak przemowa gościa sprzedającego garnki książka traci na tempie. Duży zawód.

Nie jest to pierwsza rzecz tego autora którą przeczytałem ale na pewno jest to rzecz najsłabsza. Nieświadomie wskoczyłem w środek cyklu o parze prywatnych detektywów ale chyba nie ma to znaczenia. Można śmiało czytać bez znajomości poprzednich części, pytanie tylko czy warto, według mnie nie. Największy mój zarzut to strasznie sztuczne dialogi i denerwujące zachowanie głównej bohaterki. Dobrnąłem do połowy i zostawiłem, szkoda czasu.

Nie jest to pierwsza rzecz tego autora którą przeczytałem ale na pewno jest to rzecz najsłabsza. Nieświadomie wskoczyłem w środek cyklu o parze prywatnych detektywów ale chyba nie ma to znaczenia. Można śmiało czytać bez znajomości poprzednich części, pytanie tylko czy warto, według mnie nie. Największy mój zarzut to strasznie sztuczne dialogi i denerwujące zachowanie...

Smród, brud i ubóstwo, tak najkrócej można by określić tematykę książki. Troszkę groch z kapustą bo nastawia się człowiek na opowieść drogi, a tu nagle jacyś szamani, Mołdawia czy ukraińskie kopalnie. Szkoda. Styl autora bardzo lubię ale od czasu afery z książką o Broad Peak i kretyństwach w stylu pastowania się w Marsz Niepodległości z tyłu głowy mam zawsze pytanie "ile tu prawdy?".

Smród, brud i ubóstwo, tak najkrócej można by określić tematykę książki. Troszkę groch z kapustą bo nastawia się człowiek na opowieść drogi, a tu nagle jacyś szamani, Mołdawia czy ukraińskie kopalnie. Szkoda. Styl autora bardzo lubię ale od czasu afery z książką o Broad Peak i kretyństwach w stylu pastowania się w Marsz Niepodległości z tyłu głowy mam zawsze pytanie...

Pomijając opowiadania które były zawarte w zbiorze "Świat jest pełen chętnych suk" na uwagę na pewno zasługuje "Operacja Orfeusz" i "Jak ja was...". Potencjał ma również "Stowarzyszenie Nieumarłych Polaków" ale chyba ciężko będzie ugryźć temat lepiej niż zrobiła to Magdalena Kozak.

Pomijając opowiadania które były zawarte w zbiorze "Świat jest pełen chętnych suk" na uwagę na pewno zasługuje "Operacja Orfeusz" i "Jak ja was...". Potencjał ma również "Stowarzyszenie Nieumarłych Polaków" ale chyba ciężko będzie ugryźć temat lepiej niż zrobiła to Magdalena Kozak.

Niestety nie podeszło. Przyzwyczajony, że w większości książek o tej tematyce jest konkret, krew, pot i łzy, lekko się rozczarowałem. Gdyby odsączyć wszelkie opowieści dziwnej treści i filozofowanie autora, o samej wyprawie zostaje niewiele. Tylko dla zagorzałych fanów ksiażek "górskich".

Niestety nie podeszło. Przyzwyczajony, że w większości książek o tej tematyce jest konkret, krew, pot i łzy, lekko się rozczarowałem. Gdyby odsączyć wszelkie opowieści dziwnej treści i filozofowanie autora, o samej wyprawie zostaje niewiele. Tylko dla zagorzałych fanów ksiażek "górskich".

Czytałem "Igłę" w szczenięcych czasach i trochę bardziej mnie urzekła. Niby wszystko się zgadza ale zakończenie średnio wiarygodne biorąc pod uwagę wcześniejsze wyczyny głównego bohatera. Tak czy owak warto przeczytać i przekonać się samemu.

Czytałem "Igłę" w szczenięcych czasach i trochę bardziej mnie urzekła. Niby wszystko się zgadza ale zakończenie średnio wiarygodne biorąc pod uwagę wcześniejsze wyczyny głównego bohatera. Tak czy owak warto przeczytać i przekonać się samemu.

Książka idealna dla małolatów którzy marzą o zostaniu maszynistą. Resztę lekko znuży bo znawcy tematu to wszystko już wiedzą, a laików szczegóły techniczne nie obchodzą. Można ale nie trzeba.

Książka idealna dla małolatów którzy marzą o zostaniu maszynistą. Resztę lekko znuży bo znawcy tematu to wszystko już wiedzą, a laików szczegóły techniczne nie obchodzą. Można ale nie trzeba.

Spodziewałem się czegoś zupełnie innego po tej książce. Myślałem raczej o omówieniu fenomenu serialu, a mamy szczegółowe omówienie pracy nad każdym odcinkiem co w tej dawce po prostu nudzi. Tylko dla zagorzałych fanów serialu.

Spodziewałem się czegoś zupełnie innego po tej książce. Myślałem raczej o omówieniu fenomenu serialu, a mamy szczegółowe omówienie pracy nad każdym odcinkiem co w tej dawce po prostu nudzi. Tylko dla zagorzałych fanów serialu.

Jestem w ciężkim szoku, że Folletowi "udało" się napisać tak rozmemłane coś. W zasadzie to coś między Harequinem, a kiepska opowiastką szpiegowską z wątkami tak naiwnymi, że aż ciarki z żenady przechodzą. Do tego dialogi w stylu "Przypomnij mi jak działa walizka atomowa". Boże...

Jestem w ciężkim szoku, że Folletowi "udało" się napisać tak rozmemłane coś. W zasadzie to coś między Harequinem, a kiepska opowiastką szpiegowską z wątkami tak naiwnymi, że aż ciarki z żenady przechodzą. Do tego dialogi w stylu "Przypomnij mi jak działa walizka atomowa". Boże...

Przyjemna, sentymentalna podróż do przeszłości i kaset magnetofonowych aczkolwiek momentami nudna. Dokładnie we fragmentach poświęconych analizie każdej kolejnej płyty Kombi. Tak czy owak, jeśli pamiętasz czasy TAKT-u i wiesz do czego w czasach kaset przydawał się ołówek, spędzisz przy tej książce parę fajnych chwil.

Przyjemna, sentymentalna podróż do przeszłości i kaset magnetofonowych aczkolwiek momentami nudna. Dokładnie we fragmentach poświęconych analizie każdej kolejnej płyty Kombi. Tak czy owak, jeśli pamiętasz czasy TAKT-u i wiesz do czego w czasach kaset przydawał się ołówek, spędzisz przy tej książce parę fajnych chwil.

Ciężko stwierdzić o czym jest ta książka ale w najmniejszym stopniu o Sycylii. Na pewno o ksenofobii, rasizmie, o uchodźcach, jeszcze raz o ksenofobii, potem o tym co i gdzie przeczytał Mikołajewski, potem gdzie Szymborskiej czapkę zdmuchnęło, a potem znów rasizm i uchodźcy. Na koniec tego wszystkiego dowiadujemy się jak ugotować zupę rybną czy jak wygląda targ rybny i to są o dziwo najciekawsze fragmenty książki. Niezmiernie wzruszyło mnie, że "ksiądz" Lemański chce własny grób udostępnić uchodźcom. Ostatni raz tak wzruszony byłem dwa dni temu jak się dowiedziałem, że syryjczyk w paryskim parku dźgał nożem niemowlęta w wózkach na oczach ich matek...

Ciężko stwierdzić o czym jest ta książka ale w najmniejszym stopniu o Sycylii. Na pewno o ksenofobii, rasizmie, o uchodźcach, jeszcze raz o ksenofobii, potem o tym co i gdzie przeczytał Mikołajewski, potem gdzie Szymborskiej czapkę zdmuchnęło, a potem znów rasizm i uchodźcy. Na koniec tego wszystkiego dowiadujemy się jak ugotować zupę rybną czy jak wygląda targ rybny i to...

Taka tam młodzieżówka o piłce, a raczej o kolejnych, boiskowych "cudach nad Wisłą". Wątek kryminalny zaznaczony śladowo i moim zdaniem nie zakończony. Do tego dwie irytujące rzeczy, "cięte" riposty w stylu Chyłki i używanie słowa "pivot". Matko Boska kto tak mówi?

Taka tam młodzieżówka o piłce, a raczej o kolejnych, boiskowych "cudach nad Wisłą". Wątek kryminalny zaznaczony śladowo i moim zdaniem nie zakończony. Do tego dwie irytujące rzeczy, "cięte" riposty w stylu Chyłki i używanie słowa "pivot". Matko Boska kto tak mówi?

Absolutnie niczym się nie wyróżnia wśród innych biografii piłkarzy. Trudne dzieciństwo, a więc i trudny charakter, kariera, alkohol, kochanki, rozwody, alimenty, wszystko jest. Ciężkie życie miał chłop ale odnoszę wrażenie, że spora część kłopotów spadła na niego na własne życzenie przez co ciężko mu współczuć. Fani piłkarskich biografii i tak przeczytają, a innym raczej nie polecam.

Absolutnie niczym się nie wyróżnia wśród innych biografii piłkarzy. Trudne dzieciństwo, a więc i trudny charakter, kariera, alkohol, kochanki, rozwody, alimenty, wszystko jest. Ciężkie życie miał chłop ale odnoszę wrażenie, że spora część kłopotów spadła na niego na własne życzenie przez co ciężko mu współczuć. Fani piłkarskich biografii i tak przeczytają, a innym raczej...

Jak to zwykle w przypadków psiarskich wspomnień bywa, bohater to ostatni sprawiedliwy wśród szumowin. Poprawne ale bez jakiegoś błysku który sprawiłby, że warto tę książkę polecić.

Jak to zwykle w przypadków psiarskich wspomnień bywa, bohater to ostatni sprawiedliwy wśród szumowin. Poprawne ale bez jakiegoś błysku który sprawiłby, że warto tę książkę polecić.

Niezły pomysł na jedenaście rozmów z osobami które, każda na swój sposób, związane są z Pogonią Szczecin. Rozmowy jak to zwykle bywa, jedne lepsze inne gorsze ale warto przeczytać. Jeśli jesteś fanem Portowców dodaj dwie gwiazdki do oceny. Pzdr z Warszawy. (L) & \P/

Niezły pomysł na jedenaście rozmów z osobami które, każda na swój sposób, związane są z Pogonią Szczecin. Rozmowy jak to zwykle bywa, jedne lepsze inne gorsze ale warto przeczytać. Jeśli jesteś fanem Portowców dodaj dwie gwiazdki do oceny. Pzdr z Warszawy. (L) & \P/