-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat serii "Syrena" postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy faktycznie jest ona warta uwagi. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tricii Rayburn. Czy warto było poświęcić dla tych książek mój czas?
Tricia Rayburn zaczęła swoją przygodę z pisaniem książek jak była nastolatką. W Polsce, dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu, mamy możliwość zapoznać się z cyklem o syrenach. Prawa do tej serii zostały sprzedane do kilkunastu krajów!
Gdy zastanawiamy się nad wyborem książki, pierwsze na co zwracamy uwagę to oprawę. W przypadku tej serii z księgarnianych półek spoglądają na nas zielone okładki z zółtym tytułem i niezbyt ładnymi postaciami. Nie wiem czemu ale mi niezbyt się podobają. Fakt, że nawiązują do treści jest ich plusem ale same z siebie niezbyt zachęcają do sięgnięcia po nie.
W tej serii poznajemy siostry Vanesse i Justine Sands. Tradycją stało się, że wyjeżdżają na wakacje do Winter Harbor. Odpoczynek w nadmorskim miasteczku zostaje brutalnie przerwany, gdy ciało jednej z sióstr - Justine, zostaje wyrzucone na brzeg. Poprzedniego wieczoru dziewczyna po rodzinnej kłótni postanowiła pójść ochłonąć i poskakać z urwiska. Nie spodziewała się jednak, że nie uda jej się wypłynąć na powierzchnię. Vanessa, która nie może się pogodzić z tym co się stało. Nie wierzy też w teorię o samobójczym skoku Justine. Na własną rękę postanawia dowiedzieć się prawdy. Niestety to, czego się dowiaduje o sobie i swojej rodzinie w trakcie śledztwa, zmieni ją do końca życia. Wszystko to co ją otaczało, kim była rozpadło się jak domek z kart. Po powrocie do Bostonu, przejść przez ten trudny okres pomaga Vanessie jej chłopak - Simon. Nikt nie zdaje sobie jednak sprawy czym jest dziewczyna. Ona sama zresztą musi zrozumieć, że jest piękna a zarazem niebezpieczna - tak samo jak istoty, które zabiły Justine.
Plusem historii jest to, że nie mieliśmy ponownie do czynienia z wampirami czy wilkołakami. Nie znam innej serii dla młodzieży, w której istotami byłyby syreny. Zarys historii był genialny. Zapowiadało się genialnie. Niestety pomysł spalił na panewce. Dlaczego? W moim odczuciu było za mało opisów życia syren, tego co ich otacza. Tricia nie wciągnęła mnie w podwodny świat, którym żądzą syreny. A szkoda.
Tricia Rayburn posługuje się niezwykle prostym, młodzieżowym językiem dzięki czemu książki czyta się dość płynnie. Jednak tak jak już mówiłam, nie dowiadujemy się za wiele o syrenach. Akcja, a momentami właściwie jej brak, także pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście autorka dobrze wykreowała główne postaci. Co prawda zachowanie Vanessy jest momentami bardzo irytujące a miłosne problemy zbyt często są na pierwszym planie, ale taki już urok syren.
Podsumowując, serię mogę polecić tylko tym osobom, które mają ochotę poczytać coś niespotykanego na polskim rynku wydawniczym. Mnie te pozycje jakoś nie powaliły na kolana więc po kontynuacje nie sięgnę.
Moja ocena: 3-/6
Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat serii "Syrena" postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy faktycznie jest ona warta uwagi. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tricii Rayburn. Czy warto było poświęcić dla tych książek mój czas?
Tricia Rayburn zaczęła swoją przygodę z pisaniem książek jak była nastolatką. W Polsce, dzięki Wydawnictwu...
Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat serii "Syrena" postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy faktycznie jest ona warta uwagi. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tricii Rayburn. Czy warto było poświęcić dla tych książek mój czas?
Tricia Rayburn zaczęła swoją przygodę z pisaniem książek jak była nastolatką. W Polsce, dzięki Wydawnictwu Dolnośląskiemu, mamy możliwość zapoznać się z cyklem o syrenach. Prawa do tej serii zostały sprzedane do kilkunastu krajów!
Gdy zastanawiamy się nad wyborem książki, pierwsze na co zwracamy uwagę to oprawę. W przypadku tej serii z księgarnianych półek spoglądają na nas zielone okładki z zółtym tytułem i niezbyt ładnymi postaciami. Nie wiem czemu ale mi niezbyt się podobają. Fakt, że nawiązują do treści jest ich plusem ale same z siebie niezbyt zachęcają do sięgnięcia po nie.
W tej serii poznajemy siostry Vanesse i Justine Sands. Tradycją stało się, że wyjeżdżają na wakacje do Winter Harbor. Odpoczynek w nadmorskim miasteczku zostaje brutalnie przerwany, gdy ciało jednej z sióstr - Justine, zostaje wyrzucone na brzeg. Poprzedniego wieczoru dziewczyna po rodzinnej kłótni postanowiła pójść ochłonąć i poskakać z urwiska. Nie spodziewała się jednak, że nie uda jej się wypłynąć na powierzchnię. Vanessa, która nie może się pogodzić z tym co się stało. Nie wierzy też w teorię o samobójczym skoku Justine. Na własną rękę postanawia dowiedzieć się prawdy. Niestety to, czego się dowiaduje o sobie i swojej rodzinie w trakcie śledztwa, zmieni ją do końca życia. Wszystko to co ją otaczało, kim była rozpadło się jak domek z kart. Po powrocie do Bostonu, przejść przez ten trudny okres pomaga Vanessie jej chłopak - Simon. Nikt nie zdaje sobie jednak sprawy czym jest dziewczyna. Ona sama zresztą musi zrozumieć, że jest piękna a zarazem niebezpieczna - tak samo jak istoty, które zabiły Justine.
Plusem historii jest to, że nie mieliśmy ponownie do czynienia z wampirami czy wilkołakami. Nie znam innej serii dla młodzieży, w której istotami byłyby syreny. Zarys historii był genialny. Zapowiadało się genialnie. Niestety pomysł spalił na panewce. Dlaczego? W moim odczuciu było za mało opisów życia syren, tego co ich otacza. Tricia nie wciągnęła mnie w podwodny świat, którym żądzą syreny. A szkoda.
Tricia Rayburn posługuje się niezwykle prostym, młodzieżowym językiem dzięki czemu książki czyta się dość płynnie. Jednak tak jak już mówiłam, nie dowiadujemy się za wiele o syrenach. Akcja, a momentami właściwie jej brak, także pozostawia wiele do życzenia. Na szczęście autorka dobrze wykreowała główne postaci. Co prawda zachowanie Vanessy jest momentami bardzo irytujące a miłosne problemy zbyt często są na pierwszym planie, ale taki już urok syren.
Podsumowując, serię mogę polecić tylko tym osobom, które mają ochotę poczytać coś niespotykanego na polskim rynku wydawniczym. Mnie te pozycje jakoś nie powaliły na kolana więc po kontynuacje nie sięgnę.
Moja ocena: 3-/6
Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat serii "Syrena" postanowiłam na własnej skórze przekonać się, czy faktycznie jest ona warta uwagi. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tricii Rayburn. Czy warto było poświęcić dla tych książek mój czas?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTricia Rayburn zaczęła swoją przygodę z pisaniem książek jak była nastolatką. W Polsce, dzięki Wydawnictwu...