rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Siedzisz przed telewizorem i oglądasz wieczorne wiadomości. Nagle na ekranie pojawia się znana ci rodzina - to twoi sąsiedzi! Przecierasz oczy ze zdumienia. Owszem, ich córka była nieco dziwna, odstająca od reszty. Jej spojrzenie było niepokojące, rozrywki podejrzane, a i bracia jakoś z dala od niej się trzymali. Rodzice zawsze ułożeni, dzień dobry powiedzieli, uśmiech na twarzy. Dlaczego o nich mówią? Wygrali w totolotka?

Zaraz, zaraz… jak to!? To ta właśnie mała dziewczynka jest podejrzana o zabicie własnej matki? Ooo ty wiedziałaś, że w końcu to dziecko kogoś zabije. Tak jej przecież źle z oczu patrzyło. Zawsze taka wyszczekana, trzymająca się na uboczu z obłąkanym uśmiechem. Tak czułaś! To musiało się wydarzyć!

Ludzie bardzo szybko wydali na nią osąd. Przecież to oczywiste, że to jej sprawka. Nie bez powodu jej bracia trzymali się od niej z daleka, a koleżanek nie miała. Tylko hej, skąd w niej tyle siły. Może… ktoś jej pomagał? No jasne! Przecież zawsze winny jest mąż! O co tu może chodzić? Taka ułożona rodzina, z rysą w postaci córki. Ale żeby aż tak?

Śledztwo wydaje się być proste. Jest ciało, jest podejrzany, jest narzędzie zbrodni z odciskami palców, a i dotychczasowe opinie o rodzinie sugerują takie oczywiste rozwiązanie. Tylko lokalnej socjopatce coś się nie zgadza. W końcu podobne umysły myślą tak samo. Kobieta, za sprawą jednej wiadomości, postanawia oficjalnie dołączyć do ekipy dochodzeniowej, a nieoficjalnie przeprowadza swoje własne, prywatne śledztwo. Do czego ono doprowadzi? Do czego dojdzie doktor Gretchen?

Och, do szokujących wniosków! Będziesz śledzić jej wyniki poczynań z wypiekami na twarzy. Łapać strzępy informacji, jakimi się dzieli z ekipą i wysnuwać swoje wnioski. Ale zakończenie… Zakończenie wbije cię w fotel, pozostawi z milionem pytań. Ale to jedno nie pozwoli ci ze spokojem odłożyć historii na bok - jak mogłaś to przeoczyć!?

Siedzisz przed telewizorem i oglądasz wieczorne wiadomości. Nagle na ekranie pojawia się znana ci rodzina - to twoi sąsiedzi! Przecierasz oczy ze zdumienia. Owszem, ich córka była nieco dziwna, odstająca od reszty. Jej spojrzenie było niepokojące, rozrywki podejrzane, a i bracia jakoś z dala od niej się trzymali. Rodzice zawsze ułożeni, dzień dobry powiedzieli, uśmiech na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbliżają się twoje urodziny, ale wcale cię to nie cieszy. Przez ostatnie miesiące niewiele masz powodów do radości. Bo jak tu się cieszyć, kiedy w wypadku samochodowym zginęła ostatnia bliska ci osoba? Taka, która po śmierci rodziców była ci wsparciem, opoką, do której mogłaś zwrócić się ze wszystkim? Brat, który w chwili śmierci rodziców dopiero wkraczał w dorosłość, a przejął pełną opiekę nad tobą. I nagle ginie w wypadku samochodowym. Najgorsze, że ciała nie znaleziono. Żyjesz z tą traumą od wielu miesięcy.

Aż pewnego dnia dostajesz wiadomość z komisariatu, że ktoś widział mężczyznę podobnego do twojego brata. Czy on żyje? Jeśli tak, to dlaczego nie dawał znaku życia przez ten cały czas? Ruszasz do słonecznego Miami, gdzie ostatni raz go widziano, żeby odkryć prawdę. A tam… grunt kolejny raz osuwa ci się pod nogami, czas się zatrzymuje, wszystko przestaje istnieć. Jesteś wściekła i szczęśliwa jednocześnie. Musisz odkryć, o co tu naprawdę chodzi!

Wciągnęłam się w świat Ami. Razem z nią próbowałam odnaleźć się w nowej rzeczywistości, poukładać sobie w głowie i w życiu. I razem z nią podejmowałam decyzje, które miały zaważyć na jej dalszym życiu. W końcu to, co odkryła, nie było takie proste. Wciąż miała wiele niewiadomych, które nie dawały jej spokoju. Ale to, na co się zdecydowała i jak potoczyły się jej dalsze losy… Chyba bym nie miała takiej odwagi. Ale czy to chęć bycia blisko brata nią kierowała, czy może pociąg do jego nowego przyjaciela?

I choć byłam blisko nich, przeżywałam razem z nimi wzloty i upadki, planowałam akcje, rozpracowywałam klientów, to jednak w tym wszystkim zabrakło mi emocji, jakie targały postaciami. Nie wyczułam chemii, która gdzieś tam się tliła. Która rzekomo aż iskrzyła. Gdzieś musiała mieć swoje ujście, skoro doprowadziło ich do tego miejsca. Tylko czy przegapiłam ten moment, czy zbyt mocno to wszystko w sobie trzymali?

Zbliżają się twoje urodziny, ale wcale cię to nie cieszy. Przez ostatnie miesiące niewiele masz powodów do radości. Bo jak tu się cieszyć, kiedy w wypadku samochodowym zginęła ostatnia bliska ci osoba? Taka, która po śmierci rodziców była ci wsparciem, opoką, do której mogłaś zwrócić się ze wszystkim? Brat, który w chwili śmierci rodziców dopiero wkraczał w dorosłość, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mrok, tajemnica, niepewność, oczekiwanie, dreszcze…

Takie skojarzenia miałam, gdy tylko książka trafiła w moje ręce. Jednak objętość początkowo mnie przeraziła i swoje musiała na półce odczekać, aż po nią sięgnęłam. Zerkałam na nią na regale za każdym razem, kiedy byłam w pobliżu. Myślałam sobie jak to jest zasłynąć ze świetnych powieści obyczajowych i nagle spróbować swoich sił z thrillerem. I to tak rozbudowanym. Ciekawość zwyciężyła, pokonała strach. Podbiegłam do półki, zabrałam książkę i usiadłam na kanapie. Zerknęłam na pierwszą stronę…

I znalazłam się w samym środku dziwnych wydarzeń. Niedomówień. Przemocy. Tajemnic. Ukrytych zamiarów. I wszędzie obecnej agresji. Mroku, strachu, brutalności. Niedowierzania, że to wszystko może tak funkcjonować. Że ludzie się na to godzą. I że tam, w tym miejscu, się to dzieje! Historia lubi się zapętlać, łapiąc w swe sidła kolejne ofiary.

Misternie skonstruowana fabuła, która wciągnęła mnie od pierwszych stron. Mimo swej brutalności nie pozwalała odłożyć się na bok. Świetnie wykreowane postacie, niesamowicie intrygująca tajemnica i zwroty akcji, które powodują szybsze bicie serca. Akcja należy do niespiesznych, ale jest tak fascynująca, że czytałam coraz szybciej. Przewracałam kartkę za kartką, a gdy nie mogłam czytać, włączałam audiobooka, żeby czym prędzej poznać zakończenie. A gdy to zrobiłam… zamarłam.

Zamknęłam książkę. Wzięłam kilka głębszych wdechów. Wow. To było naprawdę, naprawdę dobre! Gdybym wiedziała, że będę się tak dobrze bawić poznając losy bohaterów, nie zwlekałabym z przeczytaniem.

Mrok, tajemnica, niepewność, oczekiwanie, dreszcze…

Takie skojarzenia miałam, gdy tylko książka trafiła w moje ręce. Jednak objętość początkowo mnie przeraziła i swoje musiała na półce odczekać, aż po nią sięgnęłam. Zerkałam na nią na regale za każdym razem, kiedy byłam w pobliżu. Myślałam sobie jak to jest zasłynąć ze świetnych powieści obyczajowych i nagle spróbować...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdy zobaczyłam zapowiedź premiery czwartego tomu serii "Babski Wieczór" wiedziałam, że wszystkie części trafią na moją półkę. Mają takie piękne wesołe, wiosenne okładki. Gdy w końcu seria trafiła w moje ręce, szybko zabrałam się za czytanie "Nagłej zmiany planu". Akurat czekały mnie wizyty u lekarzy, a to jak wiadomo, często łączy się z długimi kolejkami. Zaparzyłam sobie w termos kawę, książkę wsadziłam w torebkę i ruszyłam.

W autobusie zaczęłam czytać pierwszą stronę i… prawie przegapiłam swój przystanek! Czytałam w każdej wolnej chwili, w kolejce między lekarzami, u fryzjera, czy w drodze autobusem, chociaż był straszny ścisk i dużo ludzi. A także w długiej kolejce w markecie. Nie mogłam tracić czasu, musiałam się dowiedzieć, co będzie dalej!

"Nagła zmiana planu" poświęcona jest jednej z czterech przyjaciółek, której szykują się w życiu duże zmiany. Właśnie rozstała się z mężem, który ją regularnie zdradzał, a oszczędności powoli zaczynają topnieć. Trzeba rozglądać się za pracą. Szczęście, że szybko trafia się oferta. Może nie jest to praca marzeń, ale pozwoli odłożyć trochę grosza na spełnienie swoich marzeń. Z tym, że bohaterce przyjdzie prowadzić jedno zlecenie z… byłym mężem. A to się nigdy dobrze nie kończy! Na dodatek przyjaciółka zorganizowała randkę w ciemno i… musicie to przeczytać!

Jeżeli znacie serię "Kobiety nieidealne" to "Babski wieczór" również przypadnie Wam do gustu. Jest życiowo, ciekawie, ze zwrotami akcji, a także dużo powodów do uśmiechania się pod nosem. Czego sobie nie odmawiałam nawet w autobusie. Czyta się naprawdę ekspresowo, przyjemnie, z zainteresowaniem. Lekka i przyjemna w odbiorze, pozwala na relaks po ciężkim dniu i oderwanie myśli od własnych problemów. Już nie mogę się doczekać przygody z kolejnym tomem serii!

Gdy zobaczyłam zapowiedź premiery czwartego tomu serii "Babski Wieczór" wiedziałam, że wszystkie części trafią na moją półkę. Mają takie piękne wesołe, wiosenne okładki. Gdy w końcu seria trafiła w moje ręce, szybko zabrałam się za czytanie "Nagłej zmiany planu". Akurat czekały mnie wizyty u lekarzy, a to jak wiadomo, często łączy się z długimi kolejkami. Zaparzyłam sobie w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Siedzisz sobie wygodnie na kanapie, w jednej dłoni trzymasz lampkę wina, w drugiej telefon. Pijąc schłodzony trunek scrollujesz sobie media społecznościowe, sprawdzając jak pozmieniało się życie twoich znajomych. Bo twoje bardzo. Po spotkaniu z przyjaciółkami z liceum masz w głowie wspomnienia przeszłości i swojego byłego. Pod wpływem impulsu wyszukujesz jego profil i piszesz niewinną wiadomość. Cześć, co słychać?

Następnego dnia budzisz się rano jak gdyby nigdy nic. Robisz dzieciom śniadanie do szkoły, zaparzasz filiżankę kawy dla męża. Idziesz do pracy, albo zabierasz się za niespieszne planowanie dnia. Łapiesz za telefon i widzisz odpowiedź na swoją wieczorną wiadomość. Odpowiadasz. Odkładasz telefon i robisz dalej swoje. Ale przychodzi wieczór, czujesz się nieco przytłoczona, trochę samotna, być może nieco niespełniona? Mąż znów załatwia ważne sprawy na mieście, a potem wróci zmęczony i szybko położy się spać, bo rano czeka go ważne biznesowe spotkanie. Życie nie poukładało się tak, jak myślałaś, że będzie wyglądać, gdy miałaś te naście lat. Nikt nie pisze ci romantycznych listów, nie zaskakuje jak dawniej. Co szkodzi odpowiedzieć na kolejną wiadomość, prawda? Zająć się czymś na chwilę, oderwać myśli od codzienności. Być może nawet wyskoczyć na kawę i usłyszeć na żywo: Cześć, co słychać?

Tylko życie nie zawsze jest takie, jakim je sobie wymarzyliśmy. Ma cienie i blaski, bywa słodko, ale i bardzo gorzko. U sąsiada trawa zawsze wydaje się być bardziej zielona, dzieci grzeczniejsze, życie ciekawsze. Czasem kusi wyciągnąć rękę przed siebie, chwycić strzępki przeszłości, żeby nieco ubarwić teraźniejszość. Losy bohaterów powieści pozwalają zajrzeć w głąb siebie, wsłuchać się w swoje potrzeby i oczekiwania. Otwierają nieco oczy, pokazując drugą stronę medalu. A także to, że każdy nasz czyn niesie ze sobą jakieś konsekwencje, które prędzej czy później przyjdzie nam ponieść.

Zamknęłam książkę trochę z ulgą, ale i nostalgią. Znalazłam w niej małą cząstkę siebie i wiem, że muszę o nią bardziej zadbać, by moje życie miało więcej blasków, niż cieni. Polecam tę dojrzalszą, poważniejszą książkę autorki. Trafia na półkę pozycji ulubionych!

Siedzisz sobie wygodnie na kanapie, w jednej dłoni trzymasz lampkę wina, w drugiej telefon. Pijąc schłodzony trunek scrollujesz sobie media społecznościowe, sprawdzając jak pozmieniało się życie twoich znajomych. Bo twoje bardzo. Po spotkaniu z przyjaciółkami z liceum masz w głowie wspomnienia przeszłości i swojego byłego. Pod wpływem impulsu wyszukujesz jego profil i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Siadam na kanapie, w jednej ręce trzymając kubek kawy, w drugiej książkę. Debiut literacki. Wiele osób omija szerokim łukiem, a ja z przyjemnością po nie sięgam. Lubię poznawać nowych autorów, dawać im kredyt zaufania. Tym bardziej, jeśli debiutuje Polak. Trudno jest przebić się na rynku wydawniczym, zasłynąć oryginalną fabułą, dobrymi portretami psychologicznymi, nowymi motywami czy wyjątkowym prowadzeniem akcji. Ale nowym autorom to się często udaje. Jeszcze nie mają wypracowanego stylu, nie są przyzwyczajeni do ulubionych historii swoich odbiorców, nie trzymają się sztywno tych samych motywów, więc mają w sobie większą odwagę i wprowadzają powiew świeżości.

Tylko z tą historią mam mały problem. Wydanie - rewelacja! Okładka, która już na starcie wzbudza zainteresowanie, oddaje klimat, pobudza wyobraźnię. I te zdobione kartki, które tylko podkręcają zachwyt. I opis, który sugeruje coś nieoczywistego, nieszablonowego, innego niż to, do czego przyzwyczaili nas pisarze. Zaczęłam czytać z zachwytem! Próbowałam połapać się w tych wszystkich wydarzeniach, mnogości przeróżnych postaci, powiązań… i tak całą powieść.

Nie odczułam radości z tej pozycji. Trudno było mi się skupić. Próbowałam czytać, a potem słuchać audiobooka. Szybko traciłam grunt pod nogami, gubiłam się w przedstawianej historii. Odnosiłam wrażenie, że ta powieść jest przegadana. Interesująca, ale ciężko dostrzec jej urok, gdy próbujesz nie zgubić wątku. I choć thrillery czy kryminały rządzą się swoimi prawami, tu zabrakło mi jednego - napięcia. Tego śledzenia wydarzeń z zapartym tchem i ciekawością. Tej nutki niepokoju, niepewności.

Potencjał? Ogromny! Podziwiam, że autor sam się nie pogubił podczas tworzenia tego świata. Nie pomylił bohaterów, imion, nie zgubił głównego wątku. I to, co zasługuje na uwagę i jest dla mnie ogromnym plusem książki - bardzo dobrze oddany klimat wsi i hermetycznej społeczności, która wszystko o wszystkich wie, nawet wiele lat wstecz. Choć to spotkanie nie należy do udanych, z chęcią sprawdzę inne przyszłe powieści autora.

Siadam na kanapie, w jednej ręce trzymając kubek kawy, w drugiej książkę. Debiut literacki. Wiele osób omija szerokim łukiem, a ja z przyjemnością po nie sięgam. Lubię poznawać nowych autorów, dawać im kredyt zaufania. Tym bardziej, jeśli debiutuje Polak. Trudno jest przebić się na rynku wydawniczym, zasłynąć oryginalną fabułą, dobrymi portretami psychologicznymi, nowymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Budzisz się w środku nocy zlana potem, z bijącym szybko sercem, niepokojem. Próbujesz wzrokiem ogarnąć gdzie się znajdujesz i w jakim czasie. Wyrównujesz oddech, sięgasz po szklankę wody stojącą przy łóżku. Jeden łyk. Głęboki wdech i wydech. Drugi łyk. Wdech. Wydech. Kolejny łyk. Tak, już czujesz się spokojniejsza. Ale… co to był za sen! Kręcisz lekko głową na boki, już nieco spokojniejsza kładziesz się znów do łóżka i zasypiasz. Rano niewiele pamiętasz z tej nocy.

Ale przychodzi kolejna. Ten sen znów się pojawia. A w nim ty i mężczyzna, w którym jesteś szalenie zakochana. Tylko czasy jakby dużo bardziej odległe od tych, w jakich przyszło ci żyć. Masz nieodparte wrażenie, że w tych snach widzisz swoją przeszłość. Ale jak? Jakim cudem? Te obrazy pojawiają się coraz częściej, prawie każdej nocy, nie dają ci spokoju. Za dnia starasz się zająć czymś myśli, więc pomagasz siostrom w prowadzeniu pensjonatu. I gdy myślisz, że tu, po ogromnym zmęczeniu i natłoku wydarzeń, uda ci się spać i nie śnić tych obrazów, przyjeżdżają goście. A wśród nich mężczyzna z twoich snów. Co najlepsze - on zna Twoje imię i… śni te same sny.

Starasz się trzymać od niego z daleka, ale jakaś siła sprawia, że wciąż się na niego natykasz. A on nie daje ci spokoju. Kiedy w końcu na siebie trafiliście, pragnie rozwiązać tę zagadkę, dociec prawdy, znaleźć przyczynę. Krok po kroku, rozwiązując tajemnice z przeszłości, szukając śladów w historii miasta i waszych rodzin…

Ta historia mogłaby wydarzyć się naprawdę. Przyciąga jak magnes, nie pozwala odłożyć na bok ani na chwilę. Trzyma w swych sidłach już od pierwszych stron, aby puścić cię dopiero po przeczytaniu ostatniego zdania. A wtedy zamykasz książkę z głośnym westchnięciem i poczuciem, że to była wbrew pozorom piękna i intrygująca opowieść.

Budzisz się w środku nocy zlana potem, z bijącym szybko sercem, niepokojem. Próbujesz wzrokiem ogarnąć gdzie się znajdujesz i w jakim czasie. Wyrównujesz oddech, sięgasz po szklankę wody stojącą przy łóżku. Jeden łyk. Głęboki wdech i wydech. Drugi łyk. Wdech. Wydech. Kolejny łyk. Tak, już czujesz się spokojniejsza. Ale… co to był za sen! Kręcisz lekko głową na boki, już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Duchny Las, miejsce niepokojące, pełne tajemnic, owiane złą sławą. Przyciągające jak magnes i jednocześnie odpychające. Które potrafi wzbudzić niepokój i fascynację. To tam, przed laty, doszło do masowych mordów na ludności. A teraz, na przestrzeni kilku lat, sytuacja się powtarza, choć na mniejszą skalę. Ten las nie daje o sobie zapomnieć i staje się częścią życia wielu osób.

Za sprawą listu od Kasandry, razem z Polą, wybieram się do lasu. Dziewczyny po wyjściu z zakładu psychiatrycznego próbowały na nowo odnaleźć się w życiu. Wzajemna wymiana korespondencji miała im w tym pomóc. Tylko ta ostatnia wiadomość jest taka inna niż zwykle...

Fascynują mnie takie miejsca, w których czuje się obecność ducha minionych wydarzeń. Cisza wybrzmiewa tu znacznie bardziej. I dreszcze niepokoju przechodzą po ciele częściej. Każdy szelest powoduje gęsią skórkę, a promienie słońca, którym tak ciężko jest się przebić przez konary drzew, dodatkowo powodują duszny klimat.

Idziemy ramię w ramię, jednocześnie próbując rozszyfrować list, zapowiedź samobójstwa Kasandry, w którym zostały ujawnione nowe szczegóły związane z historią tego miejsca. Szukamy znaków, na własną rękę próbując poskładać wszystkie elementy w jedną całość. Na drodze spotykamy ludzi, którzy w mniejszym lub większym stopniu mają coś wspólnego z wydarzeniami w lesie. Ale wszystko jest takie… pokręcone, zagmatwane. Nieoczywiste. Tak, jak energia, która bije z tego miejsca. Chaos, wszędzie chaos, niedopowiedzenia, niedomówienia, sekrety.

Ale w końcu się udaje! Tylko że rozwiązanie tej sprawy wcale nie jest… satysfakcjonujące. Niby większość elementów układanki pasuje, ale część puzzli weszła na swoje miejsce zbyt gładko, a z innymi trzeba było się trochę namęczyć.

Duchny Las, miejsce niepokojące, pełne tajemnic, owiane złą sławą. Przyciągające jak magnes i jednocześnie odpychające. Które potrafi wzbudzić niepokój i fascynację. To tam, przed laty, doszło do masowych mordów na ludności. A teraz, na przestrzeni kilku lat, sytuacja się powtarza, choć na mniejszą skalę. Ten las nie daje o sobie zapomnieć i staje się częścią życia wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zaparzam wielki kubek białej herbaty i idę w stronę balkonu. Zakładam ciepłą kurtkę, a przy wejściu zabieram jeszcze koc, żeby otulić nim nogi. Układam się wygodnie na ławeczce i popijam gorący napój. Przymykam oczy delektując się ciszą, a moje myśli od razu wędrują do…

Leoni i Helmuta, małżeństwa idealnego, które planowało u schyłku życia wybrać się wspólnie w miejsca, które były dla nich w życiu ważne, a przez wojnę przestały być własnością ich kraju. Nie przypuszczali tylko, że choroba pokrzyżuje im plany.

Biorę łyk gorącej jeszcze herbaty i oczami wyobraźni widzę zagubioną młodą kobietę, która pomaga rodzicom jak tylko może, poświęcając siebie i swoją rodzinę. Spoglądam nieco w bok i dostrzegam Lizę, która poświęciła wszystko, aby jej syn wychowywał się blisko ojca. Ale w końcu przyszedł czas i dojrzała do decyzji, żeby zawalczyć o samą siebie. A potem moje myśli wędrują w stronę Martina, który walczy o małżeństwo z całych sił. Który odbija się od muru postawionego przez lata przez najbliższą mu osobę. W końcu stracił nadzieję…

Poprawiam koc, który lekko zsunął mi się z nóg i biorę kolejny łyk białej herbaty. Patrzę na drzewa lekko kołyszące się na wietrze i przypominam sobie, jak ulotne są chwile, jak szybko wszystko się zmienia. Jak coś, co uważamy za pewnik, szybko staje się kruche jak lód. Że życie mamy tylko jedno i to od nas zależy, z kim i jak przez nie przejdziemy…

"Sen na pogodne dni" to ciepła opowieść o życiu, miłości, przywiązaniu, spełnianiu czyichś oczekiwań i dążeniu do szczęścia. Wspaniała przygoda, wywołująca masę refleksji.

Dopijam herbatę, składam koc i z uśmiechem na ustach wracam do domu.

Zaparzam wielki kubek białej herbaty i idę w stronę balkonu. Zakładam ciepłą kurtkę, a przy wejściu zabieram jeszcze koc, żeby otulić nim nogi. Układam się wygodnie na ławeczce i popijam gorący napój. Przymykam oczy delektując się ciszą, a moje myśli od razu wędrują do…

Leoni i Helmuta, małżeństwa idealnego, które planowało u schyłku życia wybrać się wspólnie w miejsca,...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Estrogen Klaudia Muniak, Alicja Sinicka, Magda Stachula
Ocena 6,5
Estrogen Klaudia Muniak, Ali...

Na półkach:

Od miłości do nienawiści. Albo od nienawiści do miłości. Jakby na to nie spojrzeć, dzieli je naprawdę cienka granica. Albo jak za czasów dzieciństwa mamy i babcie powtarzały, że kto się czubi ten się lubi. Wszystkim doskonale znane. Ale to nigdy nie jest takie proste. Ale czy faktycznie trzeba mieć mocny motyw, żeby sprawić, aby człowiek zniknął?

Trzy kobiety. Bliskie temu samemu mężczyźnie. Wszystkie darzące go silnymi uczuciami, nierzadko skrajnymi. Siostra, która zawsze czuła, że żyje w cieniu brata. Była narzeczona, która nie do końca pogodziła się z ich rozstaniem. I obecna narzeczona w trakcie planowania ślubu, nieco przewrażliwiona na punkcie byłych swojego partnera. Każda z nich ma coś na sumieniu, co sprawia, że łatwo można przypisać im motyw. Ale do czego? Pewnego dnia w ślad ruszyła informacja o zaginięciu tego mężczyzny. Kto jest za to odpowiedzialny? Wszystkie trzy stają się niespokojne i podejrzliwie wobec pozostałych dwóch.

Świetnie skonstruowane portrety psychologiczne. Ukryte emocje, zamiary. Robienie dobrej miny do każdej sytuacji. Uśmiechanie się, choć w głowie milion zupełnie innych scenariuszy. Strach? Niepewność? Brak zaufania? Żal? Rozwiązanie zagadki mogłoby być takie intrygujące, nieszablonowe. Okazało się… przerysowane, rozczarowujące. Zupełnie odrealnione od reszty. Może trochę niepasujące.

Choć zakończenie jest nieco rozczarowujące i zdecydowanie obniża ocenę powieści, to wykreowanie postaci zasługuje na uwagę. Dla nich warto sięgnąć i samemu się przekonać, w którym momencie granica między miłością a nienawiścią zaczyna się zacierać.

Od miłości do nienawiści. Albo od nienawiści do miłości. Jakby na to nie spojrzeć, dzieli je naprawdę cienka granica. Albo jak za czasów dzieciństwa mamy i babcie powtarzały, że kto się czubi ten się lubi. Wszystkim doskonale znane. Ale to nigdy nie jest takie proste. Ale czy faktycznie trzeba mieć mocny motyw, żeby sprawić, aby człowiek zniknął?

Trzy kobiety. Bliskie temu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Obiecaj, że mnie kiedyś odnajdziesz
Są takie książki, które przyciągają cię jak magnes. Nie wiesz o czym są, jaką historię zawierają, ale wiesz, że musisz przeczytać. I to zanim pojawią się w sieci pierwsze opinie na jej temat. Ale gdy już do ciebie przychodzi to boisz się. Bierzesz książkę do ręki, obracasz, oglądasz okładkę, omijasz wzorkiem opis (żeby sobie niechcący nie zaspoilerować), kartkujesz strony, a potem znów odkładasz na półkę. I tak kilka razy. Ale w końcu przychodzi ten dzień, kiedy czujesz się gotowa. Parzysz sobie kubek gorącego, ulubionego napoju, siadasz wygodnie na kanapie, przykrywasz się kocem i… przepadasz.
Znajdujesz się w samym środku historii, która ma miejsce w trakcie drugiej wojny światowej. Kiedy to jeszcze ludzie nie wierzą, że Hitler coś kombinuje, kiedy te wszystkie plotki o wybuchu wywołują gęsią skórkę, ale nadal nie mieszczą się w głowie. Kiedy każdy myśli, jak zachować swoje dotychczasowe życie i nie dać się wrogowi. Ale przychodzi moment, kiedy trzeba się dostosować do czasów, jakie nastały. Jedni mężczyźni idą na front, inni ukrywają się po lasach, po cichu niwecząc plany wroga, aby jak najdłużej utrzymać swoją rodzinę i bliskich w bezpiecznym położeniu.
Tylko emocji nie da się wyłączyć. Próbujesz zachować resztki dawnego życia i na siłę wciskać je do nowej rzeczywistości, ale tak się nie da. Każdego dnia drżysz na samą myśl, że tobie albo twoim bliskim mogłoby się coś stać. Starasz się nie rzucać w oczy, robić swoje, czasem nawet przełykasz gorzkie łzy, kiedy wykonujesz prace dla wroga. I przychodzi taki moment, kiedy serce rwie się do drugiego człowieka, choć nie powinno. Kiedy każda twoja myśl radośnie biegnie ku temu człowiekowi, choć czujesz, że to się źle skończy. Boisz się, ale jednocześnie szukasz w sobie tej odwagi. Bo o miłość warto walczyć. Zawsze.
Nim się obejrzysz, a przewracasz ostatnią stronę, czytasz ostatnie zdanie, trochę jakby przez mgłę. Orientujesz się, że policzki masz dziwnie mokre, w gardle powiła się nie wiadomo skąd gula, a ręce trzęsą ci się z emocji. I już wiesz, jesteś tego pewna, że na długo, bardzo długo, nie zapomnisz tego, co przed chwilą przeczytałaś. I wiesz, że nieprędko znajdzie się historia, która wyciągnie cię z tego stanu.

Obiecaj, że mnie kiedyś odnajdziesz
Są takie książki, które przyciągają cię jak magnes. Nie wiesz o czym są, jaką historię zawierają, ale wiesz, że musisz przeczytać. I to zanim pojawią się w sieci pierwsze opinie na jej temat. Ale gdy już do ciebie przychodzi to boisz się. Bierzesz książkę do ręki, obracasz, oglądasz okładkę, omijasz wzorkiem opis (żeby sobie niechcący nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niecierpliwie przebieram nogami, chodząc to tu, to tam po przedpokoju. Nerwowo spoglądam na drzwi od mieszkania. Nie mogę się doczekać, aż partner przyniesie z piwnicy pudła z ozdobami świątecznymi. Co roku czekam na ten dzień, jak dziecko na pierwszą gwiazdkę na niebie w wigilijny wieczór.

Jest! Drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się wieża z kartonów. Mam! Biorę od niego pudełka, kładę na podłodze w salonie, sięgam do stołu po kubek kakao z piankami i zadowolona siadam wśród kartonów. Z wypiekami na twarzy wyciągam poszczególne ozdoby, delikatnie wycierając je z kurzu i od razu rozglądam się po mieszkaniu, aby wybrać dla nich najlepsze miejsce. Tak, uwielbiam ten radosny czas oczekiwania, pełen kolorowych światełek, figurek mikołajów, elfów i aniołków. Uwielbiam moment, kiedy mogę przystroić świątecznie nasze cztery kąty. A przed nami jeszcze wspólne ubieranie choinki!

Dlatego tak doskonale rozumiem dyrektora Adama, który cieszy się ze świąt całym sobą. Który radośnie wita pierwsze płatki śniegu, namawiając do tego całą szkołę! Tak bardzo bliska jest mi jego radość z przygotowań świątecznych. I tym bardziej ciężko mi było na początku zrozumieć panią burmistrz, która stoi po drugiej stronie barykady. Ona i świąteczna gorączka nie idą w parze. Co roku w grudniu, w miasteczku trwa "wojna" między dwoma obozami.

Układam ostatnią ozdobę na półce w salonie, szklaną kulę z płatkami śniegu. Nakręcam pozytywkę, potrząsam kulą i z nadzieją w sercu oglądam swoisty spektakl. Moje myśli wędrują do bohaterów powieści, którzy dopiero wkraczają w dorosłe życie i którym nie jest łatwo. Stoją na rozdrożu i zamiast otrzymać wsparcie od najbliższych, muszą ukrywać swą słodko-gorzką tajemnicę. Zamiast cieszyć się i przygotowywać na zmiany, drżą z przerażenia, że wszystko zbyt szybko wyjdzie na jaw. Patrzę na ich uczucie, nerwowe spojrzenia, niepewność, ale i determinację. Przypominają mi bardzo nas sprzed czterech lat. Życie nie jest idealne, tak jak ta powieść. Ma kilka niedociągnięć, nierozwiązanych kwestii, potraktowanych po macoszemu. Ale skończyłam ją z ciepłem w sercu i uśmiechem na ustach. Tak, jak tego chciałam, jak oczekiwałam.

Niecierpliwie przebieram nogami, chodząc to tu, to tam po przedpokoju. Nerwowo spoglądam na drzwi od mieszkania. Nie mogę się doczekać, aż partner przyniesie z piwnicy pudła z ozdobami świątecznymi. Co roku czekam na ten dzień, jak dziecko na pierwszą gwiazdkę na niebie w wigilijny wieczór.

Jest! Drzwi się otwierają, a moim oczom ukazuje się wieża z kartonów. Mam! Biorę od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W dni tak trudne jak ostatnio, jedynie o czym myślę to o odpoczynku w ciszy, samotności, z dobrą książką w ręce. Robię więc sobie duży kubek kakao, zgarniam ulubiony koc, zakładam grube skarpety i kładę się wygodnie na kanapie. Z regału obok zgarniam najnowszą powieść polskiej autorki. Otwieram na pierwszej stronie i przenoszę się do…
Cudownego miejsca, które już samą swoją nazwą wprowadza w błogi nastrój. Do agroturystyki, którą prowadzi przemiłe starsze małżeństwo, które każdego traktuje z szacunkiem, miłością i ciepłem. Do każdego wyciągnie rękę, każdemu doradzi, wesprze dobrym słowem czy uśmiechem, a gdy trzeba to zaprosi na rozgrzewającą herbatę. Do miejsca, w którym rodzi się przyjaźń i miłość. Skąd bije ciepło, nie tylko to pochodzące od trzaskającego w kominku ognia.
Przewracam stronę za stroną, nie patrząc która jest godzina. Zostałam pochłonięta przez świat, w którym mróz szczypie w nos, a migoczące lampki rozgrzewają serce. Do subtelnych gestów i nieśmiałych uśmiechów. I choć po cichu zaczyna wkradać się strach o bliskich i ukochane zwierzęta, ma się wrażenie, że w Zielonym Zakątku wszystko się ułoży. Przecież tyle oddanego innym dobra musi wrócić.
Nim się orientuję, a po kakao nie ma śladu, a ja przewracam ostatnią stronę. Przecieram zaspane oczy, ale na twarzy pojawia się uśmiech. Z zamyśleniem przejeżdżam dłonią po urokliwej okładce. To było takie dobre, pokrzepiające, wciągające od pierwszych stron. Historia, której chciałoby się być częścią. Opowieść, która wlewa promyczek nadziei do serca i sprawia, że choć na dworze robi się coraz mroźniej, w sercu bucha ogień. Aż ma się ochotę wyciągnąć choinkę i inne ozdoby, aby choć troszkę poczuć u siebie tę magię Zakątka.

W dni tak trudne jak ostatnio, jedynie o czym myślę to o odpoczynku w ciszy, samotności, z dobrą książką w ręce. Robię więc sobie duży kubek kakao, zgarniam ulubiony koc, zakładam grube skarpety i kładę się wygodnie na kanapie. Z regału obok zgarniam najnowszą powieść polskiej autorki. Otwieram na pierwszej stronie i przenoszę się do…
Cudownego miejsca, które już samą swoją...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dziś jest jeden z tych dni, w których nie mogę się odnaleźć. Czuję się niekomfortowo, obraz rozmywa mi się przed oczami, lekko kręci mi się w głowie. I co jakiś czas czuję to charakterystyczne pulsowanie w skroniach. Idę do kuchni i parzę sobie ziółka. Z gorącym naparem kieruję się w stronę balkonu, po drodze zakładając ciepły płaszcz i botki. Szyję owijam szalikiem. Wychodzę na balkon, siadam wygodnie na ławeczce, przymykam oczy i jednocześnie popijam gorący napar. Wyrównuję oddech, delektuję się ciszą i świeżym powietrzem. Może dzięki temu ataki migreny trochę odpuszczą.
Wraz z podmuchem wiatru wpada mi do głowy myśl. Przypomina mi się książka, którą niedawno skończyłam. Z piękną tłoczoną okładką, na widok której aż uśmiech pojawia się na twarzy. Okładkowa sroka ze mnie. Ale nie to w niej jest najlepsze. To historia, która mogłaby się wydarzyć. Historia, która intryguje już od pierwszych stron. Opowieść o dziewczynie, która jest silniejsza, potężniejsza, niż kiedykolwiek przypuszczała, i której świat wywraca się do góry nogami za sprawą tajemniczej przesyłki.
Biorę kolejne łyki ziółek i ponownie wracam wspomnieniami do książki, w której bohaterowie operują ziołami bez wahania. Do zagubionych postaci, które starają się postawić wszystko na nogi i przy tym trzymać się razem. Do powieści, która trzyma czytelnika w ryzach od pierwszych stron i okazuje się być naprawdę dobrym wyjściem ze strefy czytelniczego komfortu.
Wypijam resztę naparu, odnosząc pusty kubek do zmywarki. Chciałabym mieć taką wiedzę, jaką mają bohaterowie "Północnego sabatu", a na pewno ich lek, który zadziałałby znacznie lepiej niż gorący napój i rześkie powietrze.

Dziś jest jeden z tych dni, w których nie mogę się odnaleźć. Czuję się niekomfortowo, obraz rozmywa mi się przed oczami, lekko kręci mi się w głowie. I co jakiś czas czuję to charakterystyczne pulsowanie w skroniach. Idę do kuchni i parzę sobie ziółka. Z gorącym naparem kieruję się w stronę balkonu, po drodze zakładając ciepły płaszcz i botki. Szyję owijam szalikiem....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Siadam wygodnie na kanapie, w jednej ręce trzymając kubek rozgrzewającej jesiennej herbaty, a w drugiej książkę. Po chwili sięgam po koc, ale chłód nie mija. Wciąż czuję dreszcze. Biorę kilka większych łyków gorącego napoju w nadziei, że chociaż to rozgrzeje mnie od środka. Nadal nic. Chyba już wiem w czym tkwi problem. Patrzę na okładkę książki, którą trzymam w dłoni. Jest taka niepozorna, ale tajemnicza. Te smutne oczy dziewczynki powodują, że robi mi się nieswojo. Ale gdy pierwszy raz patrzyłam na dzieło grafika i tytuł, nie sądziłam, że będzie zawierała w sobie taki ładunek emocjonalny i tak bardzo utkwi mi w głowie.
Idę po cichu do drugiego pokoju. Patrzę na śpiące dzieci. Na ich spokojne buzie, na ich beztroskę. Przypominam sobie ich radość z każdej nowej umiejętności, z każdej nowo poznanej rzeczy. Ten uśmiech i błysk w oku, gdy coś im się podoba. Nagle przeszywa mnie dreszcz, robi mi się chłodno. Zamykam po cichu drzwi od sypialni i idę dopić herbatę.
Biorę książkę do ręki, zamykam oczy. Minęło już dużo czasu, odkąd skończyłam ją czytać, ale wciąż czuję te emocje. Ten strach, ból, niedowierzanie bohaterów. Tę złość i niepewność. I to drżenie o każdy kolejny dzień. Za każdym razem, gdy próbuję postawić się na miejscu tej rodziny, łzy napływają mi do oczu, pojawia się panika. Odkąd przeczytałam ostatnie zdanie, nie mogę znaleźć sobie miejsca. Wspomnienie fabuły pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie. Podczas gotowania wody na herbatę, siekania cebuli do obiadu, czy układania wieży z klocków. Pojawia się i nie chce opuścić, zostawia po sobie wewnętrzny chłód i zasiewa ziarnko niepewności.
"Kochana córeczka" to świetnie napisana powieść psychologiczna, która wciąga od pierwszych stron i nie pozwala o sobie zapomnieć na długo po przeczytaniu. Pozycja przepełniona bólem, strachem, ale też miłością i nadzieją.

Siadam wygodnie na kanapie, w jednej ręce trzymając kubek rozgrzewającej jesiennej herbaty, a w drugiej książkę. Po chwili sięgam po koc, ale chłód nie mija. Wciąż czuję dreszcze. Biorę kilka większych łyków gorącego napoju w nadziei, że chociaż to rozgrzeje mnie od środka. Nadal nic. Chyba już wiem w czym tkwi problem. Patrzę na okładkę książki, którą trzymam w dłoni. Jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jaka książka spowodowała, że nie mogliście powstrzymać łez? Musieliście odkładać ją na bok, bo rozmazany wzrok nie pozwalał dalej czytać?

Trochę się wyłamię, ale... "A Ty będziesz dumna" nie wycisnęła ze mnie potoku łez. Wzruszyłam się, jasne! Dwa razy zeszkliły mi się oczy, ale nie potrzebowałam chusteczek. Sięgając po debiut @monika.sygo liczyłam, że przeczołga mnie emocjonalnie. Po publikacjach patronów miałam wobec tej historii wysokie oczekiwania. Bardzo szybko huknęły o ziemię.

Kubę poznajemy w momencie, w którym wali mu się świat. W wyniku choroby traci ukochaną osobę - mamę. To, jak cierpi, są w stanie zrozumieć tylko osoby, które tego doświadczyły. Mi pozostaje jedynie sobie wyobrazić, jak ogromny ból czuł i jakie emocje nim targały. Mimo wszystko, główny bohater nie wzbudził mojej sympatii. Miałam wrażenie, że to taka… ciepła klucha, która użala się nad sobą i robi na złość innym tylko dlatego, że cierpi. Za to Łukasz jest zdecydowanie mocniejszą i ciekawszą postacią niż jego przyjaciel. Jednak to dla Kamili chciałam przeczytać tę historię jak najszybciej. Wątek poświęcony jej życiu i relacji z rodzicami bardzo mnie wciągnął. Czytając czułam jej ból, rezygnację i bezsilność.

To, co już na starcie mnie zdenerwowało i spowodowało wewnętrzny opór to... Stanowisko autorki. To, jak już na samym początku narzuca mi, jak powinnam odbierać tę historię, z jakim nastawieniem w zasadzie ją zacząć. Ta pewność, że będę płakać, że już płaczę… No nie. Jak mam płakać, nawet jeśli jestem bardzo wrażliwą osobą, skoro nie zdążyłam w ogóle zżyć się z bohaterami? Dopiero później, gdy nawiązałam już z nimi jakąś relację, byłam w stanie odczuwać razem z nimi.

"A Ty będziesz dumna" na pewno nie trafi na listę moich ulubionych pozycji. Chociaż czytało się szybko, nie zrobiła na mnie ogromnego wrażenia. Niemniej wątek Kamili jest na tyle intrygujący, że z przyjemnością sięgnę po kolejne dwa tomy.

Jaka książka spowodowała, że nie mogliście powstrzymać łez? Musieliście odkładać ją na bok, bo rozmazany wzrok nie pozwalał dalej czytać?

Trochę się wyłamię, ale... "A Ty będziesz dumna" nie wycisnęła ze mnie potoku łez. Wzruszyłam się, jasne! Dwa razy zeszkliły mi się oczy, ale nie potrzebowałam chusteczek. Sięgając po debiut @monika.sygo liczyłam, że przeczołga mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chłodny jesienny poranek, deszcz stuka o barierkę balkonu. Siadam w ciepłej bluzie, z kubkiem gorącej kawy. Nogi podwijam pod siebie, zamykam oczy. Biorę głęboki wdech, wciągając zapach deszczu. Wsłuchuję się w melodię natury, szum drzew, uderzanie kropli...

Nagle czuję zgrzyt. Budzi się we mnie niepokój, ciało napina się jak struna. Nie pozwalam na to, mocniej zaciskam powieki, biorę kilka głębszych wdechów, skupiam się na deszczu. Nie działa. Otwieram oczy, ale nie widzę przed sobą drzew. Widzę Julitę Snarską i jej męża. Słyszę jego gorączkowo podniesiony głos, a jej cichy, uniżony. Oczami wyobraźni widzę pochyloną głowę, przestępującą z nogi na nogę kobietę, która robi się coraz mniejsza. Nic dziwnego, pod ciężarem słów, które słyszy, każdy by się kulił. Ale stoi i przeprasza, obiecuje poprawę. Dla niego, dla dzieci, dla rodzinnego gniazdka.

Gwałtownie kręcę głową na boki. Biorę łyk chłodnej już kawy. Wsłuchuję się w szelest liści na drzewach... Ale to nie pomaga. Słyszę kolejną rozmowę, prośby, błagania, prawie krzyk. To Julita rozmawia z przyjaciółką, która próbuje otworzyć jej oczy. Znów kręcę głową. Podnoszę się, siadam ze skrzyżowanymi nogami, masuję sobie skronie, a potem dmucham lekko w zimne dłonie. Nagle wstaję, wbiegam do mieszkania, wchodzę chaotycznie do pomieszczeń. Nie mogę znaleźć sobie miejsca...

"Bluszcz" to pozycja, która oplata Cię swoimi mackami jak ośmiornica, wbija Ci się w głowę, przejmuje Twoje myśli, burzy spokój, wywołuje niepokój, wyciska łzy bezsilności i złości. Skłania do refleksji, ba, wręcz do nich zmusza. Nie pozwala się od siebie oderwać. Przypomina o sobie w każdej chwili, choć przecież już dawno przeczytałaś ostatnie zdanie... Otwiera oczy. Historia pełna bólu i zaskakujących zwrotów akcji. Taka, którą stawiasz wysoko na półce, aby nigdy o niej nie zapomnieć. Polecam!

Chłodny jesienny poranek, deszcz stuka o barierkę balkonu. Siadam w ciepłej bluzie, z kubkiem gorącej kawy. Nogi podwijam pod siebie, zamykam oczy. Biorę głęboki wdech, wciągając zapach deszczu. Wsłuchuję się w melodię natury, szum drzew, uderzanie kropli...

Nagle czuję zgrzyt. Budzi się we mnie niepokój, ciało napina się jak struna. Nie pozwalam na to, mocniej zaciskam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Siadam wygodnie na kanapie, z kubkiem zielonej herbaty z truskawką. Wdycham zapach gorącego napoju, jednocześnie rozkoszując się błogą ciszą. Napawam się nią, tak rzadko mam okazję pozwolić jej wybrzmieć. Zamykam oczy i biorę kilka głębszych, spokojniejszych oddechów. Po chwili moje myśli odpływają do przeczytanej już jakiś czas temu książki.

Anna Sakowicz zwodzi czytelnika. Miota nim, poniewiera myślami, szarpie emocjami, ściska za serce… Rzuca na głęboką wodę. Zmusza do otworzenia szeroko oczu, a zamknięcia ust. Pokazuje. Daje narzędzia. Nie ocenia. Nie potępia. Rozumie.

Kilka razy postawiłam się w sytuacji bohaterów i drugie tyle zmieniłam zdanie. To nie jest łatwe, oczywiste, czarno-białe. Im więcej o tym myślę, tym mniej wiem. Człowiek nie jest w stanie ocenić, ile potrafi, ile zniesie, ile poświęci, dopóki nie zostanie sprawdzony. Trudna, bolesna, ale i piękna. Lekka stylistycznie, ale ciężka emocjonalnie. Lektura, która skłania do refleksji i nie pozwala o sobie zapomnieć na długo po przeczytaniu ostatniego zdania. Chcę takich więcej!

Siadam wygodnie na kanapie, z kubkiem zielonej herbaty z truskawką. Wdycham zapach gorącego napoju, jednocześnie rozkoszując się błogą ciszą. Napawam się nią, tak rzadko mam okazję pozwolić jej wybrzmieć. Zamykam oczy i biorę kilka głębszych, spokojniejszych oddechów. Po chwili moje myśli odpływają do przeczytanej już jakiś czas temu książki.

Anna Sakowicz zwodzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zanim sięgnęłam po „Kiedy nadejdziesz” nie słyszałam o twórczości Anny Karpińskiej. Jest dla mnie nowym odkryciem. Z lekkim dystansem podeszłam do tej historii, ale zapowiedź i gwarancja dobrej lektury mnie przekonały. Tym bardziej, że autorka słynie z poczytnych powieści obyczajowych, a to mój najczęstszy wybór. Sięgnęłam i… przepadłam.

Miłość, macierzyństwo i trudne wybory

Aleksandra i Jan od wielu lat starają się o dziecko. Bez powodzenia. Kobieta za każdym razem przed upływem dwunastego tygodnia traci ciążę. Są zrozpaczeni, zdesperowani, bezradni. Maria i Władek to rodzice piętnastoletniej Kaliny, która z powodu wypadku samochodowego porusza się na wózku inwalidzkim. Nagle pojawia się cień szansy, że dziewczyna będzie mogła stanąć o własnych nogach. Ale do tego potrzebne są ogromne pieniądze.

Bardzo dobry portret psychologiczny postaci

Pierwsze, o czym muszę wspomnieć, to bardzo dobrze napisane portrety psychologiczne postaci. Autorka stworzyła bardzo silne kobiety, które mimo przeciwności losu, nierzadko upadając, wciąż się podnoszą. Mają w sobie wewnętrzną siłę. Choć wywodzą się z różnych środowisk i zupełnie inaczej potraktowało ich życie, czyta się o nich z takim samym zainteresowaniem. Również męskie postacie nie zostały potraktowane po macoszemu. Choć zdecydowanie schodzą na drugi plan, Anna Karpińska poświęciła im dużo uwagi i stworzyła naprawdę wiarygodnych bohaterów. Być może trochę za bardzo popłynęła w stereotypach, ale zupełnie mi to nie przeszkodziło w lekturze. Uważam nawet, że dzięki temu powieść stała się jeszcze bardziej refleksyjna.

Cała recenzja na blogu http://matkaczytajaca.pl/kiedy-nadejdziesz

Zanim sięgnęłam po „Kiedy nadejdziesz” nie słyszałam o twórczości Anny Karpińskiej. Jest dla mnie nowym odkryciem. Z lekkim dystansem podeszłam do tej historii, ale zapowiedź i gwarancja dobrej lektury mnie przekonały. Tym bardziej, że autorka słynie z poczytnych powieści obyczajowych, a to mój najczęstszy wybór. Sięgnęłam i… przepadłam.

Miłość, macierzyństwo i trudne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muszę wiedzieć to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki Kasi Bulicz-Kasprzak. Do tej pory słyszałam naprawdę dużo pozytywnych opinii odnośnie jej książek, warsztatu pisarskiego, sposobu budowania akcji, pomysłów na fabułę. W końcu nadarzyła się okazja, aby samej przekonać się, o co tyle szumu. I w zasadzie… Nie wiem.
Intrygująca fabuła pełna tajemnic

Halina to starsza kobieta, wdowa, która uważa, że wszystko, co mogła przeżyć, ma już za sobą. Po spędzeniu samotnie świąt, postanawia zadbać o wszystko i zakończyć swoje życie. Nie spodziewa się jednak, że to nie będzie tak proste, jak przypuszczała. Na drodze staje jej wyjątkowo irytująca ją osoba, która już na starcie burzy jej dotychczasowy spokój. Patrycja to młoda dziewczyna, studentka lingwistyki. U swego boku ma kochanych przyjaciół, którzy zrobiliby dla niej wiele. Jednak wciąż odczuwa w sercu pustkę i coś nie daje jej spokoju. Wyrusza w drogę, aby za wszelką cenę odkryć prawdę.

Fabuła bardzo mnie zaintrygowała. Uwielbiam wszelkiego rodzaju tajemnice, podróżowanie w celu poznania prawdy, te wszystkie emocje im towarzyszące, wątpliwości, niepewności… Jak tylko przeczytałam o czym jest Muszę wiedzieć to wiedziałam, że koniecznie trafi na moją półkę. Z podekscytowaniem zakopałam się pod kocem z książką w ręce i zaczęłam czytać…
Zbyt dużo irytacji?

Początkowo szło mi bardzo opornie. Irytował mnie trochę styl autorki, sposób budowania akcji. Do tego żaden z bohaterów nie przypadł mi do gustu. Zamiast z przyjemnością przewracać kartki to trochę się męczyłam. I gdyby nie mój upór to odłożyłabym książkę na bok i już nigdy do niej nie wróciła. Ale czytałam. Czytałam, przyzwyczajałam się do bohaterów, ich sposobu wyrażania się, poglądów na świat, różnic zdań. Z czasem nawet styl autorki przestał mnie irytować, bo fabuła robiła się coraz ciekawsza. Coraz bardziej zawiła, intrygująca. I choć już w połowie zaczęłam domyślać się dalszych losów, czytałam z coraz większą przyjemnością.
Zawiła więź między bohaterami

Nim się zorientowałam to pochłaniałam Muszę wiedzieć w ekspresowym tempie. Więź, jaka się tworzyła między bohaterkami, z pewnością nie była wcale łatwa i pozbawiona emocji. Jednak przemiana, jaka zachodziła w Halinie i Patrycji, była bardzo wiarygodna. To, co spodobało mi się najbardziej, to opowiadanie całej historii z punktu widzenia głównych bohaterek. Dzięki temu czytelnik ma możliwość poznać myśli i emocje kobiet, wczuć się nieco bardziej w to, co je spotkało i z czym muszą się zmierzyć. To sprawiło, że zupełnie inaczej spojrzałam na lekturę i z zupełnie innym podejściem poznawałam dalsze rozdziały.

Podsumowując Muszę wiedzieć Kasi Bulicz-Kasprzak to pozycja, która sprawiła mi nieco problemów. Trudno jest mi ocenić ją, bo była napisana bardzo nierównomiernie. Początek był bardzo trudny, zbyt chaotyczny. Natomiast z czasem historia nabierała tempa, bohaterowie stawali się bardziej wyraziści, a styl autorki jakby uporządkowany. Wówczas wręcz płynęłam przez tę opowieść. W ogólnym rozrachunku nie jest to zła powieść. Fabuła intrygująca, emocje z czasem bardziej odczuwalne. Jakby przymknąć oko na pierwsze kilka rozdziałów, książka okazuje się być naprawdę dobra i czytało się przyjemnie.

Muszę wiedzieć to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki Kasi Bulicz-Kasprzak. Do tej pory słyszałam naprawdę dużo pozytywnych opinii odnośnie jej książek, warsztatu pisarskiego, sposobu budowania akcji, pomysłów na fabułę. W końcu nadarzyła się okazja, aby samej przekonać się, o co tyle szumu. I w zasadzie… Nie wiem.
Intrygująca fabuła pełna tajemnic

Halina to...

więcej Pokaż mimo to