Żółty książę

Okładka książki Żółty książę
Wasyl Barka Wydawnictwo: KEW literatura piękna
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Жовтий князь
Wydawnictwo:
KEW
Data wydania:
2022-09-09
Data 1. wyd. pol.:
2022-09-09
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788378933014
Tłumacz:
Maciej Piotrowski
Tagi:
Ukraina Hołodomor Stalin
Średnia ocen

                7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
33 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
512
512

Na półkach:

Wielki Głód na Ukrainie, zwany powszechnie Hołodomorem, miał miejsce w latach 1932-1933 i oznaczał dla ludności niewyobrażalne cierpienie, a także śmierć milionów ludzi. To, podobnie jak wiele innego zła, zrobili ludziom inni ludzie i do dzisiaj trudno objąć ten fakt rozumem.

O ile dość dużo reportaży i opracowań popularnonaukowych podjęło ostatnio tematykę Hołodomoru, myślę tu choćby o niezwykle rzetelnej i wspaniale napisanej książce Anne Applebaum, to powieść traktuje Wielki Głód raczej po macoszemu. Czyżby problem był zbyt trudny do udźwignięcia, a może mało literacko nośny? Wasyl Barka „Żółtym księciem” zadaje kłam tym twierdzeniom.

W niedużej wiosce Klenotoczy życie biegnie ustalonym rytmem, dzielone między dom z gromadką dzieci, ciężką pracę i modlitwę do Boga. Do tutejszej cerkwi przyjeżdżają ludzie z sąsiednich posiołków, gdzie cerkwie już dawno przerobiono na magazyny czy świetlice. Rodzina Jasenciów, którą poznajemy na samym wstępie, także jakoś daje sobie radę, a w domu słychać rozrabianie i dziecięcy śmiech. Nadchodzi jednak pamiętna niedziela, gdy ze stolicy przybywa przedstawiciel władzy centralnej. Od tego momentu nic już nie będzie takie samo. Rozpoczyna się odgórnie sterowana akcja rozkułaczania wsi. Chłopów dzieli się na kategorie od kułaków i podkułaków aż po biedotę. A wszechwładna i doskonale opracowana propaganda już potrafi napuścić jednych na drugich i przy okazji ograbić wieś z ostatniego ziarna pszenicy.

Rekwizycje, jakie z naruszeniem ludzkiej godności, z krzykiem i biciem odbywają się po domach, robią przygnębiające wrażenie. Czytałam o tym w opracowaniach, jednak w powieści wszystko jest jakby bardziej żywe, dotyczy ludzi, których już trochę poznaliśmy i zdążyliśmy polubić. „Co chwilę wbijają pręty w ziemię. Kopią dziury w sadzie, wyrywają każdy palik. Rozwalają stos drewna. Karczują pieńki, podnoszą kamienie, nurkują w pokrzywach. Przewracają ogrodzenie.” Zabierają nawet „wyszczerbiony garnuszek ze smalcem”, ostatni bochenek chleba ze stołu i worek z nasionami słonecznika. I czynią to z prawdziwą przyjemnością, wręcz z uśmiechem na okrutnej twarzy, patrząc przy tym na wylęknione dziecięce buzie. Co ma zatem jeść rodzina z kilkorgiem dzieciaków, kiedy zabrano jej wszystko? Proszę, nie pytajcie. Czasem lepiej nie wiedzieć.

Potem zaś zaczyna się najgorsze. Powolne umieranie. Kronika cichego gaśnięcia, dzień po dniu, bez żadnej nadziei. Najpierw poddają się dzieci, takie jak Mykoła i Andrijek - „zaczął polegiwać z otwartymi oczyma, jakby niedomagał. W spojrzeniu młodszego synka niekiedy migotały iskierki, chociaż upodobnił się do staruszka – na cieniutkiej jak łodyga szyi kołysała się wielka głowa.”

Powieść jest rozłożeniem stanu głodu na najdrobniejsze elementy. Deprywacji fizycznej, bolesnej w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdy skręcają się jelita, puste i pulsujące tą pustką, szukające czegokolwiek, co by je zapełniło, wysycha skóra i ubywa ciała, człowiek „niknie w oczach” i nie jest to przenośni, towarzyszy dojmująca bezradność. Ona odbiera wszelką chęć walki.

Obrazy głodu są tutaj bardzo naturalistyczne, widzimy każdy kolejny i kolejny etap wyniszczania organizmu, popadania od złości i gniewu w całkowitą apatię. Ciężko się o tym czyta i długo później rozmyśla. Jak to jest, gdy myśleć można już tylko o jedzeniu, nic innego nie jest ważne. Czy jesteśmy wówczas jeszcze ludźmi? Jak to jest, gdy patrzysz na umierające z głodu dziecko i nic nie możesz dla niego zrobić. Możesz tylko patrzeć albo zamknąć oczy. Przyznam, ze nie chciałam sobie tego wyobrażać.

Jednocześnie zaś ludzie we wsi widzą, jak puste samochody wjeżdżają do młyna, a wyjeżdżają pełne ziarna. Wszystko to, całe to dobro, jedzie prosto do Moskwy. „Zgromadzeni zbili się w grupki i zastygli, chudzi jak pale, w łachmanach zamiast ubrań, przykuci spojrzeniem do bramy. Za nią jest ich zboże, zdobyli je w pocie czoła, tam jest mąka! Można by upiec choć bochenek, odżyć, uratować się… Bieda przygina do ziemi, w mrok, bez żadnej nadziei na pomoc czy ratunek. Bezsilni i cherlawi padają na ziemię, nieruchomieją, z kogoś już dusza uleciała, tak blisko bramy!”

Przyjrzyjmy się sile emocji tkwiących w tym krótkim fragmencie i wyobraźmy sobie, że podobnie naładowany gniewną, bezsilną rozpaczą jest cały tekst „Żółtego księcia”. Tak właśnie czuli zwykli ludzie. Autor doskonale orientuje się w temacie, o którym pisze, ale też wie o wiele więcej, wie o najdrobniejszych odczuciach, o wewnętrznym stanie świadomości, czy też raczej jej powolnej utraty, był bowiem świadkiem, uczestnikiem Hołodomoru, przeżył go, co wielu się nie udało, i dużo z tego, co opisuje jest zapewne nie tylko wytworem jego wyobraźni.

I choć książka została napisana w latach 60-tych, przypuszczam, że nawet po upływie 30 lat od opisywanych wydarzeń nie musiał autor zbytnio wysilać pamięci, gdyż takie przeżycia pozostają w człowieku wiecznie żywe i nie dają się zepchnąć w niebyt.

Literacko książka nie zestarzała się ani trochę. Hiperrealistyczne, budzące grozę sceny przemieszane są tutaj nie tylko z opisami wręcz poetyckimi, ale też z mowa prostą, chłopską i takim też spojrzeniem na świat. Archaizowany język, z wieloma słowami potocznymi, wziętymi z ukraińskiej dawnej wsi, tłumaczonymi tutaj w przypisach dla lepszego zrozumienia, bardzo powieść wzbogacił. Co najważniejsze, nic tu się z sobą nie kłóci, wszystko spójnie przylega i pasuje. Do tego stopnia, że przez książkę pędzimy z prędkością światła, nie chcąc się zatrzymać, póki nie zamkniemy ostatniej strony. „Żółty książę” to wielka, symboliczna w swej wymowie epopeja smutku i zarazem pomnik pamięci milionów ludzi cynicznie i planowo zagłodzonych na śmierć przez nieludzki system.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Wielki Głód na Ukrainie, zwany powszechnie Hołodomorem, miał miejsce w latach 1932-1933 i oznaczał dla ludności niewyobrażalne cierpienie, a także śmierć milionów ludzi. To, podobnie jak wiele innego zła, zrobili ludziom inni ludzie i do dzisiaj trudno objąć ten fakt rozumem.

O ile dość dużo reportaży i opracowań popularnonaukowych podjęło ostatnio tematykę...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    113
  • Przeczytane
    36
  • Posiadam
    9
  • 2023
    3
  • Historia
    3
  • 2022
    3
  • Literatura ukraińska
    3
  • Do kupienia
    2
  • Legimi
    2
  • Przeczytane w 2022
    2

Cytaty

Więcej
Wasyl Barka Żółty książę Zobacz więcej
Wasyl Barka Żółty książę Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także