Pretty Guardian Sailor Moon Eternal Edition 1

Okładka książki Pretty Guardian Sailor Moon Eternal Edition 1
Naoko Takeuchi Wydawnictwo: J.P. Fantastica Cykl: Pretty Guardian Sailor Moon Eternal Edition (tom 1) komiksy
304 str. 5 godz. 4 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Pretty Guardian Sailor Moon Eternal Edition (tom 1)
Tytuł oryginału:
Bishoujo Senshi Sailor Moon Kanzenban 1
Wydawnictwo:
J.P. Fantastica
Data wydania:
2023-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2023-12-01
Liczba stron:
304
Czas czytania
5 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382641516
Tłumacz:
Ula Knap
Tagi:
magia romans szkoła kosmos księżyc koty wojowniczki magical girl
Średnia ocen

                8,4 8,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,4 / 10
83 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
527
25

Na półkach: ,

"Jestem Usagi Tsukino. Mam czternaście lat i chodzę do drugiej gimnazjum. Sama przyznam że trochę beksa ze mnie. Chlip."

Kocham Sailor Moon, bo kiedy po raz pierwszy się przedstawiła, dała mi nadzieję, że nawet beksa taka jak ja może zostać bohaterką. Sailor Moon ma swoje wady, ale ma też silne poczucie sprawiedliwości i broni tych, którzy są dla niej ważni, i tak powoli się rozwija.

Podczas pierwszej walki zupełnie nie wie, co robić. Podoba mi się, jak ogłusza wrogów płaczem, teraz, jako zdiagnozowana autystka, widzę tu nawiązanie do meltdownu. Naoko pewnie o tym nie myślała, ale dzieła żyją wraz z ich odbiorcami, a ich doświadczenia dodają do nich dodatkowe treści. To jest ta dodana interpretacja ode mnie: że w wojowniczkach może znaleźć kawałek siebie także osoba autystyczna, choć Usagi miała być zwykłą gimnazjalistką, kiepską w nauce, lubiącą śliczne rzeczy, łatwo się zakochującą i mającą koleżanki. Act drugi również pięknie poprowadzony, dostrzegam te szczegóły i możliwości rozwinięcia wątków w jakimś fanfiction albo adaptacji. W Ami również rozpoznaję siebie. Samotna kujonka, która myśli, że nie zasługuje na niczyją uwagę. Wychodzi ze mnie pisarka, bo już myślę, jak rozwinęłabym to pranie mózgu, że ma się uczyć, jak pokazałabym jej przeszłość i marzenie.

Bardzo fajnie jest też pokazane że w sumie pozytywna rzecz, dążenie do spełnienia marzenia, staje się narzędziem zła, nie jest to takie czarno-białe. Na końcu Ami udaje się zyskać równowagę między nauką a przyjaźnią. Chcę więcej momentów Ami z Luną, są słodkie razem. Jak nigdy rozumiem samotność Rei, jej żal o to, że urodziła się inna od wszystkich, nigdzie nie pasuje i wszyscy patrzą na nią dziwnie.

Wzruszyłam się, kiedy dostrzegłam jedną rzecz: gdy tylko pojawia się problem, Usagi od razu płacze, a mimo to przyjaciółki ją kochają.

Prawie jednocześnie oglądałam też początkowe odcinki Sailor Moon Crystal, i choć jest wierną adaptacją, to muszę przyznać, że pod względem storytellingu wypada lepiej. Subtelnie rozwija te drobne, psychologiczne wątki, które tak uwielbiam. Dlatego czytając act trzeci okropnie zabrakło mi sceny z Crystala podczas walki, kiedy ręce Usagi i Ami się zamrażają. Ten moment, kiedy Rei uświadomiła sobie, że Usagi też ma moce, to najpiękniejsza scena tego odcinka. Rei uświadomiła sobie, że są też inne osoby z mocami. To musiało być to samo uczucie, kiedy dowiedziałam się, że jest więcej autystycznych osóbek takich jak ja, nie do opisania <3. Za to w mandze już pojawia się promienny uśmiech Rei, kiedy Ami powiedziała, że szukały właśnie kogoś takiego jak ona, że potrzebowały właśnie jej. Nareszcie czuje się potrzebna <3. Podoba mi się, jak Crystal rozwinął ten wątek.

Act 4 mnie trochę znudził. Doskonale znam tą historię, a w tym rozdziale nie pojawia się nowa wojowniczka, wszystko skupia się na balu maskowym i walce o tajemniczy klejnot, który, jak dobrze wiemy, nie jest Srebrnym Kryształem. Trochę taki filler, ale jego ogromnym atutem jest pojawienie się nowej tiary Sailor Moon. Podoba mi się ta dbałość o szczegóły - fakt, że tiara spłonęła i nie pojawiła się magicznie z powrotem, tak po prostu. Została stworzona na nowo dzięki zapieczętowanym jeszcze wspomnieniom Sailor Moon o przeszłości z Tuxedo.

Act 5, w którym pojawia się Makoto, znów został lepiej rozwinięty w Crystalu, dlatego czytając mangową wersję, poczułam się nieco zawiedziona. Wielokrotne ukazanie retrospekcji niespełnionej miłości Mako z poprzedniej szkoły i jej załamanie podczas walki o wiele lepiej pokazały wagę jej cierpienia. W końcu poczuła się aż tak zraniona, że zmieniła szkołę i się przeprowadziła. W mandze Mako od razu unosi się gniewem, kiedy dowiaduje się, że Motoki kłamał i wcale jej nie kocha. Za to bardzo lubię ogólne przesłanie tego actu, wspólne dla obu mediów: ocenianie po wyglądzie bywa zdradliwe. Panna młoda była piękna, a zwodziła mężczyzn, natomiast Mako wydaje się chłopięca i straszna, a tak naprawdę jest najbardziej romantyczna i wrażliwa z całej grupy.

W kolejnych aktach akcja już bardzo mocno przyspiesza. Nie znając historii, można odnieść wrażenie, że zbliża się climax, a nie jesteśmy nawet w połowie. Podoba mi się to, po ekspozycji i stopniowym wprowadzaniu kolejnych postaci dostajemy sporo adrenaliny. Kolejna lekcja: potęga mass mediów. Gorączkowe poszukiwania najpierw Srebrnego Kryształu, a potem Sailor Moon pokazują, jak silnie media potrafią oddziaływać na tłumy, nawet w prawdziwym życiu, bez mocy Królestwa Ciemności. I to jeszcze przed internetem! A jak już jesteśmy przy technologii, nawiążę do tego, jak Naoko chciała trochę uwspółcześnić pewne elementy w mandze. Tą reedycję w Japonii wydano w 2013, a wciąż widać monitory komputerów „z dupą”, Królestwo Ciemności zakłada wypożyczalnię kaset. Wtedy Naoko chyba nie miała pojęcia, jak to nieco zmienić, teraz mamy wszechobecne streamingi. Gdy zobaczyłam płyty z Kryształowego Seminarium z actu 2, pomyślałam natomiast, że gdyby Naoko znowu chciała nieco uwspółcześnić mangę, to musiałaby je chyba zamienić aplikacją learningową.

Relacja między Mamoru a Usagi się rozwija, tempo jest moim zdaniem dobre, małymi kroczkami poznają wzajemnie swoje tożsamości. Mając świadomość tego, co wydarzyło się w ich poprzednim życiu, tego, że, przypominam, Serenity popełniła samobójstwo, gdy Endymion został zabity na jej oczach, nie dziwi absolutnie jej podążanie za głosem serca, zdenerwowanie w jego obecności, i ta dziwna siła, która zdaje się ciągnąć ich ku sobie.

Po raz pierwszy zostaje też zarysowane, że Beryl ma wyrzuty sumienia z powodu obudzenia Metalii, ale nie ma odwagi ani mocy, by się jej sprzeciwić. Tragiczny jest ten brak świadomości, co robi, także u Generałów, bo wciąż nie wróciły im wspomnienia z poprzedniego życia.

Nie rozumiem tylko działań Luny. Wygląda na to, że stopniowo odzyskuje wspomnienia, ale nie dzieli się nimi z wojowniczkami, żeby nie wywołać szoku. To jest logiczne. Twierdzi, że zebrały się cztery wojowniczki, i muszą odnaleźć Księżniczkę. No to kim według Luny jest Sailor V, z którą się kontaktuje? To ewidentnie piąta wojowniczka, której nie powinno być. Z tego co pamiętam, w rozdziale ósmym, który będzie pierwszy w kolejnym tomie, Luna i wojowniczki błędnie zakładają, że Venus jest Księżniczką przez półksiężyc na czole po przemianie w Sailor V. Nie pamiętam już, czy Luna robi to z premedytacją, by chronić Serenity... Ta nieścisłość rozwiąże się, kiedy listonosz przywiezie mi drugi tom.

Brakuje mi w tym wydaniu jednak posłowia, które były w wydaniu Shinsouban. Czytałam je w internecie po angielsku. Jestem zawiedziona, że nie pojawiły się nowe dopiski i malutkie komiksy od autorki zza kulis przygotowywania manuskryptu do kolejnego, poprawionego wydania. Były bardzo sympatyczne.

Wydanie jest przepiękne, przerosło moje oczekiwania. Nie mam Kanzenbana w innych językach do porównania. Oprawa pięknie się mieni pod odpowiednim kątem, książka jest spora, kartki są szyte, a papier lekko śliski, ale nie błyszczy się, dzięki czemu kadry mangi wyglądają dobrze jakościowo, a na zdjęciach nie ma przeszkadzających odblasków. Brawo dla wydawnictwa J.P.F. za nie poddawanie się, bo z Naoko naprawdę ciężko się współpracuje!

Pozostałych ostrzegam tylko, żeby nie wciskać książki na ciasne półki. Musiałam siłą ją wyciągnąć i w paru miejscach nieco zdarłam sobie brokatową folię. Nie jest to mocno widoczne, chyba, że akurat na okładkę pada światło, wtedy boli, że tak zniszczyłam nową mangę T^T

Strona graficzna: śliczne rysunki, ale Naoko nie umie rysować kotów, nie wspominając o czarnych kotach, a co usiłowała Lunę poprawić, to wyszła tylko gorzej. Możemy podziwiać niektóre ilustracje z artbooków jako okładki kolejnych rozdziałów, i wreszcie nie trzeba siłować się z książką, żeby dojrzeć ilustracje zajmujące dwie strony w pełnej krasie. Karty łagodnie się otwierają, tak, jak powinny.

Tłumaczenie: w porównaniu do poprzedniego to jak niebo a ziemia. Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Imiona zachowane oryginalne, podobnie ataki i wywołanie transformacji, które brzmią obco również dla rodzimego czytelnika. Dymek z wprowadzeniem Moon Stick uważam za bardzo dobry konsensus: „Dam ci nowy przedmiot... Tę oto Księżycową Różdżkę”, a nad jej nazwą, nieco inną czcionką, trochę jak japońska furigana, mamy oryginalną nazwę, Moon Stick. W tym zdaniu po przetłumaczeniu jednak wychodzi gramatycznie ładniej, a jednocześnie znamy oryginalną nazwę przedmiotu. Niektórzy zwracali uwagę na „tokszoł” w telewizji przy poszukiwaniach Srebrnego Kryształu, ale moim zdaniem dobrze oddaje klimat lat 90, bo taki jest setting.

"Jestem Usagi Tsukino. Mam czternaście lat i chodzę do drugiej gimnazjum. Sama przyznam że trochę beksa ze mnie. Chlip."

Kocham Sailor Moon, bo kiedy po raz pierwszy się przedstawiła, dała mi nadzieję, że nawet beksa taka jak ja może zostać bohaterką. Sailor Moon ma swoje wady, ale ma też silne poczucie sprawiedliwości i broni tych, którzy są dla niej ważni, i tak powoli...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    93
  • Posiadam
    49
  • Chcę przeczytać
    27
  • Manga
    20
  • 2024
    11
  • Ulubione
    9
  • 2023
    7
  • Mangi
    7
  • Teraz czytam
    2
  • Komiksy
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pretty Guardian Sailor Moon Eternal Edition 1


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Thorgal Saga: Wendigo. Tom 02 Fred Duval, Corentin Rouge
Ocena 7,0
Thorgal Saga: ... Fred Duval, Corenti...

Przeczytaj także