Piętno Kaina

Okładka książki Piętno Kaina
Michał Jagiełło Wydawnictwo: Goneta horror
124 str. 2 godz. 4 min.
Kategoria:
horror
Wydawnictwo:
Goneta
Data wydania:
2012-12-01
Data 1. wyd. pol.:
2012-12-01
Liczba stron:
124
Czas czytania
2 godz. 4 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363783037
Tagi:
horror piętno kain bóg upiór wilk zamek duch stacja badawcza reaktor apokalipsa pasażer sierociniec kruk
Średnia ocen

                3,5 3,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
3,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
641
610

Na półkach: , , , ,

Zacznę od usprawiedliwień - mam wielkie wyrzuty sumienia wobec moich piszących znajomych, świetnych autorów, kiedy latami odwlekam lekturę ich książek, wiecznie powołując się na maksymę Franka Zappy - “so many books, so little time”. Mam takie wyrzuty zwłaszcza wtedy, kiedy ni stąd ni zowąd biorę się za czytanie jakiegoś kolejnego, koszmarnego, zapomnianego przez Boga, vanitowego książczydła.

Ale, no jest tak, że Opuszczone Książki budzą moje współczucie. “ Nikt już nigdy ich nie będzie czytał, nikt o nich nie usłyszy”. Jak byłem dzieckiem, wzruszały mnie takie nierozcięte strony w nigdy przez nikogo nie przeczytanych książkach. Przecież każda zasłużyła na jakieś życie, na jakiegoś czytelnika, mówiłem sobie. No a na to wszystko mam jeszcze w sobie wielką potrzebę badania Złej Popkultury, szukania frajdy w różnych kalekich, poronionych, nieudanych dziełach. No i stąd takie, jak dzisiejsza, lektury.

Ponad dziesięć lat temu w wydawnictwie Goneta (vanit jak nic) ukazał się zbiór opowiadań Michała Jagiełły “Piętno Kaina”. Nic ani o autorze, ani o książce nie wiadomo - jedna, raczej chłodna, recenzja na LC - no, zupełna enigma. Tyle, że zapał do pisania widocznie w autorze wygasł, nic bowiem więcej się spod jego pióra nie ukazało. Zbadajmy zatem, co miał do powiedzenia w swym debiucie.

Oesu….

Chciałoby się pojechać kultowym tekstem z “1670” - “z dobrych wiadomości - jest nad czym pracować”, ale to nieprawda. Nie wiem, na czym to polega, ale, tak statystycznie rzecz biorąc to przeciętni ludzie piszą o wiele lepiej niż autorzy vanitó Tak, jakby wydawanie w tej formule zastrzeżone było wyłącznie dla fatalnie piszących….Wiem, wiem, niesprawiedliwe uogólnienia. Sam znam wybitne wyjątki od tej reguły, no ale potem wpada takie “Piętno Kaina” i ożywają najstraszniejsze demony… Niestety, tym razem scenariusz się sprawdza - Michał Jagiełło nie umie pisać, tak najbardziej elementarnie i trwale.

Tu już nie chodzi o jakiś “brak redakcji” (to w vanitach oczywistość), tu mowa o przerażającym wręcz, grafomańskim stylu. To jest “beyond repair” - tego się nie da naprawić, nauczyć. Autor wyrasta przecież wprost z tradycji literatury grozy - w tekstach są nawiązania do Poego, Grabińskiego, ba, Miltona (!), widać, że tu naprawdę dużo było czytane, a jednak nic a nic z tego nie przenikło do jego stylu. Oczy dosłownie krwawią podczas lektury - trzeba próbować czytać zupełnie POZA tym koszmarnym potokiem narracji, szukać pomysłu na opowiadaną historię. A czasem nawet by warto - no ale to naprawdę musiałoby być napisane od początku, każde jedno zdanie przeorane, na nowo napisane, zmienione. No, jakiś dobry ghostwriter, który w myśl powiedzenia “ja rzucam myśli a wy jego łapcie” napisałby zbiór interesujących nowel niesamowitych..

+

Jest kilka rodzajów opowiadań. Najbardziej rzucają się w oczy bliźniaczo do siebie podobne “opowieści o nawiedzonych miejscach”, po których błąkają się bohaterowie, napotykając duchy z upiornej przeszłości. W “Reaktorze” jest to stara posowiecka elektrownia atomowa, w której doszło do awarii reaktora, w “Zamku Heiligenschonburg” tytułowe zamczysko, którego właściciel w satanistycznych rytuałach usiłował zdobyć pomoc Lucyfera przeciwko pustoszącej okolice, “zesłanej przez Boga” (nb. trv…) dżumie.

Oba są oczywiście okropnie źle napisane, dosłownie bolesne w lekturze, oba bez jakiegokolwiek sensownego rozsądnego finału, ale - ku zaskoczeniu - klimat jest w nich naprawdę niezły. Ponure, czarne korytarze, pojawiające się tu i ówdzie upiory, jakby to dobrze napisać, to powstałyby dobry, mocne, konkretnie straszące opowieści.

Skoro w “Zamku..” pojawił się Lucyfer jako den Dobry - no to Jagiełło pociągnął ten, wyraźnie miltonowski, pomysł w opowiadaniach “Apokalipsa” i tytułowym “Piętno Kaina”. Oba teksty oparte są - dziwnym nie jest - o odpowiadające im fragmenty Biblii, oba są opowiedziane z prometejskiej perspektywy “dobrego Szatana” chcącego chronić ludzkość przed okrutnym Jahwe i jego straszliwym, monstrualnym archaniołom (ich opisy to chyba najmocniejsza część zbioru).

Kolejna grupa to “hommage” - utwory wyraźnie inspirowane twórczością przywołanych Poego i Grabińskiego. Tj. to some extent cały zbiór jest klasyczną grozą inspirowany, ale tych klika opowiadań jest wręcz na prawach cytatu.
Przede wszystkim “Kruk”, czyli Jagiełły próba przeniesienia na język prozy wielkiego, wspaniałego poematu E.A. Poego. No ale że autor pisze tak, jak pisze, no to wyszło tak, jak wyszło. Czyli skandalicznie, dosłownie czytać się tego nie da, mając w pamięci cudowne “A kruk na to “nigdy już”.


“Pasażer” to króciutki, banalny tekst w stylu “Demona Ruchu” Stefana Grabińskiego; duch ofiary katastrofy kolejowej jeździ pociągami na tej samej trasie. PS. Warto trochę researchu zrobić do opowiadania “historycznego”! W 1948 ojciec bohatera nie mógł “mieć pałacyku we wsi”, mógł co najwyżej, być sekretarzem powiatowym PPR mieszkającym w pałacyku po hrabim.

No i jeszcze “Liliana”, czyli klon “narkotycznych” tekstów Poego (Ligeia, Berenice, Morella) , w której n arratora prześladuje wspomnienie samobójczo zmarłej ukochanej (finałowy twistowy jump scare zgrabny, choć ni w ząb nie wiada, z czego wynika).

A ostatnia grupa opowiadań to takie “monsters of the week”, niestety, co jedno to głupsze…W “Wieszczym” demon, upiór zmarłego szlachcica krzykami i biciem w dzwony (“Dzwon Śmierci” boskiego Guya się kłania…) zabija mieszkańców pewnego miasteczka, w “Wilku” okrutny właściciel ziemski dręczący swych poddanych zostaje najechany przez sąsiadów-wilkołaków (sic!) i sam zamieniony w wilkołaka, tytułowy “August” zaś jest polskim patriotą wampirem, który w akcie zemsty zagryza rosyjską hrabinię (sicsic!). Bohater “Ostatniej Strony” pada ofiarą nieśmiertelnego demona żywiącego się męską energią (komuś wjechał “W Domu Sary” Graba).

Warto na koniec wspomnieć ponury “Sierociniec”, którego bohater śni koszmar o straszliwym domu dziecka, w którym dochodzi do pedofilskiego wykorzystywania dzieci. Na plus klimat i kolejny finałowy, twistowy jump scare - ale o co chodzi, dlaczego taki sen, kim był narrator? Zero odpowiedzi, nie istnieją…

+

Jeezu, jest mi przykro, że aż tak jadę z czyjąś twórczością. W końcu Michał Jagiełło długimi wieczorami ślęczał nad kompem i klikał, tworzył, chciał się podzielić swą pasją i miłością do klasycznej grozy. A teraz jakiś gnom w necie po latach robi mu z ukochanego debiutu jesień średniowiecza. No ale to z kolei jest - jakby to napisać - kara za upublicznienie czegoś do upublicznienia się nie nadającego. Książka została komercyjnie wydana, kupiłem ją płacąc uczciwe pieniądze (choć niewielkie, bo to część jakiegoś pakietu e-bookowego z polską vanitową grozą), no to teraz trzeba być gotowym na nawet ostre połajanki. W końcu zapłaciłem za “Piętno Kaina” cenę najwyższą - cenę kilku godzin mego życia! STRACONYCH - stąd też i surowa, może bolesna ocena. Ale mam nadzieję, że autor tego nie czyta, że, przekonawszy się, że akurat w pisaniu prozy idzie mu nieszczególnie, zajął się czymś innym.

Zacznę od usprawiedliwień - mam wielkie wyrzuty sumienia wobec moich piszących znajomych, świetnych autorów, kiedy latami odwlekam lekturę ich książek, wiecznie powołując się na maksymę Franka Zappy - “so many books, so little time”. Mam takie wyrzuty zwłaszcza wtedy, kiedy ni stąd ni zowąd biorę się za czytanie jakiegoś kolejnego, koszmarnego, zapomnianego przez Boga,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    8
  • Przeczytane
    5
  • Polska Groza XXI
    1
  • Horror
    1
  • Horrory
    1
  • E-booki
    1
  • Posiadam
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Piętno Kaina


Podobne książki

Przeczytaj także