Fabuła obraca się wokół wydarzenia z 1973 roku, kiedy to zostają znalezione zwłoki agenta specjalnego pracującego dla rządu. Okazuje się, że było to samobójstwo. Przyczyna ukrywana jest po dzień dzisiejszy. Rzutuje to na życie Lucy Painter, autorki i lustratorki bajek dla dzieci, która po latach postanawia wrócić do domu ojca. Dlaczego ukrywa przed światem prawdę, o prawdziwym nazwisku? Co więcej, dwójka jej dzieci, również żyje w świecie owianym tajemnicą. Życie w kłamstwie i niedopowiedzeniach jest wielkim obciążeniem, jak poradzą sobie z tym bohaterowie książki?



Susan Richards Schreve udało się poruszyć wiele kontrowersyjnych tematów, a przy tym zachować rytm fabuły. Wyszło odrobinę chaotycznie, były momenty w których miałam wrażenie, że autorka walczy ze sobą i swoimi pomysłami. Może chciała zbyt wiele? Czasami przeładowanie fabuły działa na jej niekorzyść. Tak było i tym razem. Nie zmienia to faktu, że wsiąkając w opisane wydarzenia, czułam się autentycznie zaangażowana w problemy bohaterów.



Nie rozumiem dlaczego autorka nie zdecydowała się na rozbudowanie tej powieści. Sam jej pomysł wzbudza mój podziw, jednak realizacja odrobinę kuleje. Postać głównej bohaterki magnetyzuje. Nie da się ukryć, że jest to osoba o wyjątkowej wrażliwości, a jednocześnie jest harda. Decyzje, które podejmowała najczęściej mnie zaskakiwały. O ile postać Lucy wzbogaca powieść, to pozostałe zostały potraktowane po macoszemu.



Mimo kilku dość znaczących wad Jesteś miłością mojego życia okazało się fajną i niegłupią rozrywką. Ta książka nie ma nic wspólnego z ckliwym romansem, jakby sugerował tytuł. To wielowątkowa powieść obyczajowa o ludzkich zmaganiach z przeszłością.

Fabuła obraca się wokół wydarzenia z 1973 roku, kiedy to zostają znalezione zwłoki agenta specjalnego pracującego dla rządu. Okazuje się, że było to samobójstwo. Przyczyna ukrywana jest po dzień dzisiejszy. Rzutuje to na życie Lucy Painter, autorki i lustratorki bajek dla dzieci, która po latach postanawia wrócić do domu ojca. Dlaczego ukrywa przed światem prawdę, o...