Islandia i Polacy. Historie tych, którzy nie bali się zaryzykować
- Kategoria:
- reportaż
- Wydawnictwo:
- Znak Horyzont
- Data wydania:
- 2023-07-03
- Data 1. wyd. pol.:
- 2023-07-03
- Liczba stron:
- 448
- Czas czytania
- 7 godz. 28 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788324095872
- Tagi:
- Islandia Polacy emigracja emigranci reportaż literatura faktu
Cała prawda o życiu na Islandii
Polacy, niczym kiedyś Wikingowie, dotarli do brzegów Islandii w poszukiwaniu lepszego życia. Dziś są tam najliczniejszą mniejszością narodową.
Co sprawiło, że zostali na stałe?
Jak żyją i gdzie pracują?
Czy można zarobić i ile kosztuje życie na wyspie?
To pierwsza książka, która mówi o blaskach i cieniach życia na Islandii. Polacy pracują tam we wszystkich sektorach, zakładają własne biznesy, przewodzą strajkom, stoją na czele rady miejskiej. Jedni są tak bogaci, że mogą kupić żonie gwiazdkę z nieba, inni ledwo wiążą koniec z końcem.
Historię "nowych Wikingów” piszą po swojemu. Opowiadają o problemach, których się nie spodziewali, pokazują życie na Islandii z wielu perspektyw, zdradzają miejsca, które warto zobaczyć i te, do których lepiej się nie zapuszczać.
To historie tych, którzy zaryzykowali i postanowili przenieść na wyspę swój dom (łącznie z pianinem!).
Czy na Islandii warto zamieszkać?
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 217
- 82
- 12
- 9
- 4
- 3
- 3
- 3
- 2
- 2
Opinia
Nieźle wykonane zadanie w naszych ciekawych okolicznościach - potakiwała moja głowa im dalej byłam w środku tekstu. Kiwanie było jednak bardzo POWĄTPIEWAJĄCE na samym początku oraz głównie w końcówce.
Przeczytałam z perspektywy islandzkiej i sporo odebrałam swojsko. Autorki zajrzały do pamięci, chwilami planów Polaków na Islandii. Ale muszę wytłumaczyć dlaczego z oceny z wielkim hukiem odłamuję minimum trzy gwiazdki. Przespałam z wątpliwościami kilka nocy, żeby nie poddać się pierwszemu wrażeniu, przegadać, że niefajne sprawy mi się „nie wydają”.
Gdziekolwiek na świecie grzebiesz w historiach niedużej grupy ludzi, musisz wiedzieć, ze wszyscy wokół noszą obserwacje, o których Ci nie powiedzą wprost, a jak sama nie zachowasz ostrożności i kontaktu z realnością to możesz nagle opisać Aborygenów jak Azteków, albo Górali jak Kaszubów. Słaby argument, ze w rozmowie po prostu któryś tak się zaprezentował. Czytane z zewnątrz to oczywiście pozostanie super, nawet na czołówkę największych portali jak widzę, ale z wewnątrz - hm. A ja jestem akurat… wewnątrz, w tym opowiadanym przez autorki i ich bohaterów świecie. No wiec na krawędziach tej książki jest źle, na końcu bardzo źle. Konkret? Gdy spotykamy na początek Łukasza (chodzi o Łukasza, nie właściciela firmy) to z islandzkiej perspektywy moim zdaniem wykorzystać Łukasza, pamięci Łukasza, nie godzi się! Z szacunku dla jego pamięci nie wolno było rozgrywać nim otwarcia takiej akurat książki z takim akurat sygnalizowanym przesłaniem! Przecież każdy kto trochę czyta widzi, ze użyłyście chłopaka narzędziowo jak pionka na pierwszy ruch w grze w szachy, a jeśli Łukasz otwiera drzwi do waszej książki, to chyba, oj Mamo, znacie Jego historię. I tak Go sobie w kontekście tej książki wykorzystałyście? Zagotowałam się. Jeśli wiecie dlaczego to przy następnych książkach błagam was o większe wyczucie! A jeśli nie wiecie dlaczego, to by dla mnie znaczyło, ze rozeznanie było słabsze niż chęć żeby wydać tu, teraz, zaraz, zmonetyzowac. Przecież nie piszecie o fikcyjnych ludziach. Czy Wasze zainteresowanie nimi kończy się po użyciu ? Właśnie jak przedmiotem? My tu naprawdę żyjemy obok siebie! Obserwacja, jeśli ma być na sprzedaż, powinna moim zdaniem uwzględniać w człowieku coś więcej niż sytuacyjny potencjał na literacki towar, bo inaczej dla własnego biznesu można coś wypaczyć lub nawet włożyć palec w ranę. I można później, na przykład dziś, przeczytać ze ktoś to zauważył. Może decydując się na literaturę faktu warto fakty śledzić, ale do końca, chociaż do chwili publikacji. To się czytelnikowi i bohaterowi, bohaterom należy.
Dalej bywało bardzo ok, aż tu ten koniec! Halo, drogie Panie. Skąd pomysł na takiego akurat własnego kolegę, jako reprezentanta polskiej emigracji i cel opowieści? Dobrze, ze nie doszła w epilogu promocja garnków. To jest moja pretensja za pretensjonalność słabo zasłoniętą prześwitującą halką. Wiec proszę Pań, w tym odległym kraju, gdzie jesteśmy wyluzowani i optymistyczni, na przekór nie demonizowanym przez nas trudnościom (bo nikt normalny z nas nie hoduje tu wcale wizji Polaka herosa walczącego z naturą, ani bohatersko kupującego bilet do swojego Westworld w roku 2023, przecież to by było żałosne tutaj), więc w kraju gdzie akceptujemy każdą odmienność - to odmienność jest dopiero punktem wyjścia, a nie żadnym argumentem, ze ktoś jest ważny, bo np. promuje… zło jako super towar. Inni ciężko tu harują, a ja mam płacić by poczytać te autopromocyjne pojękiwania bohatera, który jęczy i biadoli, niespójny jest w rzeczywistości co pokazuje na każdym kroku, a w waszej książce udawanie takie, że jeśli inni bohaterowie tak samo prawdziwi w życiu to szkoda było czytać. Gdzie to skręciło. No co z tą książką? Czy to miało jakoś pomóc Wam albo jemu? Domknąć? W moim przypadku domknęło źródło zadowolenia z czytania, zatkało je. Zaczopowałam się jak Geysir i to co czytacie teraz to tylko Strokkur. Po co czarowanie myślami owiniętymi w rażącą mnie fałszywą skromność, skoro tu w naszym małym światku szybko wiadomo kto jak się naprawdę zachowuje, kto proponuje kawę z ciastkiem, a kto po kawę zawsze rękę ma pierwszy wyciągniętą. Kto choćby zaklinał swoją potulność, atakuje, kasuje, knuje, a z ciastek najbardziej lubi lukier, byle miał go dużo dla siebie.
Każdy ma prawo do swoich ocen, i ja i wy, każdy może tez napisać co sądzi o książce i bohaterze, skoro literaci z zawodu poddają się recenzowaniu tego co wypisują i sami stwarzają przestrzeń na to. Ale skoro publikujecie w tysiącach i promujecie swój tekst dla milionów to prosiłabym o wysiłek także dla nas z Islandii, żebym ja i moi sąsiedzi nie byli skrępowani ze książka sobie a jakiś bohater sobie. Jak się nie wie na co choruje baran to bezpieczniej go nie pokazywać w konkursie, żeby całe stada nie ucierpiały. To rozumieją nawet Ci co na Islandii nie byli, a widzieli tylko Hrútar (film w Polsce pod tytułem Barany.Islandzka opowieść). My tu widzimy nacodzień kto tworzy wizerunek emigracji, a kto tylko swój.
W tym przypadku treścią książki są jej bohaterowie, nie mamy wyjścia, ze w sumie ich recenzujemy. Sami wystąpili z szeregu żeby w Waszej okładce poddać się publicznemu oglądaniu, sami zdecydowali stanąć na arenie weryfikacji czy to książka dobra, poczytna, uczciwa, potrzebna. Dlatego super, ze większość jest świetna. Bo nie recenzujemy czy poprawiałyście komuś styl mówienia lub jaki kolor dało wydawnictwo na okładce. To moim zdaniem mogła być książka roku o polskiej Islandii, było blisko, wyszedł zbiór z wypowiedziami smacznymi, oblany jednak z brzegu niepasującą ramką toffi. Może godzinę więcej na rozmowy po polsku w islandzkim Kronanie lub lepiej Bonusie, byłoby jasne, że tu na Islandii różnicę między lukrem a lukrecją rozpoznajemy lepiej niż Rodacy nad Wisłą. W połączeniu z imponującą promocją książki po prostu mi szkoda za niesprawdzone wątki. Przez nie trochę wstyd polecać znajomym, szczególnie na Islandii. Dla siebie bym wyjęła z tego jednym ruchem dużo środka, który mogłabym już zachwalać jako książkowy Isoland - remake filmowej opowieści sprzed lat. Może to i nie dla każdego - najprędzej dla osób, które po 4 czy 5 przyjazdach czują ze wciąż chcą tu przyjeżdżać. Uważam to za plus, nie minus.
Pozdrawiam bohaterów, wasze historie dodają siły i dla mnie, a tam gdzie są uczciwe i skromne - imponują i budzą szacunek. A autorkom gratulacje, nawet jeśli bez ostatniego „e”. Til hamingju.
Nieźle wykonane zadanie w naszych ciekawych okolicznościach - potakiwała moja głowa im dalej byłam w środku tekstu. Kiwanie było jednak bardzo POWĄTPIEWAJĄCE na samym początku oraz głównie w końcówce.
więcej Pokaż mimo toPrzeczytałam z perspektywy islandzkiej i sporo odebrałam swojsko. Autorki zajrzały do pamięci, chwilami planów Polaków na Islandii. Ale muszę wytłumaczyć dlaczego z oceny z...